Jestem po dwóch sezonach i wszystko byłoby idealnie gdyby nie ta cholerna Daisy. Już te antypatyczne postaci budzą dużo więcej sympatii bo mają swoje racje czy ich zachowanie wynika z określonego światopoglądu. Tymczasem Daisy to taki tępy szlauf, że aż ma się ochotę ją trzepnąć. Kościółkowa moralność i naiwność idzie w parze z egotyzmem i brakiem wrażliwości. Wszystko jest spajane tępotą. Koszmarnie irytująca postać.
SPOILER:
Dalej jest jeszcze gorzej :D Cień poprawy widać w sezonie 5, gdy się uczy i próbuje zdać egzaminy (podejrzewam, że mowa o ichniejszej maturze), ale tylko cień. A sezon 6 to dalszy ciąg festiwalu głupoty, ukoronowany jej idiotycznym zachowaniem w wersji filmowej.
Nie cierpię gówniary.