Jak do tej pory spotkałam się z samymi pochlebnymi opiniami na temat tego serialu, w związku z czym zaczynam poważnie wątpić w swoją poczytalność. Może to jakiś spisek na skalę światową? :D Ale poważnie, Mr. Robot to w mojej opinii najbardziej przereklamowany twór telewizyjny od lat. Fabuła jest schematyczna do bólu. Dramatyczne zwroty akcji w okolicach 8 i 9 odcinka są tak dramatyczne i niespodziewane, że od obejrzenia pilota miałam cichą nadzieję, że scenarzyści pójdą w tę właśnie stronę, bo tylko takie rozwiązanie jako tako mogłoby uratować całość. Dialogi są miejscami tak złe i nienaturalne, że widać, jak męczą się przy nich aktorzy. Aktorstwo to już zupełnie inna sprawa - zgrzytam zębami prawie za każdym razem, gdy na ekranie pojawia się postać Angeli (wow, tani symbolizm) i Darlene. O Tyrellu Wellicku już nawet nie wspomnę, bo jest to postać tak przerysowana, że aż komiczna. Mogłabym tak wymieniać i wymieniać, na plus chyba tylko zdjęcia i całkiem przyzwoita muzyka (chociaż, znowu, moim zdaniem OST do wspomnianego już tutaj Deus Exa bije go na głowę). Naprawdę, czy ktoś może mnie współczująco poklepać po ramieniu i powiedzieć, że nie jestem sama?
Przecież jest mnóstwo krytycznych uwag na temat tego serialu, które odnoszą się głównie do kopiowania rozwiązań fabularnych znanych z Fight Clubu.
Czytam chyba nie te źródła - przejrzałam Rotten Tomatoes, dawno nie widziałam też tak wysokiej średniej na IMDB, wszyscy moi znajomi wypowiadali się o tym serialu w superlatywach - zwątpiłam :D
Zamiast sprawdzać oceny powinnaś po prostu przeczytać wątki na temat filmu - tu, czy na IMDB. Wysokość średniej akurat nic nie mówi.
Tworcy sa cwani.
Wrzucili porzadne hakowanie(jak na film) - maja uznanie geekow, dali rozmowy u psychologa, wiec ludzie wierza, ze serial ma podloze psychologiczne i postaci sa wiarygodne. Walka z systemem - zawsze ktos to kupi. Schizy glownego bohatera- gwarancja $.
I umowmy sie, tworcy nie kopiuja FC, bo sa za slabi zeby tego dokonac, Oni kopiuja kopie Podziemnego Kregu - WHOAMI.
Zostal jeszcze final, probuje sie hamowac z ocena, ale jezeli nie wydarzy sie nic przelomowego, to Mr Robot bedzie jednym z wiekszych serialowych gniotow jakie ogladalem.
Ale przecież wciąż coś można mnie jeszcze zaskoczyć i nieco osłabić negatywne wrażenie, prawda?
Tak, jak mogę ocenić kilka pierwszych piosenek z płyty i uznać, że mi się nie podobają. Ale żeby krytykować całość, muszę mieć tej całości pełen obraz.
A po co masz krytykować, masz jakąś niezdrową satysfakcje z puszczania jadu? Nie podoba się to wracaj do tych które sie podobają.
Masz racje! Gdyby wszyscy ludzie mysleli tak jak Ty, to na Filmwebie kazdy film mialby ocene 10, ale byloby fajnie.
Mr Robot obok Plebanii, Dr House w jednym szeregu z serialem Szpital - kosmos!
Troche dziwne, ze zaden fan na tym forum nie potrafi opisac, na czym tak wlasciwie opiera sie fenomen tego serialu.
Nie będę pisał za innych, napisze co mnie zachwyca: Haking, kodowanie, każdy kto złamał choć jeden system wie jakie to fascynujące i wie że nie ma graficznych interfejsów do hakowania, hakowanie to znajdywanie dziury by ominąć zabezpieczenia by przejąć kontrolę, FC - uwielbiam ten film i każde odniesienie do niego wywołuje gęsią skórkę. szaleństwo bohatera, narracja, gra z widzem, domysły, forumowe rozkminki co jest co, co będzie to o niebo ciekawsze niż zastanawianie się cz Snow ożyje czy nie.
No i walka z systemem, kotrporacjami to to co che widzieć na ekranie mam dość doktorów, tanich kryminałów i nędznych SFów. MrR wypełnił lukę i dlatego jest taki zachwyt. Oczywiście nie musi się wszystkim podobać, ale jeżeli chcesz zrozumieć dlaczego się podoba to postaraj się zrozumieć to co napisałem.
Hakowanie rozumiem, sam wymieniam to jako jeden z prawdziwych plusow serialu.
Natomiast odniesiena do FC odbieram w zupelnie inny sposob.
Dla mnie jest to droga na latwizne, tworcy nie probuja nawet w najmniejszym stopniu odnalezc swojej sciezki, dodatkowo Podziemy Krag mial nie tylko nowatorska fabule, ale rowniez ciekawe zdjecia, mroczny klimat, doskonale dobrana obsade, nie tylko glownego bohatera jak w Mr Robot, ale takze caly szereg postaci drugoplanowych, no i oczywiscie mnostwo trafionych, brutalnych prawd zyciowych przeplatanych z samodestrukcyjna propaganda.
Jednym slowem - wielowarstwowosc. Tego brakuje "Panu Robotu" ;P
I wielu roznych technicznych detali oraz oryginalnosci, ale to jak widac rzecz gustu, bo Twoj przyklad pokazuje, ze mozna zrobic kilka prawie identycznych produkcji, a i tak znajda swoich fanow.
Dzieki za grzeczna i kulturalna odpowiedz, ktora obrazuje Twoj punkt widzenia, na Filmwebie to rzadkosc.
Może mało ma to związku z techniczną oprawą serialu, ale wg i generalnie dla mnie (choć czuje ze dla lwiej części ludzi rowniez) sukces polega na tym że tematyka dotyka naszych żyć a sam bohater podczas spotkań u Pani psycholog mówi otwarcie o zepsuciu i zdeprawowaniy wartości przez współczesny świat który hej, wszyscy tworzymy. Jest jednak ciężej bo istnieją ludzie którzy mają ogromne ilości pieniędzy i potrafią skutecznie manipulować masami. Potrafia skłonić nas do zatruwania oszukiwania samych siebie i niszczenia otaczającej nas planety a często dodatkowo robimy to płacąc za te "uslugi" i karmiąc świnie. Nie wiem czy potrzebna jest rewolucja bo rewolucja tylko odwraca strony. Potrzeba aby każdy dogłębnie poznał prawdę swoich wyrzadzonycj szkód. Każda osoba pracująca w Dajmy na to mcdonaldzie truje swoich bliskich z danego regionu za generalnie ci ludzie jeszcze jej płaca. Taki jest fenomen. Ale będziemy to robić bo wmowiono nam ze jesteśmy gownem nic nie warci i ktoś w końcu musi wykonywać taką robotę nie dlatego że chce Ale dlatego że będzie miał za to zapłacone, będzie miał bezpieczny kontrakt dzięki ktormu będzie płacił rachunki do końca życia... To jest dla mnie fenomenem ze ogladamy te twory o wielkich zmianach i prawdzie której główny bohater wydawał się służyć na początku.. Bo chcemy być karmienie ideałami o nadziei na zmianie na lepsze a potem tak czy siak wracamy do beznadziejnego zycia, w którym nie potrafimy wartsciowac właściwych rzeczy i nie chcemy wprowadzac zmian bo przecież tak łatwo żyć w rzekomym komforcie niż mieć ciężej a żyć sluszniej, cieszyć się zdrowiemm i rodzina. Myślimy o tym wszystkim tak aktywnie Ale jednocześnie tylko wypatrujemy następnej środy żeby pogrążyć się w kolejnym odcinku który to tak ładnie opowiada i daje nam na nadzieję że może i my mamy mozliwosc konfontwcji z prawdą i wyjścia na tym z twrza. Wszystko to zieje dla mnie z tego serialu, jak i z fightclubu zresztą. Samo jest przepisem na świetny materiał. Halucynacje i jakieś tam zwidy to już dla mnie groteska..
Przepraszam za słabą edycję, ale mnie naszło z ranka i pisałem z telefonu... Kiepsko się piszę z telefonu..
Bedzie troche paplaniny.
Zgadzam sie z toba w bardzo wielu kwestiach, ocena 8 jest wedlug mnie do przelkniecia, bo serial nie ma wielu widocznych wad, tylko widz musi sobie odpowiedziec na pytanie " jak ocenic cos, co widzialem juz wykonane znacznie lepiej, odegrane przez lepszych aktorow i napisane zgrabniej?"
Uwielbiam taka tematyke, dlatego jestem dosyc surowy dla Mr.Robota, poniewaz jest taki jak wszyscy ci ludzie o ktorych wspominales.
Ludzie ktorzy godzinami dyskutuja o nowej kolekcji bokserek od Beckhama, cytujac przy tym pierdyliard hasel reklamowych, ktore z prawda nie maja nic wspolnego. O tym jak niewiarygodnie wielkie sa roznice miedzy iphonem5, a iphonem5s i dlaczego Kukiz jest lepszy niz Korwin zdaniem Wojewodzkiego. Pokolenie widzow i konsumentow.
I dokladnie w taki sposob odbieram tworcow Robota, bo zeby nie pokusic sie o chociaz odrobine oryginalnosci?!
Odtwarzaja cudze pomysly i jeszcze zbieraja za to laury, a przeciez rezyserzy, pisarze(scenariusz) i aktorzy to artysci, a kim jest artysta, ktory cale zycie powtarza cudze role, cytuje czyjes kwestie i spiewa tylko covery? Jest nikim, zaden z niego artysta i nie zasluguje na wieksza uwage, a juz na pewno nie na uwielbienie, takie jak goscie od MrR.
Jednak juz od dluzszego czasu jestesmy karmieni np roznymi Talent Show, w ktorych dwunastolatka zaspiewa utwor Lady G i spuszcza sie nad nia pol swiata, jakby faktycznie wniosla cos wartosciowego do swiata muzyki.
Analogicznie, cover Fight Club nie zasluguje na takie samo uznanie jak oryginal, fajnie zespol spiewa ten utwor, ktory wpadl nam w ucho juz dawno temu, sluchamy pierwszej zwrotki- inny wokalista, hm ciekawe. Jest i refren, no okej wokalista ma inna barwe fajnie, ale do **uja... czemu to leci w radio? Przeciez to cover, nawet nie zmieniono aranzacji, czy juz nie ma nowej muzyki i trzeba krasc cudza i w dodatku podniecac sie tymi ktorzy kradna, jakby plodzili cos nowego?!
Otoz nie, tylko trzeba zrobic o dwa ruchy myszka wiecej, zeby wyszukac cos swiezego w tym temacie, ale jestesmy leniwa banda smutasow, ktora siega po to co jest latwo dostepne i reklamowane na szeroka skale.
A wystarczy zrobic te dwa dodatkowe ruchy i odkryc zdecydowanie ciekawiej pokazane problemy spoleczenstwa w Black Mirror, razem z McAvoyem nawrzucac na wszystkich ludzi, ktorzy nas wkur...iaja i stanowia "Brud", podziwiac kreatywnosc i wyobraznie rezysera, ktory przez nasze lenistwo musial przerwac prace nad swoim zyciowym projektem, a bohaterowie Utopii nie mogli dokonczyc walki ze spiskujacym systemem, bo brakowala widzow, ktorzy wola siedziec i walic konia ogladajac twor korporacji na temat walki z korporacja w stolicy korporacji-USA.
"wmowiono nam ze jesteśmy gownem nic nie warci"
Tu sie nie zgadzamy. Uwazam ze jest odwrotnie, wmowiono nam, ze kazdy z nas jest wyjatkowy, ze na swiecie istnieja 3 miliardy prezesow, 3 miliardy pieknych sekretarek lub kucharek i kilkuset czarnych/latynosow/przestepcow, ale to nie nasz problem, bo przeciez my jestesmy wyjatkowi i nas czeka cos wielkiego, a pozniej sie okazuje ze tak nie jest i sami wmawiamy sobie, ze zrobilismy cos nie tak, ze jestesmy gownem, ktorym notabene faktycznie jestesmy, ale wszyscy, nie tylko ci, ktorzy zarabiaja malo.
Kazdy lubi czasem zobaczyc jak maly klub pilkarski oparty na mlodziutkich wychowankach klubu pokonuje giganta swiatowego footballu, jak zli dostaja po dupie, ale czy powtorka tego samego meczu smakuje tak dobrze jak relacja na zwyo? Czy bedziemy mieli ciary znajac juz wiekszosc kluczowych momentow spotkania?
No ja zdecydowanie nie, i to jest moj problem z Panem Plagiat- problem ktory polega na tym, ze lubie taka tematyke i widzialem juz sporo ciekawszych pozycji, zeby uginac kolana przed falszywym bogiem, wyniesionym na oltarze za cudze zaslugi.
W jeszcze samej kwestii Mr Robota, to bardzo podobał mi się start.. To w jaki sposób główny bohater walczy ze złem i hołduje w jakiś sposób prawdzie i miłości, jednoczesnie być może nigdy ich nie zaznawszy, i tak samo podatny na zepsucie i żyjący wg tych samych zasad (morfina itd.)... Dopiero potem jak się wkrada cała polityka i misterny plan obalenia wielkiego koncernu - ok też spoko, brzmi naprawdę ciekawie, chcę to zobaczyć - chęć zmiany świata nabiera rozpędu, ale jednocześnie przytłaczając Elliota (takie odnoszę wrażenie).. W międzyczasie rodzi się pierdyliard innych wątków, które rzucają cień na cały zamysł i mam wrażenie że stają się wypełniaczami reszty sezonu. Serio, 2 czy 3 odcinki obejrzałem i stwierdziłem - wow, nic się nie stało, gdybym tego nie obejrzał, w sumie to bym niewiele stracił, oglądając dalej...
Jedno co mi się podoba, nie wiem czy to zabieg reżyserski/scenarzystów czy czegoś tam, ale chodzi mi o tą całą politykę poprawności. Mowa o rasach/religiach/orientacjach seksualnych i tym jacy to wszyscy jesteśmy ważni i powinniśmy żyć obok siebie z czym się generalnie zgadzam, ale nie lubię tego że teraz po prostu każdy serial musi to mieć, bo tak i koniec. Bo murzyn oglądający serial o białych powie: "czemu w tym serialu nie ma czarnych, co my jesteśmy gorsi?" "no ale tato, to jest serial o 8-wiecznych samurajach w japoni.." i nawet do czegoś takiego dodadzą jakiegoś kupca z dalekiego zachodu, lub skądś tam, żeby było... Ale co mnie bawi, że w Mr Robocie akurat to pasuje, bo sama obecność tych wszystkich przedstawicieli różnych subkultur ras czy czegoś tam innego, jednocześnie działa na korzyść tego w jakim chorym świecie żyjemy. Także nie wiem czy zabieg zamierzony, ale efekt tak czy siak udany.. wiadomo, zależy jak na to patrzeć...
Początek sezonu, duży plus, buntowniczość, prawda, motyw cywilizacyjnego syfu - ekstra, końcówka, not so much, być może 8 to za dużo, ale co mnie to obchodzi. Wszyscy tutaj jesteśmy uzależnieni od numerków, po co to forum, po co porównywać opinie, po co oceniać, po co sprawdzać co jest lepsze a co gorsze, co ma jakie nagrody a co ma większą oglądalność. Podoba się, dobrze, nie podoba się, oglądaj co innego... Jakby nie patrzeć wszystko jest taką ułudą z komentarzem który tu produkuję łącznie.
http://www.filmweb.pl/film/Tokyo-ken-1995-90809, tak, tak Fight Club był mega świeży i oryginalny;)
Dodam jeszcze, że książka Palahniuka też wyszła po premierze wyżej wymienionego filmu.
Przepraszam, że tak rozwlekam, ale jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała. Dr Jekyll i Pan Hyde też wyszedł nieco wcześniej niż Fight Club. Dąże do tego, że naprawdę trudno w obecnych czasach napisać scenariusz bez kalek narracyjnych, kino ma już zbyt długą historię. Prędzej możliwe jest, że widz ich po prostu nie zna:)
Parafrazując powiedzenie powiem ze jeżeli coś dla wszystkich to znaczy że jest dla "nikogo".
Każdy ma swój gust ;) Dla jednej osoby film jest ciekawy, a dla drugiej nudny, a pośrodku są jeszcze ci, którzy oglądają serial dla zabicia czasu. Zgodzę się, że niektórzy aktorzy to wybitnie nie grają swoich ról, ale tak już bywa w serialach ;)
Tak bywa w kiepskich serialach, zworc uwage na chociazby pierwszego Detektywa, albo ostatnio Sense8 gdzie jest znacznie wiecej aktorow, a kazdy ma jakis warsztat.
Sense8 nie kojarzę, ale serial od HBO oglądałem. Spojrzałbym tu na budżet obu seriali. Zapewne Detektyw posiadał większy budżet i mógł sobie pozwolić na lepszych aktorów, którzy więcej inkasują(większość ważniejszych aktorów kojarzyłem z innych filmów), a tutaj nie za bardzo. nie mogli sobie pozwolić zapewne na długie poszukiwania aktorów. Ja osobiści staram się nie zwracać uwagi na grę aktorską(to chyba, że razi nieudolnością).
Ps. Ja staram się zazwyczaj zająć fabułą bądź przemyśleniami bohatera ;) bo gdybym zaczął zwracać dokładną uwagę na grę aktorską to niezwykle trudno byłoby znaleźć jakiś serial, który spełniłby moje oczekiwania :)
Czyli krotko mowiac (brutalne porownanie)
Jezeli kelner poda Ci w restauracji swieza kupe, to zjesz ze smakiem i podziekujesz, zamiast opluc gnoja i poszukac lepszego lokalu? Jest pelno dobrych seriali.
Zwykle lenistwo tworcow i nic wiecej. Mowisz, ze serial ma maly budzet, dlatego nie mogli znalezc dobrych aktorow? Blagam Cie... Utopia, Black Mirror - produkcje zrobione za grosze, a kazda ma przynajmniej kilku zjawiskowych aktorow, dodatkowo w Stanach jest znacznie wiecej aktorow szukajacych zlecen, ale czego sie spodziewac bo gosciach, ktorzy jedynie kopiuja czyjes patenty, motywy, nawet muzyke zaczeli podbierac z FC.
haha zdecydowanie nie oplułbym go:) lepiej byłoby ująć to, że jeżeli zostanie podany mi dewolaj z ziemniakami i ogórkiem, a chciałem z frytkami i surówką to jeśli dewolaj mi posmakuje to przyjdę tam jeszcze raz licząc, że tym razem będzie lepiej ;)
Nie mogę odnieść się do Utopii i Black Mirror bo szczerze mówiąc nie znam tych seriali.
Powiedzmy sobie szczerze dzisiaj niemalże każdy pomysł użyty w filmie bądź serialu można uznać za kopiowanie ich ze starszych filmów/seriali.
Mi osobiście Mr Robot bardzo się podobał - nie uważam tego za arcydzieło, ale mnie wciągnął i się nie dłużył. Fight Club też bardzo mi się podobał, a to, że twórcy serialu wykorzystali utwór z tego filmu traktuję jako grę z widzem, bo w sumie zdziwiłabym się, gdyby spodziewali się innej reakcji niż ta, która nastąpiła. Odnośnie tego, że Mr Robot to totalna zżyna z FC - rocznie powstaje tyle produkcji, że ciężko pozostać oryginalnym, a w tym przypadku cieszę się, że twórcy zdają sobie sprawę z tej zżyny.
Co do seriali - każdemu podoba się co innego i każdy szuka czegoś innego w danych produkcjach. Oglądając Mr Robot dobrze się bawiłam i tyle - dostałam od tej produkcji więcej niż się spodziewałam. Co do gry aktorskiej, to faktycznie tylko Rami Malek się wybił, a reszta bez rewelacji. Za to muzyka i zdjęcia bardzo mi się podobały. Nie będę się wypowiadać na temat tego czy to nisko- czy wysokobudżetowa produkcja, bo w sumie twórcy uwielbianego przeze mnie Peaky Blinders przy niskim budżecie zrobili coś niesamowitego.
Odnośnie tego, że twórcy Mr Robot zastosowali w serialu chwyty, które miały na celu przyciągnięcie widza - większość twórców właśnie to robi, żeby zarobić i chyba nikogo to nie dziwi. Elliot, wycofany ze społeczeństwa i jednocześnie nim gardzący, samotny itp.? Mnie ta postać kupiła i tyle, mimo oklepanych scen. Co do wspomnianego Detektywa - oglądałam pierwszy sezon i podobał mi się, gra aktorska na wysokim poziomie, jednak jak dla mnie całkowicie zrobiony pod publikę i nastawiony na nagrody. Utopię oglądałam i doceniam ten serial pod względem estetycznym, ale sama historia nie wciągnęła mnie aż tak bardzo. Black Mirror jak dla mnie jednak dużo lepsze. (Za to fakt - w obu przewijają się świetni aktorzy, choćby w drobnych episodach, jednak mam wrażenie, że w Wielkiej Brytanii trochę inaczej aktorzy podchodzą do udziału w tego typu niskobudżetowych produkcjach). Warto też zauważyć, że ani Black Mirror ani Utopia, które mają dosyć oryginalny scenariusz nie odniosły tak komercyjnego sukcesu jak Detektyw, a przynajmniej nie odnoszę takiego wrażenia.
Co do Mr Robot - rozumiem, że komuś może się nie podobać ściąganie z FC, ale miło by było, gdyby te osoby zaakceptowały fakt, że komuś innemu ma prawo się podobać.
Podpisuję się rękami i nogami, do Utopii i Black Mirror mogę jeszcze dodać Humans - choć scenariusz oryginalny to nie był, to brytyjscy aktorzy pozamiatali szwedzkim pierwowzorem (co nie znaczy, że ten był zły).
Budżet jest bez znaczenia, znani aktorzy niczego nie gwarantują, wystarczy podać przykład takich seriali jak Mad Men który opiera się na roli człowieka znikąd.
Nie mówię, że nieznani aktorzy są gorsi, ale zazwyczaj znani mają wyrobioną markę i to zwykle dzięki swojej dobrej grze aktorskiej ;)
I tego nikt przecież nie neguje, próbujemy ci tylko wytłumaczyć dlaczego twój argument, że "tak to już bywa w serialach" można rozbić o kant stołu. Bo nie zawsze bywa. I nie jest do tego niezbędny kosmiczny budżet.
Wydaje mi się też, że skoro nie zwracasz uwagi na grę aktorską w takim środku przekazu jakim jest film (który to przecież na aktorstwie opiera się z zasady) to trochę tak, jakby w książkach ignorować warsztat pisarski autora, bo przecież sam pomysł na fabułę jest ok, a wydanie i czcionka są ładne.
rozumiem że jak gralas/grales w Mario Bros gdzie grywalnosc i fabula i cala otoczka byla zajebista ale grafika slaba to gra jest do dupy?
w serialu to nie jest aktorstow serialowe na pozimowie wlasnie pierwszego sezonu True Detective ale to nie jest jakis Klan a ze fabula jest bardzo mocna to serial jest bdb.
tutaj naprawde aktorzy musielby grac drewno totalne zeby odechcialo sie ogladac ten serial.
Tyle tylko, ze Mario Bros to jest Fight Club, a Mr Robot jest jakas srednia zzynka wydana 10-15 lat po czasie panowania Pegazusa.
Podobny fenomen jak TWD, gdzie serial jest wyjatkowo slaby, ale porusza bardzo chwytliwy motyw zombie, ktory sprzedaje sie od wielu lat, niezaleznie od jakosci produkcji. Tutaj mamy walke ze zlym systemem i chorobe umyslowa, te motywy sprzedaja sie rownie dobrze.
Kiedys wyjdzie porzadny serial o zgnilkach i ocena TWD spadnie, podobnie bedzie w przypadku Robota.
nie :D temat zombie ok, ale fabula TWD jest bardzo slaba i nie wciaga. nie chodzi jaki temat sie poruszy (zombie czy walka z systemem) ale jak to jest przedstawione w fabule.
Z początku serial mi się nawet podobał tak do 4 odcinka, później te ciągłe jego schizy zaczęły być irytujące.Wszyscy zachwycają się że fajnie pokazali hakowanie.Spoko ale ile tego hakowania było pokazane 20 minut? Po dziewiątym odcinku czułem się jak debil, wszystko było tak przewidywalne.Serial mógł być świetny, gdyby skupili się na hakowaniu i jakiś kolesiach co ich ścigają.
Ja czuję zawód. Pilot dawał nadzieję na coś bardzo dobrego, a wyszedł przeciętniak. W ogóle ciężko ocenić ten serial. Z jednej strony na plus cała ta rozkmina o społeczeństwie, Elliot, narracja, zdjęcia, może muzyka. Z drugiej, straszna stereotypowość większości bohaterów, sytuacji, dialogów. Czasem to wszystko wyglądało jak z filmu klasy c. Zupełnie jakbym oglądała dwa różne seriale.
Ja się z Tobą zgadzam. Moim zdaniem gniot. Pierwszy odcinek mi się podobał ale każdy następny pokazywał, że to jest po prostu słabe. No ale skoro innym się podoba to niech się dzieje! :) Ja odpuszczam kolejne sezony, moim zdaniem szkoda czasu.
Na początku mi się podobał, miałam nadzieję na coś fajnego. Przynajmniej zapowiadał się dobrze po pierwszym odcinku. Jakoś w połowie zaczął mnie irytować. Postać głównego bohatera szczególnie. Jak dla mnie przekoloryzowany serial, uwaga skupiona nie na tym co trzeba.
Wymęczyłam do końca, bo nie lubię przerywać w połowie.
Gdybym wiedziała jaki będzie, to nawet bym nie zaczynała.
Mogłam ulec instynktowi, który po obejrzeniu zwiastuna mówił mi, że raczej nie warto.