Na pewno było coś takiego w serialu co działało Wam na nerwy, przeszkadzało. Mnie np. irytowało to że cheerleaderki wiecznie łaziły w tych swoich strojach. Rozumiem żeby w nich były na treningach, jakiś zawodach itp. Ale bez przesady wszędzie, po ulicy w nich chodziły, na lekcjach w nich siedziały, cały czas miały je na sobie tak jakby własnego stylu nie miały. Nawet zaczęłam się zastanawiać czy one mają kilka kompletów stroju czy po prostu łażą w jednym i go nie piorą :). Nie wiem jak jest w USA ale u Nas to nikt nie łazi w stroju treningowym/kostiumie ( nie wiem jak to nazwać) na zajęcia na uczelni czy też na jakieś imprezy itp. Dlatego strasznie ucieszył mnie fakt jak Quinn wyleciała z cheeriosek przynajmniej ubierała się normalnie i mogła pokazać swój świetny styl, tak samo potem Santana i Brittany. Na razie nie pamiętam co jeszcze mnie irytowało
Co prawda tematem sa "rzeczy" ktore nas irytowaly, ale ja od siebie moge dodac ze mnie do pewnego momentu bardzo Rachel irytowala. Pierwszy sezon masakra. Taka pustaczke z siebie robila (no ale taka rola). Irytowalo mnie tez, ze do pewnego momentu Rachel i Finn spiewali mnostwo, a inni prawie w ogole. Spoko spiewaja, ale fajnie jest tez uslyszec innych. No i jeszcze wkurzajace to oblewanie napojami i to ze dyrektor niby nic nie moze zrobic..
Wspominając trzeci sezon dwie rzeczy mi się przypomniały do tego tematu:
Nie rozumiem dlaczego nie dostał się do NYADA Kurt, który świetnie wystąpił, Carmen Tibideaux do pochwaliła, generalnie bardzo na plus, a dostała się Rachel, która zawaliła przesłuchanie. Coś tutaj jest nie tak według mnie. Stres? Kurt też się stresował i jakoś nie zawalił sprawy. Na premierze sztuki na Broadway'u też stres jej przeszkodzi w śpiewaniu?
Wkurzyło mnie, że Rachel sfałszowała wybory, przez co Kurt nie mógł wygrać. Swoją drogą, jeśli wiedzieli, że to nie kandydat wrzucił dodatkowe karty, nie powinni przeprowadzić głosowania ponownie? Uwielbiam przyjaźń Rachel i Kurta, może chciała dobrze, ale nie pomyślała, że pierwszym podejrzanym będzie on?
Ja ostatnio jak sobie tak przeglądałam serial to doszłam do wniosku że tam każdy z każdym był może oprócz Mika i Kurta.
- Brittany całowała sie ze wszystkimi w szkole, chłopakami, dziewczynami i woźnym( sama to mówiła) była z Santaną, Puckiem( sprawy łóżkowe), Artiem, chyba z Finnem też coś byłoi Samem
- Santana spała z Puckiem, Finnem, Brittany, Quinn, pewnie z Samem też jak byli razem
- Quinn była z Finnem, Samem, spała z Puckiem i potem z Santaną
- Rachel była z Finnem, Puckiem, Jessiem
- Puck był z Quinn, Santaną, Brittany, zarywał do Mercedes i Rachel( całowali się) i Lauren
- Finn spał z Santaną, był z Quinn i potem Rachel i całował się chyba z Brittany też bo ona o tym gdzieś wspominała
- Sam był z Quinn, potem z Santaną, potem z Mercedes i na końcu z Brittany
Ja rozumiem że to serial ale z tego każdy z każdym to się telenowela robi czy coś, :-] a najlepsze że to są przyjaciele
Ja mam wrażenie że scenarzyści tak jakoś od 3 sezonu czasami nie wiedzą co robią z wątkami, albo coś zaczynają i nie kończą, albo wszystko robią byle jak, albo większość rzeczy jest bez sensu. Nie zrozumcie mnie źle ale np. w 3 sezonie : -
-Joe, Rory, Sugar? Po co oni byli w tym sezonie, niczego nie wnosili, nie byli ciekawi tylko raczej robili za jakieś wierzby kołyszące się w tyle. Sugar robiła za mało inteligentną osobę. Rory za kolegę Finna, a Joe?
-Następny śmieszny wątek który niby miał początek a nie miał końca ani środka to Joe i Quinn. Niby ona mu się podobała, niby on coś tam do niej miał, a ona mówiła " że pewnie nawet on nie zwróci na nią uwagi" scena podczas rehabilitacji Quinn, potem na balu on się do niej uśmiecha i co i tyle? koniec, nagle Joe przestał być zauważalny i sprawa zakończona nic nie było..
-Dalej Wypadek Quinn- moim zdaniem został potraktowany byle jak, chodzi mi o to że oni nadali ten odcinek przed długą przerwą i wszyscy się zastanawiali jak to będzie, co jej się stanie, jak inni zareagują itp. Emocje i oczekiwania rosły, a kiedy przyszło do odcinka to dostaliśmy uśmiechniętą Quinn bez ani plasterka, ani skazy na twarzy, rękach czy też ogólnie ciele. Tyle że jeździła na wózku. Ktoś pisał że po co mieli ją pokazać w szpitalu że to serial komediowy i po co pokazywać chociaż przez 5 minut żal postaci w szpitalu- ale nie zapominajmy że tatę Kurta pokazali w szpitalu i pokazali jak wszyscy płakali i byli smutni z tego powodu i wtedy nie było problemu? Moim zdaniem niewykorzystany potencjał z tym wypadkiem.
-Przesłuchanie do Nayady. Kurtowi poszło świetnie doskonale wypadł , a Rachel zawaliła i nie powinna się dostać, no ale oczywiście dostała 2 szansę i się dostała a Kurt nie. :/
-Nagła wielka miłość Sama i Brittany :/
-Prowadzenie postaci Sama który stał się jednym wielkim lovelasem, jeszcze niech zaliczy Tinę i będzie komplet ze starego NY. On teraz skacze sobie po dziewczynach, był z Brittany teraz kręci z pielęgniarką, a w NY było coś między nim i Rachel( takie przesłanki) a wcześniej oczywiście była Quinn, Santana i Mercedes. Poza tym robią z niego niezłego idiotę w tym ostatnim sezonie.
- zerwanie Brittany i Sama?- z tego co rozumiem ona zerwała z nim smsem i wyjechała wcześniej na studia? ale jakim cudem nie rozumiem, jak można powiedzmy opuścić 1,5-2 miesiące nauki czy coś i sobie po prostu wyjechać bez egzaminów, bez końcowych stopni i dyplomu.
- Kitty i Artie- niby coś między nimi iskrzy, całują się jest ok, a potem po 2 odcinkach zero uczucia, uwagi jakby się nie znali i nic między nimi nie było
- zaręczyny Kurta i Blaine- wszystko fajnie, super że się zaręczyli, ale mam wrażenie że nie zachowują się jak zaręczone osoby, że okazują sobie o wiele mniej ciepła i miłośći niż przed zaręczynami a powinno być odwrotnie?
- to "coś "pomiędzy Samem i Rachel to pewnie też było tylko po to aby zapchać odcinek czy zrobić coś co zaciekawi ludzi, myślę że minie kilka odcinków i scenarzyści zapomną że w ogóle jakaś niby "chemia" pomiędzy nimi była.
W trzecim sezonie nie było jeszcze najgorzej, zdarzały się wpadki, ale ogólnie nie rzucały się tak bardzo w oczy. Źle zaczęło się dziać od sezonu 4 - pełno niedokończonych wątków, albo nic nie wnoszących np.
- Ryder i Unique - sprawa nie została zamknięta, nie wiemy co się stało - Ryder miał odejść, a jest cały czas w ND, nie było wyjaśnienia
- Artie i dziewczyna na wózku - myślałam, że coś między nimi będzie
- Noc Quenn i Santany - zupełnie niepotrzeba
- zaureczenie Blaina Samem
- wątek chłopaka w NY, z którym spotykał się Kurt po zerwaniu z Blainem
- Sue i jej dziecko - od czwartego sezonu nic nie ma na ten temat
- Santana i Demi - niby są parą, ale Demi jest tłem dla wydarzeń
Jeżeli chodzi o prowadzenie postaci, to największym minusem jest przemiana Tiny - kiedyś była sympatyczną, dobrą przyjaciółką, w piątym sezonie zrobiono z niej rozkapryszoną dziewuchę. Zawsze lubiłam Sama, ale scenarzystom trochę brakuje na niego pomysłu.
No dokładnie znaczy w 3 sezonie bardziej chodziło mi o to że scenarzyści rozpoczęli pewne wątki, sprawy jak np. wypadek Quinn które miały pewien większy potencjał na rozwinięcie akcji ale zostały zaniedbane, niewykorzystane i potraktowane byle jak. Ogólnie 3 sezon lubię.
Jeżeli chodzi o sezon 4 to dla mnie w większości był jakiś dziwny i własnie tak jak piszesz, pełno bezsensownych, niedokończonych, nic nie wnoszących wątków. A 5 sezon to już w ogóle w większości stracił na wartości. Postać Tiny nie do zniesienia! nie można na nią patrzeć, Sama też lubiłam w sezonach 2-3 ale potem mam wrażenie że gdy przyszły dalsze sezony scenarzyści przestali mieć pomysł na tą postać i ją upychają byle gdzie, robią z niego jakiegoś wielkiego amanta co ma pełno dziewczyn, i zrobili z niego trochę takiego głupka.
Nowi w Glee masakra: Kitty, Ryder, Jake, Unique, Marley i spółka. Jak dla mnie to mogli zrobić tak aby wszyscy z sezonu 1-3 byli w jednym wieku i zakończyli edukację w liceum w tym samym roku, byłoby o wiele łatwiej. Wiem że to szkolny chór i dziwnie by było gdyby wszyscy byli z jednego rocznika akurat, no ale jak już musiał być ktoś młodszy to mogłaby być to np. Lauren, czy właśnie Sugar, Joe, Rory to i tak postacie które były mało ważne i robiły za tło i by zakończyć wątek w Mckinley i przenieść ich do NY w dorosłe życie wszystkich czy coś takiego. Chodzi o to że moim zdaniem po 3 sezonie Glee spadło trochę na psy, większość nudzi LIMA no chyba że stare postacie, bo ci nowi są kopiami tych starych postaci których już nie ma. Scenarzyści nie mają pomysłu na większość wątków, wszystko robią byle jak, znowu cheerleaderki i oczywiście futboliści, znów trójkąty, szpiegowanie cheeriosek, czyli powtórka z rozrywki.
ja tam nowych aż tak źle nie oceniam, chociaż zgadzam się co do opinii o Marley - ta postać miała potencjał na początku, ale później zrobiono z nią mimozę i jak ktoś już napisał w jakimś wątku, nawet nie umiała porządnie zareagować na zdradę Jake'a. Unique jest za bardzo przerysowana i czasami to irytuje. Za Jakiem nie przepadam, chociaż zapowiadało się nieźle - brat Pucka, którego uwielbiałam. Było kilka fajnych braterskich wątków. Najbardziej lubię Rydera, trochę przypomina dawnego Sama.
A tak na marginesie - założę się, że wątek Sama z pielęgniarką był jednorazowy i scenarzyści już do niego nie wrócą. I może nawet dobrze. Najbardziej lubiłam sama z Mercedes.
Ja się zbytnio na medycynie czy rehabilitacji nie znam ale dziwi mnie taki fakt że Quinn po wypadku była sparaliżowana i jeździła na wózku wszystko ok potem przeszła rehabilitację i odzyskała czucie w nogach i możliwość chodzenia, no ale dla mnie śmieszne jest to że w odcinku 3x19? podczas balu gdy śpiewała z Santaną na scenie to ledwo wstała z wózka, jeszcze Santana ją podtrzymywała zeby ta nie upadła, a jakoś 1-2 odcinki później podczas regionalnych Quinn posuwa po tej scenie, tańczy daje z siebie wszystko i to lepiej od Santany. Mercedes i spółki( które nigdy nie miały poważnego wypadku ani nic) jakby w ogóle trochę wcześniej nie uległa żadnemu wypadkowi. Nie wiem czy rehabilitacja jest tak owocna że w jednym odcinku ledwo wstaje z wózka a w następnym już tańczy jakby nigdy nic( mogła jeszcze maraton przebiec) nie wiem czy rehabilitacja jest tak owocna i szybka, no ale tak jakoś rzuciło mi się to w oczy
mnie irytowało w 4 sezonie w 8 odcinku chyba , absolwenci przyjechali, by pomóc przygotować się ND do zawodów. Wszystko ok, ale Finn ich przedstawił jako mistrzów, wzór do naśladowania itp, Ale przepraszam, zawody wygrali także Artie, Britt, Tina, Blaine i Sam, a ich jedynym zadaniem w przygotowaniach było robinie ochów i achów jak Q, San i Britt śpiewają, albo jak Mike tańczy..
-Dużo mnie wkurza w tym serialu, ale chyba głównym powodem mojej chęci zwymiotowania po tym serialu jest Blaine. I Klaine. Zero chemii, zwykła, szara, nudna, stereotypowa gejowska parka. --' Do tego Blaine jest beznadziejną postacią. Z Kurta da się naprawdę sporo wycisnąć, ale z Blaine'a...? Meh.
Zapominanie wątków. Pamięta ktoś jeszcze, że Puck był z Kitty?
Hmm, jest pare rzeczy które mnie irytują, ale od 4 sezonu :D
Postać Marley - Zajebisty głos (następczyni Rachel) i wg, ale brak na nią pomysłu taka cnotka i wątek Rydera, zajebisty gościu przypomina mi postać Finna, którą uwielbiałam, ale sytuacja taka jak z Marley, swoją drogą gdyby oni byli razem byli by taką 2 generacją Finchel <3 z fabułą wgl syf kiła i mogiła, pomijają wątki, nie wyjaśniają :(
Od 4 sezonu już nie za bardzo mam ochotę oglądać, a w piątym oglądałam tylko ukochany QUARTERBACK, a resztę mam gdzieś, ale jedno co się nie zmieniło, że ścieżka dźwiękowa jest wspaniała,nowa obsada ma bardzo dobre głosy i wg uwielbiam nadal większość piosenek z Glee. A związki to trochę jak Moda na sukces, każdy z każdym chodzi i sypia :(
To od 4s to już nie to samo Glee, wg teraz jeszcze bez Finchel, który byli chyba najważniejszymi postaciami z serialu i moim ukochanym parringiem (chyba tak to się piszę) ;(
No to ja jeszcze kilka rzeczy dorzucę:
- Rachel w sezonach 1-3 jak mnie to babsko denerwowało. Owszem, głos piękny, ale tak jak w odc. 3x20 Tina powiedziała "Dlaczego jest tak, że jak ja domagam się solówki , to jestem egoistką, a gdy Rachel się domaga to podkreśla to, że jest gwiazdą" (coś w tym sensie). Moim zdaniem równie piękne (i naturalne) głosy mają Mercedes i Santana, no i kocham głosy Quinn i Tiny z damskich.
- Wiem, że Finn/Cory nie żyje, ale podobnie w sezonach 1-3 mnie denerwował, też miał praktycznie każdy duet z Rachel na zawodach,a Puck i Artie byli o niebo lepsi.
- Unique, Ryder, Marley i Jake - po prostu, że są
- Will - niby dobry nauczyciel, ale oczywiste było to, że Rachel była jego faworytką i nie dziwie się, że kilka osób przeniosło się do Troubletones, bo ja bym chyba zrobiła tak samo.
- Blaine - o matko jak on mnie wnerwia! W 2 sezonie był jedną z moich ulubionych postaci. W 3 sezonie tak mnie zaczął wkurzać samym sobą i tym pozbawionym chemii związkiem z Kurtem. W 4 sezonie z tą zdradą i ciągłymi zalotami do Kurta , o i wkurzył mnie tym, że Tina zaprosiła go na bal i on odmówił. Ludzie, przecież nie poprosiła go o rękę, tylko żeby był jej partnerem. W 5 sezonie - szkoda gadać.
- Sam - w sezonach 2-4 bardzo, ale to bardzo go lubiłem. W tym sezonie dostaje głupie wątki.
- Brak Brittany, Mercedes, Quinn, Mike'a i Pucka w stałej obsadzie,
- Rozpad Tike'a.
Ja dodam od siebie że lubię postać Rachel( chociaż momentami była irytująca) jednak wkurza mnie w tym coś innego, mianowicie to że jak to ujęła kiedyś Santana" Co się stało Rachel nie jest na swojej drodze życiowej i obwinia o to wszystkich?" czyli że Rachel ma wyznaczoną drogę życiową i choćby się waliło i paliło jej i tak wszystko się uda i wszystkie marzenia, postanowienia zostaną spełnione. Zacznijmy może od skończenia liceum, Rachel schrzaniła przesłuchanie do Nayady ale oczywiście z nieba spadła jej 2 szansa i dostała się bez żadnego ale( podczas kiedy Kurt się nie dostał a przesłuchanie i to za 1 razem poszło mu świetnie), Rachel w 4 sezonie nie pracuje, bo tatusiowie jej za wszystko widocznie płacą, przy czym Santana i Kurt pracują na utrzymanie, teraz w 5 sezonie Rachel otrzymuje wymarzoną rolę? bo jakżeby inaczej.... wszystko jak zaplanowane tak idzie bez większych problemów ( gdyby Cory nie umarł to by i z Finnem była w końcu), ja wiem że może się czepiam ale dlaczego nie mogą Rachel dać jakiś większych "przeżyć" np. Kurt się nie dostał do Nayady (czyli nie poszło po jego myśli) i pracuje i robi staż, Santana też nigdzie nie studiuje( a też miała plany) tylko pracuje jako kelnerka, ale Rachel dostaje wszystko czego chce( wiem że umarł Finn i to było dla niej przykre przeżycie, ale nie oszukujmy się że to zostało wymuszone poprzez śmierć aktora, a gdyby nie to to życie Rachel byłoby dalej cudowne i piękne)
Zgadzam się z tym że postać Sama stała się strasznie irytująca w tym 5 sezonie, robią z niego niezłego kretyna. Również popieram to że solówki otrzymywali tylko Rachel i Finn( na zawodach) osobiście o wiele bardziej podobał mi się śpiew Pucka czy Artiego niż Finna, jak dla mnie trochę lepsze głosy mieli, więc nie rozumiem w tym przypadku faworyzowania Finna. Rachel była najlepsza to prawda, ale inne dziewczyny nie były gorsze, piosenkę " Edge of Glory" na regionalnych w 3 sezonie świetnie wykonały Santana, Quinn, Mercedes i Tina, i wcale specjalnie ND nie ucierpiało na tym że w tym numerze solówki nie miała Rachel. Co do Willa też popieram- niby wiecznie podkreślał że każdy jest wyjątkowy,. wszyscy są tak samo ważni, ale jak co do czego przychodziło to Rachel była ponad wszystkich,. nie dziwie się wiecznej irytacji Mercedes i Santany tą sytuacją. Każdy powinien mieć równe szanse, ale przecież jaka była kiedyś afera i sie Rachel obraziła jak Will dał solówkę Tinie? o ile dobrze pamiętam w jakimś odcinku, obraza na całego. Tak jak to kiedyś Quinn powiedziała" a my co mamy z tyłu się bujać jak wierzby tylko?!"
Tak ostatnio oglądałam sobie Glee od początku i doszłam do wniosku że postać Finna była momentami bardzo irytująca. O ile inni faceci w Glee byli moim zdaniem całkiem fajni szczególnie Puck, Artie o tyle Finn ciągle bawił się uczuciami innych:
- w 1 sezonie kiedy jest w związku z Quinn od jakiś 6 miesięcy, całuje się z Rachel
- również w 1 sezonie wiedząc że Quinn jest "z nim" w ciąży podczas namawiania Rachel do powrotu do ND całuje ją, mówi jej że ją bardzo lubi, robi jej nadzieje na coś więcej, kłamie, a kiedy wychodzi na jaw że Q jest z nim w ciąży( Rachel się o tym dowiaduje) to daje mu w twarz i się jej nie dziwie
- zrywa z Quinn kiedy dowiaduje się że ta go zdradziła i oszukała- nie dziwie się, bo zdrada to coś złego i ja bym też nie wybaczyła nigdy, ale nie o to mi chodzi tylko oi to że on chciał niby potem być z Rachel bo go pociągała, interesowała czy co tam, ale po 1 odcinku bycia razem zrywa z nią tak po prostu bo uznaje że ona go denerwuje?!
- w 1 sezonie idzie do łóżka z Santaną, ( nie będąc wtedy z Rachel więc to teoretycznie nie zdrada) ale potem kiedy wracają do siebie okłamuje Rachel i mówi że jest dalej prawiczkiem...
- w 2 sezonie kiedy Rachel się o tym kłamstwie dowiaduje całuje się z Puckiem a Finn z nią zrywa
- w 2 sezonie zaczyna "brać" się za Quinn pomimo tego że ona jest w związku z Samem
- Finn mówił że nienawidzi zdrady dlatego rozstał się z Quinn i Rachel, ale do tego samego właśnie do zdrady namawia Quinn
- robi wszystko aby ona go pocałowała, dwoi się i troi, stoisko z pocałunkami aby Quinn go w końcu pocałowała
- są w końcu razem, Quinn i Sam się rozstają w sumie przez Finna, Finn i Quinn są znów parą i jest teoretycznie wszystko ok
- po pewnym czasie Finn uznaje jednak że nie chce być z Quinn tylko z Rachel i zostawia Quinn na lodzie, tak po prostu, jakby się zabawił jej kosztem
- w 3 sezonie panikuje ponieważ nie jest tak dobry aby dostać się na wyższą uczelnie więc z desperacji oświadcza się Rachel w tak młodym wieku, chyba tylko po to aby ją do siebie przywiązać.
Ogólnie postać Finna nie była taka zła, ale np. denerwuje mnie że niektórzy wybielają Finna i jaki to on nie jest/był, a mówią jaki Puck, czy Sam okropny, albo Santana, Quinn czy nawet Rachel.
dokładnie. finn jakiś cudowny nigdy nie był . irytuje mnie jeszcze ryan który olewa stara obsadę . niby jest Glee family ale nie obchodzi go by stare postacie. np puck przyjeżdża do brata albo Mike do tiny
Quinn w ogóle nie ma solówek! Ciągle tylko Rachel śpiewa! I Jak mogli zabrać Quinn?! To okropność! Ona była świetna! Zawsze Rachel musi śpiewać. To bez sensu...
Mi również brakuje postaci Quinn, i Unholy Trinity razem, chcąc czy nie chcąc przecież Quinn była podstawową postacią w sezonach 1-3 a nawet ośmielę się powiedzieć że główną wraz z Rachel, Finnem, Puckiem i Kurtem. Reszta postaci była taka poboczna , potem w następnych sezonach ich wątki się bardziej rozwijały. Również Quinn miała ciekawe wątki, a nawet to na jej postaci skupiła się masa rzeczy które mogą zaciekawić widza, czyli ciekawa fabuła.
Ja już pisałam tam kiedyś że denerwował mnie Finn, i czasami postać Rachel, wiem że Lea ma świetny głos, ale należy dać szansę również innym, uważam że wykonanie podczas zawodów w 3 sezonie " Edge of Glory" przez Quinn, Santanę, Mercedes i Tinę było świetne i ani trochę nie straciło na tym że nie śpiewała tam (świetna) Rachel..
To ja się wyłamię... Chyba wszyscy mówią, że Lea ma świetny głos, a mnie śpiew Rachel strasznie drażni. Ta jej maniera... Nie wiem, jak to wytłumaczyć, chodzi mi o to, że głównie w głośniejszych momentach nie śpiewa you po prostu jako "ju", tylko wcześniej robi takie wiejskie "iiiia", jakby jodłowała :D
Uwielbiam Santanę, ale w niej też coś mnie irytuje - jak śpiewa, to trzyma takie sztywne dłonie i ma je wielkie jak łopaty :D
Wkurza mnie też, że ND wygrywało konkursy, mimo że inne zespoły były moim zdaniem dużo lepsze od nich. W OGÓLE nie mieli układów tanecznych, tylko co najwyżej chodzili po scenie z jednego końca na drugi i, nie ukrywajmy - nie śpiewali też jakoś wybitnie, a piosenki mieli nudne. Twórcy Glee mogli się bardziej postarać z ich występami.
Nie rozumiem, dlaczego nie było słowa wyjaśnienia, dlaczego Finn nie żyje. Umarł i tyle. Mogli chociaż wpleść w dialogi np. coś o wypadku samochodowym. Czy może było, a przeoczyłam?
I też mi się nie podoba, że inne postacie miały tak mało solówek. Uwielbiam na scenie Santanę, Pucka, Sama - ten jego duet z Quinn jest moim ulubionym duetem http://www.youtube.com/watch?v=FO4cDJH9jWY Sam idealnie pasuje do takich piosenek :)
Szkoda mi też, że ich związek się skończył.
Co mnie jeszcze wkurza, hmmmm.... :D No dobra, wiem, że ten serial jest komediowy i trzeba na niego patrzeć z przymrużeniem oka (DUŻYM), ale moim zdaniem przesadzają z tym chodzeniem półnago po szkole albo bezkarnym wrzucaniem uczniów na szafki przez Sue. Choć Sue kocham :D
I nowa obsada też nie ujęła mojego serca, chciałabym więcej "starych". Gdzie jest Puck??
Pewnie jeszcze mi się coś przypomni ;)
Gdzieś kiedyś słyszałam, że bycie cheerleaderką w USA to zaszczyt, którego niewiele dziewczyn może dostąpić, wiąże się to z popularnością, stypendium na studia itd... dostać się do cheeriosek nie jest podobno łatwo, chyba, że mówimy o mistrzyni w gimnastyce wyczynowej... bycie cheerleaderką przenosi dziewczynę do szkolnej elity, co Amerykanie we wszystkim młodzieżowych filmach do znudzenia pokazują... a niektóre szkoły mają po prostu swój dress code i myślę, że w Glee właśnie coś takiego obowiązywało. Zauważ, że dziewczyny ganiały w mundurkach i z włosami związanymi w koński ogon, ten "styl" przejęły później Bree i Kitty, najwidoczniej taki był wymóg względem cheeriosek.
Co do wkurzających rzeczy:
- nadmiar homoseksualistów (nie, żebym miała coś przeciw, ale już powoli przeginają: Kurt, Blaine, Santana, Dani, Brittany, która w sumie jest bi, Sebastian, Elliott, Dave i pewnie ktoś się jeszcze znajdzie);
- robienie z postaci idiotów (watek Will'a z odcinka z Rickym Martinem wgiął mnie w fotel, ogłupianie Sama);
- Becky, a rozwijając temat, jej zachowanie (w której szkole na świecie, uczennica, nawet z zespołem Downa, wyzywa nauczycieli, wrzeszczy na nich, niszczy szkolne sprzęty i nie zostaje wyrzucona? Rozumiem, że to protegowana Sue, ale po pierwsze tą postacią skrzywiono wizerunek osób z ZD, a po drugie ona się tak zachowywała jeszcze zanim Sue została dyrektorką);
Mnie jeszcze denerwuje "przyjaźń" Rachel i Santany. Nie dość że to dziwne bo to Santana praktycznie do końca 3 sezonu poniżała Rachel, co prawda Quinn też ale ona się potem zmieniła w 3 sezonie szczególnie. To jeszcze na dodatek Rachel wybacza za łatwo Santanie, Lopez bez ogródek ją poniża, wyśmiewa i gada głupoty przed jej przyjaciółmi/znajomymi ze starego ND, plus robi to również przed nowymi ludźmi których Rachel prawie nie zna( nowi członkowie chóru), a Berry jej tak szybko wybacza, po co się dziewczyna poniża? Santana pewnie by pierwsza do niej ręki nie wyciągnęła.
Ja po ostatnim odcinku odniosłam wrażenie, że one się tak do końca nie pogodziły. Po prostu zrobiły pokazówkę, żeby nie dorzucać swojego konfliktu do całej sprawy z zakończeniem chóru. Zaśpiewały wspólnie ostatni raz. Stąd te sztuczne miny przy piosence "Be Okay". Santana sama przyznała, że nic do Rachel nie ma, po prostu nie jest dobrą osobą. Owszem, była przy niej podczas akcji z ciążą, otworzyła jej oczy na Brody'ego i miała parę swoich momentów, ale dla mnie od początku była fałszywa, a szczyt fałszu pokazała zgłaszając się do roli dublerki, co w sumie miała gdzieś, ale chciała dopiec Rachel.
Zresztą upokarzanie Rachel w ważnych dla niej momentach chyba ma we krwi, o ile kojarzę to ona wygadała Rachel, że rozdziewiczyła Finn'a i też zrobiła to w takiej chwili i w taki sposób, żeby jak najbardziej zabolało.
To, że zrezygnowała z roli wynikało tylko i wyłącznie z jej lenistwa i faktu, że znudziła jej się ta zabawa. Może przez ten czas w NY trochę sie z Rachel zżyła i może trochę ją lubi, ale to nie przyjaźń. Santanę szlag jasny trafiał od chwili gdy Rachel dostała wymarzona rolę i przyćmiła zaje****ość Santany, z którą ona się tak obnosi.
Ja lubie Santanę ale mnie jeszcze zdenerwowało w jej wypowiedzi odnoszącej się do Rachel w tym odcinku 100 to że ona tak to mówiła jakby Rachel zawdzięczała tylko i wyłącznie jej koronę balu, jakby to był pomysł Santany z tą podmianą głosów, jakby to ona była na tyle hojna i dobra żeby wspomóc biedną zagubioną Rachel, a prawda jest taka że przecież to wszystko zrobiła Quinn( po rozmowie na korytarzu z Rachel w tym odcinku, z resztą uwielbiam ten moment) Quinn postanowiła coś zmienić, jej nie było żal Rachel ona po prostu chciała zrobić coś co by mogło uszczęśliwić Rachel bo jej zdaniem a to zasługiwała a Santana tylko niechętnie na ten pomysł przystała.. Ja od zawsze uważałam że Santana mieszkająca Razem z Rachel i Kurtem to jakieś nieporozumienie, nie dlatego że jej nie lubię ale ze względu na jej stosunek w szczególności do Berry. Ona ją na każdym kroku dołowała, wyśmiewała, poniżała, a potem jakby nigdy nic wepchali ją scenarzyści do NY tylko i wyłącznie ze względu na to że nie mieli żadnego pomysłu na postać Santany. Bym widziała tam z nimi w NY, Mercedes, Tinę nawet Quinn ( 3 sezon przyjaźń z Rachel) ale ostatnią osobą na świecie której bym się tam spodziewała była Santana.
Co do tego że robią z Sama kretyna to się zgadzam, nie podoba mi się również robienie z niego Playboya który "miał" już wszystkie dziewczyny ze starego ND, po prostu nie zniosę tego jeśli będzie coś pomiędzy nim a Rachel
- robienie bezsensownych wątków "miłosnych" które się nie wiadomo skąd biorą bo w ogóle nic na to nie wskazywało( np. miłość Sama i Brittany, wspólna noc Quinn i Santany) oraz wątki miłosne które niby są ale jednak ich nie ma np. Santana i Dani niby są nadal razem, bo nie było mowy o tym że zerwały, ale jakos Santana nie ma oporów całować się z Brittany i potem jej mówi że jest wolna :O
- mnie jeszcze dziwiło i zastanawiało w poprzednich sezonach to że cheerioski wstąpiły do ND a potem były wielce zdziwione że ktoś je oblał tym koktajlem a przecież to było na własne życzenie i druga rzecz to taka że Santana wiecznie narzekała na ND ale przecież nikt jej nie zmuszał do wstąpienia do chóru, Quinn wstąpiła bo chciała mieć oko na Finna, Brittany w sumie nie wiem, ale Santana ciągle gadała że chór to "syf" i są tam sami frajerzy a potem przystąpiła pomimo tego że nkt jej do tego nie zmuszał.
Ja też lubię Santanę, ale jakby to ująć, lubię ją jako postać indywidualną, bo trzeba przyznać, że babka ma charakterek. Nie trawię jej zachowania w stosunku do innych postaci Glee.
Pomysł z jej zamieszkaniem w NY był faktycznie dziwny. Weszła do mieszkania, oznajmiła, że się wprowadza, zakosiła Rachel poduszkę i zachowywała się jakby to Rachel była lokatorką a nie ona. Już sam fakt, że Rachel ustąpiła jej pola i wyniosła się z własnego mieszkania mówi sam za siebie.
Sama na początku bardzo lubiłam. Później (chyba też dzięki Santanie) gdy do znudzenia zaczęli zwracać uwagę na wielkość jego ust, mimowolnie też się na nich skupiłam i ideał słodkiego przystojniaczka mi zdechł nieco :P No ale pomijając wygląd, przed akcją ze striptizem to był naprawdę fajny koleś, opiekował sie rodziną i był nawet bardziej dorosły i racjonalny niż powinien być. Gdy wrócił po striptizie, to tak jakby mu mózg przeszczepili, chwilami wydawało mi się że Brit jest szalenie inteligentną osobą, bo to co zaczął Sam wyprawiać woła o pomstę do nieba. Kawałek starego Sama zobaczyłam podczas krajowych, gdzie za wszelką cenę próbował zastąpić Finn'a i miałam nadzieję, że zwrócą starego Sama, a tu klops :/
Mam nadzieję, że go z Rachel nie połączą, chyba, że wróci stary Sam, bo ta postać też potrzebuje w końcu faceta, na którym mogłaby polegać a nie dziecka. Po cichu mam nadzieję, że spikną ją z reżyserem FG :D
Co do wątków miłosnych, podobnie jak z Santana i Dani, ja sie zastanawiałam co się stało z Kurtem i Adamem, też to jakoś dziwnie zakończyli. Do tej pory nie wiem też skąd się wzięła sprawa zdrady Blaine'a, z kim on tego Kurta zdradził i jak to się stało, bo miałam wrażenie, że w serialu to przeskoczyli.
Co do cheeriosek, to owszem, Quinn zapisała się do Glee dla Finn'a, ale wydaje mi się, że gdy to nastąpiło to Sue zleciła Santanie, żeby była czymś w rodzaju jej szpiega w Glee i przy okazji pilnowała, aby Quinn nie zeszła na "złą" drogę, a Brittany poszła po prostu za Santaną. Dawno oglądałam 1 sezon, ale wydaje mi się, że jakoś tak to było.
Ja ostatnio oglądałam 1 sezon tak żeby powspominać i zobaczyć jak się serial zaczął psuć od sezonów 1-3 i to było tak z tymi cheerioskami że po prostu Quinn, Santana i Brittany poszły na przesłuchanie do ND zaśpiewały " I say a little prayer" i dopiero potem Sue się dowiedziała o tym że one wstąpiły do chóru bez jej zgody zawołała je do swojego biura a Quinn powiedziała coś w stylu" proszę Nas nie wyrzucać z cheeriosek, wstąpiłyśmy do chóru bo musiałam mieć oko na Finna i to coś(Rachel)" a Sue potem że nie jest zła bo będą mogły dla niej szpiegować i niszczyć chór od środka. Chyba o motywach wstąpienia Santany do chóru nie było mowy, tylko po prostu mnie to zdziwiło że przecież one tak dbały o reputację, były na szczycie "drabiny szkolnej" najpopularniejsze dziewczyny i nagle wstąpiły sobie do Glee wiedząc że teraz będą postrzegane jako frajerki
Nie wiem mam takie wrażenie że się coś zaczęło psuć i dziać niedobrego z tym serialem. Wyniki oglądalności same mówią za siebie. Myślę że 5 sezon głównie będzie skupiał się na Klaine, bo to jedyna para która ma rację bytu, jedyni się jeszcze jakoś trzymają, bo inni odchodzą wracają, już nie będzie ich w serialu. Wątek Rachel momentami zaczyna stawać się nudny a ona sama staje się irytującą postacią, mam wrażenie że scenarzyści nie mają momentami na nią żadnego dobrego pomysłu, odkąd nie ma już postaci Finna w serialu. Nie chciałabym jej widzieć z Samem moim zdaniem najgorsze posunięcie z możliwych jeżeli scenarzyści biorą to pod uwagę, ponieważ Sam skacze z kwiatka na kwiatek i jest niestabilny uczuciowo( nie wiem jak to by miało wyglądać? coś w stylu Mercedes odejdzie bo go nie chce to wtedy zajmie się Rachel bo jeszcze jej nie miał?!)
Cała kłótnia pomiędzy Santaną i Rachel... Santana była zdzi..rowata, i co z tego jak po 2 odcinkach się "pogodziły" a to wszystko było takie sztuczne że nie wiem, w ogóle cała ta przyjaźń Santany i Rachel jest sztuczna.
- Klaine - wg mnie para bez jakiejkolwiek chemii, nw co ludzie w nich widzą, ale ok.
- Blaine Anderson - wrrrrr jak widzę go to mnie trafia i jeszcze jak śpiewa to robi miny, jakby zaraz miał rodzić normalnie.
- Sam Evans - straszną postać z niego zrobili, masakra
- Lubię Brittanę , czy Quick, ale robienie par "Licealnych" jest trochę nierealne, no ale to "Glee"
- W odc. 5x14 nie wiemy, czy Will jest trenerem "Vocal Adrenaline" , mało co o nim wspominają.
- Blaine, taki wielki przyjaciel Tiny, a nawet nie wspomni "Dzwoniłem do Tiny", Tina coś tam..
Wrócę jeszcze do tej Rachel. Nie lubię jej głosu, piosenki, w których mi się podobała mogę policzyć na palcach jednej ręki. Może Quinn i Tina nie miały wielkich głosów jak ona, ale przyjemniej mi się je świetnie słucha. A moje ulubione głosy damskie to zdecydowanie Mercedes i Santana, przy czym, mam takie wrażenie, że Santana zawsze jak śpiewa w duecie stara się przekrzyczeć drugą osobę (np. "Valerie") jakby chciała pokazać, że jest lepsze od współśpiewającej osoby. Tak jak uwielbiałem Santanaę do odc. "Frenemies" tak teraz jej nie znoszę. Stanąłem po jej stronie po kłótni, bo moim zdaniem, Rachel niepotrzebnie się kłóciła, bo to San miała być jej dublerką, ale Santana pokazała jaką jest s**ą w odc. "100". Nie dosyć, że to był pomysł Quinn, żeby podmienić te głosy, to Santana mówi to przy wszystkich, żeby wyśmiać Rachel. Skąd Rachel ma znać jakiegoś Rydera, skoro ona rozwijała się cały czas w Nowym Jorku, podczas gdy Santana nie wiedziała co ze sobą zrobić i wracała co do 2 odcinki do Limy. Wiem, że Glee jest nierealistycznie, ale jeśli w 6 sezonie nie będzie tej Limy na prawdę, to wolę oglądać wszystkie oryginalne postacie w Nowym Jorku. Wiem, że to nie możliwie, żeby każdy się przeprowadził do Nowego Jorku, but "it's Glee". No i jeszcze jest coś, co mnie "trapi". Zakończenie roku (5x13) ma miejsce w maju, podczas gdy następny odcinek już chyba w 2014 (styczeń-luty). No i Santana wyjechała na Lesbos z Brittany na kilka tygodni, potem na Hawaje na kilka tygodni, ale żeby 7 miesięcy spędzać na wakacjach? Nie czaję troche tego. Mogliby to jakoś wyjaśnić, że Santana i Brittany gdzieś się przeprowadziły, albo coś.Irytującą rzeczą dla mnie jest rozwalenie chyba najlepszej serialowej przyjaźni - Kurcedes. Przecież oni przez 1 i 2 sezon byli best friends, teraz są może close friends, ale dla mnie to za mało. Rachel od początku irytowała Kurta, ale nigdy nie powiedziałbym, że się zaprzyjaźnią, poza tym Amber i Chris mają jakąś taką przyjacielską "chemię" i widać, że ich przyjaźń jest wyniesiona z prawdziwego życia, nie wiem, czy Lea i Chris się przyjaźnią, ale myślę, że ich relacje nie jest tak silna, jak Amber i Chrisa.
Mnie denerwowało Np to że Kurt był z Mercedes bardzo blisko przez 3sezony byli bardzo dobrymi przyjaciółmi a w 4sezonie jakby o niej zupełnie zapomniał w ogóle o niej nie wspominał jakby nie istniala. To samo tyczy się Rachel i Quinn w 3 sezonie w szczególności było pokazane jak ich przyjaźń się rozwija potem w 4sezonie raz się zobaczyły a teraz zupełnie nic chodzi o to ze Rachel nawet nie wspomina o Quinn a w odcinku 100 i tym następnym w ogóle żadnej interakcji pomiędzy nimi nie było nawet cześć sobie nie powiedziały a kiedy Santana pojechała po Rachel to liczyłam że to Quinn za nią pójdzie do tej łazienki
ja tak samo, liczyłem, że pójdzie Quinn, ale rozmowa Mercedes i Rachel była również urocza, Mercedes tylko pokazała, jak świetną jest przyjaciółką. Nie mówię, że Santana jest jakaś beznadziejną przyjaciółką, ale ona jest dobra tylko dla Britt, ewentualnie dla Quinn, resztę ma nosie.
Co jeszcze do absurdów oczywiście wiem że Glee to serial komediowy, ale dla mnie dziwne było to oblewanie tymi koktajlami mniej lubianych/popularnych uczniów... Wszyscy o tym wiedzieli i nauczyciele i dyrektor i pewnie nawet rodzice i nikt nic z tym niby nie zrobił? jak jakaś patologia trochę. Doszło nawet do tego że to stało się codziennością dodatkowy punkt w programie nauczania i Rachel zaczęła nosić ciuchy na zmianę do szkoły żeby się przebierać jak zostanie oblana a jej tatusiowie na to nie reagowali?
Mnie irytowało troszkę również, że jak ktoś inny chciał solówki (Santana, Mercedes, Tina) to Will był wiecznie niezadowolony, a jak Rachel to by jej 5 chciał od razu dać.
Ja dodam jeszcze od siebie że pewne rzeczy się w ogóle nie zgadzały w serialu, bądź zaczynali jakiś wątek i potem on w magiczny sposób znikał.
Oglądałam ostatnio 1 sezon i z takich absurdów to zauważyłam jeszcze kilka : po pierwsze Terri w samochodzie Quinn, Quinn zamknęła auto bo potem je otwierała więc musiało być zamknięte wchodzi do środka a tam sobie siedzie Terri jakby nigdy nic z uśmiechem, czy ona była taka super że potrafiła się włamać do auta nie uruchamiając przy tym alarmu ani nic?
Po 2 praca Finna w 1 sezonie. Quinn cały czas kazała mu iść do pracy żeby mieli pieniądze na potrzeby związane z ciążą, widziałam że Finn pracował z Puckiem u Terri ( widziałam takie zdjęcia ale nie jestem pewna) i co potem się z tą pracą stało>? odeszli czy co? Następnie dostał przecież pracę jako "inwalida" bo Rachel mu pomogła wkręcić jakiegoś gościa że Finn jest inwalidą i żeby tamten dał mu pracę bo go oskarżą o dyskryminację. I niby dostał pracę, a tu potem o tym zupełnie zapomnieli, przecież jeszcze był przez kilka odcinków z Quinn więc mogliby chociaż pokazać czy wspomnieć że on idzie do pracy, albo powinien jeździć na wózku czasami - gdyby wychodził do pracy bo w końcu dostał ją jako inwalida, nie wiem ale ten wątek był dziwny, to zostało na odpierdziel zrobione,
Kilka rzeczy ode mnie:
- irytuje mnie troche Unholy Trinity. Uwielbiam każdą z osobna (no może Santanę i Brittany trochę bardziej niż Q, ale ją też bardzo lubię), ale jak dla mnie one w 3 nigdy nie były jakimiś przyjaciółkami. To znaczy oczywiste jest to, że Santana i Brittany są, ale również Quinn i Santana, ale Quinn i Brittany? Przecież Quinn była bliżej chyba z Mercedes, Rachel czy Artiem, a Brittany z Samem, Artiem, czy nawet Tiną. Mogliby pokazać, że Q i Britt też się jakoś kumplują, no szkoda już za późno.
- Irytuje mnie to, że Tina nie trafiła do NY. Już wystarczająco dziwne wydaje się, że 3 z 4 maturzystów udaje się do NY, no to juz jedna w te czy w te nic nie zmieniłaby moim zdaniem.
- Trochę dziwne ze strony RIB było to, że nowi nie zaśpiewali nawet linijki w jubileuszowych (ich ostatnich) odcinkach. Z tego co wiem, to w 6 sezonie wystąpią pewnie w 1-2 odcinkach (mamy tylko się dowiedzieć co u nich i to pewnie będzie na tyle) a głosy, trzeba przynać, również mają genialne.
Ja uwielbiam Unholy Trinity, ale co do Santany to nie wiem czy ona nadaje się na przyjaciółkę. Britt kocha więc jest dla niej miła, no ale dla reszty no comment, jeszcze potrafi być miła i wspierać Quinn.
A mnie zastanawia jedna rzecz, czy Quinn i Finn spali ze sobą? Kiedy całują się w sypialni Quinn mówi do Finna " You should be my first" czyli że coś było na rzeczy, ale nie wiemy nic więcej o tym.
też lubię Unholy Trinity, ale zwróc uwagę, ile one miały razem scen 3-4? Quinn i Brittany nigdy się nie przyjaźniły, jak dla mnie Q miała lepsze relację z Merc, Artiem czy Rachel, a Brittany z Samem, Artiem, Blainem i Tiną. A Santana w stosunku do Quinn i Brittany chyba najbardziej jest w porządku.
Co do Q i Finna - nie, Santana odebrała Finnowi dziewictwo, Quinn odebrał Puck, w sezonie 2 gdy się zeszli, nie było nic wiadomo, czy spali ze sobą, raczej nie.
ja jako shipper Quick nigdy nie lubiłem Fuinn, więc nie pamiętam za bardzo, ale nie sądze.
Ja lubiłam momentami Fuinn
a co mnie jeszcze irytowało? Postać Finna który mieszał w głowie Rachel i Quinn, a w 2 sezonie strasznie wkurzył mnie tym że namawiał Q do zdrady Sama do zostawienia go i jak w końcu Q wybrała Finna to ten po pewnym czasie ją zostawił a niby tak bardzo chciał z nią być i przez niego ona zrezygnowała z Sama i nie była potem szczęśliwa. nie pokazanie Quinn w szpitalu, auto uderzyło w nią od strony kierowcy, musiała być nieźle pogruchotana, a ona nie miała nawet małej ranki na sobie. Powinni bardziej poważnie potraktować ten wątek i pokazać ją w szpitalu. Tak samo reakcja na wszystko jej przyjaciół really?! Tylko Rachel się przejęła a reszta jakby miała to gdzieś. dalej Finn bijący Pucka po tym jak się dowiaduje że dziecko nie jest jego. Finn tłucze Puck po twarzy i to.ostro ale potem kiedy Will ich rozdziela Puck nie ma nawet siniaka na twarzy
A jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała w drugim sezonie odcinek z duetami. Rachel i Finn przebrali się za księdza i zakonnicę i specjalnie zepsuli swój występ żeby dać wygrać Samowi i Quinn żeby Sam został w chórze. Jednak kiedy Sam i Quinn zaśpiewali świetnie piosenkę Lucky, Rachel i Finn byli bardzo zaskoczeni, a przecież dobrze wiedzieli jak Quinn śpiewa i jaki ma głos i wydaje mi się że Finn wiedział jak śpiewa Sam. Wkurzyły mnie potem pretensję Rachel że Will postanowił wystawić duet Q i Sama na zawodach, jaka ona była wielce oburzona s sama się podłożyła przecież, a poza tym Quinn i Sam zaśpiewali świetnie
To już troche takie czepianie się. "Glee" nie jest pierwszym i ostatnim serialem w którym takie rzeczy się dzieją :)
Co do reszty - też lubię Quinn, ale ona jakoś poważnie nie była traktowana w serialu, zwróc na to uwagę, nawet się ucieszyłem w 4 serii, że jej tak dużo nie było, bo strasznie zniszczyli tę postać, ale jak powróciła w piątym sezonie to bardzo mi się podobała.
Pucka też lubię, ale również mi go nie brakuje - w 4 serii praktycznie go nie było nie przeszkadzało mi to. Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam starą obsadę, ale to wcale nie jest takie złe, że pojawiają się raz na jakiś czas, niż jakby mieli się pojawiac co chwilę i dostawać denne wątki (patrz Tina, Artie).
co mogło wkurzać, to to, że jak Dianna i Mark jeszcze występowali w Glee, w 2 sezonie nie było praktycznie wcale Quick!! A oni mieli być endgame od poczatku - nie oszukujmy się, miało byc Finchel i Quick, wyszło jak wyszło, dobrze, że teraz są razem i mam nadzieje, że uslyszymy jeszcze ich duet. :)
Popularność Klaine bierze się stąd, że obecnie w serialach panuje moda na homoseksualizm. Kurt i Blaine nie mają żadnej, ŻADNEJ chemii, ale wpisują się w tę tendencję. Żeby nie było, jestem tolerancyjny, dlatego uważam, że gloryfikacja homoseksualizmu jest lekką przesadą.
Homoseksualizm, transwestytyzm i inne dewiacje, serial dla wypaczonej moralnie młodzieży
Ja tam uważam, że wypaczony moralnie jest człowiek, który usilnie nie chce zaakceptować cudzego szczęścia, które nawet w 1% nie jest jego sprawą i sieje nienawiść do innych ludzi. A Ty jak rozumiesz moralność?
Zarówno homoseksualiści jak i przedstawiciele innych "dewiacji seksualnych", jak to nazwałaś/łeś w swoich relacjach nie starają się nikomu zrobić krzywdy a po prostu się kochać. Czy miłość nie jest najpiękniejszym z uczuć człowieka? Czy wolisz emanować nienawiścią do drugiej osoby? Pewnie powiesz, że Glee propagując akceptację tych ludzi, tolerancję i właśnie miłość dla bliźniego "propaguje również straszny homoseksualizm itd. który należy wytępiać". Że to szkodliwe dla młodych ludzi- ba! W ogóle dla ludzi. To teraz zastanów się- homoseksualiści dorastający np. w latach 90., kiedy to w mediach pokazywano wyłącznie pary heteroseksualne... Pozostali homoseksualistami. Ja, osoba oglądająca "Glee".... pozostaję heteroseksualna.
Ci ludzie nie robią Ci niż złego swoją egzystencją, oni chcą godnie żyć i się kochać, nic poza tym.
Kiedyś czytałam bardzo ciekawą i bystrą wypowiedź nt braku akceptacji dla homoseksualizmu i emanowaniu tą nienawistną postawą - to jest jak przychodzenie do kawiarni, zamawianie ciastka i dowiadywanie się, że ktoś odwołał twoje własne zamówienie. Homoseksualistą jest tu oczywiście człowiek zamawiający ciastko, odwołującym zamówienie- zapalczywy przeciwnik praw homoseksualistów. Trafnie pokazuje to jak absurdalna jest Twoja postawa. Ty emanujesz nienawiścią, oni chcą się po prostu kochać. Homoseksualista to taki sam człowiek jak Ty. Dewiacją jest zoofilia czy pedofilia, ponieważ to sytuacja, w której zwierzęciu bądź dziecku dzieje się krzywda. Czy w związku homoseksualnym komukolwiek dzieje się krzywda?
Jedna z zasad etyki:
Życie ludzkie jest własnością jednostki oraz podstawą jej wolności, a odbieranie go jest pozbawianiem wolności w sposób ostateczny.
Reasumując: dopóki TOBIE czy KOMUKOLWIEK innemu nie dzieje się krzywda, nie jest to w żadnym stopniu niemoralne. Miłość homoseksualistów jest więc tylko i wyłącznie ich sprawą, nie robią nikomu nic złego. Spread love not hate.
Ty jesteś tak postępowa tak samo jak ludzie z Sodomy, tam też tolerancja i postępowość ogarniały coraz to większe kręgi i skutki tego znamy do dziś. Tam też chcieli godnie żyć i się "KOCHAĆ"
W historii zakryte jest to co będzie, te cykle powtarzają się nieustanie i nic tego nie jest w stanie powstrzymać. Możesz próbować to negować ale nie na darmo się mówi że historia jest najlepszym nauczycielem, ale ma najgorszych uczniów i ty jesteś tego przykładem.
Twoja wypowiedź jest przykładem koronkowej roboty "tęczowo-postępowych", tu nawet nie ma co komentować, degrengolada bije od Ciebie na kilometr, takiej ilości gargantuicznej pustki i zakłamania dawno nie czytałem. Ty sama nie wierzysz chyba w to co piszesz np "Życie ludzkie jest własnością jednostki" bez jaj. Gdzie masz tą wolność w UE?? Wszędzie zakazy, nakazy i przymusy, dyrektywy itd. Nawet dzieci już nie są własnością rodziców.
Dziś wolność masz w rozpuście i w genderyźmie, który polega na demoralizacji dzieci, oczywiście cudzych bo gendermeria swoich dzieci za dużo nie posiada, bo je wyabortowała a nawet jak swoje zepsują moralnie do szpiku kości to jest ich za mało by "postęp" szedł zgodnie z duchem tęczowych. Dlatego muszą sięgać po dzieci cudze i to pod przymusem.
Ten serial jest przykładem demoralizacji nastolatków, którym chce się pokazać nowy wzór kolorowej zdemoralizowanej młodzieży, no sorry ale dla mnie rozpusta i demoralizacja nie jest żadną wolnością tylko upadkiem jednostki.
Ty nie widzisz tego że dziś jesteśmy współczesnymi niewolnikami?? Nawet dzieci już nie są własnością rodziców. Zacznij się trochę interesować wydarzeniami co się dzieje bo chyba nie masz o tym pojęcia. Tylko niewolnicy i szaleńcy nie interesują się polityką, im wszystko jedno jak żyją.