bezrefleksyjnie przełożył angielskie "billion" na polski "bilion", wskutek czego widzowie kanału Cinemax z odcinka "Hymn narodowy" dowiedzieli się, że wiadomy akt zgromadził przed odbiornikami TV ponadbilionową publiczność. A czy lektor ma prawo zgłosić swoje wątpliwości do czytanych dialogów, czy czyta równie bezmyślnie?
Raczej czyta bezmyślnie, bo zazwyczaj gonią terminy i musi być zrobione na wczoraj. Fuszerka i tyle.
Ale niekiedy gdy można obejrzeć film obcojęzyczny z lektorem i z napisami z telegazety to widać, że one się różnią, a nikt nie przygotowywał dwóch wersji. Lektor zawsze w jakimś stopniu ingeruje w tekst, bo lepiej może dostosować długość kwestii i naprawić takie szkolne błędy.
Inna sprawa, że z tego co wiem w ramach zmniejszania kosztów tłumacz i lektor może być tą samą osobą.
to samo pytanie zadawałam sobie oglądając Cube, kiedy lektor przeczytał, że liczba 30 ma 3 dzielniki....
Czego się spodziewałeś po filmie z lektorem. Przecież to norma. Lektor może zamienić świetną komedie w coś nie do zniesienia. Wstrząsający dramat w irrytujący przeciętniak itd. itd.
wiem, że to takie odgrzewanie starego kotleta, ale to ważne - lektor czytając tekst ma tylko polski "scenariusz" - winą należy obarczyć tłumaczy, którzy tłumaczą teksty na podstawie oryginalnych zapisów scenariuszy - oni nawet nie widzą filmu
dlatego - czasami w filmie jest mowa o facecie, a lektor tłumaczy "ona zrobiła" - w obcych języka to zazwyczaj forma bezosobowa i nie wiadomo kto co mówi jak się nie widzi
dlatego - lektor tak to tłumaczy, bo nie widzi tekstu oryginalnego i nie wie czy coś zostało źle przetłumaczone czy też nie - on tylko czyta to, co mu dali
to gołym okiem - a raczej gołym uchem słychać, że lektorzy nie tłumaczą tylko czytają gotowce, często nie wiedząc nic o filmie - dlatego czasami mamy np. zbyt dosłowne tłumaczenia (znów wina tłumaczy, którzy przekładają tekst bez oglądania filmu)