PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=391798}
8,2 33 tys. ocen
8,2 10 1 33194
8,0 2 krytyków
Naruto Shippūden
powrót do forum serialu Naruto Shippūden

Zapowiadało się ciekawie i nie można było się doczekać kiedy się zacznie, gdy już się zaczęła to
odechciało się i anime obrzydło.
Wojna Europejczykom (nie wiem jak kitajcom) kojarzy się z masakrą, strachem, oderwanymi
kończynami itd. W anime natomiast nikt nie ginie, jak ktoś dostaje to jest lekko zabrudzony (kilka
kresek na twarzy czy ubraniu). Animacja to dno, wszystkie nowo stworzone postacie tworzące
armie wyglądają jak bezmyślna masa, poruszają sie wszystkie razem w tą samą stronę a jedyny
atak jaki znają to kunai/shuriken.
Naprawdę nie mogłem się doczekać ale to co zrobili z tą wojną, ta cała masa fillerów
niepotrzebnych to porażka, naprawdę spodziewałem się czegoś lepszego... Nie mówię, że nie ma
dobrych stron jak np. postać Kabuto, która bardzo awansowała :)

użytkownik usunięty
Brazyliszek

olej anime, czytaj mange

ocenił(a) serial na 9

manga to samo ... nuda :/ co to teraz ma być ... już w czerwcu bd odckinki zgodne z mangą i w końcu madara vs kage :D to będzie coś ... ale teraz to nuda ... po co tak tą mangę przeciągają, już drugi odcinek czekam na wkroczenie poprzednich hokage i ... nie da sie tego ani czytać, ani oglądać.

użytkownik usunięty
mqk12

mi sie zajebiscie podoba, uwazam ze manga z kazdym chapterem jest lepsza. A co do rozwoju wydarzen to musisz byc cierpliwy, jeden chapter ma raptem kilkanascie stron nie mozesz miec climaxu od razu, trzeba zbudowac napiecie i wyjasnic pare kwestii z przeszlosci. Wiem, ze jak sie czeka tydzien na jeden chapter to jest to udreka, ale niestety tak juz jest.

ocenił(a) serial na 9

jestem bardzo cierpliwą osobą ... tylko jak widzę to jak oni przeciągają niektóre wątki ... które i tak nic nie wnoszą ... patrząc na ostatni chapter i ten w którym byli hokage postanowili wkroczyć na pole bitwy... porównując te dwa odcinki ... możemy stwierdzić ze raz wychodzi zajebis.ty odcinek ... a raz pierdo.lą... tak samo z anime ... raz manga raz filler ;l

ocenił(a) serial na 8
Brazyliszek

Szukasz ciekawych wydarzeń w anime? Powodzenia. To ,,coś'' stało się gównem po walce z Pain'em bo do niej był jeszcze jakiś poziom. Nie wiem jakim cudem ale wytrwałem do 210 odcinka Shippu i się przerzuciłem na mangę. Nie żałuje. Tobie też radzę.

użytkownik usunięty
Brazyliszek

Dokładnie. U mnie Naruto przed wielką wojną miało 10/10 + serducho. Teraz ma 4 a dzisiaj miałem ochotę zmienić na 1 patrząc jakie flilery wypuszczają. Dno dna.

ocenił(a) serial na 10

Spokojnie w czerwcu się zacznie akcja, jeśli dobrze to zrobią to możemy mieć kilka na prawdę dobrych walk. A co do twórcy tematu to się zgadzam...

użytkownik usunięty
macian

Oj już wielka wojna była i to było jedno wielkie g***o. Głupie gadanie i 5 minut walki + beznadziejny humor. Najgorszy okres w Naruto.... Strasznie się szmaci to anime

Brazyliszek

Tyż prowda.

ocenił(a) serial na 8
EMERSION

filery są potrzebne żeby anime nie dogoniło z fabułą mangi, bo wtedy nie będą mieli z czego nagrywać odc fabularnych, wole jak filery są nawet 4 mies niż jak było w bleachu, że nadawali je przed rok

burza666

W Bleachu pomysleli i wstrzymali anime.

użytkownik usunięty
EMERSION

wojna jest do bani. przede wszystkim jedyne co czyni z niej "oficjalny" wątek to to, że inspirowana jest mangą. ale ogląda się to jak filler (patrzcie też ostatni sezon bleach - gołym okiem widać, że miało się skończyć na walce z aizenem i ciągnie to autor na chama).

już uzasadniam czemu.
Od razu widać, że na wojnę nie mieli pomysłu. Nawskrzeszali najzajebistszych zakapiorów w dziejach (gdzie jest kur.... Yahiko?:/) z drugiej strony zmobilizowane siły 5 wielkich narodów (i ich sojuszników) - czyli najlepsi żyjący jeszcze shinobi świata. Zamknęli nawet naruta na jakimś zadupiu (jakby wiedzieli, że walki są tym ciekawsze im on jest od nich dalej - z wyjątkiem pierwszej fazy jego pojedynku z Painem). Wszystkie warunki były spełnione żeby stworzyć epicki fragment tej - z innych względów takiej sobie - historii.

No i zrobili gówno a nie wojnę:

1) Wróg - CO TO KUR*A JEST MILION ZETSÓW? jak tu się rajcować taką wojną klonów? nie dość, że giną w walce z tym sami bezimienni shinobi których człowiek i tak nie zna - to to nawet nie jest de facto żywą istotą. To jak wojna z lalkami! wiem, że to organiczne, ale co z tego - tłum sztucznych takich samych ryjów bez inteligencji, niemy - po prostu lezie jak jakieś zombiaki i pada jak muchy. ŻENADA!
2) Edo Tensei - ktoś powie że zajebiaszcza technika. Tia. Pewnie fajna. Szkoda, że psuje oglądanie. Niezniszczalność tych ożywieńców to wada a nie zaleta. Gdyby szło ich zabić ich walki autentycznie budziłyby emocje. A tak? niby najlepsi z najlepszych a teraz giną co chwila, żebyśmy mogli zobaczyć, że są nieśmiertelni. Przez co nie padają w walce i trzeba ich pokonać potęgą serduszek jak w jakichś troskliwych misiach! ten patent spi3pszył końcówkę soul eatera a teraz chrzani shippuudena.
3)RETROSPEKCJE - to czesty widok w fillerach. Po co wymyślać nowe historie na kolanie jak i tak nikt tego oglądać nie chce? przypominajmy co chwilę, że naru i sasek mieli trudne dzieciństwo, tsunade straciła 2 bliskie osoby i że gaara był kiedyś smutny. i momenty które autentycznie może i mnie ruszyły teraz też ruszają ale od tego rozklepywania g*wna młotkiem nie WZRUSZAJĄ a WYWOŁUJĄ ODRUCH WYMIOTNY. No i popatrzmy na wojnę. Każdy odcinek to w połowie walka (a mówiąc "walka" mam na myśli walczenie pół na pół z gadaniem jakby pole bitwy było czatem jakimś) a w drugiej "powrót do przyszłości". Każdy kto zna anime zna dobrze pokazane tam momenty, kto nie zna anime pewnie i tak ma je w d... Ale i tak wracamy do dziejów Zabuzy i Haku (to był wątek oryginalnie fajny - ale za długi) i innych takich znanych nam na pamięć (chyba tylko historia Hanzo of the jaszczurka jakaś było nowe i fajne)
gdybym miał wymienić zalety wojny, jej mocne strony to bym nie mógł bo ich nie widzę, a jeszcze jak kończyłem oglądać to naruto urwał się ze smyczy i leciał pomóc a ja mam dość, że ciągle coś nie zostanie zrobione jak ON tego nie zrobi. Wkurzało mnie to jak był szczylem który g... potrafi. Teraz go przepakowali tak, że wkurza mnie jeszcze bardziej. Główni bohaterowie to często najsłabsze punkty swoich seriali. Ichigo jeszcze się ratuje - nie jest aż tak irytującym bachorem i nie działa aż tak głupio, a przede wszystkim raczej nikogo tym nie naraża poza sobą. Naru ciągle trzeba było ratować przez to jego narwanie, gdyby on i jego towarzysze nie byli głównymi postaciami serii dawno by nie żyli i to właśnie przez niego zabici rękami Zabuzy, Orochiego, Kakuzu, Madary, Deidary i setki mniej ważnych wrogów





PS: nie zgadzam się, że azjaci nie rozumieją wojny. To bzdura. W wielu anime, nawet takich "pionierskich" kiedy przemoc na ekranie była ogólnie rzadkością azjaci się nie czaili - nie pamiętacie ile osób ginęło w prawie każdym odcinku takiego Generała Daimosa? Akira to orgia krwi i flaków! Dziś? wiele tytułów świetnie sobie z tym radzi. Kto oglądał Sword of the Stranger i naprawdę wiele innych tytułów ten wie, że nie boją się pokazywać śmierci na ekranie (nie tylko jako popychacza fabuły a'la trzeci hohokage czy Asuma) ale jako element wojny, wcale nie zabawny a okrutny i przerażający. Czasem jest to robione delikatnie jak w FMA Brotherhood czy Cowboy Bebop, czasem przegięcie jak Akira czy Hellsing Ultimate (tak brutalne, że aż żenująco słabe). Złoty środek osiągnął chyba właśnie wspomniany stareńki Daimos - pokazywał wojnę, nie okrutnie jakoś, ale tą ilością ofiar jakie niosła jasno przedstawiał, że wojna to nie zabawa dla dużych chłopców a okropieństwo którego za wszelką cenę należy unikać - innymi słowy tytuł w którym zabijają się nawzajem miliony istnień nie propagował przemocy a pacyfizm - FAJNIE.

Dla odmiany, europejskich tytułów się nie podejmuję oceniać bo nie znam wielu (choć w tych co znam nawet jak jest przemoc to subtelnie - wszystkie te seriale dla młodzieży może i mają wojny i bitwy czasem, ale w prawie żadnym trupa na oczy nie uświadczysz) ale jeszcze bardziej zachodnie - amerykańskie czy kanadyjskie to kpina. Wojny są - ofiar brak. Wojna jest właśnie ładna i kolorowa. Zniszczony czołg? załoga wychodzi i idzie sobie z fochem. Zestrzelony samolot? pilot radośnie leci na spadochronie. ktoś zostanie postrzelony? zwykle blasterem obezwładniającym by głupich pytań uniknąć. Jak dla mnie to właśnie te - robione niby w trosce o psychikę dzieci - tytuły są niebezpieczniejsze bo nie widać w nich jak straszna jest wojna i potem ludzie czekają na jakąś bo chociaż coś się dzieje^^ I myślą, że iść na front to takie romantyczne. aż wrócą z nogami w walizce albo w ogóle cali w słoiku. Jak dla mnie ofiary są potrzebne, musimy się im dobrze przyjrzeć by móc ich żałować - natomiast bryzgające we wszystkie strony flaki nie są koniecznością.

użytkownik usunięty

aha - zapomniałbym. Genialny plan na wojnę wymyślony przez genialnego Shikaku (czy jak papie Shikamaru wołają).

podzielić armię na 5 bodaj rodzajów i każdy osobno walczy w tej wojnie. bezpośredni, dystansowy, średniego zasięgu, specjalny, jeszcze jakiś chyba^^

zaiste genialne.

to jakby podczas drugiej wojny światowej Niemcy wysłali na jeden front wszystkie samoloty, na inny całą piechotę, w innym miejscu zostawili całą artylerię a jeszcze gdzie indziej wysłali wszystkie czołgi. JAK KTÓRYKOLWIEK RODZAJ WOJSKA MA OSIĄGNĄĆ COKOLWIEK BEZ WSPARCIA POZOSTAŁYCH. Wojen nie wygrywały ani same czołgi, ani samoloty, ani sama piechota - wszystkie te rodzaje (wsparte artylerią itp) musiały współpracować by przełamać opór wroga - bez wsparcia piechoty w wielu miejscach czołgi są bez radne bo kilku ludzi z odpowiednim sprzętem podejdzie i je rozmontuje^^


Wydzielać poszczególne kategorie shinobi jak najbardziej, ale potem i tak w każdej armii dawać kombinację wszystkich! bo równie dobrze mogli medycznych wysłać osobno na front walczyć a pozostałym nie dawać żadnego lekarza!

bo teraz rozważmy 2 sytuacje - mamy oddział wyspecjalizowany do ciskania pociskami z dystansu - młóckę robi ostro, ale wróg podchodzi w zasięg bezpośredni - Kage, czy Kakashi levele by sobie i tu radzili, ale przeciętny ninja (a wielotysięczna armia z jakich się składa głównie?) jak jest wyspecjalizowany w łupaniu z dala to raczej mistrzem w zwarciu nie jest - i już zonk.

Albo mamy kilkatysięcy mistrzów miecza i piąchy. Super. Tylko wróg łupie w nich deszczem kul ognia z kilometra. I co? stoimy aż mu się znudzi? biegniemy padając jak muchy i ci co dobiegną może jakoś dadzą radę wygrać z całą wrogą armią? uciekamy?


nie lepiej za ścianą mistrzów miecza i piąchy ustawić falę miotających pociski własnych "artylerzystów" by bezpieczni za plecami kolegów mogli zasypywać wroga śmiercionośnym gradem? i prowadzić wymiany ognia gdy wróg trzyma się z dala miotając pociski? tym samym chroniąc takich Rocków Lee nie mających za bardzo czym oddać na dużą odległość?

ocenił(a) serial na 10

Ad:2
W Edo Tensei z reguły postacie są słabsze ponieważ jak by zyskali pełną moc to mogły by się uwolnić a kabuto dobrze o tym wie.

użytkownik usunięty
macian

to jakaś oficjalna teza czy domysł bo nie pamiętam by o tym była mowa?
tak czy inaczej mam nadzieję, że paru się wyłamie z tej nędznej techniki (nie ważne, że są słabsi, ważne, że walki z nimi są jak do tej pory syfne) bo brakuje mi ich w historii. Przede wszystkim Itachiego. Sasori już przepadł. Zabuza z Haku też - szkoda. Asuma - też lipa bo w końcu chyba lepszy mąż zombie niż żaden dla Kurenai. Szkoda mi biednej, głupi kisiel dziecko jej zrobił i samą zostawił grrrrrr żeby nie różnica wieku bym ją zeswatał z Shikamaru. Z Kakashim chyba nie pasowałaby do pary, Yamato nie jest dla niej dość fajny chyba a Gai to w ogóle... Może z innej wiochy chętni się zgłoszą jak da anons w necie

ocenił(a) serial na 10

Oficjalnie raczej, bo jeszcze za czasów gdy oro przywoływał dwóch hokage( czwarty sami wiemy że nie został przywołany) to mówił coś że nie może dać im pełnej woli bo by się uwolnili. A kabuto niby coś ulepszył tą technikę ale nie może ich w 100% kontrolować tak jak było np z sasorim który można powiedzieć że sam odszedł. A tak w ogóle to przy którym odc jesteś?

Nie czytaj jeżeli nie chcesz wybiegać po za anime.

#SPOILER#
W mandzę gdy oro przywołuje 4 hokage to hashirama jakimś sposobem ucieka spod kontroli oro, chociaż sam oro coś gadał że wzmocnił technikę o komórki hashiramy. Nie wiem dokładnie bo nie czytałem tylko miej więcej ale wiem że hashirama uwolni się i pójdzie na spotkanie z madarą xD.
#SPOILER#

macian

Co do tej wojny mam mieszane uczucia. Najbardziej szokujące są te liczny poległych, podchodzenie do nich bez emocji Bawienie się nimi 40.000 po jednej stronie i 50.000 po stronie Zetsu - tylko ze tamtych biednych bezimiennych shinobi nikt nie wskrzesi no chyba że poleca na Namek po smocze kule i ich wskrzesza, a znając Naruto jest do tego zdolny . Po co wysyłają tych biednych shinobi na pole walki skoro np sam Kakashi potrafi Raikiri powalić 1000 a pewnie nawet więcej Zetsu, to smutne bezimienni shinobi robi właściwie robią za mięso armatnie i tło.

użytkownik usunięty
Raditz

no właśnie to są takie dziwne skrajności.
kto ogląda i bleach i naruto ten się zaiste dziwów naogląda.

w bleachu Espady stały na czele setek jak nie tysięcy arancarów, drugie tyle menos grandów i pewnie z milionów hollowów (tylko z tymi ostatnimi mogą mierzyć się "zwykli" shinigami - z arancarami i menosami tylko co lepsi oficerowie) i jak wyglądała wielka bitwa o Karakurę wieńcząca w zasadzie Bleach? parę espad, troszkę ich podwładnych kontra kapitanowie i paru niższych oficerów - rodzi się pytanie NA UJ trzymać wielkie armie shinigami jak szkoda ich na front wysyłać bo kilku lepszych wrogów zmiecie je z powierzchni ziemi w sekundę....


w naruto jeszcze inaczej i na swój sposób równie głupio - na front wysłano wielotysięczne siły mięcha armatniego, a Kage - czyli ludzie którzy w pojedynkę mogą walczyć z armiami siędzą na tyłach i czytają raporty....
powiem szczerze - cieszyła mnie ta wielka wojna z wielkimi armiami "W KOŃCU" (myślałem) "COŚ WAŻNEGO SIĘ DZIEJE I NARUTO NIE MUSI RATOWAĆ ŚWIATA, BO JAK DOTĄD ROBIŁ TO CO CHWILA NAWET JAKO BACHOR KTÓRY NIEWIELE POTRAFIŁ!". Tymczasem wojna jest dla picu. Puścili te anonimowe tłumy, z powietrza wzięli statystyki ("laboga pierwszego dnia straciliśmy pół armii") i znowu świat musi ratować naruciak. A JA NIM RZYGAM JUŻ. Nie lubię kiedy główny bohater w kółko wygrywa i ratuje wszystkich, choć jest lapsem, bo jest głównym bohaterem. Wolę "mistrzów drugiego planu" (Shikamaru choćby). Naruto uratował konohę w wojnie z orochimaru, potem uratował ją przed painem a teraz jeszcze ratuje świat przed madarą. Teraz jest aż zbyt przepakowany, ale tak na prawdę aż do poznania sage mode był przereklamowanym lamerem (tysiące bezużytecznych klonów, parę innych nic niewartych technik i rasen shuriken z którym nim by dobiegł możnaby mu wybić oko kunaiem spokojnie^^) a mimo to, w tym okresie cfaniakującego słabiaka i tak świat kręcił się koło niego i wszyscy uważali, że jest niewiadomo kim (może wiedzieli, że grają w serialu w którym on robi za tytuł).




tak czy inaczej serial ma pełno dziur, wojna jest tylko kolejnym takim punktem tego durszlaku. wkurza w niej wszystko: słaba realizacja walk, przegadanie odcinków, retrospekcje, tandetni wrogowie których losem nikt się nie przejmie (poza paroma edo tenseiami - ale kto się zainteresuje smutnem 100tysięcy jakichś roślonowatych bezmózgich zombie?) no i strategia Nary seniora którego autor mangi lansuje na mega geniusza i na tej wojnie miał to udowodnić, ale pierwszego dnia wygubił pół swojej armii - do tego jak wyjaśniłem kilka postów wyżej ta jego strategia na wojnę nie jest genialna tylko KRETYŃSKA i na polu prawdziwej wojny kompletnie bezużyteczna.

Najwyraźniej Kishimoto robi to co oczekują jego fani, a sam nie ma pomysłu na ciąg dalszy. Wojna jest strasznie naciągana, ale ma być wyznacznikiem tego że Naruto jako dziecko przeznaczenia ( książka napisana przez Jirayię) ma wprowadzić prawdziwy pokój na świecie. Czyli wygląda to by mogło dojść do pokoju najpierw musi być wojna ( tylko szkoda że strony konfliktu są bezsensowne) co ciekawe wojna wybuchła przez Naruto bo ma w sobie lisa i przez Bee-niastego. Swoisty paradoks

Jest przypakowany bo to główny bohater. Goku stworzony przez Toriyamę też był niezłym nierozgarniętym debilem a jaki teraz z niego koks - w najnowszej kinowce osiągnął poziom God. Ichigo też niewiele brakuje zważywszy że jego mamusia podobno jest Quincy.

Niech ta wojna się kończy jak najszybciej - Naruto o randze wiecznego genina zostaje hokage i panuje pokój na świecie. A potem to mogą sobie kontynuować, ale myślę że wszyscy są już zmęczeni wojną.

użytkownik usunięty
Raditz

szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem to całe podejście - "główny bohater musi być najsilniejszy" - czy "władca pierścieni" byłby takim fenomenem gdyby frodo baggins nazywał się Conan Hulk Masakrator i wpadł do Mordoru robiąc po drodze jesień średniowiecza z tyłków nazguli a na koniec robiąc swoją beach z saurona?

co do naruto, niech sobie będzie tym dzieckiem przeznaczenia, do tego przywykłem choć nudne to. Wkurza mnie natomiast, że cały wszechświat jest od początku narutocentryczny - nawet w pierwszych odcinkach z Zabuzą nazwali na jego cześć (naruta nie zabuzy) ten wielki most co go budowali:| Dla mnie dobry tytuł to taki w którym wygrywa lepszy gdy dochodzi do walki. Albo taki który może i był słabszy ale sprytniejszy. Nie jest to taki tytuł w którym zawsze wygra główny bohater bo jest głównym bohaterem. Pain, Itachi, Shikamaru, Minato i Pomidor - to tylko parę z wieeeelu o wiele ciekawszych od samego naruta postaci (moim zdaniem, pewnie większość fanów zwłaszcza wychowanych na dragonballu którego ja nie oglądałem polubi tego głąba). Dla mnie najfajniejsze momenty serii to te w których nie brał on udziału wcale albo grał trzecie skrzypce. ale nawet nie patrząc na "czynnik naruto" - jest duży problem. Serial jest coraz słabszy, a postacie są coraz mocniejsze. Może jest w tym jakaś zależność? Jeszcze walcząc z Deidarą, Itachim czy nawet Bee Sasek musiał polegać na swej sile, szybkości, kombinacji technik, ale przede wszystkim sprycie. Od dłuższego czasu nie musi polegać na niczym bo ma susano:/ tęsknie za erą chidori, kul ognia, czy zagrożenia pięścią Lee albo Sakury. teraz świat jest tak pełen overpowered postaci (które mimo to wcale nie rokują nadziei na dobrą walkę), że Gaara sprawia wrażenie lapsa:/ tęsknie za czasami kiedy do Gaary czuło się respekt...

ocenił(a) serial na 8

Dokładnie, teraz Gaara sprawia wrażenie takiego, co to swoim piaskiem potrafi co najwyżej babki stawiać. No nie oszukujmy się, jakby nie patrzeć to nie popisał się możliwościami ofensywnymi podczas tej wojny. A niegdyś jego przemiana w Shukaku i nieokiełznana żądza krwi była przerażająca.