Ze wszystkich odcinków ten najbadziej skłania do refleksji nad rzeczami o których w codziennym życiu zapominamy.
Osoba uzależniona od internetu (od wszystkiego) ani na chwilę nie zapomina, cały czas ma świadomość problemu.
to sie nazywa dysonans, a ludzki mozg tak dziala ze do samego konca bedzie sie przed nim bronic. kiedy sprawy zajda za daleko to zeby kogos z czegos takiego odratowac trzeba by jednoczesnie zlamac/rozerwac psychike takiej osoby na kawalki i poskladac na nowo. ewentualnie musi dojsc w zyciu takiej jednostki do jakiejs katastrofalnej tragedii ale to tez konczy sie praktycznie tak samo i samodzielnie malo kto daje sobie z tym rade konczac jak postacie tego odcinka (Chris i corka drugoplanowej bohaterki z terapii grupowej).
bo w dysonansie najgorsze jest wlasnie osamotnienie zaraz po przebudzeniu. niczym Neo z Matrixa po obczajeniu reszty ludzkich powerbankow w hipnozie. nie ma drogi powrotnej i wtedy albo konczysz jak Chris albo trafiasz na filmweba :D