Ogólnie odcinek na plus. Scena odcinka to Crowley i Dean w barze. Powiało grozą, gdy Dean rzekł "u sure u wanna do this", ale na szczęście się nie zawiodłm. Widać, że sceny w piekle/niebie nie za bardzo im wychodzą. Biały korytarz, łatwość wyjścia z czyjegoś raju, szybkie przemieszczanie się - te detale rażą w oczy, nie było klimatu nieba. Podobne odczucia po ratowaniu Boba z poprzednich sezonów z piekła.
A i zapowiadają się odwiedziny Lucyfera w piekle. Wątek ma potencjał, byle tylko nie potraktowali go po macoszemu (czyli otwarcie celi Lucka prostsze niż upieczenie babeczek z dr oetkera).
hej,
wiecie może co to za muzyczka, która leci w tle kiedy Sam próbuje 'połączyć' się z Bobby'm?