Pierwsza gdzie rządzi Angelina, czy druga gdzie rządzi Mirta?
Jak dla mnie obie są świetne :)
Obie "części" są świetne , ale z sentymentu chyba tam gdzie jest Angelina - lubiłam jej postać - diabelskiego anioła :D
bardziej podobala mi sie czesc z Angeliną - ciekawi bohaterowie, ciekawe wątki, naiwnosc i latwowiernosc samej bohaterki. Potem, gdy Luz maria była służącą u Gustawa, film stracił trochę swego czaru. Może dlatego, że nie podobało mi sie dziecko grające jej córkę
Z Angeliną. To moja ulubiona postać w serialu ( głównych bohaterów nie znosiłam).
Wiesz, dawno to oglądałam, więc już mało pamiętam szczegółów. Zostały mi raczej wrażenia, odczucia. Po prostu jakoś mnie tak drażnili. Luz Maria chyba dlatego, że wszyscy jej tak współczuli i się nią zachwycali. Poza tym nie podobało mi się, że mieli romans z Gustavo. Oczywiście, wtedy byłam nastolatką, zatem świat też pojmowałam inaczej- w czarno-białych kategoriach. Uważałam, że pokazywanie pozamałżeńskiego romansu w dobrym świetle jest nie na miejscu. Oczywiście, Angelina manipulowała otoczeniem i udawała chorą, ale oni wtedy nie wiedzieli, że jest zdrowa. Myśleli, że jest kaleką, kiedy romansowali ze sobą. Więc to było dla mnie trochę tak, że Gustavo zdradza chorą żonę z młodą i ładną laseczką na boku, kiedy żona mu się znudziła.Tak mniej więcej to odbierałam. Uważałam, że Gustavo bawi się kobietami. Co innego, gdyby rozwiódł się z żoną i wtedy zaczął być z główną bohaterką, ale właśnie to, że był żonaty i miał ten sekretny romans bardzo mnie zniechęciło. Nie mogłam uznać czegoś takiego za przykład pozytywnego bohatera ( teraz mam inaczej, wolę dwuznaczniejsze postaci). Luz Maria w moim odczuciu nie była w porządku wobec Sergio. Nie podobała mi się ta relacja, też uważałam, że go trochę wykorzystuje. A że mieli to być pozytywni bohaterowie i wszyscy wokół mi wciskali ( np. opisy w gazecie nt serialu, babcia oglądająca serial), że są dobrzy i cacy, to tym bardziej rósł mój opór wobec tego i moja niechęć do nich.
Poza tym lubiłam Angie, zatem naturalne, że jej antagonistów nie.
Bardzo ciekawe wnioski, miałaś dużo racji mimo, po prostu trzeźwo patrzyłaś na sytuację przedstawioną w tym serialu. Ja byłam bardziej egzaltowana:D Ale co ciekawe, lubiłam zarówno Luz marię jak i Angelinę. Nieznosiłam tylko Mirty, zwłaszcza w drugiej części serialu.
A oglądałaś jeszcze jakieś inne telenowele? Które Ci się podobałY? Też nie lubiłam Mirty. Niestety, wychodzi na to, że większości postaci. Bo poza tą trójką, nie lubiłam jeszcze ojca Luz Marii oraz jej córeczki. To dziecko strasznie mnie irytowało. Tyle, że ja nie lubię dzieci w ogóle, w realu też, to może dlatego.
Ojca Luz M dlatego, że tak żle potraktował żonę i Angelinę na koniec, gdy się okazało, że nie jest jego córką. Wściekł się na nie, choć sam zrobił żonie to samo tzn. miał romans. W niczym nie był lepszy, a wynosił się ponad nie jak jakiś świętoszek. Nie był biologicznym ojcem, ale wychowywał Angie, i nagle się okazało, że te emocjonalne więzi, które powinny być, się nie liczą, bo to inne DNA. Rozumiem, że był zły na żonę, ale czemu na "córkę", to nie wiem( ale może coś mi umknęło z pamięci, gdyż już dawno to oglądałam, także nie pamiętam tego). Nie wiem, czemu faceta miałoby się szybciej rozgrzeszyć z romansów na boku i dawać im większe przyzwolenie niż kobietom- tutaj moje lekko feminizujące "ja" doszło do głosu. Poza tym chyba roztrwonił majątek żony, chyba, że źle pamiętam. Zatem pozbawił ją kasy, żył trochę na jej koszt, a na koniec wyrzucił je z domu ( kazał im się wyprowadzić do biologicznego ojca Angie). Miałam chęć go udusić i kiedy uśmiercono tę postać, absolutnie nie było mi go żal.
Właśnie przez to, że tak wielu postaci tam nie lubiłam, oceniłam niezbyt wysoko tę produkcję. Tylko na 5. Trudno wyżej, kiedy większości osób się nie trawi : )
Pierwsza część zdecydowanie lepsza, ta druga z Mirtą i dzieckiem była jak dla mnie trochę na siłę.
Aha, jeszcze jeden powód dla którego ja nie znosiłam Gustavo to ta presja na dziecko. Może to też z powodu moich feminizujących poglądów- ja uważam, że kobieta nie jest tylko od tego, żeby dać mężczyźnie dziecko. W serialu wielokrotnie było mówione, że gdyby Angie była inna lub Gdyby DAŁA MU DZIECKO, którego pragnął, to może uratowałoby to małżeństwo. Sam tak chyba gdzieś mówił, że gdyby było dziecko, to by się poświęcił i został z nią ( mimo, że jej nie kochał, jak wynikało z filmu) Ja akurat nie jestem zwolenniczką ratowania związku przez ciążę i też nie uważam, że kobieta ma dawać potomka mężczyźnie- przypominało mi to jakiś średniowieczny system, w którym potrzebny jest dziedzic, a nie emocjonalny i charakterologiczny dobór partnerów. Jeśli nie pasują do siebie charakterami ludzie, to trudno. W żadnym razie ja nie uznaję takiego podejścia, że kobieta musi coś komuś rodzić, żeby zasługiwać na męża/ związek.
Tyle, że wiadomo, że kraje latynoskie są dość konserwatywne i tradycyjne w sferze wartości. Więc rodzenie dzieci uznają za ważny wyznacznik bycia prawdziwą kobietą.
Zgadzam się z Tobą w 100%. Jednakże sentyment z lat dziecięcych, klimat, stroje powodują, że oceniam Luz Marię bardzo wysoko. Porównując tą telenowelę do innych -moim zdaniem-wypada ładnie. Ja zaczęłam oglądać najpierw Palomę, Luzmarię, Fiorellę, potem był Zbuntowany anioł, Cud miłości, Posłaniec szczęścia, Kachorra i kilka innych. Niestety żadna już mnie tak nie wciągnęła, ostatecznie zniechęcona przestałam oglądać i tak jest do dziś. A Ty oglądałaś coś jeszcze? Może coś godnego polecenia?
Tak, stroje, epoka, klimat są zdecydowanie na plus. Ciekawe wątki, postaci budzące emocje to też na plus ( nawet jeśli to negatywne emocje, jeśli się nie lubi postaci- bo moim zdaniem lepiej jeśli film budzi jakieś odczucia, niż kiedy jest całkiem dla nas obojętny; przynajmniej ja mam takie zdanie).
Też mam sentyment do czasów dzieciństwa i młodości, dlatego wysoko oceniam seriale, filmy czy nawet animowane produkcje, jeśli je kiedyś lubiłam. Także doskonale to rozumiem.
Również wolę te starsze telenowele, z tych nowych raczej nie oglądam. Nie wiem, czy mogę coś polecić, gdyż gust jest różny- to co jednemu się podoba, innemu nie. Mnie bardzo się podobała Maria z przedmieścia, Paulina, Rosalinda, Camila, Alvaro,właśnie Paloma czy Posłaniec szczęścia. Mnie akurat Paloma bardziej się podobała od Luz Marii, więc jak widać, ciężko coś polecić, bo są tak rózne gusty. Z nowszych to w moim guście był Miłosny nokaut i Gdzie jest Elisa? Jeśli lubisz kostiumowe telenowele, to może powinnaś wyszukać właśnie seriale w tym stylu. Kiedyś była taka kostiumowa telcia z Adelą Noriegą, niestety, tytułu nie znam, bo jej nie oglądałam.
Natomiast Zbuntowany anioł mi się nie podobał jakoś specjalnie, także nie widziałam całości.
No i właśnie stąd moja ocena- gdyby serial był mi calkiem obojętny, to pewnie w ogóle bym go nie oceniła, bo nawet bym nie pamiętała, że go oglądałam.
Skoro tak feminizujemy to i dorzucę co mnie denerwowało w ukochanym głównej bohaterki (tylko muszę zaznaczyć, że nie jestem pewna czy to na pewno było w Luz Marii czy może Stellinie). Chodzi o jego zachowanie i przerośnięte ego; jak już Mirka poszła w odstawę i LM/S udało się na nowo rozkochać swojego męża, to on nie mógł się z tym pogodzić, że ona miała kogoś przed nim, że jej serce i ciało należało już do kogoś. I jak już się zaczęło miedzy nimi dobrze układać i np. się całowali to on przerywał z tekstami, że nie może tego znieść, że inny facet ją dotykał (oczywiście tym innym facetem było on sam no ale stracił pamięć, więc nie mogła mu o tym powiedzieć). Pamiętam, jak bardzo mnie to wnerwiało, że co za hipokryta, w końcu sam miał żonę, i pewnie z Mirką też coś tam było, więc święty nie był, ale jak ona ma przeszłość to już wielki problem.
(sorry za te wszystkie "że" jakoś tak wyszło:P)
No proszę. Tego akurat nie wiedzialam, ale to mnie tez tylko utwierdza w moim zdaniu.
Mam pytanie- czy ktoś może wie, dlaczego Gustavo otrzymał unieważnienie małżeństwa z Angeliną w kościele? Nazywali to potocznie rozwodem, ale wg prawa kościelnego nie ma rozwodów, jets tylko unieważnienie małżeństwa. I tylko w jakichś szczególnych przypadkach np. nieskonsumowanie związku czy zatajenie choroby przed małżonkiem, a żadna z tych rzeczy nie wchodziła tam w grę. Czy w filmie było to jakoś przedstawione?
Co do ojca Luz Marii, to był chyba błąd scenarzystów- taka niekonsekwencja. gdzieś tam na początku kłócił się z żoną, ona mu wytknęła, że przehulał jej majątek, był hazardzistą, rozrywkowym gościem. Ale potem zmienili koncepcję, że on jest bogaty a żona jest z nim dla forsy. Bo musiał byc bogaty, żeby mógł zostawić Luz Marii majątek- jaki inny sens miałoby w scenariuszu jej odnalezienie ojca- tylko taki, że z biednego kopciuszka w królewnę. Poza tym jaka kobieta chciałaby być z hazardzistą- bankrutem i podrywaczem: więc musieli znaleźć jakiś powód, dla którego ta żona jeszcze z nim siedzi, a nie odeszła od razu do Alvaro.
Mnie denerwował jeszcze ojciec Luz Marii- to, że za nic nie brał odpowiedzialności. Twierdził, że Angelina jest źle wychowana przez matkę, tak jakby on jako jej ojciec przez tyle lat nie uczestniczył w procesie wychowania. Był zły, że przez nie zostawił kochankę z dzieckiem, Luz Marią- a przecież skoro był tak bogaty, to mógł jeśli nie brać udziału w wychowaniu, to przynajmniej wysyłać im pieniądze. Starał się zwalić na żonę, że to przez nią, ale tak naprawdę nie był bezwolną istotką, jak wiemy, nie liczył sie za bardzo z żoną w niczym, i tak robił co chciał,więc czemu nagle akurat w tej kwestii musiał jej słuchać? Moim zdaniem to było naciągane, żeby zrobić z niego ofiarę "podłej chciwej baby"- on niby dobry, ale przez nią sie pogubił w życiu. A wg mnie jakby chciał, to by coś zrobił już dawno w tej sprawie. Tylko było mu wygodniej nie myśleć o nieślubnym dziecku. Zresztą, jego żona chyba nie wiedziała z poczatku, że luz maria to jego córka, wiec jak mogła miec wplyw na to, ze ją zaniedbał.
coż, czasem te scenariusze są troszkę sprzeczne wewnętrznie.
A Angelina nie było bezpłodna? Bo jeśli była i to zataiła przed ślubem no to to mogło być podstawą do 'rozwodu' kościelnego. Ale to tylko moje gdybania. A co do ojca LM to przytakuję Ci z całą mocą- wcale nie był taki bez winy za jakiego chciał się uważać. Tak mu było zwyczajnie na rękę.
Też wolę pierwszą część. Uwielbiałam jak Agie podjeżdżała do fortepianu i grała swoją upiorną melodię, od której wszyscy dostawali gęsiej skórki ;D Ona była fajnym złym charakterem, Mirka nie dorastała jej do pięt ;)
Ja też ją lubiłam ( poza nią to jeszcze jej rodziców biologicznych oboje i Sergio). Dla mnie nie była do końca takim złym charakterem, zawsze było mi jej żal, że aż tak chorobliwie kocha faceta ( wiadomo, że to nie była prawdziwa miłość, tylko taka toksyczna, ślepa, raczej obsesja- no, ale zawsze to są jakieśtam uczucia i emocje, lepsze to niż gdyby była z nim tylko dla kasy), że wszystko była w stanie poświęcić, żeby być z nim. Mogą sobie mówić, że to manipulacja, ale nic mnie nie przekona, że życie na wózku jest super- kiedy nie można chodzić, tańczyć, po prostu nic, tylko się tak siedzi- a ona zrezygnowała z tego wszystkiego. Dla mnie była takim tragicznym czarnym charakterem, osobą chorą emocjonalnie i wbrew temu co o niej mówili w serialu, że była zarozumiała i mająca się za lepszą od innych, to wg mnie musiała mieć niskie poczucie wartości i panicznie się bać odrzucenia, skoro nie mogła się pogodzić z możliwością jego utraty. Wiadomo, że jak to w telenoweli było to nieco przerysowane-wózek to już skrajność, niemniej lubięjej postać i tak mniej więcej ją odbieram.
Zdaje się, że Angelina skłamała, że jest w ciąży, aby narzeczeństwo z Gustavem zamieniło się w małżeństwo, jakoś na początku serialu było to powiedziane. Potem komuś, już nie pamiętam komu (ale chyba księdzu, bratu Gustawa) wyznała, że wtedy w ciązy nie była. Taka okoliczność, ślub ze względu na ciążę, współcześnie może być postrzegana jako przymus, a małżeństwo ma być zawarte dobrowolnie, aby było ważne. Czytałam kiedyś Kodeks Prawa Kanonicznego dotyczący okoliczności, kiedy małżeństwo zostało nieważnie zawarte i nie jest to chyba powiedziane wprost, jednak sądy kościelne mogą taką sytuację uznać za przymus. Nie wiadomo jednak, czy w czasie, kiedy rozgrywa się akcja serialu sądy mogły w ten sposób interpretować KPK.
Aha, dzięki za wyjaśnienie. :) Mnie to jakoś umknęło. Myślałam zawsze, że Gustavo ożenił sie z Angeliną ze względu na wypadek i jej "kalectwo". ;)
Nadał używane jest sformułowanie "chcę urodzić mu dziecko" albo "ona urodziła mu trzech synów". Można się kłócić, że tylko "tak się mówi", ale za owym sformułowaniem idzie następujący sens: kobieta w służbie mężczyźnie rodzi jego dziecko. Tak jakby dla siebie nie rodziła. To oczywiście, tak jak mówisz, pozostałość "starego ładu" zachowana w języku. Jednak denerwuje mnie niemiłosiernie. Podobnie jak sformułowanie "mąż pomaga jej przy dzieciach". Gdyby to były dzieci sąsiada, to ja rozumiem, ale jak się swoimi zajmuje, to po prostu spełnia swój obowiązek. To także pozostałość po porządku społecznym, gdzie kobiety w dużo mniejszym stopniu pracowały zawodowo i same opiekowały się dziećmi.
Ja uwielbiam drugą część, gdzie rządzi Mirta ale od tego momentu gdy oboje z Gustavem wracają do Limy i gdy Luz Maria zaczyna pracować w ich domu. Pierwsza część też była świetna jednak jakoś do tej drugiej mam większy sentyment i po prostu bardziej mi się podoba :) Najgorsze były te odc w których Lucecita pracowała u rodziny Aldama - strasznie nudne były te odcinki i jak dla mnie był to niepotrzeby wątek.
Swoją drogą bardzo ciekawa dyskusja rozwinęła się z tego tematu, fajnie poczytać Wasze spostrzeżenia co do tej telenoweli, które są naprawdę interesujące. Zgadzam się z tym, że te złe charaktery były pokazywane w bardzo jednoznaczy sposób, choć tak jak dziewczyny zauważyłyście, wcale takie nie były. Bardzo lubiłam Angelinę, wg mnie jeden z lepszych czarnych charakterów nie tylko w Luz Marii, ale także w ogóle w telenowelach. Rosalinda naprawdę świetnie zagrała tę postać.
Bardzo lubiłam też postać Sergia,szkoda że zagrał tylko w pierwszej części telenoweli.
Jeśli chodzi o główną parę bohaterów to chyba najpiękniejsza para z telenowel :) Świetnie zagrali, ciągle było widać tą chemię między nimi co się teraz rzadko zdarza w serialach, czy telenowelach. Bardzo mi się jeszcze podobało jak zostały pokazane wszelkie sceny miłosne z nimi, były naprawdę romantyczne :)
Dobrym pomysłem było przenieść akcję do XIX wieku, bardzo podobała mi się też muzyka w telenoweli. Myślę że większość aktorów naprawdę dobrze zagrała swoje role, szczególnie Rosalinda, Mariela i Angie ( którą uwielbiam, patrz nick :)). Luz Maria to zdecydowanie moja ulubiona telenowela do której mam naprawdę wieelki sentyment. Pozdrawiam wszystkich fanów tej telenoweli :)
Też lubię sergio. Zdaje się, że potem mu dokoptowali jakąś nową miłość, żeby nie wyszło tak smętnie, że się poświęcał ,a w końcu został sam. Wizualnie to aktor grający Sergio bardziej mi się podobał niz Gustavo- w sensie przystojności. Jako postać to też wolę Sergio niż Gustavo.Angie Cepeda dobrze zagrała, poza tym jest dośc ładna, ma naturalną i dziewczęcą urodę. Zgadzam się, że strona estetyczna serialu stała na wysokim poziomie.
Czy ktoś może pamięta, bo ja już nie, gdyż dawno to oglądałam, czemu Luz Maria pracowała jako służąca w drugiej połowie serialu, przecież po śmierci ojca dostała jego majątek?
Jeśli chodzi o czarne charaktery z telenowel, to najbardziej lubię właśnie Angelinę i tego doktora z Esmeraldy( też taki tragiczny czarny charakter)- tę dwójkę najbardziej.
Zaś Mirty nie lubiłam z tych samych powodów, co Luz Marię- była rywalką Angeliny i chciała odbic jej faceta. Poza tym wg mnie ( ale to moje subiektywne odczucia) Mirta była troszkę gorzej zarysowaną postacią- w sensie nie miała jakoś specjalnie zarysowanego charakteru, nie wyróżniała się niczym za bardzo. Chciała mieć Gustavo i to w sumie tyle.
Inne postaci były wg mnie lepiej przedstawione, miały jakieśtam swoje osobowości: Gustavo kochał wieś, miał obsesję dziecka, lubił wypić.Sergio był takim naiwnym i szlachetnym idealistą, troszkę maminsynkiem, interesował się medycyną. Angelina była kapryśna, dziecinna, miała swoje ulubione dziwactwa jak ta piosenka na fortepianie czy lalka, którą ciągle się bawiła.
Luz Maria pracowała jako służaca w drugiej połowie serialu bo nie chciała korzystać z pieniędzy które otrzymała po ojcu i z majątku Gustava. Pamiętam że pomagała finansowo Azucenie i Amadorowi przy otwarciu ich sklepu. To że nie korzystała z tych pieniędzy wynikało z jej zasad, jakiejś moralności co zresztą bardzo pasowało do jej postaci.
Zgadzam się, cała postać Angeliny była świetnie wykreowana, naprawdę budziła emocje i myślę że to jest najważniejsze ;)
Swoją drogą końcowe odc też były świetne, cały czas trzymały w napięciu, to jak Mirta chciała otruć Lucecitę, skrzywdzić Marię Rosę, albo postrzelić Luz Marię.
Fakt, przy postaci Mirty scenarzyści się za bardzo nie postrali jeśli chodzi o cechy jej charakteru, ale jej sposoby zatrzymania przy sobie Gustava byy równie okrutne jak i sposoby Angeliny.
Za niedługo zaczę oglądać Fiorellę, też oglądałam ją w dzieciństwie zobaczmy czy teraz po latach nadal będzie mi się podobać tak samo jak Luz Maria ;)
Dzięki za inf. Fiorelii nie znam, nie mogę ocenić. Widziałam tylko pojedyncze odcinki. Życzę miłego oglądania, szkoda, ze nie powtarzają w tv tych seriali, można by obejrzeć, odświeżyć.
Ze względu na to, że nie lubię Luz Marii nie potrafiłam przejąć się jej losem, ani tym, co chce jej zrobić Mirta ( jestem wyjątkiem, bo nie lubiłam głównej bohaterki, mówię o postaci, bo co do Angie Cepedy nic nie mam, dobrze zagrała to, co miała w scenariuszu).
No i właśnie to, że żona pracuje jako służąca było dla mnie trochę przegięte. Ale fakt, że ożywili akcję pod koniec, rozkręciło się i dużo się działo.
Zaś jeśli chodzi o moralność Luz Marii to dla mnie była czasami niezrozumiała. Jak już pisałam, bardzo mi się nie podobała jej relacja z Sergio, generalnie to było mi go szkoda, jak był w niej tak beznadziejnie zakochany. Nie podobało mi sie, jak nadużywała tej przyjaźni, czy potem chwilowo zgadzała się, żeby go wrobić w to dziecko- miałby ponosić konsekwencje cudzych czynów i decyzji. Przez to patrzyli na niego jak na winnego, który zbałamucił młodą, naiwną i niedoświadczoną dziewczynę, jak jakiś obleśny typ. I ten cały ślub- wiadomo, że był zakochany i ślepy, gotowy się poświęcić, niepotrzebnie to było. Tylko robiła mu nadzieję, że może będą razem, a potem i tak nic z tego.
Po czym, z całkiem niezrozumiałych dla mnie powodów, pojawiały się takie sceny, że np. Luz Maria po tej bójce z Angeliną, gdy tamta spadła ze schodów a Lucecita została już oczyszczona z podejrzeń co do tego kto jest sprawcą bójki, nie wniosła oskarżenia ani nic. A przecież była w ciąży i Angelina mogła skrzywdzić ją i dziecko.
Także ta dobroć była wg mnie czasem bezzasadna i dziwna- z jednej strony takie wspaniałomyślne wybaczenie wrogowi ( całkiem nieuzasadnione psychologiczne, bo każdy chce chronić siebie i swoje potomstwo, więć zrozumiała byłaby chęć odseparowania Angeliny, tymczasem Lucecita tak jakby machnęła ręką na to, co mogło się stać z nią i z dzieckiem), miała jakieś bardzo wzniosłe i patetyczne, ale mało zrozumiałe skrupuły moralne w tej kwestii, z drugiej strony nie miała ich wobec przyjaciela i życzliwej jej osoby, którego tak nie za ładnie potraktowała/wykorzystała. Dla mnie jakoś jedno nie przystawało do drugiego, przez co te różne momenty szlachetności Lucecity odczuwałam jako naciągane, przesadnie patetyczne, no ogólnie nie przemawiało to do mnie ani nie wzruszało.
Inne postaci też wg mnie były dobrze wykreowane, tylko Mirta troszkę gorzej z powodów o jakich pisałam wyżej oraz córka, ale trudno jakoś rozbudowywac postać dziecka, dla mnie ta córka była tylko takim dodatkiem, tłem dla akcji. Mirta rozkręciła się tak pod koniec z tymi różnymi akcjami przeciw Luz Marii, troszkę szkoda, że tak późno, gdyby wcześniej wprowadzili różne akcje z nią, a nie tylko pod koniec ( który faktycznie bardzo się ożywił i rozkręcił) to byłaby też bardzo ciekawą postacią.
Dość brutalnie chciała zatrzymać Gustavo, ale dopiero za kadencji Luz Marii, wcześniej tylko robiła maślane oczy do niego. Chciała z nim być, proponowała mu romans, ale też nie podejmowała żadnych innych działań np. nie próbowała pozbyć się Angeliny, którą też mogła spróbować otruć czy coś ( miała wiedzę medyczną, poza tym stały dostęp do niej jako jej pielęgniarka- także była świetna okazja w scenariuszu). Potem miała świetną okazję, jak odkryła, że Angelina chodzi, mogła wykorzystać te wiedzę, spróbować ujawnić jej sekret czy wymyśleć jakąś pułapkę, żeby ją zdemaskować ( pułapka mogłaby się nie powieść, chodziłoby tylko o ożywienie akcji i też pokazanie determinacji jej postaci)- wiedziała, że wtedy Gustavo się rozwiedzie z żoną i droga byłaby wolna dla niej. Także wydanie Angeliny byłoby na rękę tej postaci, skoro tak chciała dorwać Gustavo, zamiast tego wzięła kasę- łapówkę i siedziała cicho, zgadzając się niejako, żeby to małżeństwo Gustavo i Angie trwało sobie nadal. No, ale w drugiej częsci przynajmniej jakoś ją rozkręcili, także też mogła pokazać mroczną część osobowości :) Ja z sentymentu wolę Angelinę, wzbudzała u mnie współczucie, zaś Mirta nie.
Fakt, Mirta rozkręciła się dopiero w trzeciej części telenoweli. Ja gdybym miała wybierać pomiędzy nią a Angeliną, wybrałabym Mirtę. Jak dla mnie była bardziej przebiegła, bezwzględna i inteligentniejsza. Najgorszy czarny charakter w serialu. Nawet jeśli chodzi o jej grę aktorską wypadła świetnie!
Zgadzam się, że aktorzy bardzo dobrze zagrali swoje role, to co mieli zawarte w scenariuszu. Co do ich gry nie mam zastrzeżeń- może brzmi to inaczej, ale ja piszę tylko o postaciach serialowych i o scenariuszu, jakie emocje u mnie budzą, a nie oceniam warsztatu aktorskiego, w jakiś negatywny sposób.
Pod względem bycia " złym" zgodzę się, że Mirta była bardziej negatywną postacią niż Angelina- ja bym wybrała Angelinę właśnie dlatego, że była wg mnie bardziej dwuznaczna i tragiczna, kilkuwymiarowa,a nie tak typowo zła.
Mirta wg mnie była gorsza, bo: rozbiła czyjąś rodzinę, dokonała porwania i jeszcze usiłowała dokonać kilka razy morderstw ( ale jak mówiłam, to wszystko zostało w sumie spiętrzone naraz w końcówce serialu), Angelina nie dokonała tego. Chciała się pozbyć Luz Marii z domu i życia rodziny, ale mniej drastycznymi metodami niż zabójstwo- wrobiła ją w jakąś kradzież albo jak była w ciąży to chciała, żeby wyszła za Sergio i wyjechała, i tyle. Chciała ją zabić dopiero na koniec, można rzec, w akcie desperacji, kiedy nic jej już nie zostało- straciła Gustavo, pieniądze, status córki Miguela.
Co mi się nie podobało w postaci Mirty, to np. pewna wtórność- zmysliła chorobę, żeby zatrzymać Gustavo, a przecież juz to mieliśmy w 1 części.
A co Ci się bardziej podobało w części w, której rządziła Mirta od części, w której rządziła Angelina?
A co Ci się bardziej podobało w części w, której rządziła Mirta od części, w której rządziła Angelina?
Nie, nie- mnie się bardziej podobała część z Angeliną, chyba, że to pytanie do Angiexxx?
Ja wszystkie odcinki Luz Marii obejrzałam na Youtubie, więc jeśli będziesz mieć ochotę na powtórzenie sobie tej telenoweli to tam ją znajdziesz :)
Co do Sergia to tak, mi też było go strasznie szkoda, szczególnie te odcinki kiedy wyjeżdżał i kiedy stracił już nadzieję że kiedyś będzie z Luz Marią były bardzo smutne. Mi się też nie podobało to, że Luz Maria go wykorzystywała, ale była zupełnie zaślepiona miłością do Gustava. Co do moralności Lucecity trudno się z Tobą nie zgodzić, z jednej strony wszyscy uważali ją za idealną, dobrą dziewczynę a nie zawsze się tak zachowywała, szczególnie że tak naprawdę miała romans z żonatym facetem - tak jak już o tym wsześniej pisałyście.
Ja bardzo lubię tą telenowelę i Angie Cepedę (uważam że naprawdę dobrze zagrała, czasem jak widzę urywki nowszych telenowel to gra tych 'aktorek' jest naprawde słaba ) ale sama postać Lucecity była według mnie trochę naciągana i na siłę robiono z niej idealną wręcz osobę która daje sobie radę z wszystkimi przeciwnościami losu.
Gdybym miała wybierać między Mirtą a Angeliną - też wybrałabym Angelinę, budziła o wiele więcej różnych emocji w telenoweli i była zdecydowanie ciekawsza.
Uwielbiam czytać twoje wypiewiedzi panna_x_filmweb, bardzo fajnie i obszernie wszystko opisujesz, w ciekawy sposób patrzysz na wiele postaci z tej telenoweli :)
A co pytania Suzi
Bardziej w tej części w której rządziła Mirta podobało mi się to, że nie było Gracieli i Miguela - jakoś nigdy nie lubiłam tych postaci i wątków z nimi związanych (czyli choroby Miguela czy romansu Gracieli i jej stosunku do ojca Angeliny ) pierwsza część wydaje mi się nudniejsza od tej w której Luz Maria pracuje w domu Gustava i Mirty. Bardziej podobało mi się to jak Lucecita uwodziła w tej drugiej części Gustava niż jak się w sobie zakochali w pierwszej części. Lubiłam postać Enrique, czasem był zabawny i kompletnie różnił się od poważnego Gustava a to była fajna odmiana ;) Co mi się podobało w pierwszej części - postać Angeliny, bardzo ją lubiłam mimo, że była ukazywana jako czarny charakter i oczywiście lubiłam postać Sergia. Poza tym jak już wspomniałam mam większy sentyment mam do tej części w której Luz Maria pracuje w domu Gustava i Mirty.
Dziekuję : ) a jak tam Fiorella? Ja też lubię Angie Cepedę, może zabrzmiało, że nie, ale ja odnoszę się tylko do postaci, którą grała, i do scenariusza, a to, że umiała wzbudzić w widzach emocje świadczy na plus o niej. Starałam się to zaznaczyć wcześniej, ale nie wiem, czy skutecznie. :)
Być może niepotrzebnie wszelkie opisy serialu ( np. w gazetach czy innych mediach) i jego dostępne interpretacje mówiły, że mamy historię szlachetnej, idealnej dziewczyny i jej miłości. Jakby na siłę chcieli wprowadzić taki biało-czarny podział, który zwykle przecież obowiazuje świat telenowel. Myślę, ze tutaj scenarzyści chcieli własnie odejsć od tego prostego podziału, wprowadzić dwuznaczniejsze, ciekawsze, bardziej złożone ( jak na latynoskie standardy) postacie. co oczywiście jest korzystne, ale wtedy nie rozumiałam tego, wkurzało mnie jak wszyscy wokól pisali, mówili, że o to mamy historię dobrych Luz Marii i Gustavo i ich złych rywali.
A myślę, że to jednak plusem tej produkcji, że chcieli zrobić inne niż wszedzie, niejednoznaczne, kilkuwymiarowe postaci.
Enrique był fajny, zgadzam się. Niestety, musiałam odświeżyć treść, żeby sobie przypomnieć o tej postaci, zupełnie o nim zapomniałam wcześniej. Z tego też wnioskuję, że postaci z 1 części zrobiły na mnie większe wrażenie, bo bardziej mi zapadły w pamięć. w 2 części brakowało mi osobiście właśnie takich postaci i wątków, które by mnie "ruszały", zapadały w pamięć.
Ojca Luz Marii też nie lubiłam wkurzał mnie niemiłosiernie, miałam chęć go walnąć. Nie lubiłam tej postaci, ale u mnie wzbudzała emocje, dosyć mocne, tyle, że negatywne. Nie trawiłam go gorzej nawet niż Luz Marii. Więc w sumie nie wiem, jak to ocenić. Nie lubiłam jego postaci, ale czy moge powiedzieć, ze się cieszę, ze nie było go w 2 cześci? Mnie nie było go żal, ale szkoda, że w 2 części nie było takich osób, które by mnie potrafiły tak wkurzyć/poruszyć / zaciekawić,czy wywołać we mnie silniejsze emocje.
Tak, rozumiem że lubisz Angie ale za postacią Luz Marii nie przepadałaś :) Po prostu chciałam napisać o tym że według mnie Cepeda jest zdolną aktorką przyjnajmniej jeśli chodzi o granie w telenoweli bo w filmie jej jeszcze nie oglądałam. Ona po Fiorelli całkiem zrezygnowała z grania w telenowelach i zaczęła występować w filmach , jednak dużego sukcesu nie osiągnęła.
Każdemu co innego się podoba i to jest jak najbardziej ok, ty wolisz pierwszą a ja drugą część :) Bardzo fajnie że w ogóle podzielono tak tą telenowelę, dzięki temu mimo ponad 170 odcinków mi się wcale nie znudziła. Nie licząc tej części w której Lucecita pracowała w domu rodziny Aldama - moim zdaniem te odcinki ciągły się w nieskończoność mimo że niby się tam trochę działo, alkoholizm Alejandra, historia Jose, czy problemy Cristiny. Jednak ta część była bardzo słaba i moim zdaniem mogli ją trochę skrócić. A i jeszcze w tej części była Katy , strasznie mnie ta postać denerowała zdecydowanie najbardziej z całej telenoweli.
A co do Fiorelli to jeszcze nie zaczęłam jej oglądać, dopiero po sesji się za to zabiorę. Panna_x_filmweb też zacznij oglądać, znowu powymieniami się opiniami ;))
Zgadzam się, że te wątki były najsłabsze. Wiesz, mam też książkę Luz Maria, na podstawie serialu i w niej te czesc z rodziną aldama w ogóle pominęli.
Dla mnie był jeszcze jeden słabszy wątek: kiedy Angelina spadła ze schodów i Lucecita była podejrzana. Ale zaraz wyjaśniło się i ją wypuścili. Wg mnie był to niepotrzebny wątek. Mogli albo z niego zrezygnować i przejść do ślubu Luz Marii i dalszych wydarzen, albo jak już był to jakoś go rozwinać czy inaczej poprowadzić- np. luz maria trafia do wiezienia, chca jej jako oskarzonej odebrac dziecko, angelina nie odzyskuje przytomnosci albo sklada falszywe zeznania i luz maria musi walczyc o wolność, atu słowo przeciw słowu,liczylam na cos takiego, jakis zwrot wydarzen, tymczasem oskarzyli ją na chwile, zeby zaraz ja wypuscic, jaki to mialo sens na chwile wsadzac ja do aresztu.
A ja gdzieś słyszałam, że to powieść była pierwsza a nie serial. Powieść napisała Delia Fiallo, i powstały aż 3 ekranizacje Luz marii, w 1972 i 1976, podobno Stellina też była trochę na niej oparta, niestety nie oglądałam żadnej z tych starych wersji, chyba nie są nawet dostępne
hej, z tymi książkami to jest trochę zamęt. otóz, z tego co ja czytnęłam w necie, delia Fiallo napisała w latach 60 powiesć Lucecita- pierwowzór który był podstawą tychże wszystkich ekranizacji, o których mówisz. w Polsce nie jest dostępna, podobno tylko po hiszpańsku?
natomiast po telenoweli Luz Maria powstała książka potelenowelowa, z wydawnictwa Amber. oprócz niej ukazały się nakladem tego samego wydawnictwa esmeralda i cristina. autorem też jest delia fiallo oficjalnie przynajmniej, a książka przypomina nieco takie streszczenie telenoweli. w jej opisie czytamy, ze napisana na podstawie hitowej telenoweli. i własnie tę ksiązke mam.