Witam! Mam już za sobą 5 rozdziałów serialu, a więc i wyrobione zdanie na temat poszczególnych bohaterów. Warto tutaj opisać, albo wszystkich razem, albo każdego z osobna. Jak kto woli.
Peter Petrelli - zdecydowanie pozytywna postać, jedna z moich ulubionych w serialu. Szkoda tylko, że tak "zniszczona" - pozbawiona swoich zdolności. Możne rzec, że główny bohater serii.
Claire Bennet - na początku bardzo ciekawa postać, ale gdy zaczęło się jej ciągłe ględzenie, myślenie "ujawnić się czy się nie ujawnić", "kocham ojca czy nie kocham", "boli mnie, czy mnie nie boli" .. stała się postacią wprost irytującą.
Hiro Nakamura - takie duże dziecko. Czasami zabawny a czasami wkurzający. Generalnie postać bardzo fajna.
Noah Bennet - kiedyś najbardziej tajemnicza postać w serialu, niestety troszeczkę "odbarwiona" w kolejnych rozdziałach. I podobnie jak Claire, za dużo gadania.
Nathan Petrelli - być czy nie być, oto jest pytanie. W serialu chyba nie było bardziej niezdecydowanej postaci. Do mnie nie przemówił. Jako tako lubiłem go jedynie w pierwszym rozdziale.
Mohinder Suresh - bardzo ciekawa postać. Na początku zwykły człowiek, później mający problemy z "mocą". Generalnie duży plus.
Sylar - Czarny charakter, tak nielubiany (z powodu "głodu"), później dla mnie stał się takim zagubionym człowieczkiem, który nie wiedział gdzie się podziać. Można rzecz, dramatyczna postać. Jego przejście od łotra do bohatera, dla mnie jest bardzo dobrym posunięciem.
Isaac Mendez - osobnik z jedną z najciekawszych zdolności i zdolności, która niby wydaj esie być super. Bo można sobie wyśnić numery totolotka, ale można zobaczyć niestety dużo gorsze rzeczy ...
Ando Masahashi - taki towarzysz. Dla mnie postać ciekawa, chociaż bez zachwytu.
Matt Parkman - troszeczkę denerwował mnie od samego początku. Zbyt pewny siebie i zarozumiały.
Angela Petrelli - najbardziej irytująca postać w serialu, ale to dobrze. Bo i takie postaci muszą być.
Danko - wredny typ. Nie lubiłem go od samego początku.
Samuel Sullivan - bohater którego scenariusz troszkę ograniczył. Liczyłem na "większy" finał sezonu z jego udziałem. Niestety się zawiodłem.
Eric Doyle - na początku niby taki cwany i silny, a w starciu z Sylarem prawie się popłakał ;)
hmmm kogoś pominąłem. Zapewne. Jak sobie przypomnę to dopiszę ;)
Ja zmieniłem zdanie o Sylarze po Star Treku ;)Już wcześniej miał przejawy 'dobroci' Bardzo ciekawa postać.
Epizody z Japończykami bardzo mi się podobają, są takie epickie ;)
Masz na myśli wszyskie scesje Sylara z Hiro i Ando? Rzeczywiście te odcinki należą do jednych z najlepszych z całej serii. Bardzo dobrze rozegrane i jedyne momenty z Sylarem na śmiesznie...
Pominąłeś Niki Sanders i Tracy Strauss.
Według mnie:
Niki - bardzo ciekawa postać, czasami irytująca, ale jako jej alter ego - Jessica - świetna.
Tracy - pojawiła się, gdy serial zaczął się psuć.. ona to już nie to samo. Taka trochę nijaka.
Troche ode mnie:
Ja wolę tego Petera z tzw. przyszłości ze szramą. Mroczną ale pozytywną postać, świadomą krzywd jakie może im zadać ludzkość. Najbliżej jej Peterowi z ostatniego sezonu.
Claire - to w ogóle no comment. Z fajnej dziewczyny zrobili narzekjącą denerwującą nastolatkę. I ten finał: "This is attempt number...( i te oczka spuszczone)" Sam pomysł na jaki wpadła przypomina mi taki filmik z miss usa nastolatek i jej słynna wypowiedzią. Wiele musiałoby się zmienić żeby przywrócono zaufanie do tej postaci. Mając tak ogromny dar jak regeneracja ciągle narzeka że goją jej się złamania i rany... (ale osochozi?)
Hiro - już nie jest tak źle jak w serii 1 ale nadal zastanawiam się jak można grać takiego idiotę mając 160 IQ. Może ten aktor ma ogromny dystans albo dobrze mu płacą.
Bennet - kiedys był cool ale przeszarżowali z wątkiem zemsty na Sylarze. Wszak Noah sam mordował wielu "gifted"
Nathan - no cóż nie ma dobrego dramatu bez przykładnej śmierci. Ale śmierć Nathana była zrobiona wyjątkowo słabo. Do tego pamiętasz jak postrzelonemu w oko Bennetowi podali woreczek krwii Claire? Czemu tego nie zrobili z Nathanem? nie doszukuję sie logiki ani przeciwskazań wynikających z fabuły.
Mohinder - tak to jedyna sensowna postać jednakże zabrakło go na końcu. Trochę taki dr Jeckyl& Mister Hyde.
Sylar - zmarnowany.
Samuel - kopia postaci z serialu Carnivale. Jak i całego wątku wesołego miasteczka uzdolnionych freaków.
więcej mi się nie chce
Przecież Bennet nigdy nie zgodził by się na odebranie krwi jego cennej córeczce. Gdy Bob w drugim sezonie podał mu krew Claire , sam przecież gadał że to niesprawiedliwe , że wolał umrzeć , czy coś takiego ..
Mohinder Suresh - od początku go nie lubię jakoś mi nie pasuje może z tego powodu, że jest ćapakiem
Sylar - najlepsza rola chociarz w ostatnim sezonie zrobili z niego straszną dupę, ale mam nadzieje, że nakręcą ostatnią serię ewentualnie film
Ja też dam coś od siebie.
Peter - zawsze go lubiłam, choć nieraz bywał wyjątkowo denerwujący, jednak w 4 sezonie jest ok
Claire - przemilczę, taka fajna postać, a tak się teraz zepsuła..
Hiro - miły chłopak, miły, podoba mi się w każdym sezonie
Noah - jakoś za nim nie przepadam, na początku był fajniejszy
Nathan - też czasami mnie denerwował, ale wg mnie fajnie wymyślili z tym połączeniem jego z Sylarem
Mohinder - to jedna z postaci, których nie lubię i cieszę się, że jest go teraz mniej
Sylar - genialny bohater, gdyby nie on film byłby przewidywalny i nudny, uwielbiam go i jako złego i jako dobrego
Ando - sympatyczny, nie za dużo go, nie za mało
Matt - całkiem fajny, szczególnie na początku
Angela - jej ciągłe sekrety mnie denerwują
Samuel - nie cierpiałam go, wredny gość
Niki - moja ulubiona bohaterka, podobała mi się bardzo jej zmiana w Jessicę i Ali Larter jako zła bohaterka. Później Ali, jako Tracy, jest mniej ciekawa, ale i tak ją lubię.
Pozdrawiam ;)