Szczerze przyznam, że oglądałem wszystkie dotychczasowe odcinki w bardzo sielankowym
nastroju. Nie zastanawiałem się nad niczym, wchłaniałem co mi dali.
Przed chwilą obejrzałem odcinek 6 i ostatnia scena gdzie stopili złoto w garnku
ogrzewanym ogniskiem mnie po prostu zniszczyła. Nie wiem jak było w książce, ale to była
straszna głupota. Dzielcie się swoimi obserwacjami dot. takich bzdur jak ta powyższa.
Ognisko było duże, a stopy złota mają różną temperaturę topnienia, więc nie wiem czego sie czepiasz.
na pewno przesadzili z szybkością topienia ale niestety takie przyśpieszenie akcji jest niezbędne
nie wiem dlaczego dla Ciebie to było głupie
dla mnie ta scena jest genialna: Viserys w końcu dostał to co chciał, Khal dotrzymał słowa ale na swój własny dothracki sposób :)
to była adekwatna odpowiedź na zachowanie Viserysa ;)
Niektóre stopy złota topnieją już przy 300C. Poza tym czy to takie ważne? Fireballi w innych serialach fantasy jakoś nikt się nie czepia.
Ale to nie magia, jeno metalurgia.
Scena w rzeczywistości trwała odpowiednio długo, w odcinku mamy oczywiście skrócenie perspektywy (czasowej), tylko mogli to jakoś lepiej zaznaczyć.
Realizm a realistyczność.
Zorientuj się czym się one różnią a wtedy zrozumiesz o co tutaj chodzi Jaco.
Podpowiem.
Ufo: Nie prawda i tyle.
Ale prędzej uwierzę w ufo które przylatuje na ziemię by wyrżnąć ludzkość po to by pozyskać jakiś surowiec którego potrzebuje bo u nich nie ma.
Niż w ufo które przylatuje na ziemię poprosić o 100 litrów koziego mleka bo na to ich statki działają, a w zamian dadzą 100 ton złota, bo u nich jest nic nie warte i totalnie zbędne.
Rozumiesz już o co chodzi :)?
I jedno i drugie to kit, ale są kity mniej lub bardziej absurdalne bardziej lub mniej łatwe do zaakceptowanie jakie "prawdopodobnie możliwe gdyby już miały zaistnieć".
Nie znam się za bardzo na metalurgii, ale trochę poszperałem po sieci i to chyba jednak nie jest aż tak bardzo nierealne. Oczywiście, scena trwała za krótko, ale przymknąłem oko, w końcu nie mam czasu na patrzenie jak roztapiają złoto.
A takie pytanie z ciekawości- nie za szybko to złoto zastygło?
O ile wzorowali się na fabule książki to tak,
W serialu byłó koloru złota... hmmm co to mogło być... :>
Jedna drobna rzecz, oczywiście żadnego znaczenia nie ma, ale zauważyć można, otóż trzyoka wrona to trzyoki kruk ;)
Czekoladowe medaliony w pazłotku ;)
Spytałam się pewnego metalurga, który wprawdzie zajmuje się cyną i miedzią, nie złotem, o prawdopodobieństwo tej sceny. No więc złoto faktycznie bardzo szybko stygnie, w ciągu 2 sekund stwardnieje płynne złoto wylane na ziemię (nie tłumaczyłam, na co ma być wylane to złoto ;) - brzęknięcie Viserysa możliwe, natomiast był bardzo sceptyczny co do możliwości roztopienia złota w garnku nad ogniskiem (pomijam czas). Czyste złoto na pewno nie, stopy już prędzej, ale biżuteryjne stopy to srebro ze złotem, porządne to ok. 90% złota, gorszego sortu - 60% i one też nie mają szans na roztopienie się w garnku. Natomiast w garnku można roztopić ołów lub cynę. Może więc Drogo podróby nosił? ;)
No, ale scena świetna, symboliczna i okrutna, więc może być ;)
Swoją drogą - dobry garnek (że się przy okazji też nie roztopił).
Sprytnie również ominięto kwestię braku rękawic kuchennych ;)
Jednak z tym brzęknięciem chyba również przesadzili. Złoto mogło już zastygnąć, ale jeszcze byłoby bardzo gorące i miękkie.
Ja to nazywam "skrótem inscenizacyjnym". Szkoda czasu na pokazywanie dokładnego procesu topienia się złota. Sam pomysł z nałożeniem "korony" na głowę Viserysa, trzeba przyznać, bardzo oryginalny :)
Ogólnie temat z kategorii "z igły widły"
Ale jak się już bawimy, to ja dorzucę że rękawice łuczniczą Brana można nabyć w każdym sklepie łuczniczym;-)
Nie powiem, że to bzdura, ale dość mało prawdopodobne w tych realiach, powiedzmy, okołośredniowiecznych (zamki pełne służby) wydaje mi się utrzymywanie latami w ścisłej tajemnicy takiego związku, jak bliźniaków Lannisterów. A tym bardziej nieheteronormatywnego związku Renlego z Lorasem.
Pająk i Littlefinger wiedzieli o tym, że dzieci nie są Roberta, podobnie Tyrion, więc to chyba nie była taka tajemnica :)
Najgłupsza scena to było "królewskie"polowanie z 6, czy podpity król włoczy sie po lesie na piechote, z 3 pomagierami i flachą:)
Pokazać chcieli rozmowę, nie polowanie, a na dziki polowano właśnie piechtą z oszczepem - przy nagonce lub psach z drugiej strony. Wreszcie król z flachą to standard w tej historii.
Błędem było niezaznaczenie istnienia reszty dworu i rozmiarów polowania, jakiegoś szczekania psów w tle choćby - ale to problem oszczędności przy scenografii, a nie błąd fabuły czy faktu.
fajnie ze to nie był głupi bład tylko trzymajacy sie całości epizod chociaż i tak smiesznie wygladało, przez tego opijusa Roberta:)
nie pamietam jak to było w ksiazce opiane takze nie mam do czego porównywac
w książce po prostu Roberta przywlekli do zamku i potem wyszło, że giermek dał mu mocne wino (pewnie na spirycie :D), które dała mu kuzynka Cersei. Jako, ze znała męża liczyła na to, ze się schleje i coś/ktoś go zabije
Wilki szczekają, ale rzadko (a na pewno nie jak psy). Tu bardziej chodzi o to, że Duch, wilkor Jona, w ogóle nie szczekał i nie warczał (był cichy jak duch), to odstępstwo było już podnoszone przy scenie nocnej wizyty Jona i przyjaciół u Rusta.
Książkę czytałam już dosyć dawno temu, ale faktycznie teraz coś mi świta z tym brakiem odgłosów u Ducha.
A tak z innej beczki - jak wam się podoba iście hollywoodzkie uczucie Dany i Drogo. Wygląda to jakby khal zmienił się o 180 stopni. Sporo pozmieniali w tym wątku... A co do topienia złota, to ja myślę, że złoto z powieści Martina po prostu miało inne właściwości niż to nasze i to wyjaśnia wszelkie wątpliwości odnośnie topnienia, krzepnięcia itp. :)
W książce bardzo się kochali, więc tu nie ma odstępstwa. Jedynie noc poślubna wyglądała zupełnie inaczej, reszta zgodna z treścią.
A co do złota to pewnie, że nie ma co szat rozdzierać, na pewno lepsza świetna scena koronowania, niż za daleko posunięta dbałość o realizm.
E tam jeszcze lepszy byłby cały odcinek, w którym pokazane by było jedynie to jak Khal miesza w kociołku czekając aż złoto się rozpuści by po godzinie wylać je na biednego Viserysa. Wyobrażacie sobie tą dramaturgie?:D
Na pewno nie w kociołku, musiałby jakiś minipiec hutniczy zbudować, a Viserys by mu w tym czasie zszedł z nudów ;)
Owszem bardzo się kochali, ale to był trochę inny rodzaj miłości niż ten, który my znamy. I mam wrażenie, że w filmie za bardzo im posłodzili (te buziaczki i uśmieszki). Noc poślubna w serialu trochę mnie zaszokowała, to fakt, bo byłam przygotowana na to, co znam z książki.
A teraz wyobraźmy sobie, że Drogo pojmuje Viserysa, wzywa metalurga (trochę by to potrwało), który roztapia mu to złoto, a w tym czasie Visek trzeźwieje i pada na zawał ze strachu :) i cała ambitna scena bierze w łeb :D
Zgadzam się, do Khala nie pasują te wszystkie buziaczki i uśmieszki i nie tak się zachowywał w książce.
Już znacznie lepszy był w 7 odc., w scenie kiedy obiecał zdobyć Westeros, bo się wku**ił że mu chcieli zamordować żonę i przyszłego syna. Takiego Drogo wolałbym widzieć.
Tak, bo potem wyjdzie, że to miły chłop, na którego świat się uwziął, nie ********** morderca i gwałciciel.
W tamtych czasach prawie każdy człowiek na poziomie był mordercą i/lub gwałcicielem.
Właśnie dlatego tak lubimy dzisiaj o nich czytać ;)
Tak, zwłaszcza ci święci.
Fajnie jest ich oglądać z bezpiecznej odległości kilku wieków.
Nie zmienia to faktu, że Drogo pozytywną postacią nie jest i pod koniec książki współczułam nie tej postaci (cholera, ja chcę rzucić spojlera!). Bo co w tym gościu jest takiego, by go lubić?
Khal od początku był "dobry" dla Khaleesi na swój dotracki sposób. Nie bylo żadnej zmiany w jego zachowaniu. Był po prostu barbarzyncą, więc bez mrugnięcia okiem zabijał, natomiast żonę kochał.
Przypomniało mi się, że także w tym odcinku namiestnik Stark sprawdzał sobie drzewo genealogiczne królów z dokładnymi opisami (czyt. kolor włosów). Ze zdumieniem wyczytał, że wszyscy mieli ciemne włosy, a Joffrey ma jasne. Przypuszczam, że w następnym odcinku podda pod wątpliwość ojcostwo króla Roberta. Prawdziwa zagadka, pomijając fakt, że jego matka jest blondynką.
The seed is strong.
A odnośnie tego sprawdzania i błędów - w innym temacie już pisałem:
Stark najpierw przeczytał o Steffonie Baratheon, a dopiero potem odwrócił stronę, na której ten występuje ;)
i podobnie z Lyonelem Baratheon.
Gen odpowiadający za blond włosy jest recesywny (słabszy), dlatego teoretycznie Joff mógłby być blondynem tylko pod warunkiem, że któreś z rodziców króla Roberta miało jasne włosy.
dokładnie - 'teoretycznie'
akurat to z kolorem włosów nie jest takie niespotykane, poza tym genetyka wciąż nas zaskakuje.
...i ktokolwiek myśli, że dyskutowaniem nad kolorem włosów zmieni fabułę książki? Martin wykluczał możliwość dziedziczenia jasnych włosów z prawego łoża i tak ma myśleć widz. To tak jak z interpretacją koloru zasłon w wierszu: nauczycielka: "niebieskie zasłony symbolizują wielki patriotyzm bohatera, jego oddanie dla ojczyzny, myśl głęboką i poszanowanie niewinnych wartości podmiotu lirycznego", a sam autor: "niebieskie zasłony symbolizują niebieskie zasłony, do cholery!"
gdzieś znalazłam na necie, nie chciało mi się szukać.
Po co niepotrzebnie rozkminiać rzeczy, których i tak nie zmienimy? Tak jak z topiącym się złotem - stopiło się i już, autor umieścił tę scenę i czytelnikowi wystarczy mu zaufać, choćby Drogo miał zlać się pokątnie do gara.
Może po to, żeby wiedzieć co oglądamy i dlaczego, a nie łykać wszystko jak leci - a jeśli już łykamy, to chociaż z pełną świadomością ;) Poza tym, takie analizowanie jest zabawne i przyjemne, jakby tak nie było, to by nie było forum, tylko teksty - ale super! - a właśnie, że nie! (i tak w kółko). To, co Ty proponujesz to zawieszenie niewiary i pełne pochłonięcie się opowieści - ale raz, że autor nie może wymagać od odbiorcy zawieszania niewiary zbyt długo (lub zbyt wysoko;), dwa - jedno drugiego nie wyklucza. Doceniam dramatyzm sceny, jest świetna, ale wolałabym, żeby nie obrażała przy okazji mojego zdrowego rozsądku.
idąc tym jakże inteligentnym torem, pojawienie się smoków dopiero obraża zdrowy rozsądek...
Co do koloru włosów - to dopiero wyjaśnia dlaczego syn Hanki i Marka z "M jak Miłość" jest brunetem.
Na boga, to fantasy, a nie "Pogromcy Mitów".
--->Martin wykluczał możliwość dziedziczenia jasnych włosów z prawego łoża i tak ma myśleć widz. <----
Cytat proszę. Tu nie chodzi o żadne "prawe łoże", ale o to, że WSZYSTKIE nieślubne dzieci Roberta miały ciemne włosy, choć król pasztet preferował blondynki, więc troje ślubnych blondynów wyglądało co najmniej zastanawiająco.
mamy rączki? mamy, skoro zgrabnie pomykamy po klawiaturze. W takim razie zajrzyjmy wysilmy się i sięgnijmy do książki, lejdi.
Tak jakby nie o tym trwała cała dyskusja -.-
"Cytat proszę" - podobnym tonem proszę wyrażać się do własnego psa.
Dobrym obyczajem na porządnych forach rzuconą tezę wypada udowodnić. Czekam na potwierdzenie korelacji stanu cywilnego rodziców i koloru włosów.
No właśnie też bym zobaczył ten cytat. Wydaje mi się, że zdanie "Martin wykluczał możliwość dziedziczenia jasnych włosów z prawego łoża i tak ma myśleć widz." jest jakieś dziwne. Martin kazał założyć widzowi, zgodzie z genetyką, że jeśli wszyscy w rodzinie Roberta mieli czarne włosy od pokoleń, i wszystkie jego bękarty je mają to mało prawdopodobne jest żeby wszystkie jego dzieci z prawego łoża były blondynami. Dziedziczenie jasnych włosów z prawego łoża nie ma tu nic do rzeczy.
Pozdro