Nie tak dobry jak poprzednie, ale dając główną strzelaninę w dziewiątym wiadomo było, że finał tego nie przebije. Najbardziej podobało mi się jak firma załatwiła Milligana. A tak się cieszył, że wykiwał wszystkich. ;)

zgadzam się, mocne rozczarowanie. W zasadzie nic się nie działo w ostatnim odcinku. Jedyna scena, która była świetna to zatrudnienie Milligana w mafinym "corpo"; majstersztyk :))

Mnie ciekawi, dlaczego Lou nie został ranny w nogę. W pierwszym sezonie kuleje...

Była wzmianka o rwie kulszowej, do tego był ten sen żony Lou, gdzie było pokazane, że jeszcze jako młody - kuleje.
Ciekawy tez ten motyw z Hanzeem, czy ta rozmowa o zmianie twarzy nie sugeruje, że to przyszły... Lorne Malvo? :)

A ja sobie ubzdurałem, że zostanie ranny w tym sezonie:P

Według wywiadu z twórcą, to Hanzee zostaje Mosesem Tripolim z pierwszego sezonu, a w ostatniej scenie, na boisku jest jego przyszła prawa ręka - Mr.Wrench.

Ciekawa sprawa, tego nie wyłapałem ale faktycznie kilka wątków by na to wskazywało, Hanzee mówił że chce zmienić życie, założyć własne imperium, a później coś o odcinaniu głowy jako "prosty przekaz", z tego co pamiętam grubas przy homarach kazał sobie przynieść głowę Malvo, a robotą zajmowali się przecież chłopcy z boiska. Z resztą ten facet co z nim gadał mówił o zmianie nie tylko wyglądu ale i kompletnej przemianie. Tylko jedna sprawa mi nie pasuje, szef mafii Fargo był trochę rocznikowo za młody w 2006, a Hanzee powiedzmy że był ok 40-stki w 2 sezonie. Poza tym szkoda że miałby się przeistoczyć w takiego mafioza-spaślaka.

WTF, strasznie mi to trudno zrozumieć i wyobrazić, że ten gruby koleś wcinający homary to Hanzee, ja rozumiem cuda medycyny i operacji plastycznych ale żeby aż tak ?? :P

Też trochę mnie to zniesmacza, tym bardziej że Hanzee był drobnej postury. Myślę że zawalili dobór aktora w 1 sezonie i "wybrnęli" z tego w strasznie absurdalny sposób, a szkoda. Trzeba było postarzeć trochę Indianina zmienić fryzurę i jakieś drobne korekty, tak jak to zrobił Malvo zanim stał się dentystą. Trochę scenarzyści zaspali albo Hanzee nie miał czasu na Fargo sezon 1 ze względu na występy w Longmire i Red Road.

Moim zdaniem chcieli po prostu na siłę połączyć postać Hanzeego z pierwszym sezonem. Nie mieli pewnie żadnego wyjątkowego pomysłu, więc pomyśleli o Tripolim (pewnie przez to, że nie było zbyt dużo wiadomo o tej postaci).

Też mi przeszło przez myśl, że Malvo to jakaś inkarnacja Hanzee ;) i w pewnym sensie tak jest, obaj byli wcieleniami destrukcyjnej siły i okrucieństwa, choć Malvo był w tym "czystszy" ;)
No ale jak twórcy twierdzą, że Hanzee to Moses Tripoli, to również bardzo ciekawa możliwość. W Fargo fajne jest to, że nic nie jest jednoznaczne.

Bardziej pasowałby na Malvo, no ale jak tak postanowili, to trudno :P

Malvo musiałby być po 70-ce, a sam Hanzee nie planował chyba być zabójcą na zlecenie do śmierci, szef mafii Fargo faktycznie lepiej pasuje.

Widzę, że nie tylko mi przyszedł do głowy taki pomysł tuż po obejrzeniu ostatniego odcinka. Fakt, że byłoby to naciągane, ale charakter postaci bardzo podobny.

I mi też, po tym UFO, to jakoś by mnie to nie zdziwiło xD

On nie miał rwy kulszowej tylko został postrzelony na pasach. Zapewne wydarzyło się to jakoś później.

Lou został ranny w nogę zupełnie innych okolicznościach ;) Jest o tym mowa w pierwszym sezonie. Molly była akurat w szkole, kiedy powiedzieli jej, że ojciec został ranny podczas pościgu za jakimiś złodziejami, czy coś w tym stylu. W każdym razie to nie miało nic wspólnego z Gerhardtami.

A rwa kulszowa to był raczej żarcik Betsy ;)

A rozwiniesz jakoś swoją wypowiedź?
Dla mnie odcinek był dobry. Po strzelaninie z tamtego tygodnia tym razem raczej nie należało się spodziewać niczego wybuchowego. Niemal wszyscy gracze nie żyją, pozostały jakieś smętne niedobitki, które również czeka smętny koniec. Shotgun, więzienie, korpo. Ten odcinek służył domknięciu wątków i tyle. Cieszę się, że Hanzee przeżył, zwykła śmierć jakoś do niego nie pasowała ;D No i cudne nawiązania do pierwszego sezonu. Będę tęsknić za tym serialem

Ja się cały sezon bałem że Lou albo jego teść ukatrupi Hanzee, skończyło się szczęśliwie. Co do samego odcinka 10 to był bardzo dobry, przypominam że w 1 sezonie kulminacja też przypadała na odc.9 więc nie wiem na co liczyliście. Ja nie jestem rozczarowany i bardzo podobało mi się nawiązanie do kolegów Żyda i niemowy z poprzedniego sezonu, lepiej bym tego wątku nie zakończył. Sielanka rodzinna Lou bardzo podobna do tej z jego córką w 1 sezonie.

lol to ja nawt nie skumalem ze to byla retrospekcja bo wiekszosc ogladalem po ang ktory szkole:) a czy mozecie mi powiedziec czy bylo wyjasnione jakie byly motywy indianca z tym mordowaniem wszystkiego co sie rusza?

To akurat nie zostało do końca wyjaśnione, nawet narrator w ostatnim odcinku informował że "historycy się o to spierają", było nawiązanie do Wounded Knee 1973 i trochę o wykorzystywaniu go w Wietnamie do czarnej roboty, po prostu się wkurzył w pewnym momencie.

żeby niby w chwili słabości chciał dać sobie przyciąć włosy ... a ta żonka tego nie zrobiła, no i Dodd oraz narzygane pod tabliczką obok knajpy ...

Ja również po 10 odcinku odczuwam niedosyt, nie mniej i tak uważam, że mimo słabszego finału serial jest bardzo dobry, tym bardziej szkoda, że wiele wątków i finał nie zostawia nas w achach i ochach. Po co na końcu 9 odcinka pojawia się UFO - co ono wnosi do fabuły ? Dwa zdrada Indianina nie bardzo jest uzasadniona w fabule i ten wątek jest nielogiczny.

Czy gdzieś była informacja co się stało z twarzą Hanzee?

Już znalazłem, został oblany czymś, pewnie wrzątkiem w końcówce 9 części przez Peggy.

Również u mnie ta ostatnia część wywarła dziwne wrażenie, słabej i odstającej od tego co było odcinek wcześniej.
Tak jakby zmienił się sposób narracji, miałem wrażenie że czegoś nie widziałem, że coś mi umknęło.

Pojawiły się pytania, nie na wszystkie są chyba jeszcze odpowiedzi.
Czy będzie coś w trzeciej serii, bo jakoś chyba dwie dotychczasowe serie mają się łączyć.

A mnie się podobał, spodziewałam się że po rozwałce, będzie spokojny finał, domykający wszystkie wątki. Podobało mi się bardzo rozwiązanie wątku Peggy i Eda. Ogólnie 2 sezon podobał mi się znacząco bardziej. Co prawda trochę nie leży mi to UFO, ale generalnie pod względem postaci, klimatu i fabuły zdecydowanie bardziej mi się podobał niż pierwszy.