Wiem, wiem, tematów o najlepszych/najgorszych odcinkach było już parę, no ale to zawsze dobry wątek do rozmowy, więc spróbuję zacząć kolejny ;) A zainspirowało mnie do tego to, że jakiś czas temu zacząłem oglądać serial od początku i na bieżąco oceniałem epizody. No i myślę, że wyszedł mi taki obiektywnie subiektywny ;) ranking odcinków i sezonów, więc mimo wszystko postanowiłem podzielić się tym przydługim wywodem. Zapraszam do wypisywania swoich typów, swoich rankingów, jak i do krytykowania mojego.
W ocenie, w rankingach nie uwzględniam pierwszych 2 sezonów, na pomysł oceniania i pisania na bieżąco wpadłem dopiero od 3 sezonu, a że początkowe odcinki były słabsze, to nie chce mi się już na razie do nich wracać. Kilkuczęściowe odcinki oceniałem jako całość.
Ciężko wybrać stricte ten jeden najlepszy, czy nawet jakiś top3, więc w kolejności chronologicznej wszystkie odcinki, którym wystawiłem najwyższą ocenę - 10, przy każdym znalazł się na bieżąco jakiś krótki komentarz, starałem się oceniać surowo ;)
Top 24 moich ulubionych odcinków:
s03e14 - The Red Badge of Gayness - Kapitalnie wypadł Eric w roli Generała Lee. To jak przemawiał, jak co chwilę śmiesznie powtarzał „I hate you guys!”, jak wysłał list do matki Kennego powiadamiając ją o śmierci syna na polu walki... Fajne wypadła także nasza pijacka armia. No i Cartman grający rocka na bębnach :) Chyba najlepszy odcinek z początkowych 3 sezonów.
s03e15 - Mr. Hankey's Christmas Classics - Co prawda nie przepadam za postacią Mr. Hankey, no ale nie on tu był najważniejszy. Bardzo fajnie wychodzą wszelakie piosenki w South Park, śmieszne, wpadające w ucho. Genialna piosenka Garrisona, super Cartman w piosence Kyle o Hanuce, fajnie wyszedł duet Santa vs Jesus, reszta piosenek też na poziomie. Jedynie Mackey był słaby. Miła odskocznia od normalnych odcinków, dycha!
s04e05 - Cartman Joins NAMBLA - Super motyw z NAMBLA, z sobowtórami Marlona Brando vs pedofile, Cartman na chacie internetowym, Mr. Garrison i jego „oops pomyliłem spotkania” gdy trafił na spotkanie sobowtórów. Butters, który poświęcił się dla drużyny i śmiesznie zrobiony morał, pedofil i jego urzekająca przemowa i puenta dzieciaków „dude, You have sex with children!”. Na minus trochę nudny motyw poczęcia nowego dzieciaka przez rodzinę Kennego + odrażający ojciec. ps. wiedzieliście, że pedofilskie NAMBLA, to prawdziwa organizacja? sick…
s05e10 - How to Eat With Your Butt - Kapitalny odcinek, ścisły top moich ulubionych. Chyba pierwszy raz w tym epizodzie widzimy chłopaków bez czapek :) Śmiech Cartmana, czekoladowe spluwy, ten cały motyw rodziców z tyłkiem zamiast głowy + Ben Affleck, no rewelacja. No i świetna ostatnia scena, dla mnie jedna z fajniejszych w całym serialu, nieźle się uśmiałem. Stan i Kyle wygłaszają morał odcinka:
- Wow, Cartman naprawdę komuś współczuł i nie mógł się z niego śmiać.
- Nasz mały człowieczek dorasta Stan. On dorasta.
- Taa, myślę że wszyscy dorastamy. Może wszystko wkoło stanie się bardziej wyrafinowane.
I po tych słowach przejście na scenę, gdzie rodzice z tyłkiem zamiast głowy całują Bena Afflecka…
Haha, no świetnie to zmontowali w nawiązaniu do całego serialu, do częstych ataków na serial o poziom żartów.
s06e02 - Asspen - Pewnie nie jest to top odcinek w serialu, no ale nie wiem, mam jakiś sentyment do tego odcinka. Parodia kilku starszych filmów sportowych na których się wychowałem oglądając na VHS ;) Jakiś gburowaty pro mierzy się z amatorem, zawsze w tle wątek jakiejś dziewczyny, amator oczywiście ‘niespodziewanie’ wygrywa. Fajnie to sparodiowali, zawsze oglądając ten epizod przypominają mi się tamte stare filmy. Choć parę motywów mogli lepiej rozwiązać. Dobry też wątek upierdliwych sprzedawców, no i genialne żarty Cartmana na Buttersie. ( np. - Znacie tą sztuczkę? Jak ktoś zaśnie, bierzesz szklankę ciepłej wody. Wkładasz do niej jego rękę... - Ta...i co? - I wtedy, szczasz na niego! :))
No i nie można zapomnieć o świetnym montażu! http://www.youtube.com/watch?v=SPFCHuEegsk
s06e05 - The New Terrance & Phillip Movie Trailer - Chyba najlepsza parodia, najlepszy wątek z udziałem celebryty w całym serialu. Russell Crow Fightin’ around the Word! Super to wyszło. „Moje walki to poezja!”. Russell podobno tam trochę poprzestawiał dziennikarzy, najpierw w Europie, potem w Australii i USA, stąd nazwa show fighting around the world :) Dobry również motyw z szukaniem wolnego TV, z czekaniem na reklamy, na trailer nowego filmu T&F. A już biegający z pączkami Cartman to mistrzostwo świata!
s06e11 - Child Abduction is Not Funny - "God Damn Mongorians!!!" Gdy występują Azjaci w odcinku to musi to być dobry epizod :) Genialnie Trey podkłada głos pod Azjatów, zawsze rozśmiesza mnie to na całego. Świetny ten motyw z murem i Mongołami. Dycha trochę naciągana, bo ten wątek z porywaniem dzieci zaczynał przynudzać, ale i tak fajnie wyszło. Szczególnie duch ludzkiej życzliwości, który okazał się pedofilem i akcja jak rodzice pilnowali dzieciaków, czekają razem na przystanku i mówią do nich, żeby zachowywali się normalnie, ja co dzień, no to Kyle z Cartmanem zaczęli sobie jeździć standardowo od grubasów i żydów przy rodzicach :)
s06e13 - The Return of the Fellowship of the Ring to the Two Towers - Ciężko z takiej ilości odcinków wybrać ten jeden najlepszy, ale jeśli już musiałbym wskazać, to chyba właśnie ten miałby największe szanse nim zostać. Rewelacyjny! Przyjemny, śmieszny, bez przesadyzmu w postaci niezliczonej ilości ufoków, potworów, czy latania w kosmos :) Takie epizody właśnie najbardziej mi się podobają, gdy chłopcy są po prostu chłopcami i na tej płaszczyźnie twórcy dodają odniesienia do rzeczywistości, no bo czasami już przeginają z coraz to bardziej irracjonalnymi pomysłami. Świetne nawiązanie do Władcy Pierścieni, Butters jako Gollum, drużyna pierścienia w poszukiwania pornola :) Kevin z hełmem Stormtroopera, czy świetna scena gdy spotkali innych dzieciaków bawiących się w Harrego Pottera. Szkoda, że im dalej w las, tym rzadziej spotykamy tego typu odcinki…
s07e03 - Toilet Paper - No tu Cartman przeszedł samego siebie. Sceny nad jeziorem z muzyką z Ojca Chrzestnego, magia! Genialna scena również pod posterunkiem policji, wina spadła na Buttersa, chłopcy mają wyrzuty sumienia, a Cartman nie może zrozumieć i próbuje pojąć dlaczego, no to było mocne, świetnie ta scena ukazała osobowość Eryka. Na duży plus także officer Barbrady, lekcja plastyki czy zakupy w sklepie.
s07e09 - Christian Rock Hard - Mógł Cartman zarobić dziesiątki milionów dolarów, a zaprzepaścił wszystko tylko dlatego, że chciał upokorzyć i wygrać zakład z Kylem… Ech ten nasz Eryczek. No ale odcinek kapitalny. Super wyszły te piosenki Cartmanowi, świetna scena jak robili zdjęcie na okładkę, jak robili reklamę płyty a’la reklama w TV shopie, czy scena z Tokenem o gitarze basowej. Wątek o ściąganiu muzyki z Internetu też wyszedł im genialnie. FBI, gwiazdy, które musiały np. kupić starszy model odrzutowca przez ludzi ściągających ich muzykę czy fajny morał Stana i Kyle i odpowiedź gwiazd, „nope, nam zależy tylko na kasie”. No i hardcorowa scena, gdzie Cartman krzyczy dwukrotnie „F*ck Jezus”, trochę to pewnie musiało wywołać kontrowersji. No ale szczerze mówiąc, zważywszy na kontekst i sytuację, mnie rozśmieszyło to… Będę się smażył w piekle ;)
s07e11 - Casa Bonita - Za samą scenę, gdzie Kyle nie chciał zaprosić Cartmana należy się dycha! Najlepsza scena w serialu. Do tego śmieszne starania Cartmana, by jednak pojawić się na urodzinach. Ach ta jego przebiegłość i bezkompromisowość w dążeniu do celu :D Troszkę słabiej z samym wątkiem zamykania Buttersa w schronie i potem odbudowywanie miasta na wysypisku, no ale znając łatwowierność Buttersa, ujdzie. Końcówka znów świetna, jak Cartman w pośpiechu stara się zaliczyć wszystkie atrakcje w Casa Bonita, a no i scena w samochodzie podczas podróży do restauracji, Cartman podekscytowany opowiada o atrakcjach, Stan mu mówi - spokojnie, pójdziemy tam, gdzie Kyle będzie chciał, to jego urodziny, a Cartman -F*ck Kyle! przy wszystkich, przy Kyle’u i jego matce…
s07e12 - All About the Mormons? - Z reguły bardzo fajnie wychodzą im kontrowersyjne tematy, religijne odcinki. Tutaj nie dość, że było śmiesznie, to i ukazali super morał na temat religii. Tak samo i ja postrzegam znaczenie wiary, że niektórzy zbyt dosłownie odbierają religijne historie, religijne teksty. Nie o to w tym chodzi, liczy się przekaz i jaki wpływ ma to na życie ludzi. Co z tego, że te religijne opowiadania często brzmią nierealnie, jeśli dzięki nim niektórzy stają się lepszymi, szczęśliwszymi ludźmi? ps. Dumb dumb dumb dumb, to było mocne ;)
s08e01 - Good Times With Weapons - Rewelacyjny pomysł i wykonanie odcinka w klimacie anime. Zawsze fajnie to wypada jak chłopcy po prostu bawią się w coś, a nie ratują świat przed potworami latając po kosmosie... Każdy dzieciak w ich wieku bawił się w taki sposób udając jakiś bohaterów (przynajmniej za tych pięknych czasów, gdy nie było internetu, a komputer zastępował co najwyżej pegasus…) Do tego ‘kontuzja’ Buttersa, która przypomniała mi moje zabawy z dzieciństwa. Bawiliśmy się w Dragon Ball, no i po jednym z ‘kamechame’ wylądowałem w szpitalu z wstrząsem mózgu rozbijając głowę o kaloryfer… Fajnie wyszedł też morał odcinka po tym jak Cartman na golasa pojawił się na festynie. Przemoc i brutalność nie jest już takim gorącym tematem, nie budzi już takich kontrowersji, a numerem 1 została teraz erotyka i pornografia. No i oczywiście super wypadła piosenka z tego odcinka. PROTECT MY BALLS! A i jeszcze śmieszniej to wygląda jak przetłumaczymy ten japoński tekst z piosenki ;) http://www.youtube.com/watch?v=wLZbd0EvCs8
s08e09 - Something Wall-Mart This Way Comes - Świetny odcinek o supermarketach. Oczywiste, że wchodzimy po parę rzeczy, by wyjść z pełnym koszykiem :) Randy i jego mania na temat promocji. ‘Kumbaya my lord’ mieszkańców po spaleniu sklepu. Cartman i jego skrzypce, ta cała akcja jak chciał powstrzymać chłopaków przed zniszczeniem Wall-Mart, jak Kyle go demaskował, a ten się wypierał, by potem ‘dramatycznie’ ujawnić ;) Śmieszna postać gościa od Wall-Marku i te jego ‘formy’ jakie przybierał. Czy końcowa wiadomość o sposobie zniszczenia sklepu przekazana innym miastom przy użyciu… kodu Morse'a.
s08e11 - Quest for Ratings - Uwielbiam takie odcinki, gdzie szerszy, poważniejszy wątek jest wkomponowany w zwykłe, szkolne przygody naszej grupki. Super wyszedł ten motyw wiadomości, gonienia za sensacją w mediach, ukazany pod postacią szkolnych wiadomości. Bardzo śmiesznie i celnie to wyszło. Cartman i spółka, ‘Sexy action school news’ - geniusz. A program Craiga… super cuteee :)
s08e13 - Cartman's Incredible Gift - Mistrzowski odcinek. Mnóstwo śmiesznych sytuacji, śmiesznych tekstów. Ogrzewacz na twarz, przepowiednie Cartmana, głupota policji i ich śledztwo, no i rewelacyjne sceny pojedynków Cartman vs reszta medium. Super był też ten tekst i nawiązanie do poprzednich sezonów:
Znaleźli kolejną ofiarę mordercy (czy też naśladowcę naśladowcy mordercy ;)) i detektyw mówi:
-Nazywa się...Veronica Crabtree. Kierowca szkolnego autobusu. Była uważana za drugoplanową postać... Taką, której nie byłoby żal fanom...
[...] chwilę później
-Posłuchaj mały! Nie marnuj mojego czasu swoim badaniem krwi i magicznym odciskaniem palców! Muszę znaleźć tego mordercę! Natychmiast! Jestem to winny leżącej tam ofierze! Wiem, że nie występowała w ostatnich odcinkach, ale cholera! Zasłużyła na lepszy los!
s10e01 - The Return of Chef! - To jest jeden z tych odcinków, gdzie nie znając podłoża fabuły, nie znając sytuacji, która się wydarzyła, będziemy raczej słabo oceniać ten epizod. Pamiętam jak oglądałem go dobrych parę lat temu nie znając okoliczności, to właśnie średnio go oceniłem. No ale teraz znając kontekst odcinek wypada rewelacyjnie! Super T&M rozwiązali sprawę Chefa. W skrócie: pod koniec poprzedniego sezonu był odcinek obrażający scjentologów, osoba która podkładała głos pod Chefa była właśnie scjentologiem i przez to odeszła z serialu. W tym odcinku ‘Super Adventure Club’ jest właśnie metaforą dla kościoła scjentologów, przez co mamy świetne, dwuznaczne dialogi. Chefa, który opuścił dzieciaków i wybrał SA club (scjentologów), czy przemówienie Kyla na pogrzebie:
-Więc widzicie, nie powinniśmy gniewać się, że Chef nas opuszcza. Powinniśmy być źli na ten cały klub, który go omotał. (czyli oczywiście w zamyśle scjentologów, którzy omotali Issaca, odtwórcę roli Chefa).
Na dodatek w tym epizodzie wpadli na genialny pomysł, nie mieli już głosu Chefa by nagrać nowe dialogi, więc łączyli różne starsze kwestie wypowiedziane przez Chefa z poprzednich sezonów w zdania pasujące do fabuły odcinka. Wiadomo, wypadało to sztucznie trochę, nienaturalnie, więc wytłumaczyli to tym, że postać Chefa jest zahipnotyzowana przez ten klub. Co oczywiście może być kolejną metaforą w kierunku scjentologów. Tak więc wszystko łączy się w jedną spójną, fajną całość ;) Dycha!
s10e07 - Tsst - Rewelacyjny pomysł i wykonanie. Super Nianie vs Cartman, poezja! Do tego Cesar Millan z Dog Whisperer, no genialne to wymyślili. Odcinek fajnie ukazuje również kto głównie ukształtował taką a nie inną osobowość Eryczka. Nieźle go mama rozpieściła przez swoją samotność. Trochę szkoda, że tak mało mieliśmy scen z nianiami w odcinku, bo te które widzieliśmy no były genialne i super śmieszne! Bezapelacyjnie jeden z najlepszych epizodów.
s10e08 - Make Love, Not Warcraft - Przez wielu bardzo wysoko oceniany odcinek, no i u mnie nie może być inaczej. Mocna dycha! Zaczyna brakować pozytywnych epitetów by opisać ten epizod :) Świetne sceny w grze (Blizzard pomógł przy tworzeniu tego odcinka) ‘Noob’ Randy - mistrzostwo świata co on wyprawiał w tym epizodzie, święty pendrive, Butters i Hello Kity Adventure, czy postać no-life’a. Masa genialnych tekstów w odcinku, Cartman i jego: Chcesz poddać się jak ludzie, którzy odpuścili Hitlerowi kiedy doszedł do władzy? Wiesz kim byli ci ludzie? Francuzami! Jesteś Francuzem, Clyde? Voulez-vous coucher avec moi, Clyde? (tekst z francuskiej piosenki, w tłumaczeniu ‘Chcesz się ze mną przespać, Clyde?’ haha) czy tekst jednego z gości Blizzarda, ‘This will be the end of the world… (po długiej pauzie) of warcraft’. Jedynie trochę przegięli z przesadną charakteryzacją głównej czwórki, przecież oni te dziki zabijali tam bodajże 3 tygodnie, a wyglądali po tym jakby nie wychodzili z domu przez 3 lata :)
s11e10-12 - Imaginationland - Re-we-la-cyj-na trylogia! Majstersztyk, mój ulubiony kilkuczęściowy odcinek i jeden z najlepszych epizodów w całym serialu. No klasa jak to wymyślili z tą całą krainą wyobraźni, atakiem terrorystów, mnóstwem odniesień i nawiązań. Powrót Woodland Critter Christmas, Manbearpig, nawiązania do Szeregowca Ryana, Stargate, Kurt Russell i do wielu wielu innych filmów czy bajek. W ekipie złych charakterów dostrzegłem nawet kojota ze strusia pędziwiatra ;) Świetny również wątek Cartmana łączący się w fajną całość z głównym wątkiem. Jak walczył by Kyle possał mu jajka, sąd, rząd amerykański, ‘nieautoryzowane wejście w sektorze 2’. Kryptonimy jakie nadał, Tokenowi Blacky, Buttersowi Faggy ;) Burmistrz i jego teksty, Imaginationland song i jak Butters się go pytał, ‘czy zamierza nas pan zgwałcić’, gdy zapraszał ich na przejażdżkę balonem… Do tego fajny morał na koniec, że te wyimaginowane postacie jak Luke Skywalker, Santa, czy Jezus (tu dodatkowy śmieszny wątek religijny, jak kłócili się czy Jezus, piekło, niebo są realne, a jeśli tak to czy np. Budda też jest realny) mają ogromne oddziaływanie na ludzi, na świat, o wiele większe od multum innych realnych rzeczy, czy ludzi. Oglądałem już tą trylogię wielokrotnie, no i za każdym razem niesamowicie mnie śmieszy, cudo!
s13e02 - The Coon - Bardzo fajny odcinek, super to sobie Trey & Matt wymyślili. Cartman jak to Cartman, zajebista rola, bardzo śmieszny w tym odcinku. Szczególnie „Kopiujesz mnie! Pozwę cię!” w kierunku Mysteriona, jak i całe te jego rozważania kim tak naprawdę jest jego „naśladowca”. Fajny również wątek Buttersa/Profesora Chaosa, świetnie zrobiona jego zabawkowa kwatera, no i przede wszystkim tablica na której miał podejrzanych na temat Coona. Super końcówka z przymrużeniem oka, niby ujawniona twarz Mysteriona, a my dalej nie wiemy kto to, bo w SP większość dzieciaków ma taką samą twarz, a odróżniają się tylko czapkami czy włosami ;)
s14e04 - You have 0 Friends - Fajnie wyśmiana ta cała obecna koncepcja facebooka, pogoń za wyimaginowaną liczbą ‘znajomych’, internetowe złodzieje czasu kosztem realnego życia, farmy, zaczepki, czy bóg wie jakie jeszcze niepotrzebne opcje :) Śmieszny motyw Chatroullete + Randy znów bardzo wysoki poziom. Nie oglądałem Trona, ale i tak fajnie wyszedł wątek science-fiction tego odcinka. Trochę na minus słabo wykonany motyw dzieciaka bez znajomych, według mnie mogli trochę ciekawiej tą postać ukazać. ps. https://www.facebook.com/KipDrordy?sk=info
s14e05,06 - 200 i 201 - Mocno naciągane sceny w tym epizodzie, no ale widocznie tak to miało wyglądać. Ogromnyyy plus za nawiązanie do wszystkich poprzednich sezonów, na fajne połączenie wielu kultowych wątków w jeden wielki. Super było sobie powspominać i od nowa przypomnieć to, za co kochamy South Park. Uśmiech przez całe 2 epizody nie schodził mi z twarzy, no a głównie o to przecież w tym wszystkim chodzi :) Obraz psuje trochę ta niejasna sprawa z tą całą cezurą, już nie wiem co było zamierzonym działaniem twórców, a co wymysłem producentów. Z początku myślałem, że ta końcowa przemowa, że morał odcinka jest specjalny ‘wypipany’ dla żartu i obśmiania cenzury. W moim przypadku spełniło to role, bo nieźle się uśmiałem podczas tej sceny i na końcu puencie Stana „racja!” ;) No ale potem czytam i okazuje się, że to nie sprawka T&M, że oni napisali tam normalny tekst, a to producenci ocenzurowali ten fragment… Co nie zmienia faktu, że odcinek wybitny i mam nadzieję, że ostatni epizod w całym serialu, też będzie przebiegał w podobnej formule.
s14e11-13 - Coon 2: Hindsight , Mysterion Rises i Coon vs. Coon and Friends - Dobra trylogia. Przede wszystkim genialne wykreowali postać Mysteriona przez co fajnie wyjaśnili liczne wcześniejsze śmierci Kennego. Super wstawki komiksowe, „What should I do”, BP, Mint Berry Crunch i te wszystkie relacje między ‘superbohaterami’. Pod koniec trochę zaczynał wkurzać duet Cthulhu & Coon, zaczynali przynudzać. No ale ogólnie dobrze wyszła im ta 3 odcinkowa opowieść. Naciągana dycha, głównie za Mysteriona!
Ranking 14 najgorszych odcinków (wszystkie otrzymały ocenę 4 lub niżej):
1. Najgorszy odcinek w historii serialu: s04e14 (ocena: 1) - Pip (a.k.a. Great Expectations) - Kompletnie nie przypadł mi do gustu, kompletnie nie w moim klimacie. Jedyny odcinek przy którym nie dotrwałem do końca… Nic mnie tu nie rozśmieszyło, ba wręcz przeciwnie niezwykle wynudziło i poirytowało :) Nie wiem, może go nie zrozumiałem, nie czytałem książki, w każdym bądź razie dno. Oglądając odcinek nie dowierzałem, że Trey & Matt mogli wypuścić coś tak słabego. Nigdy więcej!
2. s10e05 (ocena: 2) - A Million Little Fibers - Z reguły słabo wypadają odcinki, w których brakuje naszej głównej czwórki. Widać kto napędza serial. I tak też było tutaj, słabiutki ten odcinek o Towliem. Niby śmieszna postać, ale tylko jako epizodyczna. Do tego fatalny wątek Oprah i jej gadającej… waginy i odbytu. Beznadzieja. Choć parę tekstów Towliego nadal śmieszy. ‘You’re towel!’
3. s15e03 (ocena: 3) - Royal Pudding - Oj, 15 sezon nie zaczął się najlepiej… Kolejny beznadziejny odcinek, głupota goni głupotę, kiedyś potrafili w fajny, śmieszny sposób zrobić parodię jakiegoś wydarzenia, no a teraz wychodzi im coraz częściej jakiś przerysowany do granic możliwości, irytujący twór… Mackey & Próchnica ?! Porwanie księżniczki jakimś laserem przez potwora, który był próchnicą?! Ślub, wyrywanie rąk księżniczki i wkładanie sobie w dupę przez księcia, WTF??!!
4. s15e02 (ocena: 3) - Funnybot - Głupi i nie śmieszny. Ciekawe akcje można by policzyć na palcach jednej ręki u sapera… (o właśnie taki niski poziom żartów występował w tym odcinku jak ten mój z saperem :) No nie wiem, rozśmieszył mnie chyba tylko Cartman negocjujący z Niemcami i chcący ich przekupić dorodnym Żydkiem Kylem i Angela Merkel gdy odezwała się śmiesznym męskim głosem + fajny plakat na jednej ze ścian o serialu Dwóch i pół, nawiązujący do odejścia Sheena. No czyli bieda…
5. s14e07 (ocena: 3) - Crippled Summer - Tragedia. No ale rozumiem, był to odcinek tuż po genialnym, kontrowersyjnym i na pewno stresującym 200 i 201, więc pewnie potrzebowali trochę odsapnąć i zrobić coś innego. No cóż, według mnie kompletnie nie wyszło, trudno. Zupełnie nie śmieszne żarty, takie zbyt proste, mało zaskakujące jak na South Park, nudne po prostu. Słabiutki Nathan i Mimsi, podobnie jak Towlie. Fajna postać, ale tylko w pierwszych odcinkach w których się pojawił, jak zrobili stricte o nim odcinki to wypadały beznadziejnie, zarówno ten, jak i tamten o Oprah. Na plus jedynie standardowo Cartman i jego obszerna przemowa o żydach na interwencji u Towliego :)
6. s08e04 (ocena: 3) - You Got F*cked in the Ass - Nie cierpię tego całego boomu na taniec, multum programów telewizyjnych, filmów czy bóg wie czego jeszcze, więc odcinek o tańcu jest dla mnie oczywiście jednym z najgorszych jakie powstały. Nie wiem czy oni chcieli w tym epizodzie wyśmiać to czy co, jeśli tak to kompletnie im nie wyszło, prędzej jest to odcinek dla fanów tańca, niż wyśmiewający tą modę… Tragedia, nieśmieszny i ‘męczący’ epizod. Jedynie Goty, sceny jak szukał członków do zespołu i Randy na mały plus. Słaby wątek Buttersa z beznadziejną, przewidywalną do bólu końcówką.
7. s13e04 (ocena: 4) - Eat, Pray, Queef - Głupi i bezsensowny. Nie lubię tego typu odcinków. Było parę śmiesznych momentów, ale ogólnie dno. Na plus Queef Free song i Randy. Wielki minus za wątek kanadyjski T&P z K&K. Straszne irytujący są Terrence i Philipp gdy dostają jakieś szersze role.
8. s14e08 (ocena: 4) - Poor and Stupid - Jak dotąd chyba najgłupszy i najsłabszy odcinek z Cartmanem w roli głównej. Przesadzali już trochę z tą nadmierną, mało śmieszną głupotą. Start w NASCAR rozwalając wszystkich rywali i przy okazji zabijając na torze z kilkadziesiąt osób... Bezsensowne nawet jak na South Park. Choć muszę przyznać, że powiedzonko ‘She is my Muse, my Flame’ wpada w ucho, nuciłem to przez kilka kolejnych dni… ;)
9. s07e02 (ocena: 4) - Krazy Kripples - Mało śmieszny odcinek. Słabo wypadł ten wątek gangów, sytuacja z wybuchem cysterny, czy sceny w centrum rozrywki. Christopher Reeve i płody, Hackman i nawiązania do Supermana trochę lepiej, ale też nic specjalnego. Na plus kongres złoczyńców i Profesor Chaos na nim. No i sceny z naszą główną czwórką, mimo, że wystąpili w tym odcinku mocno epizodycznie, to i tak najfajniej wypadło właśnie te ich ‘nie mieszanie się w tą sprawę’…
10. s13e01 (ocena: 4) - The Ring - Słaboo. Nie siedzę w klimacie Johnas Brothers, jak i w ‘nowym’ Disneyu (nie ma to jak stary, dobry Disney z czasów mojego dzieciństwa!) więc możliwe, że wiele żartów nie wyłapałem. No ale to nie zmienia faktu, że i tak było słabo. W dobrych odcinkach, w których również nie do końca znałem podłoża fabuły i tak jest zazwyczaj wiele śmiesznych sytuacji. Tutaj na plus jedynie Kenny i jego radość gdy dowiedział się, że jego dziewczyna jest puszczalska + jego dążenie do BJa :) oraz Mickey Mouse jako twardy szef Disneya.
11. s13e08 (ocena: 4) - Dead Celebrities - Nudny. Cały wątek ze zmarłymi wypadł blado, mało śmiesznie. Mocno wtórny fragment z Michaelem Jacksonem , niemal identyczne żarty były w jednym z wcześniejszych sezonów… Na plus program Pogromcy duchów i wyśmianie programu Mała Miss, widziałem parę odcinków tego „show” na TLC, tragedia co oni wyprawiają w nim z małymi dziewczynkami…
12. s06e03 (ocena: 4) - Freak Strike - Niby fajny motyw wyśmiania tych wszystkich pseudo talk show, no ale wypadło to kiepsko. Wątek Cartmana jako niesfornego dziecka wypadł o dziwo najsłabiej w odcinku, jakoś to kompletnie nie zgrało się dla mnie. Dziwolągi trochę lepiej ale też poniżej pewnego poziomu. Cienizna…
13. s13e09 (ocena: 4) - Butters' Bottom Bitch - Oglądam ciągiem i widać, że 13 sezon wypada bladziej w porównaniu do poprzednich. Coraz więcej głupich, mało śmiesznych odcinków. Sam pomysł w tym epizodzie, kissing company w nawiązaniu do prostytucji fajny, ale im dalej w las, tym gorzej wyglądało wykonanie. No i kolejny przykład, że odcinki bez Cartmana tracą dużo na atrakcyjności :)
14. s04e12 (ocena: 4) - Trapper Keeper - Słaby ten wątek z tym przybornikiem szkolnym chcącym zniszczyć świat… Do tego nużący wątek głosowania w przedszkolu. Choć było parę fajnych momentów, sceny gdzie Cartman naśmiewa się z Kyla, gdzie za wszelką cenę próbuje być w czymś lepszy od niego, zawsze wychodzą na plus. No i świetny dialog, Rosie O’Donnell zatrzymuje się przy potworze blokującym drogę, a koleś z boku mówi:
-Oh nie! Teraz są dwa monstra.
-Nie, myślę że ta druga rzecz to Rosie O'Donnell.
-Co? Który? To tak jakbym widział podwójnie.
I na koniec ranking sezonów, czyli średnia ze wszystkich odcinków:
1. Najlepszy sezon: season 08 (śr. ocena: 8.29)
2. season 11 (śr: 8.28)
3. season 05 (śr: 8.21)
4. season 14 (śr: 7.93)
5. season 07 (śr: 7.73)
6. season 03 (śr: 7.65)
7. season 10 (śr: 7.57)
8. season 12 (śr: 7.36)
9. season 06 (śr: 7.35)
10. season 09 (śr: 6.93)
11. season 13 (śr: 6.92)
12. season 04 (śr: 6.76)
13. Najgorszy sezon: season 15 (śr: 6.50)
Trochę przydługie te moje wypociny wyszły. Oceniałem i pisałem na bieżąco, nie spodziewałem się, że efekt końcowy tak się rozrośnie ;) Wiem, że pewnie niewielu zainteresuje, no ale cóż, będę miał przynajmniej jakąś pamiątkę i jak za jakiś czas zacznę znów oglądać wcześniejsze sezony, to będzie chociażby instrukcja, które odcinki oglądać, a które omijać szerokim łukiem ;) Zapraszam mimo wszystko do wypisywania swoich typów i rankingów.
Pzdr.!
Najgorsze:
Pip,
HumanCentiPad,
A Million Little Fibers,
A History Channel Thanksgiving,
Najlepsze sezony wg mnie:
Season 2, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 13, perwsza poł 14
Fajnie Ci to wyszło. Jak znajdę trochę więcej czasu to postaram się stworzyć, swoje powiedzmy top 20 ulubionych odcinków, opisując je po kolei.
To dorzucę przy okazji do tych wypocin ocenę najnowszego sezonu:
Niestety wypadł kiepsko, spada na ostatnie miejsce (średnia ocena: 6,43)
2 najlepsze odcinki: s16e01 - Reverse Cowgirl, s16e03 - Faith Hilling
2 najgorsze: s16e08 - Sarcastaball, s16e13 - A Scause for Applause
Ciężko mi zrobić listę najlepszych odcinków dla mnie, dlatego podam tylko tytuł jednego, który dla mnie jest niesamowity - s09e02 - "Die Hippie, Die".
aha. "Wielki minus za wątek kanadyjski T&P z K&K. Straszne irytujący są Terrence i Philipp gdy dostają jakieś szersze role." no co ty. s2e1 to jeden z najlepszych odcinkow
Przez pierwsze 4 sezony SP dopiero się rozkręcał, nabierał swojego specyficznego, inteligentnego humoru. Dopiero od 5 sezonu wszedł na najwyższy poziom satyry. Więc nie zgadzam się z tobą kompletnie. Ostatnie sezony troche słabsze, ale z przebłyskami geniuszu.
Jest tyle świetnych odcinków że robienie rankingów nie ma sensu, można zrobić ranking słabszych bo takowych kilka się znalazło :)
Że też mi się chciało kiedyś taką ścianę tekstu wyprodukować... Szacun :)
Aktualizacja nowego sezonu: wypadł nieźle, mniej więcej w połowie stawki. Choć głównie przez świetną trylogię plus pewnie wyjątkowo małą liczbę odcinków w sezonie :)
season 17 (śr: 7,60)
Najlepszy odcinek: wiadomo, trylogia o Grze o Tron i wojnie konsol (głównie 2 pierwsze odcinki, 3 odcinek i zakończenie o szczebelek niżej)
Najgorszy odcinek: s17e04 Goth Kids 3: Dawn of the Posers - bez zaskoczenia, że odcinek bez naszej głównej czwórki jest najsłabszy w sezonie... Coś te odcinki o drugoplanowych postaciach zbyt często zawodzą.
wszystko zalezy w jakim aktualnie stanie emocjonalnym sie znajdujesz bo jezeli np. dzis ci umrze cala rodzina to jakbys ogladnal chocby i najsmieszniejszy odcinek to nie wiem czy bys sie zasmial
i zalezy jaka masz wiedze na satyre danego odcinka
bo pip nie jest smieszny
ale ostatnio obejrzalem go znowu i zaczalem sie smiac zalezy czy cos sie rozumie
bo to jest smieszne ze laska chciala go zbesztac a dla niego to jak laskotki bo by 100 razy bardziej besztany a ta sie zszokowala ze ktos moze byc az tak chory zeby besztac innego
i dlatego zaczela mu wspolczuc zalezy czy sie to rozumie
i parodia troche w stylu monty pythona bo glos tej baby mi monty pythona przypomnial