Rzadko piszę na filmweb i rzadko w ogóle komentuję jakieś dramy, ale tym razem muszę. Nie rozumiem, dlaczego ta drama jest gorzej oceniona niż na przykład Królowa Łez. Jest tu o wiele lepsza chemia między bohaterami, nie ma głupiego tematu amnezji, bohaterów ciągnie do siebie. Może są czasem dziury w scenariuszu, ale ogląda się o wiele lepiej i nie ma nudy. Zakończenie satysfakcjonujące, czego nie można na przykład odpowiedzieć o Królowej Łez.
Zgadzam się w 100%. Rozumiem rozczarowanie pewnymi wątkami w ostatnim odcinku ale tylko ci którzy przeczytali webton wiedzą że scenarzysta mocno trzymsl sie oryginału. Oczywiscie nogl to zmienic ale znaleźli by sie i tacy ktorzy pluli by na tworcow serialu. Trudno wszystkim dogodzic co nie zmienia faktu ze ajtorzy i fabula byly fantastico.
Właśnie nie czytałam webtona, ale słyszałam, że scenarzysta trzymał się oryginału. Nagonka na ostatni odcinek jest naprawdę niezrozumiała. Ja tam dostałam w nim wszystko, co potrzeba. Łącznie z odejściem od typowej dla Koreańczyków pruderii, która czasem przestaje być urocza, a staje się żenująca i denerwująca. Ktoś, kto oglądał kilkadziesiąt dram koreańskich, wie, jak bardzo jest to pozycja wartościowa na tle innych. A Koreańczycy naprawdę potrafią nawyprawiać w ostatnim odcinku tak, że szkoda gadać. Tym bardziej, jeszcze raz to powtórzę, nie rozumiem nagonki na ostatni odcinek.
Ale fajny komentarz! Nie jestem jakąś fanką dram ale fakt że mało która jest wartościowa i nie przesłodzona. Myślę że to dlatego when.... odniosła taki sikces. Scena z Argonu i z misji YYS co niektórym skojarzyły się z wojną na wschodzie i stąd oburzenie. Tak to jest jak ludziom myli się fikcja z realem.
Też tego nie rozumiem, lepsze to niż zostawił wiadomość, albo pojawił się po roku, kto czeka na faceta rok?
Widzę, że mnie próbujesz sprowokować dając po 10 dniach swój ambitny komentarz, gdyż nie odpowiedziałam Ci na poprzedni. Przykro mi, ale nie mam zamiaru się z Tobą publicznie tu kłócić. Życzę powodzenia w szukaniu dram, które nie są nudne i durne. Tudzież oglądania seriali innych produkcji.
Inteligentni rezygnują z oglądania nudnych i durnych seriali i nie dają 10 jak grają manekiny bez emocji,uczuć i namiętności które są priorytetem w małżeństwie
jeśli wolno - to trochę nie zgadzam się z porównaniem do Królowej Łez - który też cenię bardzo wysoko ze względu na rewelacyjną grę Kim Ji won - w tamtym serialu jest cały wachlarz emocji - i pod tym względem wraz z partnerującym jej Kim So-Hyun-em stworzyli niesamowitą parę - według mnie ciut lepszą. Poza tym mamy zupełnie inne tło obu bohaterek dla porównania - tutaj wyciszoną, ale świadomą swoich możliwości "milczącą" żonę - która buduje swoją siłę i pewność siebie z każdym odcinkiem - a tam pewną siebie bizneswoman, której usuwa się grunt pod nogami zarówno w sferze zawodowej jak i osobistej - i ta faza przejścia, i odbudowy, aż do zaplanowanej operacji była fantastycznie zagrana - pomijam już 2 ostatnie odcinki "walki o prawdę" w królowej łez - bo to jakby osobna akcja - która mnie przekonała, choć nie w całości.
Lubię pogłębione analizy bohaterów, pokazanie ich walorów a scenariuszowo trzymanie się profilu charakterologicznego - aby wszystko miało swój sens i porządek - i akurat w obu pozycjach - ten element był na bardzo wysokim poziomie.
Ładnie napisane. :) Mam zupełnie inne odczucia jeśli chodzi o parę z Królowej Łez, ale zachęcająco to napisałeś i z argumentami.
do kocówki byłem gotów okrzyknąć to najlepszą k-dramą przynajmniej z tych które widziałem ,z czymś więcej w scenariuszu niż rozmans. Praktycznie zero tego kiczu i sztampy czyli : 10 plot twistów , wiecznie wymykających się złoli, rzucania z miłości , bejtu w początkowych odcinkach aby zacząć marudzić i przeciągać w nieskończoność byle wyszła zakontraktowana ilość odcinków . Ale potem przychodzi końcówka i jakby ktoś napluł mi w twarz . 10 i 11 odcinek jeszcze jakoś bym strawił chociaż już po kilkunastu 'koreańcach' jestem na to wyczulony ale 12 odcinek to poezja . Bo fantazja , fantazja jest od tego.... No i chyba autor wziął sobie słowa piosenki za bardzo do serca i poleciał na LSD .Już nawet myślałem że zrobi się z tego moda na sukces i okażą się rodzeństwem , ale powód i ta akcja w dżungli Afryce zwaliła mnie z nóg . Zawsze twierdziłem że te 5 minutowe zakończenia z buzi i przytulasem to porażka ale trzeba uważać co się sobie życzy :D. No nic skończyło się jak zawsze wielkim rozczarowaniem. Trza czekać dalej na pierwsza drame która nie zmusi mnie do przewijania i zajefanym zakończeniem.
Koreańczycy ogólnie masakrują zakończenia. Te słynne pięciominutowe zakończenia z całusem czy przytulasem męczą mnie strasznie ( czasem po prostu patrzą na siebie tylko po rocznym rozstaniu), a tu było fajne domknięcie całości, dlatego mi się podobało. Ogólnie z tego powodu zaczęłam spoilerowac zakończenia, bo szkoda mi czasu. Choć są też perełki z pięknym zakończeniem. Jak na przykład w It's Ok not to be ok. Jest świetne od początku do końca. Ale po dwóch latach mam zastój, więc jak znajdziesz coś bez przewijania, daj znacy:)
Są różne dramy - i znam te co zakończenia są bliskie perfekcji - gorzej z wypełnieniem. I faktycznie wspomniany "It's Ok not to be ok" do nich należy - ale DOBRE zakończenie wcale nie musi być "dobre" - ważne by pasowało i nas poruszyło - takich pozycji też jest dosłownie kilka gdzie nie ma co się czepiać. Zachęcam Cię do znajomych - spójrz na moje oceny - może znajdziesz wśród nich - coś czego nie widziałaś .... a z pewnością mocno Cię pozytywnie zaskoczy.
its ok not to be ok dalej sprowadza się do tego samego co jestem winny zamachu na twojego brata ( który nawet nie został tu zgłębiony). Oglądałem tą serię z zaciekawieniem dla kreacji postaci dopóki nie posypało się to na koniec . niby takie argumenty przemawiają ale nie w rzeczywistości .no może jak już zauroczenie blednie jako przepychanka i nic poza tym.
its ok not to be ok to dosłownie kopia tej dramy zajefajna do finału , kupiła mnie kreacja autorki tych książke i brata 'rainmana' tak samo tu milcząca dziewoja i apodyktyczny z pozoru MC, ale za każdym razem zakończenie niesatysfakcjonuje.
Jaki świat byłby nudny gdybyśmy "sztukę" filmową odbierali tak samo. Zauważcie - jeden serial - a tak różne spostrzeżenia - i każde z Nas zauważa inną istotną rzecz, która przykuwa uwagę - i jak przyjemnie się o tym rozmawia. Ja lubię jakość, scenariusza, gry aktorskiej - cenię nietypowy pomysł - nawet jakość poprowadzenia narracji przy szablonowym scenariusza czasami potrafi być atrakcyjna - często decydują detale aktorstwa, dobrze dobranej pary lub "tła" dla historii.
W tym serialu - oprócz finału - bardzo pasowała mi rola bohaterki - była dla mnie przekonująca, tak samo trafiło do mnie wyjaśnienie ich wzajemnej relacji i przyczyn "dlaczego" - ale końcówka - jak to opisałem we własnym wątku na forum - zdecydowanie "in minus" - jak widać Fantazja do dramatyzmu często nie popłaca.
No niestety świat jest jednak nudny . Już Arystoteles zauważył , że ludzie wolą szantaż emocjonalny w dużym uproszczeniu od prawdziwego dramatu czy tragedii. Tak jest po postu łatwiej i tego chce większość i ten ściek nazywa się mainstreamem . Widzę coś smutnego czy w przypadku romansów uroczego to automatycznie kopiuj wklej emocje , bo taka reakcja wydaje się ludziom naturalna a tych co analizują albo śmieją się w "nieodpowiednich" momentach nazywa się socjopatami. Dramat czy tragedia powinny budzić wewnętrzne refleksie . Kiedyś obejrzałem dokument który dostał Pulizera o jednym z krajów Afrykańskich z eksplozją demograficzną który spowodował we mnie wewnętrzną przemiana , coś czego żaden dramat fabularny nigdy nie osiągnął i zakładam że nie osiągnie .
( dobija mnie ten enter) A co do czerpania przyjemności to podobnie do Ciebie jedyny sens w oglądaniu tych górnolotnych pozycji odnajduje w scenariuszu i grze aktorskiej . I w tej dramie jest co doceniać ,bo jeżeli aktorka przygotowała się do tej roli od zera to chylę czoła gdyż wyszło to naprawdę dobrze. Niestety to co jest drugim problem takich produkcji ( nie powinno się mieszać gatunków w dramacie ) , jednocześnie pozawala mi w ogóle na oglądanie . Dlatego np preferuje Anime na dramami gdyż tam poziom oczekiwań jest całkiem inny i do tego są takie perełki gdzie zabawa gatunkiem wychodzi mistrzowsko jak np.Stains Gate Według mnie te k-dramy są dla ludzi którym brakuje w życiu emocji . Jak już wspomniałem na świecie jest dużo więcej prawdziwych dramatów które spotykają się z ignorancja a i jak widzę lament nad samotnością i skomplikowanymi relacjami rodzinnymi obrzydliwie bogatych ludzi , granych przez aktorów po dziesiątkach operacji plastycznych , w kreacjach które mogłyby wykarmić tysiące dzieci to mnie krew zalewa , a nie współczucie .Skądś się to bierze że dzieci w Afryce w swojej sytuacji kurczowo trzymają się życia a Korea ma jeden z najwyższych udział procentowy dzieci popełniających samobójstwa. Dobra bo już odleciałem i raz że świata klawiaturą nie zmienię to dwa sam jak nie wiem co z sobą zrobić to je odpalam . PEACE
Dobrze piszesz ... ciekawe spostrzeżenia - i masz sporo racji. z tego wnioskuję że wiesz po co - kręci się filmy i seriale - dokładnie po to aby ludziom, żyjącym "bez określonego celu" i "z nadmiarem czasu" dać rozrywkę - różnoraką w zależności od potrzeb (wolę określenie "słabości"). Wyszło że sam do tego grona w jakimś sensie się zaliczam choć - swoje cele w życiu osiągnąłem i faktycznie dysponuje mnóstwem czasu - a co do będzie dopiero na emeryturze ...
Przyznaję Tobie Rację - cieszą mnie często "zagrane sytuacje" które dla ogółu śmieszne nie są - w tym co oglądam - poszukuję autentyczności, prawidłowości ciała z tym co słychać, lub czuć - tego uczą w szkołach aktorskich - co ciekawe w wielu "zachodnich produkcjach" razi mnie brak konsekwencji - rzekłbym wręcz "odwalanie kolejnych scenek" ze scenariusza - zauważyłem natomiast w wielu produkcjach azjatyckich że baczną uwagę na to zwracają - przez to tworzy się "wiarygodny klimat" - a to bardzo zadowala mnie jako oglądającego.
Nie przeszkadza mi mieszanie gatunków - dobrze abym przed seansem to wiedział - łatwiej się przygotować do odbioru i oceny danego dzieła. Też mnie ciut wadzi oglądanie historii "o obrzydliwie bogatych" ale też wiem i zdaję sobie sprawę, że oglądanie "biednych" jest mało atrakcyjne dla ogółu - w takich czasach żyjemy.
nawiązując do ostatniego z poruszonych przez Ciebie tematów "samobójstw nastolatków" w krajach azjatyckich - to wynika ono po pierwsze z ogromnych różnic klasowych, ogromnej presji oraz co poraża ze strachu "opiekunów" przed konsekwencjami ich działania - łatwiej "nie podjąć działań" - to tyczy się całej azjatyckiej kultury - w naszej zachodniej kulturze na szczęście daje się być "odmieńcem" i mieć "wy...bane" i to przechodzi .... TAM nie przejdzie.
Dziękuję za ciekawy pogląd na sprawę - i Mam Prośbę podrzuć mi kilka ciekawych "Anime" - bo oprócz takich jak Arcane, Ricky i Morty, Niezwycięzony - ale i Your lie in April oraz Niebieskooki Samuraj - to zbyt wielu nie znam - jeszcze mi się przypomniał "Oderwij wzdłuż linii" i "Horseback jack" który na swój sposób też były mocnym głosem prawdy życiowej. Dobre typy są cenne!