Oby scenariusz był lepszy niż "filmy", które były jedynie na motywach książki. Oby też J.K. Rowling maczała palce w scenariuszu, a nie ktoś, kto ledwo liznął książki. Na filmy ciężko się patrzy, bo mają tyle błędów, co chyba żaden inny.
Uhm, wybacz ale jakie błędy? Znam filmy bardzo dobrze, za książki zabrałem się dopiero niedawno właśnie skończyłem czytać druga cześć - i jak dotąd filmy były dosłownie 1:1 z książkami.
1:1? W filmie (piszę o 1 części którą sam nie dawno obejrzałem) połowa scen albo została totalnie wycięta albo mocno skrócona
W takim razie albo słabo czytasz książki, albo słabo oglądasz filmy. Ja (czytając wszystkie tomy 11 razy) płakałam na filmach z bezsilności -jak można było je tak zepsuć i spłycić.
Po dwóch książkach to jeszcze zdecydowanie za wcześnie, żeby się wypowiadać w tej dyskusji. 4 z 7 tomów są 2 razy dłuższe niż Kamień i Komnata, a długości filmów pozostają mniej więcej takie same. Jeśli więc dwa pierwsze filmy oceniasz jako adaptację 1:1, to od Czary jest to adaptacja 1:2. Robi to wielką różnicę.
Ja książki czytałem dosyć dawno, ale już w pierwszym tomie są zmiany. W filmie ten opętany profesor nie dotykał Harrego, a w książce nie miał z tym problemu. Chyba wielkie zmiany tak naprawdę zaczęły od Czary Ognia. Np. w filmie nie wyjaśniono dlaczego Snape ma pseudonim Książę Półkrwi.