Tak zastanawiałam się nad tą postacią ostatnio. Bo gdy się na świeżo ogląda odcinki, dziewczyna istotnie denerwuje (wina scenariusza? aktorki?). Ale sezon się kończy, czeka się na następny, przypomina się przez nim stare fakty i dochodzi się do wniosku, że to miła i kochana dziewczyna i ma niestety przej***e, bo znajduje się w naprawdę beznadziejnej sytuacji. Tak na dobrą sprawę wszyscy bronią Nicka, który coraz częściej dopuszcza się przestępstw (ej! gość pracuje w POLICJI! czy tak wygląda sprawiedliwość i walka z przestępczością?), nie zwraca zaś uwagi na dziewczynę, która ma prawo winić swojego chłopaka o wiele rzeczy (kłamstwa, uprowadzenie, napady w domu, śpiączkę, stany lękowe, koszmary, zdradę... można wyliczać i wyliczać). Szczerze mówiąc, zastanawiam się, po co ona to z nim ciągnie.
Pamiętam, że strasznie mnie jej twarz irytowała z początku. Teraz się chyba przyzwyczaiłam. Teraz po prostu irytuje mnie Grimm, który ma gdzieś wszelkie zasady i robi, co mu się podoba, bo ma władzę.
Co o niej sądzicie?
Te temat poruszany był wielokrotnie. Mnie osobiście jest postać nie przeszkadza. Cieszę się, że w ostatnich odcinkach tak się zmienia bo może wreszcie fani serialu przestaną ją krytykować. Będzie tak silna, że razem z Nickiem będą stanowić niepokonany duet ;)
Jak zaczynałam Grimma oglądać przestraszliwie mnie irytowała, wręcz nie mogłam na nią patrzeć ... ale to co sie dzieje ostatnio i jak twórcy zmienili jej postać sprawiło i aż sama nie wierzę, że to napiszę, ale złapałam się na tym, że na każdy następny odcinek czekam tylko dla jej wątku :) W ogóle chyba od czasu jak dowiedziała się, że Nick jest Grimmem szło już tylko na plus....
powiem szczerze że teraz jej postać mnie również intryguje, czekam jak Nick w przyszłym odc zareaguje na tą całą sytuację, mam nadzieję że nie zabiorą jej tej mocy bo delikatnie mówiąc się wk....e ;)
Juliet jako Hexenbiest jest genialna :D Teraz naprawdę zaczęłam ją lubić, nie tylko współczuć. ;)
Oj tak.. Z irytujacej i glupiej postaci stala sie ciekawa i teraz jest jedna z moich top;) .. Mam nadzieje ze to sie nie zmieni.;)
Mnie zaczął lekko irytować Monroe. Co jest przykre, bo była to moja ulubiona postać w serialu. Robią go teraz na ciepłe, bezużyteczne kluchy, całą grę zabiera mu ta Rosalee (która od początku działa mi na nerwy i to bardziej, niż Juliet kiedykolwiek).
Hm... myślę nawet, że Juliet wpadnie teraz z Nickiem. Albo w nast. sez. i ich dziecko będzie potężniejsze, niż to królewskie :d
Tak mnie naszło wiecie może,czy wogóle rodzina królewska to wogóle wesseny czy coś innego bo nie było to nigdy wyjaśnione.Czym oni są czy się zmieniają jak wszyscy czy są na to za ważni.
Interesujący jest fakt, że nie widziałam, żeby ktoś z czystej linii rodziny królewskiej się zmieniał. Jedynie Sean Renard, ale dlatego, że matka była Hexenbiestią, więc wystąpiła mutacja... Może oni podczas dojrzewania mają możliwość kontrolowania świata? Bo gdyby tak było ze starymi, już dawno dostaliby dziecko. A może sperma członków rojal famili robi abrakadabra tylko przy wesenach/wybranych wesenach? Do tej pory tylko te Hexenbiestie zapładniają :D
Będą mieli chłopca! A później jak dorosną - syn Grimmów i rodziny królewskiej, zakochają się w sobie i zrobią takie dziecko madafaka, ociekające mocą i zajebistością :D I będzie panować nad światem ^^
Ja już tutaj patrzę 20 sezonów do przodu :D
Hahahahaha jeblem xd.madafaka.. No to troche sobie poczekamy na potomka dzieci Nicka i Adalind. Pytanie czy beda mieli chlopca czy dziewczynke.. To by bylo... A jak beda mieli blizniaki, ktore z czasem zaslepieni wladza beda walczyc ze soba o tron.. To bylalby lepsza walka niz ta Adalind vs Juliett.
Zastanawialem sie tez jak bedzie wygladalo dziecko Monroe.. Albo jakby heksa sie spiknela z tym szczurem, mysza, bobrem czy cholera wie czym on jest.. ;D
Sprawa potomstwa była wyjaśniana, w jednym odcinku Monroe i Rosalee tłumaczyli że dziecko dziedziczy tylko jedną "wessenowatość", nie ma żadnych dziwnych krzyżówek.
Za to grimm z wessenem- bardzo intrygujące- choć pewnie to jest tak samo jak z dwoma wessenami.
No teraz to scenarzyści udowodni że co do Juliette ewidentnie nie mają pomysłu na jej role, próbowali nadrabiać dramaturgią i zwrotami akcji, zmiana w hexenbist była fajnym pomysłem ale to że teraz jej tak odjebało ze pała wymięka to że zdradziła Nicka i spaliła przyczepę to już przegięcie no bo co taka szara i nijaka myszka i tak nagle jej odwaliło to po prostu durne
Zgadzam się z kow176.Juliette od początku była słabym ogniwem serialu.Gdy jej postać ewaluowała i zaczynała być ciekawa scenarzyści zepsuli to całkowicie.Motywy,motywami,ale Ona po prostu stała się narwaną psychopatką!Jest irytująca na maxa...
Sto razy bardzie wolę postać Adalind.
I te jej teksty w stylu:"Wrzućcie na luz,nikt nie jest bez winy" :)))))
Yep, the same here.
była nudna, irytująca, megaegoistyczna i myśląca tylko o sobie. zero chemii pomiędzy nią i Nickiem właściwie od zawsze. tyle jej się przytrafiło, ok, a mimo to ona cały czas to samo - mam tego dosyć, chcę normalnego życia, a zresztą sama nie wiem czego chcę, wszyscy są winni wszystkiemu i ojej jaka jestem biedna i nieszczęśliwa.
jak zaakceptowała prawdę o Nicku, jakoś się się rozwinęła i myślałam, że będzie fajnym dodatkiem do grupy. choć trzeba przyznać, że nadal była momentami męcząca, gdy scenarzyści nie mieli pomysłu na większe zamieszanie.
a teraz gdy jest Hexenbiest i nagle od czapy awansowała na największego badassa serialu, to jest jeszcze bardziej wkurzająca niż hen hen w pierwszych 2 sezonach. wszystkie te pompatyczne gadki, plątanie się po barach, wybuchy złości, jaka to ona zła i szalona itp. szkoda czasu ekranowego na to, po prostu chce się ją przewinąć aż znów będą Royalsi i Renard, mama Grimm i mała Diana czy klucze.
Popieram w 100% i całkowicie się zgadzam!!!! Też jej teraz znieść nie mogę jeszcze bardziej niz zanim dowiedziała sie prawdy. A już fakt, że spaliła przyczepę Nicka przeważył szalę i jestem teraz za Adalind. I want Juliette OUT!
Juliette właśnie w najnowszym odcinku przekroczyła granicę, zza której już się nie wraca. Juliette i Nick "is no more permanently".
Nick to główna postać tego serialu i nie ma mowy aby został uśmiercony. Co do śmierci Juliette to też w to nie wierzę. Jedyny sensowny ciąg dalszy to jej stałe przejście na stronę zła ( i ewentualna śmierć w 5 sezonie ) ponieważ po wydarzeniach z ostatniego odcinka coś innego będzie kpiną z widza i pozostałych bohaterów tego serialu.
Z Henrietty zrobią nowy eliksir i Juliette znów będzie "dobra". No, mniej więcej.
Do eliksiru potrzebowali język, wątrobę, pęcherzyk żółciowy i 4 żebra. Raczej wątpię aby wiedźmy miały wszystko podwójne więc ta metoda odpada :)
Przecież mają nowego trupa hexenwiedźmy - Henriettę którą ubił Cap.
Po coś ją utrupili - prawdopodobnie dla nowej porcji eliksiru ;)
Masz rację. Zupełnie zapomniałem o tej świeżynce :)
No to teraz wystarczy zmusić ją do wypicia i udawać, że wszystko jest ok ;)
Myślę że okaże się że "bycie Hexenką" ma duży wpływ. Juliette znormalnieje ale będzie niejednoznaczną postacią, Adalind po eliksirze "złagodnieje" i zajmie się dzieciakami a nie intrygami, itd.
Jeśli Nick chce wojować na całego z Royalsami to raczej będzie potrzebował Juliette. Sama zwykła ekipa plus Troubel to raczej za mało. Henrietta nie żyje, Adalind w ciąży, można liczyć jeszcze na mamę Capa (pewnie się niedługo pojawi zobaczyć wnuczkę)
Myślę, że ma znaczenie również fakt, że J. przyczyniła się do śmierci matki Nicka. Nie sądzę, by wróciła do nich, byłoby zresztą głupotą ze strony scenarzystów, gdyby pozwolili na całkowite wyniszczenie jej postaci. A tak przynajmniej sieje zamęt i wkur*ia ludzi :D
Coś się jednak w niej obudziło. Może stanie się krypto-szpiegiem, by na powrót wkupić się w łaski grimmowej zgrai? Who knows?
Bo ja nie :D
Nie powiem jakoś za nią nie przepadałem ale była TAKA postać potrzebna i nigdy nie byłem jej wrogiem . Nie bardzo rozumiem czemu ma aż tak wielu zajadłych wrogów .
Jej przemiana w wiedźmę z początku była świetna ale stała się ekstremalnie wiedźmowata co faktycznie zniszczyło tą postać i w mojej opinii poważnie zaszkodziło serialowi :(
Dla mnie był to plus, pokazano jak destrukcyjny wpływ na zwykłego człowieka ma taka przemiana. Z odcinka na odcinek była coraz bardziej trawiona i pogrążała się w obłędzie.
Słodkiej J. w wersji wiedźmowatej bym nie ścierpiał.
Jakaś zmiana w zachowaniu dobrze by jej zrobiła aby się stała nieco uszczypliwa czy zołzowata czasem zrobiła jakiegoś psikusa ale jak dla mnie jej przemiana była zbyt radykalna