Nigdy nie pojmę co siedzi w takich głowach. Nawet dobrze nie udawał, że sie martwi. Jak w ogole mozna uczestniczyc w tych czuwaniach, udawac ze sie szuka wiedząc co sie wydarzylo. Może to tylko poszlaki bez naprawde twardych dowodow, ale kurde noo nie ma innego wyjasnienia. Za duzo rzeczy przemawia na jego niekorzyść.
Jego rodzina jest odklejona twierdząc, ze to calkiem normalne ze poszedl sobie grac w golfa kiedy znalezli zone z dzieckiem ^^ WTF ?! Bronić rodzine kiedy dowody sa naprawde kiepskie a bronić do upadlego i nie przyjmowac prawdy na klate to jednak roznica. Kara powinna być taka jaka podali za 1 razem. Wszedzie powinna byc kara śmierci. Odbierasz komuś świadomie życie - żegnasz sie ze swoim. Może dzieki temu mniej zła byloby na świecie.
Tak rodzinka zaślepiona w sprawie jego winy. Najbardziej wryło mnie w fotel jak rodzice udzieli wywiadu ( zaraz po wyjściu na jaw zdrady ) że w sumie to normalne że facet zdradza, a jeszcze bardziej normalne jeśli kobieta jest w ciąży... wtf !?
Tak. I jeszcze ta bratowa, która skończyła prawo, żeby go wyciągnąć z więzienia xD
Chciałabym dodać, że zachowanie rodziny jest bardzo podobne do zachowania rodziny Chria Wattsa z dokumentu "Morderstwo po amerykańsku: Zwyczajna rodzina". To chyba swoją drogą ta sama seria dokumentów. Do dzisiaj rodzice mordercy bronią go do upadłego. I to zrozumiałe, że świadomość, że własne dziecko wymordowało całą swoją rodzinę, jest przerażająca, ale w świetle miażdżących dowodów i przyznania się do winy tego nie da się nawet usprawiedliwić. Dochodzenie to jedno, udowodnienie winy to drugie, w którymś momencie trzeba odpuścić i przyjąć na klatę fakty. Różnicą jest to, że Scott nie przyznał się do winy. Oglądam masę kryminałów, ale "Morderstwo po amerykańsku: Laci Peterson" ogląda się ciężko. Przede wszystkim przez postawę Scotta, który naprawdę wierzył w to, że ujdzie mu na to sucho i w związku z tym nawet nie próbował udawać, że martwi się o los swojej zaginionej ciężarnej żony. Mówił jedno, ale jego mowa ciała była głośniejsza. Całym sobą wyrażał "mam to gdzieś". Później jest jeszcze jego rodzina, która żyje w urojeniach, a brat jęczał, bo nie będą mieli możliwości pograć w golfa. Strasznie się na to patrzyło.
Akurat nie wiem jak można bronić Chrisa Wattsa: nie przeszedł wariografu, do wszystkiego się przyznał, wskazał gdzie ukrył ciała...
Jego rodzice i najbliższa rodzina nadal wierzą w to, że to jego żona zabiła dziewczynki, a on w szale zabił ją. Niewinny chłop, zła baba, nerwy puściły, wiadomo. Ci ludzie już dawno opuścili świat zdrowego rozsądku i do upadłego będą twierdzić, że to nie on lub zabił tylko żonę w afekcie. Ciężko się tego słucha, mocne wyparcie i zaprzeczanie faktom.
Kara śmierci nie działa z prostego faktu że ktoś kto popełnia przestępstwo nie myśli o kosekwencjach, dopiero skrucha łapie w momencie złapania, ale wtedy jest już za późno