Dużo osób zapomina choć w książce to tylko plotki (a niemalże wszystkie plotki okazały się prawdą), że Baratheon'owie są bękartami Targaryen'ów. Co to oznacza? Po pierwsze magia krwi, z której z taką lubością korzysta Mellisandre ma sens jeśli wykorzystujemy kogoś czyj rodowód ciągnie się do starej Valyrii. Oczywiście poświęcanie ogniom kogokolwiek daje tu efekty - Stannis przybywa na mur z odsieczą szybko dlatego, że składają w ofierze swoich własnych ludzi, którzy zaczęli wątpić w R'hllor'a. Euron Wronie Oko choć nie pokazują tego w serialu również korzysta z tych ofiar i dlatego wiatry mu sprzyjają i jego floty jak to niektórzy ujęli "teleportują" się po mapie. Jak Pyat Pree (jeden z czarnoksiężników z Domu Nieśmiertelnych, a było ich tam kilkunastu) powiedział magia odżyła wraz ze smokami. To też jest przesada, magia była i nigdy nie zniknęła, ale to przy takich stworzeniach jest o wiele potężniejsza. Również w obecności Muru, magia Mellisandre jest potężniejsza (Rubin na jej naszyjniku mocno świeci przez cały czas jej pobytu przy Murze, gdzie indziej ledwo "zipiał" światłem).
Daje to do myślenia czy Varys nie ma w sobie kapki krwi ze starej Valyrii. Targaryen'owie to niby jedyny ród, który uratował się przed zniszczeniem Valyrii, ale kto wie, czy ktoś jeszcze nie przeżył. Jakieś parę osób, które np. nie przyznawały się do takiego rodowodu - Valyria powaliła cały świat (poza Westeros, a przynajmniej zanim to zrobili Targaryen'owie), Zatoka Niewolników to kiedyś Stare Imperium Ghis pokonane przez Valyrie, 9 wolnych miast również kiedyś było pod władztwem Valyrii. Nie można zatem się dziwić, że Varys mógł nie wiedzieć o swoim pochodzeniu. Skąd natomiast mógł o tym wiedzieć czarnoksiężnik, który wykorzystał jego narządy? Najwyraźniej w jakiś sposób wzmacniają oni magię i osoby korzystające z niej muszą to wyczuwać. Taka jest przynajmniej moja teoria, a patrząc na wszystko co do tej pory się stało wydaje się bardzo prawdopodobna. Dowody? Pyat Pree powiedział tak do Dany, Mellisandre do Jona i Stannisa (choć w kontekście Jona Mellisandre miała na myśli Mur, ale ona nie wiedziała tak samo jak i reszta jak ważny jest Jon), wykorzystanie krwi Gendry'ego, mógłbym tak wymieniać i wymieniać.
Nie tyle Targaryen'em, ale jego korzenie sięgają starej Valyrii. Tak jak napisałem w poście wyżej - Valyria podbiła cały znany świat (poza Westeros, aż do czasu Aegona Zdobywcy i Ashai), a takich kozaków nikt do końca nie lubi. Tak samo jak pochodzenie Jon'a było ukrywane tak samo korzenie do starej Valyrii nie są wiedzą powszechną. Jak widać sam fakt posiadania takowej krwi stawia kogoś w niebezpieczeństwie. I najważniejsze - Targaryen'owie to bankowo nie jedyni ludzie, którzy przetrwali Zniszczenie Valyrii. Ich ród niemalże cały ocalał, bo ktoś w ich rodzinie miał wizję (w tej chwili nie pamiętam kto to był dokładnie). Pozostałe rody Valyrii nie słuchały tych ostrzeżeń choć na pewno znaleźli się pojedynczy, którzy posłuchali lub też zwyczajnie znajdowali się gdzie indziej, gdy dochodziło do zniszczenia półwyspu. Jak wcześniej chwalenie się takim pochodzeniem nie było im na rękę. Po Zniszczeniu doszło do wielu wojen między Wolnymi Miastami, a Volantis (największej kolonii valyriańskiej poza ich ojczyzną) oraz między samymi Wolnymi Miastami. Upadek wielkich powoduje dziurę we władzy, którą zawsze ktoś chce wykorzystać, wypchać swoją osobą/władzą.