Wszystkie oburzone osoby, które uważają, że serial nie pokrywa się z kanonem, odsyłam na specjalną wikipedię: wystarczy wpisać w googlach "biblioteka ossus"
Przeczytajcie ją całą, od A do Z, dokładnie od słowa do słowa, a dowiecie się wszystkiego: skąd i
dlaczego wzięła się Ahsoka itp.
Jestem doskonale zorientowany w tych tematach, więc jak widzę niektóre idiotyczne wpisy to mam
ochotę napisać do admina, żeby zbanował do końca świata niektóre konta...
Święte słowa drummer4513. A pomijając już sam kanon, serial doskonale oddaje klimat Gwiezdnych Wojen. Wiem co mówie bo poza samymi filmami i grami przeczytałem także parę książek, w tym te opisujące okres wojen klonów.
Mnie nie denerwuje rzekome odbieganie od kanonu, a to, że serial jest nierówny i niektóre odcinki są dobre(straż śmierci) ostatni odcinek, a niektóre są beznadziejne jak np trylogia droidów.
Właśnie oglądam ten serial,skończyłem 4 sezon i jest w nim magia Gwiezdnych wojen ale tak jak mówisz dobre odcinki przeplatają się ze słabymi,beznadziejnymi,w każdym bądź razie takimi które dokonują "rzeźni" na Star Wars aczkolwiek zdecydowanie przeważają te dobre
jak mówi stara zasada, tylko głupi nazywa kogoś idiotą.
Jak tak bardzo jestes zorientowany w tematyce gw, to powiedz mi, w którym epizodzie pojawiła się choćby wzmianka o uczniu Anakina? Widziałem je wiecej razy niż ty będziesz żyć na ziemii, ale zawsze istnieje szansa, że uda ci się mnie zaskoczyć!, może istnieją jakieś sceny usunięte o których nie wiem?!
Postacie jak Asoka lub dwie najbardziej idiotyczne z calego serialu Darth Maul i jego brat doskonale pokazują jak bardzo serial pokrywa się z oryginałem.
Historie jak np. interwencja Sidiusa w odcinku przewrotu Straży Śmierci zmusiło mnie kolejny raz do obniżenia oceny.
Serial trzyma się sagi tak jak Prometeusz do antologii Aliena.
Ok, widzę że fajnie masz na chacie.
A gdzie i po co ma być do ku*** nędzy wytłumaczone skąd się wzięła Ahsoka ??? Serial jest wytworem wyobraźni Lucasa, który stworzył całą sagę więc może tam nawet w jednym odcinku umieścić se Rogatego, bo tak mu się podoba...
I skoro tak bardzo nie lubisz tego serialu to po co oglądasz? Wnioskuję to po stwierdzeniu: "kolejny raz musiałem obniżyć ocenę"
A żyć będę na pewno dłużej niż Ty plebsie i naucz się pisać poprawnie gramatycznie z interpunkcją !
tak tez myslalem, prawdziwy znawca z ciebie! Jezeli serial ma byc spin offem g.w. to musi trzymać się sagii. Jezeli tego nie robi, oznacza to że jest maszynką do robienia pieniedzy. Dlatego chłopcze ludzie są oburzeni, że Lucas stworzyl taka miernote jak ten serial.
Moj brak interpunkcji jest mniej wiecej na tym samym poziomie, co twoj slownik - tak samo ubogi. Jest jednak jedna mała różnica, ja robie to z lenistwa, ty natomiast z braku wiedzy.
Sprzedam ci małą rade chłopczyku, jeżeli chcesz obrazić kogos, kto nie ma 15 lat, musisz się troszke napracować. :)
Maul o ile się nie myle pojawił się w jakimś komiksie(po domniemanej śmierci z ręki Kenobiego), a jednocześnie przed pojawieniem się w TCW.
Ashoka była w książkach, co prawda książki były luźno oparte na serialu, jednak książka = kanon.
"Historie jak np. interwencja Sidiusa w odcinku przewrotu Straży Śmierci zmusiło mnie kolejny raz do obniżenia oceny. " Z tej wypowiedzi to nie wiem czy śmiać się czy płakać..
Dokładnie, widać po nim jaki jest inteligentny. Pewnie ukończył liceum, potem szedł na studia, a starzy go utrzymywali bo takim był nieudacznikiem :)
"Historie jak np. interwencja Sidiusa w odcinku przewrotu Straży Śmierci zmusiło mnie kolejny raz do obniżenia oceny. " Z tej wypowiedzi to nie wiem czy śmiać się czy płakać..
Roz***ałeś mnie tym xD
"Dokładnie, widać po nim jaki jest inteligentny. Pewnie ukończył liceum, potem szedł na studia, a starzy go utrzymywali bo takim był nieudacznikiem :)" Dokładnie po tym widać, że masz braki w edukacji, a już na pewno w wychowaniu.
widze, że nie skumałeś chłopcze, wyjaśni ci to prościej - jak rozmawiasz ze starszymi, to musisz zrównać się z ich poziomem, a nie do poziomu twoich kolegow aleksandrze.
Azejzel,
ok historie mogą być opisane w komiksach, ksiązkach, zabawkach lego itd. Jednakże wg. mnie i pewnie jest wiecej takich osob, są one beznadziejne. Zostały stworzone tylko dla pieniedzy. Jezeli się Tobie podoba, to jest to Twoje zdanie, nie musi być też moim!
Na marginesie z tego zdania, nie wypowiedzi - jak juz się czepiamy :)
"jak mówi stara zasada, tylko głupi nazywa kogoś idiotą"
Trafna uwaga. Nie pisałem w tym temacie, bo wydawał mi się prowokacją pisaną przez jakiegoś trolla. No ale skoro rozgorzała dyskusja...
Możesz oczywiście nie akceptować EU, ale tych powodów co podałeś, to w ogóle nie rozumiem. Czepiasz się, że dostajemy Ahsoke, której nikt nie widział w sadze na oczy. Zgoda. Ale w takim razie, czemu dostajemy Qui-Gona, skoro nauczycielem Obi-Wana był Yoda? Dlaczego dostajemy ni z tego ni z owego Hrabiego Dooku, który był mistrzem Qui-Gona a w TPM nie ma go nawet na jego pogrzebie? Nawet saga ma pewne rozwiązania, które trzeba później specjalnie wyjaśniać. Albo pewne które wyjaśnić jest piekielnie ciężko - chociażby Leia wspominająca matkę.
Dalej, co Cie boli w interwencji Sidiousa?
No i generalnie Gwiezdne Wojny są robione dla pieniędzy. Tak filmy, jak i reszta EU. Może stara trylogia w mniejszym stopniu niż nowa, ale nadal.
Oni oboje byli jego mistrzami. Qui-Gon był w TPM, Yoda stał się jego mistrzem po rozdzieleniu bliźniaków, gdy powiedział że nauczy sie go m.in. komunikować z byłym mistrzem. Hrabia Dooku jak dla mnie jest idealnie wplecony w historie, Sithów zawsze było dwóch, nie musiał być na jego pogrzebie, bo mógł już w tedy odejsc z zakonu.
Na pewno są minimalne nieścisłości pomiedzy nową, a starą. Pytanie, czy są one tak rażace jakie ma serial? W ROTS Anakin zasiada w radzie bez tytułu mistrza, w serialu go ma. Oczywiscie, żeby trzymało się jak tako wszystko kupy, pewnie uśmiercą Ashoke i utraci tytuł mistrza. Natomiast co do Maula, zgodnie z zasada Holywood - jezeli nie widziales, że antybohater zostal zabity przez wybuch bomby atmowej, a jego wszystkie szczątki spalone w Mordorze oraz nie zostal nigdzie zapisany jego kod DNA, oznacza to że bohater nie zginął :)
Miałem olbrzymie oczekiwania względem tego serialu, zwłaszcza że w momencie jak powstał nie było mowy o serialu aktorskim, czy tez kolejnych episodach. Myślałem, że serial wróci do korzeni i będą pokazane bitwy w kosmosie, bo tego najbardziej mi brakowało w nowej sadze. Przyłączanie się nowych systemów, intryga Palpatina. Mogli również pokazać w retrospekcjach jak został Sithem itd.
Rozumiem, że to kwestia gustu i oczekiwań wpływa na ocene serialu, ale nie można się dziwić, że pokolenie które wyrosło na Gwiezdnych Wojnach i pamięta jeszcze kina, gdzie był jeden ekran - serial się nie podoba.
- Gniewu w nim dużo. Jak w jego ojcu.
- Czy ja byłem inny, kiedy mnie uczyłeś?
(...)
- Przygoda. Podniety. Nie pożąda Jedi tych rzeczy. Jesteś lekkomyślny.
- I ja byłem taki, pamiętasz?
A teraz tłumaczy się to tym, że mistrzem Kenobiego był Jinn, a wszystkich jedi pośrednio (a kilku bezpośrednio) - Yoda. Chyba zgodzisz się, że to jedno z tych tłumaczeń "na siłę"?
Z Dooku rzeczywiście jest trochę lepiej, to był mniej trafiony przykład. A nieścisłość z obrazami Lei dla mnie jest olbrzymia. Zwłaszcza, że można to było jakoś wyjaśnić. Np. Leia rodzi się pierwsza i pamięta obraz przytulającej ją matki, a na Luke'a nie starcza sił. Moc spotęgowała odczucia Lei, i już mamy wyjaśnienie trzymające się kupy.
A co do serialu - Anakin nie ma w nim tytułu mistrza - jest rycerzem. Tytuł mistrza otrzymałby po wyszkoleniu padawana, więc tutaj jest ok. Obi-Wan w AOTC też nie jest mistrzem, ale uczniowie, osoby spoza zakonu, a czasem i inni mistrzowie takich rycerzy tytułują często "mistrzem".
Co do Maula - popatrz jakie obrażenia odniósł Anakin. No i weź też pod uwagę, że to film fantastyczny. W 1980 roku można było się zachwycać jak w przyszłości mogą wyglądać protezy rąk. Tymczasem dziś to jest często standard, a i doszliśmy już do przeszczepów. Poza tym widziałem jeden ciekawy artykuł:
http://ugghani.blogspot.com/2012/04/half-man.html
Ogólny kierunek serialu to oczywiście zupełnie inna sprawa. Mnie także się on nie podoba. Porządnych scen batalistycznych jest tutaj jak na lekarstwo. Jest zaledwie kilka dobrych serii, i kilka pojedynczych dobrych odcinków.
Chciałem więcej duetu Palpatine - Dooku, chciałem zobaczyć jak manipulują tą wojną.
Również nie jestem zwolennikiem tego, aby Anakin miał padawana. I nie chodzi tu o to, że nie mógł go mieć, bo nie wspominają o tym w filmach. Nie mógł go mieć, bo był niedojrzały, nieobliczalny, nieprzygotowany do roli nauczyciela.
Szczerze nie znoszę też tego żółtego miecza. Kiedy Nick Gillard poprosił o taki, to nie było takiej opcji. I szczerze żałuję, że Lucas zgodził się na coś takiego. Niestety drażnią mnie takie detale.
Poza tym, w tym serialu jest za dużo infantylizmu - widocznego również w filmach (w głównej mierze chodzi mi o Anakina w TPM, jar-jara, gungan, i ewoki w ROTJ). Wolałbym aby twórcy tego unikali.
Co do retrospekcji z Palpatinem - ja bym ich unikał. Skorzystałbym za to z gotowych projektów. Możliwie wiernie zekranizowałbym chociażby "Labirynt zła" Jamesa Luceno (gorąco polecam, nawet jeśli nie jesteś fanem EU).
Jest też tyle wspaniałych historii przedstawionych w komiksach... naprawdę, chciałbym żeby były zekranizowane w TCW.
No i co do "starszych pokoleń". Widzisz, ja wychowałem się na starej trylogii. Obejrzałem ją na kasetach VHS. W kinie niestety nie miałem okazji jej zobaczyć. W 1999 - 2002 miałem naście lat, i te nowe filmy też bardzo mi się spodobały. Ale i moje oczekiwania były inne niż są teraz. I myślę, że nie jestem w tym odosobniony.
zgadzam się w 100% na siłe wytłumaczenie, ale da się wytłumaczyć. Co do Lei-matka to fakt, myśle że scenarzyści pomineli całkowicie jej wątek, a mogli ładnie z tego wybrnąć.
Wydawało mi się, że był mistrzem, w TPM Qui-Gon powiedział do Obi-Wana, że jest gotów przejsć test. Potem była kłótnia miedzy nim a Yoda o trening Anakina. Nie pamiętam, czy zaczynając trening jeszcze formalnie nie był mistrzem. Musze sobie przypomnieć.
No ok s-f, fikcja po latach staje się prawdą, zgadza się. No ale bez przesady gość spadł z kilkuset metrów + odbijał się od ścian. Wprawdzie przypomina to upadek Luka w TESB, ale on spadł "idealnie" do szybu wentylacyjnego. Jego powstanie z martwych nie jest tylko naciągane, ale głupie. Nie mogli wymyśleć po prostu nowej postaci?,kuzyna?
Masz racje, zdarzają się dobre odcinki. Mnie zawsze intrygowała historia Palpatina, dla mnie jest to najciekawsza postać (stąd też avatar :)), a historia o nim mogła zostać opowiedziana w serialu. Byłoby to trudne, bo musili by pisać scenariusz ze skupieniem i nie na kolanie. Mam nadzieje, że jak nowe epsy odsniosą sukces, stworzą spinn offy i jeden z nich będzie o Palpatinie.
Dla mnie mogli by zmienić zachowanie robotów, maszyny których iloraz inteligencji jest równy ewokowi. Co do infantylizmu tych postaci co wymieniłeś, to mnie osobiście nie drażniło.
Ja dowiedziałem się o SW przez przypadek. 600 m od mojego domu jest kino. Za bajtla chodziłem na wszystkie filmy, które tam wyświetlali i tak w końcu w 1997 roku pojawiły się "nowe" i ulepszone Gwiezdne Wojny no i Tazo Lays :)
O rany! Tak, Tazo Lays, pamiętam :) I jeszcze jakąś reklamę z tamtych czasów, gdzie Vader miażdżył jakiemuś dzieciakowi kubek z colą w kinie. Zobaczyłem wtedy Vadera i miecz świetlny po raz pierwszy, i stwierdziłem że muszę to zobaczyć.
Tak, Obi-Wan był rycerzem;
"Przyznaje Rada, że poziom rycerza jedi osiągnąłeś." - TPM
Mnie zawsze postać Hrabiego Dooku wydawała się ciekawsza od Palpatien'a. Ale pewnie też ze względu na Christophera Lee, bo uwielbiam tego aktora. Nie mniej, jeśli chodzi o Palpatine'a - nawet najlepsze historie TCW są płytkie, jeśli je porównać do książek Luceno. Przynajmniej moim zdaniem. A tak się składa, że Luceno napisał naprawdę dobre pozycje związane z Imperatorem. "Maska kłamstw", i "Darth Plagueis". No i wspomniany przeze mnie wcześniej "Labirynt zła", chociaż on jest raczej wstępem do "Zemsty Sithów" i mniej odnosi się do samego Palpatine'a. Plagueis przełożony na polski powinien wyjść w kwietniu, więc jeśli jesteś fanem tej postaci, to mogę z czystym sumieniem Ci tę pozycję polecić.
Co do Maula - to zależy jak z tego wybrną. Bo jeśli szyb kończył się w jakimś miejscu, gdzie była np próżnia... albo coś w tym rodzaju..., sam nie wiem. Zobaczymy. Ja tam zdecydowanie wolę tego odrodzonego Maula od Savage'a. Chociaż generalnie, to obu nie lubię. Nigdy nie byłem zresztą fanem tej postaci, i jej fenomen jest mi obcy.
No roboty też, zgadza się. I to faktycznie chyba w pierwszej kolejności. Swoją drogą, naprawdę jar-jar nie jest według Ciebie infantylny?
A co do Anakina... może miejscami drażni mnie po prostu jego dziecinność. No bo niby jest dzieckiem. Ale mając 9 lat zakochuje się w Padme. I rozwala centrum sterowania robotami, całą bitwę widząc jako zabawę. Jak dla mnie to zabijało klimat trochę. Gdyby scenariusz przewidywał Anakina w wieku 16 lat, dałoby to dużo więcej możliwości, akcja mogłaby trochę przyspieszyć. I TPM nie wydawało by się takie oderwane od reszty trylogii.
Z tego co pamiętam to była reklama KFC, pamiętam że wydał wtedy linnie "zabawek" do zestawu dziecięcego, ale moge się mylić :).
Fakt, jedną z najlepszych decyzji Lucasa było obsadzenie Lee jako Dooku. Jednak niedawno odkryłem, że on miał 83 lata jak grał w TCW! CO do książek, jak będe miał okazje gdzieś ją wychaczyć, przeczytam z ciekawości!
Zgadzam się Jar-Jar jest w 100% infantylny, jednak ta postąc taka miała być, miała dodać humoru do historii. Dlatego nie postrzegam tego za minus, co do reszty postaci nie przeszkadzało mi to. Może dlatego że jak ujrzałem Ewoki pierwszy raz byłem młody, a Gungani jednak są pewnym rodzaju ich odpowiednikami.
Masz racje, młody Anakin powinien być bardziej poważny ze względu na jego historie rodzinną. Bitwa z seperatystami by znacznie lepiej wyglądała. Co do jego zakochania, troszke naciągane, ale mimo wszystko nie kole w oczy, jak jego odzywki i krzyki.
Faktem jest, że TPM nie jest tym co większość ludzi oczekiwała, ale trzeba wziąść pod uwage to, że była to 4 część. Wg. mnie sztuka dobrej czwartej części udała się tylko twórcom Obcego. Pozatym następne dwa episody tak mi się podobały, żę poszedłem na nie dwa razy do kina. Żałuje jedynie, że nie udało mi się TPM zobaczyć teraz jak leciał w 3D, mimo żę nie lubie tej technologii, fajnie było by znów zobaczyć film na dużym ekranie :)
Serial ma masę niedociągnięć, podobnie jak filmy. Jeśli chodzi o matkę Lei, to ona mogła pamiętać swoją przybraną matkę (Organowie nie mogli mieć dzieci, co w połączeniu z tragicznym losem Padme mogło wywoływać smutek u niej, a Leia przecież całe życie wierzyła, ze to są jej rodzice).
Maul zdaje się był wskrzeszony (coś tak kojarzę z opisów w Bibliotece Ossus), ale stało się to znacznie później niż sięgają wydarzenia z serialu, zdaje się grubo po ROTS. Więc tutaj widzę nieścisłość. Aczkolwiek to, ze przeżył jest możliwe, skoro w świecie SW byli mroczni Jedi zdolni pochłonąć życie całej planety (Gwiazda Śmierci to przy tym pryszcz) albo siłą woli zmusić się do nieumierania niezależnie co by się działo. Interwencja Sidiousa akurat pasowała.
Co mnie irytowało, to czarownice-nekromantki (WTF?), otwieranie klapy czołgu z zewnątrz celem wrzucenia granatu i masa innych dziwactw i głupot.
niedociągnięcia pomiędzy filmami, są wręcz nie zauważalne, jeżeli rozpatrujemy niedociągnięcia serialu do filmu.
Wiem, żę później franczyzna SW poszła w inna strone i powstało wiele alternatywnych historii. Jednakże nie bez powodu zmieniono zasady podpisaywania kontraktów w Hollywood po pierwszej (czwartej) cześci. Mam wielkie nadzieje, że następna trylogia nie będzie tworzona na wzór tego serialu, tylko oryginalnej sagi.
Leia wiedziała że została adoptowana. Ponad to Luke wyraźnie pyta o prawdziwą matkę.
A co do wskrzeszenia Maua - w pozostałych źródłach przedstawiano to naprawdę idiotycznie. Więc wersja z TCW nie jest wcale taka zła.
A i ja osobiście dużo bardziej wole "czarownice-nekromantki" niż nieśmiertelnych gości pochłaniających życie z planet.
Ahsoka pojawia się w filmowym pilocie Clone Wars. Myślę, że to był pomysł Obi-wana.
Ten serial ma kupę minusów, ale pojawienie się Maula nie jest bynajmniej problemem. Pamiętajcie, że dużo osób nie zna kanonu i nie wie, że Anakin przestał być padawanem dopiero po bitwie o Praestylyn i pojedynku z Ventress, po którym uznano, że nie żyje(ona), co się stało dopiero na pół roku przed atakiem Grievousa na Coruscant. Jeżeli przyjmiemy, że cały serial rozgrywa się w przeciągu pół roku, to nie jest to minus, ale wszystko wskazuje na to, że tak nie jest. Już kiedy mamy pełnometrażowy wstęp(ten o synu Jabby), w prologu jest powiedziane: "Po bitwie o Geonosis(...)", a także świadczy o tym fakt, że Ahsoka urosła, co nie mogło się wydarzyć w pół roku.
Poszczególne epizody same w sobie są świetne, za wyjątkiem paru wpadek(Senat Spy chociażby) Jeżeli pojedynek Jango Fetta z Obi-Wanem był świetny, to Pre Vizsly z Maulem tym bardziej. Jak komuś się wydaje, że Maul powinien go pokonać w dwie sekundy, to odsyłam do literatury o pojedynkach Mandalorian z Jedi i SIthami, zabijali oni potężniejszych wojowników niż Maul.
Minusem są trochę pojedynki na miecze, nie ma w nich takiej płynności w wyprowadzaniu ciosów jak w filmach. Jest to dość schematyczne: najpierw dwa, trzy ciosy, a potem zakleszczanie
Zwalono też postać Grievousa, pokonuje 6 znakomitych Jedi na Hypori, a z kilkoma Gunganami, którzy nie mają możliwości odbić ciosów jego mieczy, daje się łatwo pokonać.
Bardzo mnie zastanawia logika Sidiousa, który pojechał na Mandalore zeby walczyć z Maulem. Jakby poległ, to dopiero by sobie mógł pogratulować występu(nie miał pojęcia jak walczą bracia) Poza tym, zamiast zaraz wyzywać braci na pojedynek, to mógł albo wziąć ich obu "po dobroci"(przecież Maul sam się mu ofiarował) lub napuścić braci na siebie. Maul zmuszony do służby, ogarnięty żądzą zemsty na Sidiousie na pewno będzie człowiekiem, na którym lord sithów będzie mógł polegać. No ale odcinek znakomity
Brakuje mi większych bitew lądowych i kosmicznych, odcinki Water War, ARC Troopers, Massacre, Landing at Point Rain, czy Darkness of Umbara są nielicznymi "smaczkami"
Serial reżyserowany przez Filoniego to serial głównie dla dzieci, dobrze, że zrezygnowano z tonu sezonu pierwszego i wprowadzono więcej śmierci niż w niejednym filmie, uśmiercono też kluczowe postaci(o ile Savage jest martwy). Nie ma innego serialu o wojnach klonów, ten poprzedni to nieporozumienie jakieś. Większość epizodów trzyma poziom Star Wars i pod tym względem nie ma żadnych wad.
generalnie zgadzam się z tym co napisałeś, choć jednak nie we wszystkich kwestiach. ale po kolei:
1. w przeciwieństwie do wielu fanów, do Ahsoki akurat nic nie mam (jej śmierć na końcu serii mogłaby stać się jednymz czynników przejścia Anakina na Darkside) ale do Maula już owszem, i rozumiem głosy oburzenia. No bo jednak chłopa Obi przeciął na pół i jeszcze potem pierdyknął z Yoda wie ilu metrów w dół.
2. co do najlepszych bitew - mnie zupełnie nie podobał się wątek generała Krella na Umbarze i dlatego nie wspominam tamtych odcinków najlepiej. oprócz pozostałych które wymieniłeś, fajne były trylogie Malevolance i Ryloth w pierwszym sezonie, Mandalora w drugim, Cytadela i wątek Trandoshan w trzecim, misja Kenobiego pośród łowców nagród w czwartym.
Za to mój ulubiony wątek to chyba historia składu klonów zaczynająca się w S01E05 "Rookies", których możemy później oglądać w następnych sezonach. Omal się nie poryczałem gdy zginął Fives podczas ucieczki z Cytadeli. Z całej grupki ostał się już chyba tylko Echo (?)
3. Dla mnie największym mankamentem serialu, o którym z resztą wspominałeś jest poziom umiejętności Grievousa, który przez całe 5 sezonów zabił chyba tylko jednego Jedi i to niewiele znaczącego Nahdara Vebba.16-letnia Ahsoka powstrzymywała go kilka razy podczas serialu, co rzeczywiście jest dużym minusem pamiętając o K'Khruku, Ki-Adi Mundim, Aayli Securze ,Shaak Ti i jeszcze CZTERECH innych pokonanych na Hypori.
Do tego - droidy. Im dalej w las, tym stają się bardziej zidiociałe. To już zdecydowane przegięcie.
R.I.P. Satine
pozdrawiam ;)
Też się zgadzam z większością co napisałeś poza wyjątkiem Krella i Maula. Krell to ciekawa postać walcząca niespotykaną techniką - dwoma lancami. Jak już do czegoś można się przyczepić, to raczej nie do niego, tylko do błędów w serialu. Reszta wojsk zdobyła Umbarę, niezależnie od tego, czy miały wsparcie sił Krella, czy nie. Jego działania nie miały większego znaczenia. Krell wydaje rozkazy żołnierzom Kenobiego, a oni nawet nie spytają się Kenobiego, czy mogą.
Maul nie zginął, a że w Star Wars da się zrobić mechaniczne protezy, to nie jest to niemożliwe rozwiązanie. W ogóle w Mrocnzym Widmie Maul zginął w głupi sposób.
przemyślałem to co napisałaś i w sumie wpadłem na jeszcze bardziej drastyczny przypadek "poskładania" nieżywego: GRIEVOUS, of corz :D
Zasadniczo trochę się mylisz, poskładanie Maula jest o wiele bardziej nieprawdopodbne. Skrót wydarzeń jaki masz poniżej jest bodajże opisany w książce "labriynt zła", nieprzysiegnę się co prawda czy to na pewno ten tytuł, ale na 100% wspominał o tym Dooku.
Ciało Grievousa(jako człowieka) było w kontrolowany sposób doprowadzony do stanu nieużywalności. Jako cżłowiek sprzymierzył się bodajże z jakąś grupa sepratystów(klan bankowy(?)), oni widząc w niego świetnego wodza i wojownika checili zrobić super-robota posłusznego ich woli. Ryzykując, że stracą świetnego dowódcę(Android, dowódca armii robotów był ważniejszy) doprowadzili do wypadku statku, z którego Grievous jako jedyny ocalał, w dodatku wyszedł z tego niemal bez szwanku, co zaskoczyło to wszystkich, postarano się jednak o to żeby Grievous odniósł bardzo znaczące obrażenia, kóre w jego mniemaniu były skutkiem katastrofy, natomiast w rzeczywistości wszystko zostało przeprowadzone w sposób kontrolowany.
"Jakby poległ, to dopiero by sobie mógł pogratulować występu(nie miał pojęcia jak walczą bracia)." - Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem - w zemście sithów Sidious pokonał 3 mistrzów Jedi, a do pokonania Windu mu niewiele brakowało. A w tamtym odcinku miał przeciwko sobie jedynie 2 przeciwników z czego jeden był jego uczniem, a drugie uczniem ucznia, niczym nie mogliby go zaskoczyć, Maul i Opress nie mieli żadnych szans.
Tych 3 mistrzów walczyło tak jakby pierwszy raz miecz do ręki dostali... Windu pokonał go bez większych trudności. Palpatin to przede wszystkim moc, szermierzem to on dobrym nie był.
Bzdura, może ich śmierć nie jest w nadzwyczajny sposób pokazane w filmie, ale w książce 2 mistrzów zabił z zaskoczenia, natomiast Fisto i Windu walczyli z nim nadal, zdołał zabić Fisto, a z opisu walki wynika, że Windu miał gigantyczne kłopoty żeby wygrać.
Chce ci także zaprezentować cytat z książki - Yoda: "Mistrzów będziesz potrzebował(...)" Mace Windu: "Wybrałem najlepszych: mistrza Tiina, mistrza Kolara i mistrza Fisto"
Aby zabić z zaskoczenia nie trzeba być szermierzem nadzwyczajnym. Na podstawie tego co widziałem w filmie, stwierdziłem, że fisto został bardzo łatwo pokonany. Poza tym gdy stwierdziłem, że Windu łatwo go pokonał również bazowałem na filmie. Jeśli w książce jest inaczej, i gdy stwierdzimy, że książka jest bardziej wiarygodna to będziesz miał racje, jeśli zaś bazować będziemy na filmie to 2 mistrzów zginęło niemal bez walki, Fisto zablokował parę ciosów i umarł, Windu rozłożył Palpatina na łopatki nie mając większych trudności.
Ano, dlatego wspomniałem, że 2 zabił z zaskoczenia, więc zasadniczo walczył z dwoma Jedi, jednakowoż trzeba pamiętać, że Sidious zdołał zabić ich dzięki niebywałej szybkości, któraż to została wspomniana w książce
Kksiążka zwie się Gwiezdne wojny - Część III: Zemsta Sithów(jak film:)), jest ona rozwinięciem historii z filmu, w końcu książka jest w stanie przybliżyć postacie i ich zmagania o wiele lepiej niż film :P
Wiesz co, wydaje mi się że ludzie zbyt często sięgają po nowelizację ROTS w tego typu rozmowach. Stover jest świetnym pisarzem, szczególnie kiedy ma wolną rękę. Jego nowelizacja jest jednak... no, trochę za bardzo odbiega od filmu. Przyczyny mogą być dwie - Stover zbyt dużo rzeczy interpretował na swój sposób, albo nie dostał ostatecznej wersji scenariusza.
Weźmy za przykład ten omawiany pojedynek z mistrzami jedi. W filmie on wyciąga i aktywuje miecz, i nie ma mowy o jako takim zaskoczeniu. Co najwyżej zaskoczenie tą jego szybkością, nic więcej.
Za to w nowelizacji faktycznie zabija dwóch pierwszych mistrzów z zaskoczenia. I w komiksie też - tam nawet jest dokładnie pokazane, że Palpatine trzyma miecz za plecami, i zabija tych dwóch jednym uderzeniem. Poza tym wszystkim jest jeszcze gra (oczywiście wszystko ma ten sam tytuł), która znów całe zdarzenie opisuje inaczej. Mało tego, są nawet na YT sceny z planu, gdzie podczas walki Palpatine'a z Windu Anakin podąża za nimi oglądając ich walkę.
Zanim zresztą obejrzałem ten film, to przeczytałem większość newsów, i o tym pojedynku pisano naprawdę wiele, wiele razy. I za każdym razem inaczej (ot, chociażby ta wersja komiksowa). Problem w tym, że Lucas ostatecznie zdecydował się na scenę, w której ci dwaj z zaskoczenia nie giną. I to jest ta ostateczna, filmowa i kanoniczna wersja.
Nie inaczej jest zresztą z dalszą częścią tego pojedynku, z pojedynkiem Yody i Sidiousa czy Dooku i Anakina.
Coś chyba jednak nie jesteś tak dobrze zorientowany w temacie SW. Nie wiem, co mówią Twoi "IDIOCI I HEJTERZY', ale Ahsoka Tano i postać padawana Anakina Skywalkera została stworzona tylko i wyłącznie na potrzeby serialu The Clone Wars i filmu pod tym samym tytułem. Nie wiem, czym chciałeś zabłysnąć, ale niestety nie udało się :D Nigdy wcześniej nie było ani w filmach, ani w komiksach wzmianek o takiej istocie. Pozdrawiam :)
Sory, nie przeczytałem dokładnie o co ci chodzi :) Taki, spontaniczny lekki hejcik. xD Co nie zmienia faktu, że Ahsoka została stworzona dla serialu, który został dołączony do kanonu przez Lucasfilm Inc., więc jest postacią kanoniczną. Koniec.
Jak zobaczyłem tytuł pomyślałem : TROLL! Czytam dalej i chyba jednak człowiek przekonany o tym, że pozjadał wszystkie rozumy bo dowiedział się o istnieniu ossusa (łaaaał!). Szkoda tylko, że to Twoje źródło wiedzy powstaje dzięki fanom, którzy je uzupełniają w oparciu o książki, komiksy czy właśnie serial CW.
Sam serial to taki dość przyjemny odmóżdżacz dla młodzieży (i dzieciaków), do którego trzeba podchodzić bardzo na luzie. Co rusz są tu bezsensowne sceny w stylu przybycia armii na pomoc, któremuś z głównych bohaterów, która znajdowała się 5 systemów dalej w jakieś pół godziny fabuły. W książkach podróże trwały tygodniami, ale luz, bajka to bajka.
Do "tworzenia kanonu" przez serial pokroju CW podchodziłbym bardzo ostrożnie bo robi bigos z tego co wcześniej wiedzieliśmy. Nie mam nic przeciwko dodawaniu nowych wątków i tłumaczenie ich w jakiś pokrętny sposób. Jeśli się da to jakoś uzasadnić to ok. O Ahsoce nie było nigdzie ani słowa, ale sobie jej Lucas zażyczył to ok. Niech mu będzie. Wpletli w to jakąś historyjkę i gra gitara. Najgorsze są jednak przypadki, w których wywraca się do góry nogami to co już wcześniej miało podłoże w filmie, książkach i komiksach jak np. historia Barissy Offe. Tam leży wszystko. Wiek, status, no i to co się wydarzyło pod koniec 5 sezonu co mi się w głowie nie mieści (nie chce spoilerować). Tu nie problemem jest dorzucenie wątku na siłę (jak np. Maula), ale stworzenie multiwersum na wzór komiksów DC czy Marvela, gdzie każdy bohater ma 15 alternatywnych historii w różnych rzeczywistościach.
To jak fabuła "Spotkania na Mimban" usytuowanego pomiędzy Epizodami IV i V gdzie dodano walkę Luka z Vaderem, na długo przed Bespinem (choć to przynajmniej jest teoretycznie możliwe - tyle, że głupie). Czekam teraz na szósty sezon bo może jakąś Gwiazdę Śmierci wersja beta nam dorzucą.
Może jak się już decydują na takie zmiany, który rozwalają w drobny mak wszystko co powstało przed serialem, to niech zabiją Palpatine, nie dopuszczą do rozkazu 66 itp. Będzie iście holywoodzki happy and serialu. Widzowie Cartoon Network zrobią pod siebie ze szczęścia.
Tyle, że później ktoś to przepisze na ossusa czy wookiepedie i znajdą się "fachowcy" jak założyciel tematu, którzy stwierdzą, że to kanoniczne.
Miałem to samo odczucie.
Co do tworzenia kanonu zaś - jakby nie patrzeć, to serial stoi wyżej od komiksów, książek, gier. Poza tym pracuje/wał przy nim sam Lucas. Ale faktycznie, wprowadza wiele idiotycznych wątków - chociażby sama Ahsoka. Nie mniej, trzeba to sobie tłumaczyć, tak samo jak trzeba sobie jakoś wytłumaczyć, że Leia pamięta swoją matkę chociażby. Albo że społeczeństwo przez 19 lat zapomniało o mocy, jedi, i że w nowej trylogii są oni niemal mitem.
Więc jednak twórcą takich encyklopedii jak ossus, czy wookiepedia należy się szacunek. Bo to co muszą czasem robić, to niemal masochizm.
Ale to też nie wina samego TCW. To raczej wina Lucasfilmu, że dopuściło do rozwoju EU w takim stopniu, i tak różnych kierunkach.
Bo czymże jest wskrzeszenie Maula, wobec Siona, czy Nihilusa, czy Vitiate chociażby? Jaki sens ma poświęcenie Vadera, skoro Palpatine wstaje z grobu trzy lata później, i to kilkukrotnie? Jaki sens ma zwycięstwo Sidiousa nad jedi, skoro kilkunastu Lordów zrobiło to przed nim? Poza tym "garstka" jedi, którzy przeżyli Wojny Klonów i rozkaz 66 robi się jakoś tak.... coraz większa.
A i jeszcze ta "dragonballizacja" Gwiezdnych Wojen, gdzie widzimy Sithów wysadzających gwiazdy, czy jedi walących kamechameha (jeden z trailerów TOR'a). TCW jedynie podkreśla jak żałosne stało się EU. Robi to po prostu bardziej konkretnie, wywalając inne źródła (niestety często te nie najgorsze).
Wspomniane przez Ciebie "Spotkanie na Mimban" to też dobry przykład porażki EU. O ile przybywającą w pięć minut armie w TCW mogę znieść, i sobie jakoś to tłumaczyć, o tyle tej gównianej książki zaakceptować nie potrafię. I jej status jako części EU sporo o tym EU mówi.
Jeszcze na moment wrócę do Maula - w poprzednich postach zamieściłem link do historii pewnego człowieka, którego dolna połowa ciała została zmiażdżona, a przeżył. Wydaje mi się, że jego obrażenia nie różnią się tak bardzo od tych Maula. A jest to przecież realna historia. Do tego porównując stan Maula ze stanem Anakina... sam nie wiem, kto był w gorszym.
Mamy więc pomysł, który został dość chaotycznie wprowadzony w życie. Ale nie jest to pomysł nierealny, pod warunkiem, że się go jakoś fanie wyjaśni. Niech poproszą o to chociażby Stovera czy Luceno.
A jeśli będą chcieli to pokazać w TCW, to niech to wiernie zekranizują. Ja np. za wierną ekranizację LoE, wybaczyłbym chyba TCW nawet Ahsoke...
Na koniec jeszcze słówko o przyszłości EU - bo pewnie wiele osób nad tym myśli. Ciekawe jak bardzo części 7-9 uszczuplą znane nam EU. Ja na szczęście nie jestem fanem EU z czasów po ROTJ. Nie licząc trylogii Thrawna oczywiście. Więc jest mi obojętne jak to się skończy. Mam tylko nadzieję, że seria komiksów "Dark Empire" na dobre wyleci z kanonu, bo to nigdy do kanonu należeć nie powinno. Lucas sam często powtarzał czym było dla niego "przywrócenie równowagi", i jak odnosi się do pomysłu wskrzeszenia Imperatora. Mam nadzieję, że zachował w tym miejscu swoje dotychczasowe stanowisko.
Ta, pomysły z wskrzeszaniem Imperatora i nowymi super broniami są żałosne. Tylko książki o Thrawnie są świetne. Obie trylogie z nim związane. Ja wolę bardziej Wojny Klonów od Galaktycznej Wojny Domowej, bo siły Republiki i Separatystów były bardziej wyrównane, bo było po prostu więcej Jedi, dużo potężniejszych niż ci potem, no i przede wszystkim jest Grievous:)
A taki mam pytanko, które mnie zawsze zastanawiało. Jak się włącza miecz świetlny i dlaczego gaśnie po wyleceniu z ręki?
Jeżeli trzeba cały czas trzymać guzik włączenia, to byłoby to bardzo niewygodne. A jeżeli wystarczy nacisnąć raz, jak włącza się światło w pokoju, to dlaczego się wyłącza po wyleceniu z ręki? Co więcej, jest też przypadek, gdy miecz wyleciał z ręki, a nie zgasł.(Fisto vs Grievous). Może jakiś znawca mi odpowie:)
No i kolejna uwaga(jak i na filmach, tak i w serialu) Dlaczego jeżeli ktoś z mieczem chce dobić leżącego, to zawsze uderza nim tak żeby dało się go zablokować(poziomo), co chce go przeciąć na pół? Dlaczego nie dobijają normalnie, ostrzem w dół?
PS. Patrząc na wszelakie przewroty i niekontrolowane upadki z włączonym mieczem, to aż nie chce mi się wierzyć, że nikt się nie nadział na klingę:)
Jeśli chodzi o miecze, to nie pamiętam dokładnie. Ale część chyba odpalała się aktywatorem, i faktycznie wymagała naciskania go. Część podobno nie. No i słyszałem o takich, które aktywowało się mocą, aby nią nie władający, nie mógł ich uruchomić. Może ewentualnie włącza się je przyciskiem, a dalej utrzymuje w działaniu mocą, ale to jakiś mój chory wymysł raczej ; P Także lepiej sprawdź na ossusie czy wookie.
Z tym dobiciem to też zależy. W filmach widziałem takie coś w AOTC, ale sądzę, że Dooku raczej chciał aby Anakin go zatrzymał. W końcu na moment przed przybyciem Yody sam wyłączył miecz.
Gdyby nie Oryginalna Trylogia (Epizody IV, V i VI) to nikt nigdy nie usłyszałby o universum GW i taka jest prawda. Ale filmy okazały się sukcesem i dzięki temu macie o czym dyskutować.
Ciężko powiedzieć jakie miejsce zajmuje serial, bo w końcu adresowany jest raczej do młodszej publiczności, która jest w stanie dużo więcej wybaczyć kosztem widowiskowości i wciągającej fabuły. Udział Lucasa przy sporej ilości projektów od pewnego czasu określiłbym raczej jako "patronat" niż jako czynny udział w tworzeniu EU.
To nie Lusas wymyślił Boba Fetta, ale ludziom na tyle się spodobał, że wsadził go do filmu. Lucas wielokrotnie sam inspirował się licznymi książkami czy komiksami przy tworzeniu filmów (szczególnie epizodów I-III). Szkoda tylko, że wcześniej nie zadbał o to by wszystko z "pieczątką" jego firmy było zgodne z jego zamysłem dotyczącym przyszłych produkcji. Najpierw zatwierdził (sam bądź ktoś podwładny), że w tej książce / komiksie wszystko jest ok i pasuje do EU, a ewentualne dalsze produkcje będą się z tym pokrywały a później jednak dochodzi do wniosku, że zmieni "to i tamto" jednocześnie te książki wywalając do śmietnika. Strasznie boli taki brak systematyki. Rozumiem, że Lucas nie ma czasu zająć się wszystkim, rozłożyć każdy nowy twór na czynniki pierwsze i przeanalizować pod kątem zgodności z EU by stwierdzić, czy się nadaje w tej formie czy nie. Wychodzi jednak na to, że otacza się debilami, którzy akceptują wszystko co im wpadnie w ręce. Kto wymyślił takie gówno jak The Force Unleash? Może i w grę grało się przyjemnie, ale do cholery niedługo okaże się, że Vader miał jeszcze 10 tajnych uczniów, byle tylko dać pretekst do powstania kolejnych książek i gier. Końcówka na Gwieździe śmierci o już był zamach na zdrowy rozsądek fanów.
Clone Wars to wymysł Dave Filoniego. Ile jest w tym jego "wesołej twórczości" nie wiem. Być może, to on chciał robić serial kanoniczny a Lucas mu się wtrąca. Być może jest odwrotnie i gość robi rewolucję a Lucas mu na to pozwala (tylko czemu?).
Serial stoi na równi z Książkami, grami, komiksami itp. bo w tak samo gównianym stopniu wyszedł spod ręki Lucasa. Czym różni się Filoni od np. Zahna? Niczym! Jeden i drugi coś stworzył a Lucas udzielał im rad, wskazówek, być może dokonywał poprawek. Być może olał ich dzieła w równym stopniu aprobując je dla zysku. Wszystko jest jednak tak samo opatrzone logiem Lucasfilms, Lucasbooks itp. Tworzeniem całego EU zajmują się liczni pisarze, studia, wydawnictwa, rysownicy itp. Wielu dba o zgodność z kanonem w najdrobniejszych szczegółach inni chyba chcą być rewolucjonistami zmieniając coś co istniało w głowach fanów od lat. Szkoda, że im na to pozwalają. Wiele rzeczy staje się kwestiami uznaniowymi przez fanów. Część uznaje jedną historię za bardziej "prawdziwą" inni drugą i mamy istne multiwersum.
Dla mnie wątki fabularne zawarte w tym serialu mają takie samo znaczenie dla EU jak klocki LEGO i fabuła jakichś historyjek, które tam tworzą. Niech sobie będzie i niech dzieci się cieszą. Na "poważnie" tego jednak nie biorę bo przez fakt przewlekających się dziesiątek idiotyzmów, serial ten zwyczajnie na to nie zasługuje.
Wskrzeszanie Maula to takie wskrzeszanie Palpatine'a. Teoretycznie możliwe, ale żeby to służyło fabule? Zabili go i uciekł x 100 robi się już nudne. Niedługo okaże się, że Kenobi się gdzieś odrodził. Windu jednak nie zginął, Yoda miał brata bliźniaka itp. Możliwe ? Jasne, bo w science fiction wszystko jest z założenia możliwe, trzeba to jedynie jakoś dziwnie wyjaśnić. Tylko po co? Są rzeczy, których się już nie powinno ruszać i tyle.
Sama postać Maula w CW została dla mnie strasznie okaleczona. Pozbawiona mroku i tajemnicy. Dorobili mu brata, pokazali skąd pochodzi. Odarto go z tego co było jego największym atutem, czyli z faktu, że praktycznie nic o nim nie wiemy. Postać była genialna i powinni jej nie dotykać. Zrobili jednak serię kiczowatych odcinków (akurat dla mnie jedna z najsłabszy serii) i czar prysł.
Niech już skończą ten serial na tym 6 sezonie, który ma powstać i zostawią w spokoju cały okres wojen klonów bo zrobiło się tam już zbyt ciasno. O ile historie w stylu Nocy Coruscant zawsze się da wcisnąć o tyle dość już mam "przygód Anakina". Pomiędzy TOR'em a Mrocznym widmem jest 900 lat niezagospodarowanego w żaden sposób czasu. Niech sobie tam coś stworzą. Tam nie ma czego rozwalać. Zresztą nie tylko tam. Można z powodzeniem stworzyć jakiś konflikt w okresie 19 lat Pomiędzy epizodami III i IV. Nowo powstałe Imperium pacyfikujące jakiś tam system. Złymi będą Ci sami, dobrymi mogą być jakieś planety na które uciekli Jedi, którzy przetrwali rozkaz 66. Da się zrobić coś nowego, nie maltretując w kółko tych samych bohaterów? Da!
Seria X-Wingi to udowodniła. W tle przewijali się główni bohaterowie Sagi, ale na pierwszym planie była całkiem nowa bardzo interesująca grupa. Wydaje mi się, że powinno się iść w tym kierunku.
"Lucas sam często powtarzał czym było dla niego "przywrócenie równowagi", i jak odnosi się do pomysłu wskrzeszenia Imperatora. Mam nadzieję, że zachował w tym miejscu swoje dotychczasowe stanowisko." Takimi wypowiedziami sam strzela sobie w stopę bo każdy logicznie myślący zapyta: "Geoge, jakim cudem więc na to wcześniej pozwoliłeś skoro tak ci się ten pomysł nie podoba?"
Określenie "patronat" jest chyba adekwatne. Tylko nie wiadomo czy to wychodzi tej kreskówce na dobre, czy na złe. Może faktycznie Filoni chciał robić ten serial jako zupełnie zgodny z EU. Problem w tym, że są przesłanki, które pozwalają myśleć inaczej. Weźmy za przykład wskrzeszenie Eetha Kotha - wskrzeszony został, z tego co pamiętam, na podobnej zasadzie co Sora Bulq (bo chyba pierwotnie, tuż po AOTC mówiło się, że obaj zginęli w eksplozji kanonierki. Potem wyszło, że Bulq jakimś cudem przeżył. Więc i wskrzeszenie Kotha mnie jakoś nie boli. Problem w tym, że mając tego Kotha do dyspozycji, Filowni i spółka zabijają Adi Gallie. To jest bez sensu, a jest na tyle detaliczne, że nie sądzę aby Lucas na to właśnie nalegał.
TCW stoi niestety (albo i stety) powyżej książek i komiksów. Podział kanonu znajdował się swego czasu na oficnajlnej w databanku (już nieistniejącego, zastąpionego częściowo wookiepedią). Zgodnie z podziałem źródła kanonu dzielimy na G, T, C, S i N z tego co pamiętam. Z czego na C kończą się "wartościowe źródła". N to noncanon, jeśli się nie mylę. W T początkowa miały znajdować się dwa seriale - aktorski i właśnie TCW. CW Tartakovskyego np. rozumiane jako cartoon znajduje się w C. Całe szczęście.
Lucas faktycznie potrafi zrobić dobry użytek z pomysłów z EU. Wspomniałeś o Bobie. To ja dodam, że pomysł lightstaffa Maula również zaczerpnięty jest z EU.
Co do Maula - nie on jeden został obdarty z tajemniczości. To dotyczy każdego bohatera. Kiedyś tajemniczy był Vader, czy nawet Boba. Może i sam Imperator. Potem dostaliśmy ich historie. Poznaliśmy za to innych bohaterów, którzy stali się z miejsca tajemniczy - ot, chociażby Maul. Potem w AOTC dostajemy Dooku, i on również ma nieopowiedzianą historie. Poznajemy go w różnych pozycjach z czasów Wojen Klonów, a potem chcemy dostać historie jak zabił Sifo-Deyasa i opuścił zakon. Wiele osób też pewnie chce wiedzieć jakie stosunki łączyły go z Qui-Gonem. I nagle Dooku przestaje być tajemniczy. Tak samo jest z Maulem - sporo o nim mówi nam "Łowca z mroku". Ale podobno jeszcze więcej "Darth Plageuis". On niezależnie od tego, co pokaże TCW prędzej czy później przestanie być tajemniczy. O ile jeszcze w ogóle jest. Bo te dwie książki jedynymi źródłami EU o nim nie są. Może dlatego, że serial się ogląda, to ma się takie wrażenie, że odbiera tajemniczość bardziej niż książka. Ja mam inne zdanie - TCW po prostu źle Maula pokazało. Bo to zupełnie inna postać. Nagle robi się rozgadany, ma wielkie plany i przestaje używać lightstaffa. No i jego nogi wyglądały fatalnie (tak, wiem że to pomysł z EU - ze "Starych ran" bodajże).
Co do zaś samego pomysłu wskrzeszenia go - w życiu bym tego nie przyrównał do wskrzeszenia Sidiousa. Bo wskrzeszenie Maula jest po prostu nieistotne. Saga jest o Anakinie, i Sidious odgrywa w niej olbrzymią rolę. Ostatecznie Anakin poświęca się, aby go zabić. Maul jest czymś, co dla sagi nie jest bardzo istotne (właściwie jedyną istotną rzeczą jakiej dokonał, to zabicie Qui-Gona). "Darth Plagueis" pokazuje nam, że był jeszcze mniej istotny, że to się wydaje. Nich sobie istnieje, niech będzie kolejnym pionkiem Sidiousa. Niech tylko Lucasfilm to jakoś logicznie wyjaśni. A przy ich niekompetencji będzie to trudne.
No i dochodzimy do sedna sprawy - Lucasfilmu i braku kompetencji jego pracowników. Spróbuj przeczytać odnośnie jakiegoś bohatera na oficjalnej. Krótkie info i.... odnośnik do wookiepedii! Czy oni do ch... pana, nie potrafią sami napisać encyklopedii?
Przecież wookie jest pisana przez fanów. Zleci się dziesięciu fanów Sidiousa i mamy artykuły gloryfikujące go. Za chwilę zlecą się fani Mace'a Windu i to zedytują. A potem jakiś fan KOTORA w opisie postaci wrzuci, że jedi z okresu sagi są niczym dzieci wobec starożytnych. A i to jeszcze pół biedy, bo połowa piszących te encyklopedie nie ma nawet jaj, żeby poprawnie zinterpretować stopnie kanonu. Np. łączenie na siłę sprzecznych elementów nowelizacji Stovera z "Zemstą Sithów". Albo LoE z CW Tartakovskyego.
I tak właśnie pracuje się przy "oficjalnej" encyklopedii SW.
Więc może fakt, że TCW koliduje z kanonem, to nie jest ani wina Lucasa, ani Filoniego?
Stoverowska nowelizacja kolidowała z kanonem w momencie jej wyjścia więc....