Jestem ciekaw jak to widzicie. Oba seriale to produkcje HBO.
1. Tytus Pullo vs gladiatorzy na arenie
2. Oberyn vs Góra
Jak dla mnie w Rzymie o wiele lepiej ukazano sceny batalistyczne i wspomnianą egzekucję
Tytusa, która zamieniła się w regularną rzeź jego przeciwników. Czuć w tych scenach emocje,
krew i kurz, jakaś namiastka realizmu.
https://www.youtube.com/watch?v=xBCqAU4HB5o
Gdyby twórcy Gry o Tron zatrudnili tych samych ludzi od takich scen... Albo ściągneli chociaż tych
ze Spartakusa, mimo, że to przekombinowany serial, ale miał dobre momenty w pierwszych sezonach. Tam też byli gladiatorzy walczący włócznią i wyglądało to jakoś efektowniej. Bo o realistyce i tak trudno mówić zarówno w przypadku Spartakusa jak i Gry o Tron.
Zanim weszłam na filmweba po obejrzeniu odcinka na świeżo, pomyślałam dosłownie o tej samej scenie z Tytusem. Jakiś tydzień temu obejrzałam fenomenalny serial jakim jest Rzym. Ogólnie stwierdzam, że Rzym prezentował dużo wyższy poziom pod każdym względem jakim jest gra o tron. Walka Tytusa z Gladiatorami i potem Vorenusa byłą tak cudownie emocjonująca i wzruszająca, ze brak słów. Z całego serca kibicowałam Tytusowi i Vorenusowi, to była jedna z najlepszych scen jakie w życiu widziałam.
W Got to już nie ten rozmach. Nie znam się za bardzo na walkach, ale stwierdzam, że w Grze uzbrojony Góra w sumie nie pokazał nic szczególnego. Oberyn zrobił parę piruetów i gwoździem programu była jego rozmiażdżona twarz, po czym do teraz mi niedobrze. Scena w Rzymie to po prostu cud miód malina. Nie dość, że zapierająca dech walka to jeszcze taki piękny okaz miłości do legionu i przyjaźń. Aż chciało się krzyczeć "Trzynasty" ze wszystkimi. Jak dla mnie bez porównania.
I jeszcze dodam, że Spartakusa obejrzałam kilka odcinków i nie spodobały mi sie komiksowo-komputerowe i na siłę zwalniane sceny walk i krew sztucznie tryskająca po ekranie.
Rzym to najlepszy serial pod każdym względem.
pod każdym względem jakim jest gra o tron - miało być pod każdym względem w porównaniu do Gry o Tron. Nie można edytować niestety, a mi w pospiechu wychodzą błędy.
Jasne, że Rzym miał większy rozmach (chociaż bitwa była żałosna), ale też przez swój rozmach została anulowana. Wolę oglądać nieco uboższy serial, ale żeby był. No i nie zapominajmy, że GoT to serial fantasy i masa budżetu idzie na efekty komputerowe.
Moim zdaniem walka z gladiatorami była świetna. Pełna emocji, a nie tylko pusta rzeź. Na realizmie walk się nie znam, ale to robiło wrażenie. Zresztą można sobie wyobrazić co się działo w tamtych czasach, szczególnie jeśli ktoś był żołnierzem, czy gladiatorem, wszystkie chwyty dozwolone. Nie wiem, czy chce mi się wtedy rozmyślać nad prawdopodobieństwem chwytów, wywrotów itd. Po prostu scena była fenomenalna. Got faktycznie ma przewagę pod tym względem, że można czekać na kolejne sezony. Jednak uważam, że Rzym jedynie skorzystał na tym, że zrobili tylko dwa sezony. Potem mogło być różnie.
Dodam tylko, że "Vikings" ma o wiele mniejszy budżet od GoT i dają radę pokazywać tam sporo scen batalistycznych na poziomie "Rzymu". Nie przesadzajmy z tym, że głupie smoki i animowane plenery zabierają tyle hajsu. Sporo też idzie pewnie na honoraria aktorów i na kostiumy, dopieszczone do granic możliwości a i tak na ekranie nie widać tego wszystkiego, albo widać przez kilka sekund. Mnie tam bardziej interesuje by mordobicia były porządnie zrobione, niż koronki przy sukni Cersei.
Pojedynek Ragnara z Haraldsonem to mistrzostwo.
https://www.youtube.com/watch?v=NGTKVHlYvSA
Sam oglądam Vikings ,ale jak na trzeźwo to ocenić to w połowie walki nic nie widać ( tylko zamachy).Może tak ci się wydaje przez muzykę ,czasowo jest jeszcze krótsza od i tak krótkiej z GoT jedyne co tam pokazali to parę uderzeń miecz-tarcz i tarcza - tarcza :)
Wygląda prawie jak normalna walka, bez idiotycznego ubarwiania. W sumie po sesji będę musiał obejrzeć wreszcie ten serial bo sie zbieram i zbieram
Coś słaba ta walka. Choreografia praktycznie nie istnieje, okrzyki widowni jak wycięte z FIFY i jakość obrazu też kiepska. Wygląda jak wycinek jakiegoś programu dokumentalnego, a nie serial. History musi się jeszcze wiele nauczyć.
Hmmm..jakby to ująć....walka zdecydowanie bardziej realistyczna niż pojedynek Góry z Red Viperem, nieco gorzej nakręcona przez co min. nie tak widowiskowa.
Budżet pierwszego sezonu Rzymu wynosił 100mln i był większy niż jakiegokolwiek sezonu Gry o tron.
Z tego co pamiętam to budżet 1 sezonu Gry o tron wynosił ok 60mln, 2 sezonu ok 70mln, 3 sezonu też coś koło tego.
Nie wiem czy te 100-110 milionów za ROME, nie odnosiło się do całej produkcji, czyli do obu sezonów. GOT 60 milionów za pierwszy sezon potem już tylko jak przypuszczam progresja wydatków. I tak najkosztowniejsze per saldo były pewnie PACIFIC, BOARDWALK EMPIRE czy BAND OF BROTHERS...FRIENDS pomijam celowo, bo mało miarodajne są wydatki serialu gdzie 90% budżetu pochłaniają gaże aktorów.
Trudno stwierdzić, który serial jest najlepszy skoro jest wiele świetnych np:
Robin of Sherwood, Rzym, Gra o tron, Twin Peaks, Oz, Sopranos, The wire, Breaking Bad :)
Faktycznie, bardzo realistyczne, szczególnie gładkie odcięcie głowy tarczą (i w kolejnej scenie głowa już na właściwym miejscu).
Więcej efekciarstwa niż realizmu - czyli tak samo jak w "Grze o Tron", tak samo jak w "Spartakusie".
Zależy z czego była tarcza/obramowanie tarczy i jak ostry miała kant. Z głową rzeczywiście wpadka. To jednak bardziej prawdopodobne niż rozwalenie czaszki w dłoniach jak arbuza. Ludzka czaszka jest bardzo wytrzymała na nacisk.
To nie ma być realistyczne... Góra to człowiek o nadludzkiej sile, nadludzkim wzroście, w serialu jego okrucieństwa i wyjątkowości tak nie pokazali jak to zrobiono w książce, więc ta scena może rzeczywiście zdziwić.
I Góra nie naciskał czaszki, tylko oczy. Zwykłe ciśnienie.
Akurat naciskał czaszkę, nie same oczy - tak by je po prostu wcisnął, może wepchnął paluchy w mózg i tyle. Zawartość głowy nie jest lita, żeby czymś takim ją rozsadzić.
Cóż, podejrzewam, że ludzie będą się teraz kłócić o to latami, więc ja pasuje, mając swoją opinię na ten temat. A ksiażkę czytałem.
No tak, zależy z czego byłaby zrobiona - jeśli byłaby z porządnego ostrza i na długim stylisku, a Tytus wziąłby porządny zamach, to mógłby jednym cięciem głowę odciąć. Inaczej to większa bzdura niż zmiażdżenie czaszki w rękach, bo to przynajmniej zrobił olbrzym o nadludzkiej sile, trzymający w jednym ręku dwuręczny miecz.
Jeżeli miała metalowe obicie z ostrym kantem, swoje ważyła (tarcze hoplitów mogły ważyć nawet 9 kg, więc załóżmy, że ta ważyła 5 kg), a Tytus spuścił ją (przypier...lił nią) z dużą siłą na kark gladiatora to mógł go zgilotynować, zwłaszcza jeśli trafił między kręgi, co nie było jakąś sztuką nie do opanowania dla katów, którzy celowali właśnie między kręgi szyjne, więc dla wieloletniego weterana legionów i zabijaki też nie, zresztą mógł przyfarcić.
A Góra, niech wam będzie, że w tym uniwersum nie ma normalnych praw fizyki i ograniczeń anatomicznych i to było możliwe w świecie Westeros.
Miecz dwuręczny trzymany w jednym ręku to żaden wyczyn dla tego aktora, bo siłę ma większą od zwykłch mężczyzn, a taka broń ważyła max 3,5 kg. Dla porównania miecz jednoręczny dla zwykłego człowieka to max 1,5 kg.
Szczerze powiedziawszy ilość niepotrzebnych piruetów Oberyna była dla mnie ewidentnie przesadzona i robiona typowo dla atrakcji. Ja to szczególnie zauważyłam. Sama walka była tyle emocjonująca, że skończyła się wielkim boom.
W Rzymie ja nawet nie zastanawiałam się nad realizmem walki, po prostu na maksa mnie wciągnęła cała scena emocjonalnie. Podsumowując Rzym tutaj moim zdaniem wygrywa.
GoT ogólnie jako cały serial jedzie trochę na tego typu atrakcjach właśnie. Z tego co wiem, to też tak było w książce, w sensie z głową Oberyna, ale mam na myśli fakt, że serial ciągnie się odcinkami, żeby na koniec komuś wybuchła głowa, albo ktoś inny wbił nóż w płód. W Rzymie za to wszystko chodziło jak w zegarku i była dynamika przez cały sezon. Jednak tam zdecydowaną większość dali od siebie aktorzy, tutaj pośród tej ciągnącej się akcji trochę się wszystko rozmywa - z jednej strony też są dobrzy aktorzy i mają swoje sceny, ale potem przez pół odcinka pokazują Cersei z wiecznie skrzywioną mordą, że się odechciewa patrzeć na to. W Rzymie było mnóstwo świetnych scen, nie mogę się zdecydować która rola byłą tam lepsza, a w GoT to strasznie się wszystko rozmywa.
Po obejrzeniu Rzymu obniżyłam Got ocenę z 8 na 7.
Nie ma takiej opcji. Nawet nie mówimy tu o ostrzu, tylko "ostrym kancie" - w dodatku uderzył w sposób, którym najprawdopodobniej nie dałby rady nikogo zdekapitować jednym cięciem nawet gdyby zamiast kantu miała porządne ostrze. Nie było nawet podparcia od spodu, facet po prostu leżał na ziemi. Między kręgami nie ma miękkiej tkanki, trafienie w to miejsce ułatwia przecięcie, ale ostrym mieczem czy toporem, z głową położoną na pniu, z dwuręcznym wymachem zza głowy. A i przy takich warunkach i przy trafieniu w szyję konieczność "poprawki" była częsta. Nie ma tu żadnego porównania. Za dużo filmów, bo tam to owszem, łatwo uciąć głowę.
Serio, dopiero teraz, po 4 sezonach smoków, ognioodpornych kobiet, zamieniania w wilki i płodzenia zabójców z cienia dowiedziałeś się, że w tym uniwersum prawa fizyki są naginane?
Pisząc o tym, że go trzymał w jednej ręce nie miałem na myśli tego, że potrafił go unieść, a normalnie nim w ten sposób walczyć, więc poza wagą wielkie znaczenie ma też długość broni.
dokładnie, za dużo filmów. to jest niemożliwe i już. środek ciężkości w przypadku miecza katowskiego wypada mniej więcej w połowie broni właśnie po to, żeby w ogóle była możliwa dekapitacja - i to jednym cięciem a nie rąbaniem.
poza tym która tarcza hoplicka? hoplon? hoplony miały tępe krawędzie z racji walki w szeregu, uderzenie nawet hoplonem homeryckim (starsze, cięższe) mogło roztrzaskać czaszkę lub złamać kończynę, ale nie uciąć głowę.
Wielkość miecza była proporcjonalna do wielkości posiadacza, miecz miał w książce 6 stóp, a Góra prawie 8 czyli 180/240. Dla porównania miecz długi dla faceta mającego 180 cm wzrostu to jakies 130 cm z rękojeścią, waga 1,5-2 kg. Istotne jest wyważenie. Drugi najsilniejszy człowiek świata raczej nie ma problemu by pojedynkować się dwuręcznym mieczem ważącym 3 kilogramy trzymając go w jednym ręku po treningu, jeżeli zwykły, wytrenowany meżczyzna potrafi to robić z mieczem kilogramowym.
A z tym, że nie ma takiej opcji to byłbym ostrożny, doświadczalnych dowodów za/przeciw nie ma.
Jesteś pewien, że istnieje taka bezpośrednia zależność między wzrostem a łatwością w posługiwaniu się jedną ręką tak długim mieczem? Jak pisałem, waga nie ma tu wielkiego znaczenia - spróbuj utrzymać dłużej drewniany trzonek od łopaty ważący jeszcze mniej trzymając go w wyciągniętej ręce, a ile może ważyć? 1,5 kg?
No to dziwne, że raczej nie powinien mieć problemu, skoro ten drugi najsilniejszy człowiek świata w pojedynku machał tym mieczem jakby w każdej chwili miał go wypuścić, a nie ma powodu by sądzić, że w ogóle miał w ręku prawdziwą stal.
Było za to całkiem sporo doświadczalnych dowodów za tym, że często jedno cięcie nie wystarczało przy pniaku i katowskim toporze. Wystarczająco, by sądzić, że gładkie odcięcie jej tępą tarczą jest po prostu niewykonalne.
Być może miał nie wyważoną zbyt dobrze replikę i nie zrobili jej z aluminium. Być może czuł sie niepewnie i nie chciał uszkodzic Pascala. Trzeba by jego spytać jak mu się tym mieczem machało. Sam wzrost to nie wszystko, za tym musi iśc proporcjonalnie większa siła. Miecz o danej długości dopasowany do gabarytów szermierza pozwala na osiągnięcie jakiegoś zasięgu. Wiadomo, że z długim mieczem poradzi sobie oburącz krzepki konus, a 2 metrowy chudzina, który cały dzień nic nie robi to raczej nie. Nie miałem problemu z machaniem jedną ręką prawie kilogramową maczetą, która nie była wyważona jak miecz, prędzej przypominała średniowieczny tasak. To samo z mieczem długim, który jest wyważony i nie ciąży tak jak kij o tej samej masie, czy choćby taki bokken z drewna/tworzywa. Polecam ćwiczyć krzepę, zamiast siedzieć tyle przed kompem, bez ironii. ;) Jeżeli ja daje radę ze zwykłym mieczem, to tym bardziej strongman grający Górę da radę z mieczem dopasowanym do jego gabarytów.
>"prawie kilogramową maczetą"
Środek ciężkości siekiery znajduje się na samym szczycie, waży więcej niż kilogram, a machanie nią jedną ręką nie nastręcza żadnych problemów. Długość podobna do maczety. Chyba nie bardzo zdajesz sobie sprawę jakie wielkie znaczenie ma w takiej kwestii długość broni, skoro skupiasz się na samej wadze.
>"czy choćby taki bokken z drewna/tworzywa"
Porównujesz metrową, drewnianą zabaweczkę ze stalowym mieczem?
>"Wiadomo, że z długim mieczem poradzi sobie oburącz"
Co to ma do kwestii władania bronią jednorącz?
>"Jeżeli ja daje radę ze zwykłym mieczem"
Z tego co napisałeś, to dajesz radę z maczetą i bokkenem, naprawdę nie wiem jakim cudem widzisz tu jakiekolwiek porównanie.
Jak wspominałem, sama waga ma się nijak do trudności we władaniu jednorącz bronią stworzoną do dwuręcznego chwytu.
Osobistych wycieczek naturalnie komentował nie będę.
Taką drewnianą "zabaweczką" Musashi rozbił pare czaszek przeciwników uzbrojonych w prawdziwe miecze. Lepsze to porównanie niż do trzonka łopaty. Teraz wyskakujesz z siekierą. Co następne? Młotek kowalski czy grabie ogrodowe?
http://www.thearma.org/spotlight/GTA/motions_and_impacts.htm#.U5BFNmJ_uuI
Bola Cie osobiste wycieczki? To sam ich nie stosuj.
Wystarczy porównać Pascala, który przecież ułomkiem nie jest, raczej normalnie wyglądającym mężczyzną z aktorem grającym Górę - przecież ich wspólne zdjęcie w spodenkach wygląda jak fotoszop :) Jeżeli wyobrazimy sobie prawdziwego Górę wyglądającego chociaż w zbliżeniu mocarnie jak ten facet, jak sobie pomyślimy o tych konarach jako ramionach, to można się pokusić o stwierdzenie, że Góra mógł rozwalić czaszkę samą brutalną siłą.
W książce chyba nie rozwalił mu głowy jak w serialu, tylko bardziej realistycznie - przyp...lił łapą w stalowej rękawicy, tutaj nawet stalowej rękawicy nie miał tylko same skórzane. Rozwalenie czachy poprzez takie uderzenie opancerzoną łapą to rozumiem, ale jakieś bzdury o ciśnieniu? Zdecydujcie, czy chcecie bronić tej sceny poprzez udowodnienie, że wg praw fizyki jest to możliwe, czy poprzez to, że w serialu fantasy wszystko jest możliwe. Na fotce widać jak opancerzony był Góra.
http://cdn.hitfix.com/photos/5576745/game-of-thrones-the-mountain-and-the-viper. jpg
http://24.media.tumblr.com/18297bccf53c6e1ddc0daf22896c0699/tumblr_n6j5dbR15t1r9 h4heo5_1280.jpg
inne ujęcie
Ej no, specjalistą nie jestem, nigdy nikomu nie próbowałam rozwalić czaszki. Snuję tylko teorie. Dopóki się nie wypowie spec od tego typu rzeczy (czyli np. lekarz), możemy się wszyscy tutaj wymondżać do usmarkanej śmierci.
Pewnie, że takie zmiażdżenie czaszki jest niewykonalne, nieważne w jakich rękawicach (to już się często tu przewijało - w jaki sposób stalowe rękawice miałyby zwiększyć siłę nacisku?) i w czyim wykonaniu. W książce o ile mnie pamięć nie myli uderzył głową o ziemię (samym uderzeniem tym bardziej by się nie dało, głowa odskakuje rozpraszając część siły), wtedy być może byłoby to możliwe również w normalnej rzeczywistości - uderzenie wspomagane masą całego ciała.
Tyle, że jak już wielokrotnie pisano, w książce aktor grający Górę wypada jak słabeusz przy książkowym odpowiedniku. Gość jednym cięciem odciął głowę konia, przecinał ludzi na pół i w walce był diabelnie szybki w pełnej płytowej zbroi, w której żaden inny mężczyzna nie mógł się poruszać. W normalnym świecie nawet dla człowieka o jego rozmiarach byłoby to niewykonalne. To opis nadczłowieka i w takiej sytuacji nie widzę powodu by nie mógłby zmiażdżyć ludzkiej czaszki bez łamania praw fizyki.
A gdzieś mowa o nacisku? Mowa o uderzeniu grubą, stalową rękawicą z przypakowaną łapą w środku. Efekt podobny do uderzenia maczugą.
Fragment z książki:
"Clegane uniósł błyskawicznie rękę i złapał Dornijczyka poniżej kolana. Czerwona Żmija ciął
jak szalony mieczem, stracił jednak równowagę i ostrze zrobiło tylko kolejne wgniecenie w
zarękawiu zbroi Góry. Potem Dornijczyk zapomniał o mieczu. Gregor szarpnął gwałtownie ręką,
obalając go na siebie. Siłowali się przez chwilę w kurzu i krwi, a złamana włócznia kołysała się
na obie strony. Przerażony Tyrion zobaczył, że Góra otoczył księcia potężnym ramieniem i
przycisnął go do piersi niczym kochanek.
– Elia z Dorne – usłyszeli głos ser Gregora, gdy przeciwnicy byli już tak blisko siebie, że
mogliby się pocałować. Jego niski głos niósł się echem pod hełmem. – Zabiłem jej
rozwrzeszczanego bachora. – Złapał wolną dłonią nieosłoniętą twarz Oberyna, wbijając mu
stalowe palce w oczy. – Potem ją zgwałciłem. – Clegane walnął pięścią w usta Dornijczyka,
gruchocząc mu zęby. – A potem rozwaliłem jej je*aną głowę. O tak.
Gdy uniósł potężną pięść, wydawało się, że krew na stalowej rękawicy zamieniła się w dym
w zimnym porannym powietrzu. Później rozległ się przyprawiający o mdłości chrzęst. Ellaria
Sand krzyknęła przerażona, a śniadanie Tyriona trysnęło mu strugą z ust. Padł na kolana,
rzygając boczkiem, kiełbasą i szarlotką, a także podwójną porcją jajecznicy z cebulą i ostrą
dornijską papryką."
Może pod względem dialogów, ale tak to zupełnie inna. Wkleiłem fragment całej walki w innym wątku. Gregor został przybity do gleby włócznią i nie dał rady jej sobie wyciągnąć. Oberyn wziął miecz i postawił nogę na piersi Gregora chcąc się zamachnąć i to był błąd. Bo mimo, że przybity do ziemi, Gregor miał nadal siłę w swoich masywnych ramionach by go złapać za tę nogę, ewym ramieniem przyciskając do siebie i drugą ręką w pancernej rękawicy przywalić jak buzdyganem w czachę. I to jest całkowicie realne. Silny facet, jak się swoją kilkunastokilogramową [chociaż spokojnie możemy przyjać, że jedno ramie Gregora to 25 kilo, jeżeli cały ważył 200 kg bez zbroi] łapa zamachnie wzmocnioną kilkoma kilogramami stali - zabójcza maczuga.
Nie czytałam, ale na pierwszy rzut tak mi się wydawało/. W każdym razie jedna z najbrutalniejszych scen jakie widziałam. Do tej pory jak sobie przypomnę to mnie głowa boli.
O nacisku wspomniała omawiana scena miażdżenia czaszki...
>"W książce chyba nie rozwalił mu głowy jak w serialu, tylko bardziej realistycznie - przyp...lił łapą w stalowej rękawicy, tutaj nawet stalowej rękawicy nie miał tylko same skórzane. (...) Na fotce widać jak opancerzony był Góra."
w której to co miał na łapach Góra nie miało żadnego znaczenia.
Rzym miał faktycznie świetne sceny walki, chociaż jego uroda polegała na czymś innym.
Jednak jako wierna fanka Spartacusa stawiam ich choreografię ponad chyba każdym innym serialem. Owszem, były bajery, przerysowania i widowiskowe wyskoki z tarczy :) ale jak rany - to właśnie walki ze Spartacusa pamiętam i jak na tak wielkie natężenie ich ilości nigdy nie odniosłam wrażenia, że zlewają się w jedno.
W Vikings zdecydowanie poprawiła się choreografia w 2 sezonie.
Natomiast co do GoT, to widać niestety, że bohaterowie raczej nie wysiadują w siłowniach i nie spędzają miesięcy przed kręceniem na obozach treningowych :) No ale też ten serial nie o tym, nie? Z drugiej strony, jak już się daje jakąś raz-na-sezon walkę, to pasuje się mega postarać. Przecież fajnie wyszła scenka Jona w chacie Crastera.