Osobiście oglądam tą niesamowitą kreskówkę po angielsku, w wersji oryginalnej ;) i jestem bardzo ciekawa czy komuś jeszcze "bliższa" jest Candace niż Fretka ;)) W sensie kto jeszcze ogląda po angielsku ;))
Ostatnio sięgnęłam po oryginał.
Zarówno dubbing polski, jak i oryginalny mają plusy i minusy, choć przyznam, że do gustu przypadł mi bardziej ten pierwszy. Wady oryginalnego są bowiem... dosyć wyraziste. Zalicza się do nich głos Fineasza- w polskiej wersji ma zwyczajny, a przyjemny dla ucha, podczas gdy w angielskiej z lekka skrzeczący, przerysowany. "Oto jest spółka zło Dundersztyca" wypada genialnie- wersji oryginalnej zaś brakuje tego sielskiego klimatu. Angielski dubbing jednak przewyższa polski choćby swoją wersją nazwiska wspomnianego naszego zuego naukowca- Doofenschmirtz brzmi o wiele lepiej i wywołuje uśmiech na twarzy.
wolę polski dubbing ale też dostrzegam plusy oryginału - m.in. kocham jak Dundersztyc mówi "Perry the Platypus!" :D
I ten jest dobry, i ten. Czasami gry słowne są lepsze w polskim, a czasem w angielskim :) najlepiej oglądać obie. A wiecie może kiedy ma być 3 seria?
Polski dubbing jest niesamowity, jeszcze nie oglądałem nic tak rewelacyjnie zrobionego, a widziałem już wiele. Głosy są pełne uczuć, emocji i przeżyć! A już absolutnym mistrzostwem świata jest głos Izabelli podkładany przez Justynę Bojczuk (sweeeet). Kurcze dziewczyna zasłużyła na Oscara w tej kwestii, podobnie jak Monika Pikuła dająca głos Fretce. Ale tak naprawdę wszystkim należą się wielkie BRAVA za dubbing.
Osobiście wolę dubbing polski, mam nadzieję, że nie dlatego, że ten usłyszałem pierwszy ;) Ale głos Fineasza w oryginale jest zdecydowanie gorszy.
Odnośnie polskiego dubbingu. Polaczki mają to do siebie że umieją wymyślać imiona dla postaci z zagranicznych animacji.
W tym Fineaszu i Ferbie jest pełno przetłumaczonych i zmyślonych przez Sun Studio Polska imion:
Phineas - Fineasz
Candance - Fretka
Jeremy - Jeremiasz
Doofenshmitz - Dundersztyc
Perry the Playptus - Pepe pan Dziobak
Oczywiście oryginalny ma swoje plusy i minusy, ale największą wadą polskiego dubbingu jest tłumaczenie oryginalnych imion po polsku lub wymyślanie jakiś bzdetów. Kto jest za niech się wpisze.
To akurat dotyczy nie tylko polskiego.W fińskim Fineasz nazywa się Finias,a Dundersztyc -Tohtori Tollontyö.Mi to tam nie przeszkadza.
Osobiście wolę polski dubbing,choc w oryginalnym Fretka lepiej śpiewa.
To, że Fredka to w oryginale Candance to jest już w pierwszym poście w tym wątku. Dla mnie lepiej brzmi Fredka, pewnie, jak zazwyczaj w takich wypadkach, kwestia przyzwyczajenia.
PS: Dundersztyc to nie imię, tylko nazwisko.
Akurat większość z tych rzeczy została zgrabnie przetłumaczona, by brzmiała bardziej swojsko. Jak może "Fineasz" przeszkadzać, to ja nie rozumiem. A do "Fredki" też już się dawno przyzwyczaiłem. Dla mnie, to imię trochę podobnie do Franki, rzekomo to żeńska odmiana imiona Fred.
wolę z dubbingiem. Głównie dlatego, że oglądam to mniej więcej ze względu na Dundersztyca i Fretkę, a ich oryginalne głosy mnie denerwują :]
Głos Fineasza w polskiej wersji wymiata. Oryginalny wydaje mi się taki jakiś za stary. Ogólnie bardziej pasują mi głosy postaci w polskiej wersji. Gorzej jednak z tłumaczeniem. Czasami jest niekonsekwentne i nie podoba mi się zmienianie imion postaci. Mimo, że wyszło fajnie. Tylko czemu czasem mówią Jeremy, a czasami Jeremiasz? Albo Milusie zamiast Miłosie? Wpadek trochę jest, a szkoda.
A mi się zawsze wydawało, że oni mówią Miłośie, albo może mam jakieś przesłyszenia ;p
Polska wersja jest ok, ale czasem zdarzają się "zgrzyty" Przykładowo w odcinku gdy Dundersztyc zbudował machinę powodującą opady, żeby w TV nie było meczu, tylko jego ulubiony hiszpański serial. W oryginale gdy został powstrzymany przez dziobaka, zamiast standardowo zapodać "Curse you, Perry the Playptus" krzyknął to zdanie po hiszpańsku. ("Maltido seyas, Perry el ornitorrinco!") W wersji polskiej niestety zawołał coś ni to po polsku, ni po hiszpańsku