Sam odcinek oceniam na 6,5/10. Niby coś tam się działo, jednak za wolno.
Dużo gadania, oczekiwania żeby na końcu, no w sumie.. nic się nie stało.
Ciekawi mnie natomiast wątek Denisa, jak planują dalej to potoczyć.
Postać sama w sobie strasznie nudna, no ale jednak dostał to czego chciał.
Tak jak w pierwszym sezonie zanudzała organistka, tak tutaj syn Cassa.
Więcej Herr Starr'a i ekipy, też fajnie. Jego dziwne zamiłowania, no i "prostytutki".
Dziwi mnie natomiast, że nie pokazali w ogóle piekła. Całkiem dobry wątek.
Wplątanie tam Hitlera sprawiło, że jestem ciekawy jak dalej to rozwiną.
Ogólnie jest lepiej, niż w przypadku sezonu 1 który i tak mi się podobał.
Lepszy klimat, chociaż momentami za dużo zanudzania i zbędnych dialogów.
Gdyby tylko bardziej poszli w stronę odwzorowania komiksu, niżeli wrzucania na siłę swoich pomysłów. Niektóre rzeczy lepiej wypadły w oryginale, tutaj zbytnie przekombinowanie może zepsuć ten klimat.
Chciałbym jeszcze, żeby ruszyli Jodiego i resztę rodzinki z babką na czele.
Jednak czuję, że drugi sezon zakończy się właśnie w momencie, kiedy ich pokażą.
Herr Starr idealnie podsumował ten odcinek - "Umieram z nudów".
Właściwie dalej się nic nie dzieje, Polip ze swoimi problemami jest masakrycznie nudna, nie wiadomo właściwie o co chodzi tej postaci. Już wolę Dennisa niż ją.
Scenka z "prostytutkami" wyszła jak dla mnie słabo. Przecież Herr Starr w komiksie złapał ostrego wkur... a tutaj nawet się tym nie przejął. No i właśnie nie do końca mi się to podoba, że ta postać najwyraźniej będzie odgrywana na jedną nutę. W komiksie miał zabawniejsze teksty i te wybuchy złości.