Jakie są Wasze lubione cytaty z Gotowych?
Susan do Julie; "Don't AHA m!"
Nie pamietam dokładnie słowo w słowo:
Edie : Gabi co się z toba stało?
Gabi; To przez dwoje dzieci
Edie; Ale na śniadanie?!
Tom: Nie chce, żebyś była idealna
Lynette: Dlaczego?
T: Bo ja nie jestem idealny.NIe jestem bogaty.Nie jestem błyskotliwy.
Nie jestem przystojny jak gwiazda filmowa.
Gdybyś nie miała tej jednej wady,
Każdego dnia zastanawiałbym się,
Co ona właściwie ze mną robi?
Roy: Gdybyś wpadła pod autobus, naprawdę by mi ciebie brakowało.
Wszelkie dialogi pomiędzy Bree a Katherine. M.in.
- A ta sosna z tyłu domu...
- Moja duma i radość.
- Bardzo mi przykro, ale muszę cię poprosić, żebyś ją ścięła.
- Och, Orson. W pracy jestem ciężka. Katherine to widziała...
- Suka, tyranka, wrzaskliwa...
- Wystarczy. On zrozumiał.
- Możemy skończyć to później?
- Oczywiście, stało się coś?
- Nie, nie, muszę tylko poszpiegować swoją córkę.
- Oczywiście. Pamiętaj tylko, aby zachować odległość jednego samochodu. Baw się dobrze (i te ich uśmiechy *.*)
albo jak Katherine odcięła niteczkę Bree ' Teraz jesteś idealna'.
Poza tym jeszcze Karl i Lynette mieli dużo mocnych tekstów. Jeszcze to zapadło mi w pamięć:
- Mam meża!
- Naprawdę? Czyjego?
I wiele, wiele innych xp
ja uwielbiam ta akcje kiedy w czasie separacji/ kłótni Orson śledzil Bree i ona żeby go spławic złapała za ręke pastora a potem ją odwiózł, zaczął się do niej dobierac w samochodzie i coś w stylu (w zaleznosci od roznego tlumaczenia) : " OOOO Bree nie udawaj!!! Jest miedzy nami seksualne napięcie, czuje to od palmowej niedzieli w 199x roku":P
Albo w odc 6x01 rozmowa Bree i Orsona o ich rozwodzie( w kościele przed slubem Susan):
Orson:"Od tygodni spisz w pokoju gościnnym"
Bree"Gdybyś był gentlemanem oddałbys mi sypialnie"
Orson"Myślisz, ze brak seksu mnie zniecheci?! Umiem byc cierpliwy, w więzieniu wytrzymalem 3 lata bez seksu"
Bree"O! Dziekuje,ze odpowiedziałes na pytanie ktorego nie umialam zadac":))))
Jest wiele takich scenek,bede dopisywac na biezaco jak jeszcze coś przyjdzie mi do głowy. Pozdr.
Odcinek 3 sezonu 5:
Bree: Danielle, co mam ugotować na twoje przywitalne przyjęcie? Mogę zrobić wszystko co zawiera polędwicę wołową.
Danielle: Właściwie to nie jemy mięsa. Jesteśmy wegetarianami.
Bree: Przepraszam?
Danielle: Benjamin również.
Bree: Od kiedy?
Danielle: Odkąd zdałam sobie sprawę, że mięso to produkt uboczny morderstwa.
Bree: A gdybym kupiła polędwicę, która powstała w wyniku samobójstwa?
lub
Leo: Danielle sama uczy go w domu.
Bree: Przepraszam? Ty go uczysz?
Danielle: Tak. Pewnie masz na ten temat swoje zdanie?
Bree: Więc zamiast wysłać go do odpowiedniej szkoły, zamierzasz dopasować go do swojej "trójkowej" średniej?
Danielle: On ma dopiero 6 lat, a czyta na poziomie trzecioklasisty.
Bree: Co będzie za rok, gdy osiągnie twój poziom?
Jescze mi sie przypomniało:
Tom i Lynette u terapeutki
L: Czyli mamy wynik Tom -1 Kontrolująca dzira -0
Gdy Gabi wpadła po Ane do domu Ange
Gabi: ma 17 lat jest za młoda!
Ange: Ile mialaś lat gdy to zrobiłas?
G (ta mina o.O) : Ana pospiesz się, po drodze wstąpimy do apteki
Bree do Orsona: Jeśli trzeba bede z toba przez cała dobe!
O; nie planowałem umrzeć z nudów, ale możemy spróbować.
Tom i Lynette po powrocie z teatru
L; Tom dzis nauczylam sie 2 rzeczy. Pani Gen (nie wiem jak jej było dokłanie :P) nie potrafi ocenic zachowania innych, a na suficie teatru jest 426 płytek.
T;Mów co chcesz, ale wrócimy na terapie. A tak przy okazji płytek było 429
Przekazanie firmy Bree samowi
Sam: Rozumiem twoją nienawiść.
B:Nie nienawidzę cię.|Żal mi ciebie.
Zjawiłeś się w moim życiu|chcąc należeć do rodziny,
a odchodzisz z listą klientów,|paroma garnkami i moim nazwiskiem.
Przekonasz się,|że to nie wszystko.
Będziesz miał dziurę w sercu,|bo na nikim ci nie zależy
i mam okropne przeczucie, że na tobie|też nikomu nie będzie zależeć.
Zechcesz być tak miły
}i zamkniesz za sobą drzwi gdzy opuścisz moje życie?
Na wstępie zaznaczę że serial uważam za megasłaby, a aktorki tam grające chcąc udowodnić że pomimo wszelkich ograniczeń naturalnego rodzaju, choć w połowie dorównują przeciętnemu mężczyźnie, tworzą karykatury kobiet w ogóle. Jednak to tylko dygresja. Na FOX LIFE oglądałem kiedyś kawałek odcinka. Pada tam cytat którym się można delektować:
Ta z długim nochalem Felicity: Sądzisz że kobiety kiedyś zmądrzeją?
Dziewczyna supermena: Trzeba jeszcze poczekać, może naukowcy coś wymyślą i za jakieś 100 lat kobieta osiągnie poziom IQ chomika mandżurskiego.
Felicity: To pocieszające, ale do tego czasu musimy tylko ładnie wyglądać by się podobać samcom aby zachęcić do krycia.
W tym samym odcinku, kawałek dalej:
Blee poszła się starać o pracę. na rozmowie z pracodawcą była bardzo spięta i wyobrażała sobie żeby najlepiej oddać się temu facetowi (to był jakiś obleśny knur ze spoconą pod pachami koszulą i krzaczastymi brwiami). Nawet podczas rozmowy rozchylała nogi by odsłonić tą część swojego ciała która jako jedyna może zapewnić jej tą pracę. Ale knur był nieugięty. Zadawał pytania, a Blee jak to Blee - dukała i stękała. Na koniec knur wyglądał tak jakby zażarł kilo robaczywych śliwek i popił wszystko zsiadłym mlekiem zmiksowanym ze śledziami w occie, a w głowie kołatało mu się pytanie: Na Ozyrysa, co za maciora wydała ja na ten świat? A Blee wtedy zapytała:
Blee: Yeee, EEEyhh nio i jak i jak szefuńciu?? YYYY dostałam tą pracę? dostałam, dostałam, dostałam????? YYYY szefuńciu?? Kochany misiu, jak będzie YYYYhh? (i nogi się rozchylają.
Knur: Myślał przez chwile, wpatrując się w ten punkt, który ukazuje mocno zarośnięte okolice bikini wystające spod dziurawych galotów Blee. Powstrzymując odruch wymiotny, podszedł do okna, wyjrzał, zastanowił się i zaczął: Wyjrzyj przez okno i spójrz na śmietnik na rogu ulic, ten przy tej budce z hot-dogami.
Blee wygląda: AAAAhhhaaa, widzę.
Knur: A widzisz tego dżentelmena który śpi w nim... No ten kloszard z kawałkami parówki uciapanej w musztardowym sosie wystającej mu spod czapki z gazety.
Blee: Taaaak, (w myślach: Chyba jestem głodna)
Knur: Prędzej zatrudnię jego na stanowisko Kierownika ds. systemu HACCP i dam mu swój służbowy samochód, komórkę, laptopa i biuro, niżeli miałbym ciebie przyjąć jako pomocnika pucybuta na 1/4 etatu. A teraz precz mi z oczu bo cię każę wyrzucić na zbity ryj. WON.
Dalej była reklama.
Potem ją pocieszały koleżanki ale tylko przez chwilę bo Blee się nie przejęła i mówi do koleżanek:
Blee: Tamten kloszard w śmietniku. On jest mój, i wara od niego. Będzie kierownikiem do spraw jakichś cepów w Firmie, o boże - w końcu będę bogata (do siebie w drodze do śmietnika: czy jest wolny?? o boże moje marzenia się spełniają, ale on jest śliczny w tej czapce i z tą parówką. Znowu czuje ssanie w żołądku....) Dając nura w śmietnik, na cały głos: Mój kochany!!!!!!!!!!!!!!
Pozdrawiam wszystkie fanki DH
http://demotywatory.pl/uploads/201007/1278610031_by_KRASS_500.jpg
(im bardziej za wszelką cenę chcesz zaszpanować i przypodobać się innym, tym częściej wychodzisz na debila)
Bardzo głęboka myśl, arcyważny slogan (w składnię tego zdania nie wnikam). Tylko szkoda że nie na temat.
Pozdrawiam fankę DH (hihi). Buziaczek:):):):)
jaki biedny czlowiek......jakże trzeba sie nudzic w zyciu żeby chcialo sie tworzyc takie bzdury
Wracajać do wątku.... odc.4x08 kiedy Orson sie nie wysypiał bo Bree upierała sie aby Benjamin spał z nimi
Bree : "chcesz opuścic nasze łóżko?"
Orson:" kochanie musze usnąc albo sie zaspokoic- na jedno i drugie bede miał wieksza szanse sam":)
Jeszcze było coś takiego...
W czasie, gdy Katherine jest w Mikiem, gada sobie normalnie z Susan. Chyba chodziło o jakieś przyjęcie, czy coś takiego.
Bree: To godne podziwu...
Edie: I nienormalne. Gabi, pamiętasz, jak byłam z Carlosem?
Gabi: Milcz zdziro.
Edie: Widzicie, Gabi jest normalna.
Albo Edie szykowała sie na przyjęcie urodzinowe Karen, i była w takiej sukience, która więcej odsłania niż zakrywa.
Edie: To taki mój prezent dla Karen... Będzie mogła opowiedzieć przynajmniej 5 dowcipów o moich cyckach.
(po chwili)
Karen: Idziemy na drinka, czy na mammografię?
Albo jeszcze
Karl: (do Susan, po tym, jak poznał Jacksona) Od hydraulika do malarza pokojowego. Szybko wspinasz się po drabinie społecznej. *.*
Dobrych tekstów było chyba zbyt dużo, żeby wszystko zapamiętać. Ew. jeszcze to było genialne.
Bree uciekła Orsonowi z łóżka, dosłownie, i poszła do lekarki. Lekarka ją bada i po chwili stwierdza, że Bree dostała orgazmu.
Bree: To niemożliwe! Miewałam już orgazmy.
Lekarka: Jakby je pani opisała?
- Miłe i ciepłe uczucie ulgi, że już po wszystkim... Ale teraz było inaczej... Jakby...
- Przyjemniej?
- Tak.
- Bo to był orgazm.
tego naprawde było za dużo :D
"Ten serial jest taki mega słaby, że aż straciłem swój bezcenny czas na wejście na stronę filmwebu z tym jakże mega słabym serialem i napisałem na forum trochę pierdół, żeby ktoś mnie zauważył i docenił jaki jestem zajebisty" - adammo1313
http://demotywatory.pl/923606/Cwaniak-w-necie - tyle w temacie
"Kocham ten serial, utożsamiam się z jego bohaterkami, ubieram się tak samo jak on, mówię jak one, myślę jak one. A jak ktoś ich nie lubi nienawidzę go bardziej niż gdyby wyrządził krzywdę moim dzieciom. Serial jest całym moim życiem, wszędzie widzę odniesienia do DH, w parku, w domu, w kiblu, w szafie, w klasie w gimnazjum, w solarium, u kosmetyczki, u fryzjera, na dyskotece. Choć serial jest coraz trudniejsze dla mnie i tak nie przestanę go oglądać, mimo że już po 5 minutach seansu zaczyna mnie boleć głowa od myślenia i czekam tylko na reklamę. Kocham DH. Życie to DH." - majczi
http://demotywatory.pl/874283/Solarium - tyle w temacie słodka...
widzę, że nastaje era, że zamiast wtrącać słowa/frazy po łacinie/francusku, wrzucamy po prostu linka z demotów ? ;)
adammo1313 - skoro serial jest taki tragiczny, to po co tracisz swój cenny czas na wchodzenie na to forum?
Przecież ludzie wchodzący tutaj to zazwyczaj fani DH, a przynajmniej osoby, które serial oglądają i i tak nie zmienisz ich nastawienia.
Ze swojej strony proponuje człowieka ignorować, bo tacy jak on zazwyczaj nie tylko szukają konfliktów, ale po prostu lubią być w centrum zainteresowania.
chyba lepiej wstawiac teksty z DH niz wchodzic w wojne na demoty....Poza tym nie ma co przez typa zasmiecac forum.
HAHAHa - doskonałe. Dawno się tak nie uśmiałem. Mistrzostwo świata, choć pewnie fanki DH zachłyśnięte serialem, żartu nie docenią ale w swojej zawiści i szalonej obronie swoich bohaterek, zgotują ci lincz lub spalą na stosie. Trochę to przypomina atak moherowych beretów na stację TVN.
Zgoda ale też przyznaje sie do błędu bo dałem się podpuścić.
Wracając do tematu to odcinek 16 sezonu 5:
Mike: spokojnie. Posłałem Edie po alkohol.
Orson: Posłałeś mysz po ser. Świetnie,
''Mike: spokojnie. Posłałem Edie po alkohol.
Orson: Posłałeś mysz po ser. Świetnie''
Zgadzam się - to było świetne.
Z tekstów Orsona opisujących sąsiadki fajne było jeszcze to:
Bree: Katherine się wścieknie...
Orson: Właśnie to jest w niej takie cudowne, że nawet tego nie zauważymy.
(czy jakoś tak...)
Nie pamiętam dokłanie jak to było ale swietna scena jak Tom i Lynette tłumaczyli synowi, że zle zrobił składając Robin propozycje zapłaty za seks.
Tom; Za kilka lat, gdy bedziesz żonaty bedziesz miał tego od groma
Potem do Lynette : myślisz, ze to kupił?
Odcinek 16 sezonu 5 (Rozmowa kwalifikacyjna Toma i Lynette z Bruce'em)
Tom: Bruce... Właśnie mówiłem Lynette, że pokazałem moje "Nie zależy mi na tej posadzie" by zobaczyć, czy tobie zależy. I tak jest. To mi się podoba.
Bruce: Sprytne.
Tom: Nie rozmawialiśmy jeszcze o wynagrodzeniu, ale mam dobre przeczucia.
Lynette: Wiesz co, Tom, masz rację. Bruce'owi zależy na tej posadzie. Dlatego chce być pewien, że zatrudni właściwą osobę.
Tom: Cóż, Lynette, sama powiedziałaś, że jestem najlepszy.
Lynette: Byłeś najlepszą osobą, jaka dla mnie pracowała. Byłam jego szefem.
(Rozmowa Bree z Orsonem w kuchni)
Lynette: Więc mówię mu, Je crois que c'est l'homme /qui fait Les chez d'oeuvres. A on mi na to, /Non, Lynette. Ce sont Les chez d'oeuvres /qui font l'homme.
Tom: Wspaniała historia... Tak przypuszczam. Nie mówię w innym języku, ale miałem kampanie przetłumaczono na dwanaście innych, włączając frytki ziemniaczane Profesora Crispy'ego.
Bruce: Uwielbiam tą kampanię. Ty ją zrobiłeś?
Tom: Tak.
Lynette: Tak, Tom był bardzo dobry w swojej pracy, dopóki nie został zwolniony.
Tom: Właściwie, to z chęcią dałem się zwolnić. Mój szef był straszny. Ups. Siedzi tuż obok. Je regrette.
Bree wychodząca z kuchni: Ma ktoś ochotę na coś słodkiego?
Bruce: Poproszę.
Lynette: Wszyscy mieliśmy problemy z szefami, prawda, Tom? Trochę wyolbrzymiłam, mówiąc, że jego restauracja dobrze prosperowała. Prawdę mówiąc, doprowadził tą melinę do ruiny.
Tom: Powiem to bardzo jasno. Myślę, że Lynette jest wspaniała. Jest świetnym menedżerem, ma dobre podejście do ludzi i jest godna zaufania... Dopóki rak znów nie uderzy.
Bruce: Wiecie co? Robi się późno. Chyba powinienem ruszać w drogę.
Lynette: Ale co z pracą?
Bruce: Tak... Właśnie zacząłem się rozglądać. Jestem pewien, że będzie to długi proces, ale zaufajcie mi, z pewnością zrobiliście wrażenie.
Gdy pokojówka Gabi i Carlosa rodziła, Carlos wszystko nagrywał na kamerze. A tu się okazuje że pokojówka urodziła murzynka a Carlos "Czekaj musze ustawić kolory" xdd. Dużo tego było nie pamiętam już.
Sezon 4 odcinek 3 (rozmowa telefoniczna postaci)
Susan: Cześć, Gaby, to ja. W sobotę robię przyjęcie. Zgadnij jakie?
Gabi: Przyjęcie z kalamburami? Nie robiłaś go niedawno?
Susan: Nie, to było rok temu.
Gabi: Racja. Chyba pora na kolejne.
Susan: No jasne. Przyjdziesz?
Gabi: Przepraszam, Victor potrzebuje mnie na tej politycznej imprezie. Kurczę, kurczę, kurczę.
Susan: Musisz przyjść. Jesteś najlepsza w kalamburach.
Lynette: To miłe i masz zupełną rację, ale jestem naprawdę wykończona chemią, więc... Ktoś jest na drugiej linii. Możesz zaprosić mnie następnym razem? Dobra, na razie.
Lynette: Słucham? Cześć, Bree. Co słychać?
Bree: Wczoraj wpadłam po przepis do Katherine i nie uwierzysz, co podsłuchałam.
Gabi: Spoliczkowała swoją córkę?! Nie!
Bree: Tak i słuchaj tego... Kiedy Adam powiedział, że Dylan będzie zadawać pytania, Katherine powiedziała, cytuję: "Będziemy musieli wymyślić lepsze kłamstwa." Poczekaj, mam drugi telefon.
Gabi: Nie odbieraj! To Susan. Szykuje kolejny wieczór zabaw.
Bree: Kolejny? Pora na jakiś anonim.
Lynette: Katherine przyjdzie na wieczór kalamburów u Susan?
Gabi: Chyba. A co?
Lynette: My też powinnyśmy pójść. Wlać w nią trochę alkoholu, zobaczyć, czy się rozluźni.
Bree: Wątpię, by kobieta taka jak Katherine wygadała się z powodu odrobiny wina.
Lynette: No nie wiem. Wyjawiłaś kilka interesujących faktów, zanim wyrzekłaś się procentów.
Bree: Nic takie sobie nie przypominam.
Lynette: Mówiłaś mi, że straciłaś dziewictwo na tylnym siedzeniu...
Bree: Słuszna uwaga. Przyniosę wino.
Gabi: Susan, dobre wieści. Jednak możemy przyjść na przyjęcie. Wiesz, kogo jeszcze powinnaś zaprosić?
Lynette: Tak, czuję się dużo lepiej, więc możesz na mnie liczyć. Będzie nasza nowa sąsiadka?
Bree: Oczywiście! Uwielbiam twoje kalambury. Mam nadzieję że zaprosisz tę przemiłą Katherine Mayfair.
Susan do Katherine: Dzisiaj powiedziano o tobie wiele komplementów.
Katherine: Tak?
Susan: Tak. Robię przyjęcie z kalamburami i moje przyjaciółki wychodziły z siebie, żebym cię zaprosiła.
Katherine: Doprawdy?
Sezon 4 odcinek 3 (rozmowa telefoniczna)
Susan: Cześć, Gaby, to ja. W sobotę robię przyjęcie. Zgadnij jakie?
Gabi: Przyjęcie z kalamburami? Nie robiłaś go niedawno?
Susan: Nie, to było rok temu.
Gabi: Racja. Chyba pora na kolejne.
Susan: No jasne. Przyjdziesz?
Gabi: Przepraszam, Victor potrzebuje mnie na tej politycznej imprezie. Kurczę, kurczę, kurczę.
Susan: Musisz przyjść. Jesteś najlepsza w kalamburach.
Lynette: To miłe i masz zupełną rację, ale jestem naprawdę wykończona chemią, więc... Ktoś jest na drugiej linii. Możesz zaprosić mnie następnym razem? Dobra, na razie.
Lynette: Słucham? Cześć, Bree. Co słychać?
Bree: Wczoraj wpadłam po przepis do Katherine i nie uwierzysz, co podsłuchałam.
Gabi: Spoliczkowała swoją córkę?! Nie!
Bree: Tak i słuchaj tego... Kiedy Adam powiedział, że Dylan będzie zadawać pytania, Katherine powiedziała, cytuję: "Będziemy musieli wymyślić lepsze kłamstwa." Poczekaj, mam drugi telefon.
Gabi: Nie odbieraj! To Susan. Szykuje kolejny wieczór zabaw.
Bree: Kolejny? Pora na jakiś anonim.
Lynette: Katherine przyjdzie na wieczór kalamburów u Susan?
Gabi: Chyba. A co?
Lynette: My też powinnyśmy pójść. Wlać w nią trochę alkoholu, zobaczyć, czy się rozluźni.
Bree: Wątpię, by kobieta taka jak Katherine wygadała się z powodu odrobiny wina.
Lynette: No nie wiem. Wyjawiłaś kilka interesujących faktów, zanim wyrzekłaś się procentów.
Bree: Nic takiego sobie nie przypominam.
Lynette: Mówiłaś mi, że straciłaś dziewictwo na tylnym siedzeniu...
Bree: Słuszna uwaga. Przyniosę wino.
Gabi: Susan, dobre wieści. Jednak możemy przyjść na przyjęcie. Wiesz, kogo jeszcze powinnaś zaprosić?
Lynette: Tak, czuję się dużo lepiej, więc możesz na mnie liczyć. Będzie nasza nowa sąsiadka?
Bree: Oczywiście! Uwielbiam twoje kalambury. Mam nadzieję że zaprosisz tę przemiłą Katherine Mayfair.
Susan do Katherine: Dzisiaj powiedziano o tobie wiele komplementów.
Katherine: Tak?
Susan: Tak. Robię przyjęcie z kalamburami i moje przyjaciółki wychodziły z siebie, żebym cię zaprosiła.
Katherine: Doprawdy?
jeszcze w 6 sezonie jak ten duuuzyyy czarnoskory pomocnik domu Solisów pyta Gaby "jak sie mają 2 pieknosci?"
na co Gaby "co???.. (potem chwila namysłu)...aaaa moje córki? zmyliles mnie słowem 'piękności' " :))))
Edie, biegnie do Orsona poskarżyć się na Bree:
Orson, wyłaź tchórzu, twoja purytańska robo-suka sabotuje mój interes.
Sezon 4 odcinek 6 (przyjęcie u Boba i Lee)
Julie: O mój Boże. To Danielle?
Bree: Kategorycznie zabroniłam jej przychodzić tutaj. Za kogo ona się uważa?
Orson: Najwidoczniej... za ciebie.
Julie: Danielle, wróciłaś!
Danielle: Nie jestem Danielle. Jestem Bree Van De Kamp Hodge. O nie nie nie. Bez uścisków proszę. Czuję się nieswojo okazując niepotrzebne emocje.
Julie: Twój kostium jest świetny, wygląda jak prawdziwy. Mogłabym przysiąc, że poczułam kopnięcie.
Danielle: Natychmiast przestań mały Hodge! My nie kopiemy ludzi. Chyba że są służącymi.
Julie: Dlaczego nic pani nie powiedziała?
Bree: Och, to tylko krótkie odwiedziny. Jutro wraca.
Julie: Do Szwajcarii?
Bree: Zjedzmy trochę ciasta kochanie. [po odejściu - przyp.] Co ty wyprawiasz?
Danielle: To czego chciała moja mama. Chciałaś żebym była taka jak ty.
Bree: Nie to miałam na myśli i dobrze o tym wiesz. A co do twojej małej imitacji mnie, wcale taka nie jestem.
Karen: Danielle? Za kogo się przebrałaś?
Danielle: Naprawdę Karen, nie sądzę, by nasz Bóg był zachwycony zabawianiem się w czarnoksięstwo. Poza tym powinnaś użyć podstawki.
Karen do Bree: Już łapię. Ona jest tobą!
(scena później)
Andrew: Więc, Bree, wybrałaś już dziecku imię?
Danielle: Jeszcze nie, ale rozważam "nie jesteś wystarczjąco grzeczny" - dla chłopca i "zawsze mnie zawodzisz" - jeśli to dziewczynka.
Bree: Ok, osiągnęłaś swój cel. A teraz do domu.
Danielle: Chyba żartujesz? To od 8 miesięcy moja najlepsza zabawa.
Bree: Nie igraj dłużej ze mną, bo sama cię stąd wywlekę.
Danielle: Ty i awantura. To dopiero...
Bree: Co się dzieje?
Danielle: Chyba odeszły mi wody.
Bree: Swięty Boże.
Bob Hunter: Co się stało z moim dywanem?
Bree: Danielle! Miałaś zaczekać z tą sztuczką do końca zabawy! Najciekawsza część kostiumu, a ona opróżniła balon z wodą, kiedy nikt nie patrzył. [po kilku krokach - przyp.] Orson! Andrew!
Wszystkie rozmowy/poczynienia/kłótnie itd. między Carlosem i Gaby w III sezonie są świetne!
haha jak Gaby sie klocila pod supemarketem z inwalida i mu walneła teskt, że ona ma ciezkie zycie bo musi calymi dniami łazic na szpilkach a on tylko siada na wózku i jedzie....to bylo przegiecie w stylu DH:)
Susan opowiedziała bree i gaby ze Zach gonił ją w parku ( albo odwrotnie) i ich reakcje :
Bree : Jestem w szoku
Gaby : Dobrze ze miałaś płaskie buty
albo gaby jak nie miała pieniedzy : Bywało ze byłam spłukana ale nigdy nie byłam biedna . Biedota to stan umysłu
i kiedys jeszcze powiedziała " Babcia zawsze mowiła , facet w erekcji nie ma uczuc "
Susan do Julie po tym jak odkryła,że jej córka uprawia seks
Susan: Seks jest zły!wiesz ile teraz jest nowych chorób!? chcesz żeby cię piekło jak będziesz siusiała? ;)
a i jeszcze
Gabi: Musisz mi pomóc !
Carlos:Nie mieszam się do tego , spałaś z kolejnym małolatem. <odchodzi>
Gabi: Dokąd idziesz?!
Carlos:Ostrzec chłopców Scavo.
albo jak Gabrielle ciągle coś do Celii gada :
G: Celia przestań szczekać , jesteś kotem (czy była psem , a miałczała) :D
coś takiego.
ogolnie wszystkich nie da się pamiętać :D