zgadzam się, właściwie to jest najciekawsza postać w filmie. Uwielbiam Benedicta i uważam, że zagrał świetnie ale Rebecca w niczym mu nie ustępuje, czasami zastanawiałam się wręcz kto tak naprawdę gra tu główną rolę. Świetny pomysł na obsadzenie jej w tej roli, zresztą jak i całej reszty aktorów. Valentine trochę blado wypadła ( chociaż w sumie to miała być młoda i świeża i była- więc może się czepiam) i trochę nie do końca chce mi się wierzyć, że dojrzałemu facetowi przez 5 lat nie wywietrzała z głowy taka gąska.
DUŻO SPOJLERÓW.Widocznie Christopher wolał nijaką i bezbarwną,ale spokojną i wierną pannę Wannop,niż charyzmatyczną,z charakterem,ale Go zdradzającą z różnymi facetami Sylvii.Po tych zdradach,,nie chciał się z Nią kochać przez kilka lat. potem była próba zbliżenia dosłownie i w przenośni między Nimi,która została przerwana.Może gdyby doszło wtedy między Nimi do seksu,inaczej by się sprawy potoczyły.Christopher,tak jak Sylvii,nie uprawiał seksu przez wiele lat(a przynajmniej tego nie pokazali).Sylvii,lubiąca seks,musiała być bardzo sfrustrowana jego brakiem.Brak seksu i zaufania,ich od siebie oddaliło.Chciała się zmienić i była wierną żoną przez wiele lat, próbowała ratować to małżeństwo.Ona,mimo że go zdradzała,kochała go do końca małżeństwa,a On musiał Ją przestać kochać,gdy uciekła z kochankiem.Potem próbował ratować małżeństwo,ale robił to z obowiązku,a nie z miłości,chciał zachować się honorowo wobec Sylvii.
SPOILERY wg mnie Christopher odkochał się w Sylvii jeszcze przed ślubem ( już wtedy wiedział, że go zdradza) ale skoro się z nią zaręczył, skoro było prawdopodobieństwo, że dziecko może być jego chciał się zachować honorowo chociaż już wtedy sam się uważał za naiwniaka. Sylvia pociągała go fizycznie, myślę, że imponowało mu trochę, że to jednak za niego zdecydowała się wyjść za mąż. Ale kiedy w końcu " przeciągnęła strunę" ;) szlag jasny go trafił i męska duma nie pozwalała mu na fizyczne zbliżenie. Na nieszczęście dla Sylvii ona się w nim naprawdę zakochała wiele lat po ślubie kiedy dojrzała emocjonalnie i zrozumiała jak wartościowy to człowiek. Ale on wtedy akurat chciał dogonić swoją utraconą młodość w postaci Valentine. Myślę, że o tym też jest ten film, o tym jak ludzie rozmijają się ze sobą, i że nie sztuką jest trafić na właściwą osobę, ale trafić na właściwą osobę we właściwym czasie.
A według mnie Christopher jest mężczyzną z niskim libido i bez temperamentu. Ma w sobie tyle namiętności i testosteronu co karp w galarecie. Ten jego masochistyczny celibat jest absolutnie niewiarygodny. Ja wiem, ze to człowiek zasad, że inne czasy itd. Jednak nie wierze w to. Ciekawa jestem autora powieści i zaraz o tym poczytam, ale teraz pisze na gorąco po serialu i niestety kompletnie nie rozumiem bohatera. Sylvia za to jest wspaniała, charyzmatyczna, temperamentna, niepokorna i fascynująca. Moze nie jest to wzór cnót i moralności, ale z drugiej strony była bardziej wyzwolona i zbuntowana niż Valentine. Nie twierdze, ze ją pochwalam, ale w epoce fałszywej moralności, gdy mężczyźni niemal jawnie utrzymywali metresy a żony traktowali jak domowy inwentarz, ona żyła tak jak chciała. Uwodziła, kochała, nienawidziła, walczyła, cierpiała. Postac z krwi i kości. Moim zdaniem zdradziła go, bo był mdły i kompletnie niezainteresowany seksualnie. Pamietam jak mówiła do swojego kochanka, ze czasem chciałaby go rozciąć na pół, by zobaczyć czy krew w nim płynie. We mnie takie mdłe, sztywne osoby tez budzą niemal agresję. Szczególnie mężczyźni. Rozumiem, ze czasem podświadomie prowokuje sie takie osoby, by wykrzesac jakąś reakcje. Szczególnie, gdy tak jak Sylvia jest się gorącokrwista osobą. Złaknioną silnych emocji. Będąc w związku z chłodnym, flegmatycznym i pozbawionym temperamentu mężczyzną uruchomiły się w niej zachowania niemal autodestrukcyjne. Potem chyba naprawdę zakochała sie w nim i walczyła jak lwica. Nie znam mężczyzny, który by jej nie uległ. Do tego z wyboru wytrwał w celibacie. Christopher był moim zdaniem osobą zablokowaną seksualnie lub nawet o ukrytych skłonnościach homoseksualnych. Serio tak myslę. Wszystko pasuje do stereotypu. Nawet jego ostateczny wybór. Dla mężczyzny niezainteresowanego sexem, zablokowanego emocjonalnie taka nijaka, nierozubdzona seksualnie gąska jest bezpieczniejsza niż gorącokrwista i temperamentna Sylvia. Dobrze sie stało, ze się rozstali. Nie z jej wyboru ale jestem pewna, że to dobre rozwiązanie także dla niej. Moze próżność pieknej uwodzicielki będzie jej doskwierac czas jakiś, ale to małżeństwo było skazane na porażkę własnie z powodu róznicy temperamentów. Gdyby sytuacja była odwrotna, meżczyzna utrzymywałby kochankę przy dużym przyzwoleniu społecznym. Tu stroną bardziej złaknioną sexu była kobieta, dlatego sytuacja była nietuzinkowa.
Mam dość podobne odczucia, choć nie oceniałabym tak surowo Christophera ;) ale rzeczywiście ognista i niezależna Sylvie bardziej realizuje feministyczne postulaty wolności kobiety od społecznych konwenansów (mimo, że oczywiście na płaszczyźnie moralnej możemy jej zachowanie oceniać tak, czy inaczej, ale któż z nas jest bez przewiny?); natomiast ślepo wpatrzona przez lata w niedostępnego faceta Valentine faktycznie jest naiwną gąską nie wzbudzającą mojej sympatii. Postać Sylvie ewoluuje, zaś Valentine nie, pozostaje takim wiecznym, rozmarzonym dzieckiem.
Małżeństwo z miłości to pomysł naszych czasów, kiedyś, szczególnie w wyższych sferach małżeństwa zawierało się z innych powodów i to było normalne.
Pomiędzy Christopherem a Sylvią nie wyczuwam pozytywnych uczuć, ani pożądania, jest za to wrogość. Nie wiem po co być w związku z kimś kogo się nawet nie lubi i nie szanuje. W dzisiejszych czasach łatwiej można się rozwieść, wtedy był to jednak wielki skandal, dlatego rozumiem dlaczego tkwili w bezsensownym związku. Ona go nie kochała, dobrze, że spotkał prawdziwą miłość. Valentine wzbudza sympatię, jest myśląca i dobra.
A mi się nie podoba jej gra, przede wszystkim z powodu głosu. Ona tak mówi, że słuchać nie mogę, jakoś ten głos jej się brzydko załamuje i jest bardzo słaby. Rebeca Hall jest dla mnie brzydka, jak się uśmiecha to kwiatki więdną.
Może to przez to, że takie postacie mnie denerwują, normalnie jej wad bym nie zauważyła.