Dla każdego komu przeszkadzają nie tylko biali w obsadzie, argumentując to tym, że przecież tak nie było mam parę pytań. Taylor Swift czy inne dzisiejsze piosenki grane na balach czy w innych sytuacjach serialu są prawdopodobne? Nie mówiąc o tym co w 'historycznych' filmach czy serialach jest nagminne czyli stroje czy fryzury nie zgodne z epoką. Ludzie to jest inspirowane tą powieścią luźna adaptacja co widać w każdym fragmencie tego serialu. Co innego gdyby faktycznie miał być to film/serial poważnie historyczny, a tak jakie znaczenie ma kolor skóry aktorów? Dla mnie żadne, i uważam, że obsada została dobrana super.
A dla mnie ma, bo to chamskie wciskanie ideolo. A wiesz, że pierwszy odcinek Wiedźmina kręcili dwa razy, bo spece od ideolo uznali, że w pierwszej wersji jest za mało czarnych? Więc tu nie chodzi o wizję reżysera, a najzwyklejsze wciskanie ideolo.
kiedy nie ma różnorodności rasowej na ekranie to też jest ideolo. myślisz, że to działa tylko w jedną stronę? czarny aktor na ekranie - nachalna ideologia. sami biali - spoko, to neutralne. xD
nie zgodzę się. Jeżeli robimy film/serial osadzony w konkretnych realiach wiekowych oraz takiej kultury, to się tego trzymajmy.
Tak - w USA byli niewolnicy, to złe. Tak, rdzenni Amerykanie byli umieszczani w rezerwatach, tak w Wielkiej Brytanii czy Francji wyzyskiwano pracowników, stygmatyzowano etc.
Dlaczego nikt nie robi filmów i seriali np. o XIX wiecznej Afryce? Albo o tamtejszych bogatych rodach?
Można mieć i poprawność i otworzyć częściowo oczy białej rasie na problematykę i kulturę osób czarnoskórych. Nie trzeba tego robić w taki sposób, jak się to robi.
Polecam obejrzeć np. Kopciuszka, wersję z 1997 r., gdzie króla zagrał Victor Garber, królową Whoopi Goldberg, wróżkę Whitney Houston a księcia (z zgrozo cóż to za dziecko wyszło z połączenia rasy ciemnej z białą) facet z Filipin, aaa i jeszcze dwie córki macochy jedna biała, druga czarna. Czy w obsadzie zwykłego filmu chodzi o kolor skóry czy warsztat aktorski? Wciskanie ideologii? Nie, to jest twój rasizm i nic więcej. Zgodziłabym się, gdyby w filmie wojennym Hitlera zagrał Morgan Freeman, albo Stalina BruceLee, ale litości! W zwykłym serialu czepiać się koloru skóry aktorów??? Niedorzeczność totalna
To nie jest rasizm, to jest wyrażenie sprzeciwu wobec zakłamywania faktów historycznych. Jest to problem, bo ktoś kto nie wie, jaka była rzeczywistość w tamtych czasach, jest w stanie uwierzyć, że czarnoskórzy ludzie mieli tytuły szlacheckie. Niezgodność w muzyce, makijażu, strojach też nie jest ok, ale nie wyrządza takiej poważnej krzywdy. Przeciętny człowiek nie jest w stanie przyporządkować stroju do okresu historycznego z dokładnością do jednego wieku i nie ma powodu wymagać, aby to potrafił. Jednak to, że ludzie czarnoskórzy byli w tamtych czasach i jeszcze długo później niewolnikami i sytuacja pokazana w serialu nie mogłaby mieć miejsca, to jest wiedza podstawowa. Podobnie granie Hitlera przez osobę czarnoskórą byłoby dużym przekłamaniem. Oczywistym jest, że nikt z nas nie sięga po taki serial z zamiarem nauczenia się czegoś z historii. Niestety realia są takie, że coraz mniej osób czyta, poziomem edukacji należy się martwić. I taki człowiek nieświadomy historii (często młodzież) nie spędzi wolnego czasu na czytanie o dziejach dziewiętnastowiecznej Anglii, ale włączy sobie taki serial i będzie miał nieprawidłowe wyobrażenie o tamtych czasach. Sprzeciw wobec takich praktyk reżyserów i producentów to nie musi być rasizm, ale obawa o edukację społeczeństwa. Co innego gdyby było jasno powiedziane, że to jest serial fantastyczny osadzony w alternatywnej rzeczywistości.
"Co innego gdyby było jasno powiedziane, że to jest serial (...) osadzony w alternatywnej rzeczywistości."
No właśnie jest to powiedziane. Jest wytłumaczone. Ręce mi już opadają... Znowu jakaś 'święcie oburzona' osoba która jeno zerknęła na zwiastun...
https://www.vulture.com/article/bridgerton-recap-season-1-episode-4-an-affair-of -honor.html
Jak ktos sie edukuje na serialach, będących typowym zabijaniem czasu, to czym ty się przejmujesz? Ludzie dzisiaj nie znają kolejności wykonywania działań matematycznych czy nie potrafią obliczyć procentów! A ty płaczesz, ze bedą myślec ze w XIX Anglii byli czarni arystokraci? Dziwne masz priorytety. Jak juz ktos wspomniał, nikt sie nie martwi o współczesna muzykę, jakoś każdego bolą czarni w serialu. Jestes rasista i przestan tu fikołki myślowe stosować.
Skąd pomysł o tym, jakie są moje priorytety? Tak się składa, że jestem nauczycielką matematyki i problem nieznajomości praw działań na liczbach jest mi szczególnie bliski. Jeśli w jakimś serialu będą prezentować coś niezgodnego z matematyką, to będę protestować. Chciałabym, żeby społeczeństwo było mądre, potrafiło odróżnić prawdę od fałszu i znało podstawy historii. Także ogłupianie nas w każdej formie będzie mnie dotykać. Bardzo proszę nie nazywać mnie rasistką. Mam wielu przyjaciół i znajomych różnych ras i nigdy nie miałam wątpliwości, co do tego, że wszyscy mamy tę samą równość i godność człowieczą. Nie wiem o jakich fikołkach logicznych mowa. Ale jeśli już o prawidłowym wnioskowaniu logicznym mówimy, to warto pamiętać o tym, żeby nie tworzyć bezpodstawnych założeń o użytkownikach internetu, których nie znamy.
To mam taki pomysł: poczytaj swoim przyjaciołom swoje wpisy i zobaczymy co ci powiedzą. Zawsze mam
Ubaw jak słyszę ze homofob ma przyjaciół gejów a rasistką przyjaciół wsród wielu raz i wyznań. Taaaa, w tysiącach ich zliczasz.
Film jest fikcja. Pojmij to! Alternatywna historia a nie historia. Mozna sie pozbawić słownictwem i nazwać to ahistorią. A teraz pobiegnie na forum filmu 2012 i napisz, ze ten film jest do d... bo ty żyłaś w tym roku i wcale tak nie było. I ze ci ten film ogłupia historycznie dzieci. Nauczycielki o takim
Ciasnym umyśle jak ty, to
Dopiero głupków wychowują a nie mądrych ludzi.
Dziękuję za diagnozę o moim umyśle. Moi przyjaciele i znajomi doskonale wiedzą, co myślę na temat pewnych zabiegów. Nic nie powiedzieli, a jeden z nich (osób innej rasy) zgodził się, że taki zabieg jest szkodliwy. Ty masz pewnie na to jakieś wytłumaczenie. Generalnie lepiej wiesz o innych ludziach kim są, że są rasistami, głupkami, mają ciasne umysły itd. Musisz mieć nadnaturalne zdolności. Ponownie proszę, nie nazywaj mnie pojęciami, których definicji nie spełniam.
Nic ci nie mam
Więcej do powiedzenia. Sciemniasz o przyjaciołach rożnych wyznań i ras. Idź sie lepiej zajmij sprawdzaniem sprać swoich uczniów i postępami w nauce, zamiast tracić czas na filmweb. Nauka w pl, zwłaszcza przedmiotów ścisłych lezy i kwiczy. Pandemia tylko to pogorszyła. A tobie ponoć zależy na porządnym wykształceniu społeczeństwa? Tego typu dywagacje na temat filmów zostaw historykom, polonistom i socjologom. Juz wszyscy wiemy, ze tobie film sie nie podobał i dlaczego.
Po głębszym zastanowieniu się nad Twoimi komentarzami na mój temat (nazwanie mnie rasistką wywołało u mnie wielki żal i niepokój) na pewno przyjrzę się dokładniej mojej postawie pod kątem rasizmu, choć na poziomie racjonalnym nie jestem rasistką. Nie kłamię, ale nie mam mocy, żeby Tobie to udowodnić. Moich znajomych i przyjaciół innych ras zawsze, gdy mam okazję traktuję z szacunkiem. Jeśli chodzi o ciasny umysł, to bardzo się takiego zjawiska u siebie obawiam, dlatego też rozmawiam i obracam się w bardzo różnych środowiskach i sam fakt, że o takich czy owakich rzeczach niezwiązanych z moim zawodem myślę powinien świadczyć o tym, że nie jest on ciasny. Proszę Ciebie tylko, nie oceniaj innych ludzi pochopnie i staraj się utrzymywać kulturę dyskusji. Każdy ma tutaj prawo się wypowiedzieć i nie tylko specjaliści mogą się zastanawiać nad różnymi trendami w tworzeniu filmów i seriali. Nie mówię, że ten zabieg jest jakiś skandaliczny. Uważam, że może być szkodliwy. Chciałam tylko zaznaczyć właśnie to, żeby nie nazywać osób, które wyrażają sprzeciw od razu rasistami. Myślę o analogi do użycia muzyki w różnych filmach (np. w takim Gatsbym muzyka jest zupełnie nieprzystająca do czasów), a jednak lubię ten film i mnie ta wizja artystyczna autora nie oburzyła, a bardziej mocno zdziwiła. Może też dlatego, że się do tego przyzwyczailiśmy. A też według mnie historia muzyki ma mniejszą ważność niż historia w ogóle. Wydaje mi się, że artyści tworzący seriale i filmy mają swoją wizję i mogą zmieniać sobie wiele rzeczy. Istnieć gdzieś jednak powinna jakaś granica, czy ona leży tutaj, czy gdzie indziej, tego nie wiem. Film, w którym cesarza chińskiego grała by osoba rasy białej, też wywołała by u mnie jakiś zgrzyt. Myślę, że już nie ma nic do dodania. Żegnam się : )
nie przejmuj się - freya na tym forum jest etatowym błaznem i kretynką. Dla niej fakty i historia to rasistowski i homofobiczny konstrukt społeczny - jeśli fakty nie pasują jej teoriom, to tym gorzej dla faktów.
To taka typowa Julka w koszulce z Che Guevarą i flagą antify. Zero wykszałcenia (bo socjologia i gender nie zalicza się), zero argumentów, a każdego, kto ma inne poglądy wyzywa od rasistów - taki typowy przedstawiciel pokolenia płatków śniegu.
Dyskusja merytoryczna z nią nie ma sensu - sprowadza ją do poziomu idioty i wygrywa doświadczeniem
3maj się - niech Ci się całkuje
Brakuje tylko indiańskiego szamana jako księcia Yorku , Eskimosa jako księżnej Walii i gejszy w roli generała kawalerii.
Ale to nie jest film historyczny o Anglii... To jest serial, luźno inspirowany okresem regencji! Ok ktoś powie strój czy fryzury nie są istotne, muzyka która jest zupełnie współczesna tak samo, ale jasny gwint czarni którzy nie są niewolnikami rażą w oczy, bo tak nie było ale już wam wszystkim historyków z doskoku nie przeszkadza to, że nawet motywację czy opinie głównych bohaterów a nawet charaktery w regencyjnej Anglii nie był możliwe. Albo w jedną albo w drugą albo to jest historyczny serial i wszystko się zgadza albo jest to dzieło luźno inspirowane historią, w którym twórcy robią co im się podoba w tym wiebierają aktorów nie ze względu na kolor skóry. Czytając te komentarze, aż niedobrze się robi jak dużo ludzi nie wstydzi się tego, że w 2021 roku ich poglądy są daleko za czasami nawet tej prawdziwej regencji.
Ja z początku nie chciałam zabrać się za oglądanie tego serialu, bo właśnie myślałam, że to będzie mnie razić (uważałam na historii i lubiłam ją), ale później poczytałam, że to ma być osadzone w alternatywnej rzeczywistości i pomyślałam, że spróbuję, bo spotkałam się z wieloma pozytywnymi opiniami. Na razie jest ok, sporo humoru, widać dystans, aktorzy dobrze wywiązują się ze swoich obowiązków, a muzyka - przypomina mi to Marię Antoninę, tam to dopiero polecieli po bandzie z muzyką... co mnie akurat psuło ogólny efekt. Teraz nawet mam ochotę przeczytać te książki :)
Co do muzyki fajne aranże, a jak chcesz się naprawdę zdziwić to włącz sobie Obłedny Rycerz tak jest fajnie pojechane :) A serial ogląda się przyjemnie, najpierw istotnie oczekiwałem czegoś na kształt Downton Abbey ale później zajarzyłem że taki świat jest wykreowany i oglądałem sobie całkiem przyjemnie, łyknąłem dwa sezony w dobę i czekam na trzeci :)
Widziałam Obłędnego rycerza z kilka razy w życiu, w ogóle nie zwróciłam tam uwagi na muzykę :) Ogólnie uważam, że takie muzyczne kombinacje są spoko w filmach/serialach, o których wiesz, że są fikcją. Inaczej odbieram to tylko w produkcjach, mających odzwierciedlać realia innych czasów, np: nie wyobrażam sobie rapu w Królu Arturze czy właśnie to I want candy w Marii Antoninie pamiętam, że trochę mi się gryzło, chociaż zrozumiałam zamysł i całościowo lubię ten film :) Natomiast, jeśli wiem, że coś zostało zekranizowane na podstawie czyjegoś pomysłu, to w ogóle nie zwracam takiej uwagi na niektóre rzeczy, jak stroje czy muzykę (i tutaj, mówiąc szczerze, gdybym nie wiedziała, że kombinują z muzyką, to też pewnie nie ogarnęłabym, że to są współczesne, przerobione kawałki). Ogólnie powstało już wiele książkowych alternatyw, jak Duma i uprzedzenie, i zombie (i w ogóle mnóstwo w świecie Jane Austen) i nie mam z tym żadnego problemu, bo tak samo, jak tutaj, wiem że to jest zamysł autora (i są nawet romansidła, gdzie kobieta ze współczesności przenosi się np: do XV-wiecznej Szkocji, mając przy sobie telefon, okulary, szminkę itd., po czym zaczyna np: rozdawać cuda współczesnej techniki miejscowym, i należy to traktować z przymrużeniem oka). Downton Abbey uwielbiałam, jak byłam jeszcze nastolatką, zresztą czytałam wtedy mnóstwo takich romansideł historycznych (nie harlequinów!), jak Bridgertonowie, i dla mnie takie historie miłosne są moim guilty pleasure, nie wszystkie, bo niektóre autorki, jak np: Diana Palmer, ewidentnie mają jakiś fetysz na punkcie zniewolenia przez mężczyznę, i to tak ostro... ale większość jest ok i dostarcza fajnej rozrywki. I tak, ja też właśnie skończyłam oba sezony i na pewno obejrzę trzeci. Rozumiem te wszystkie romansidłowe schematy, lubię je wyłapywać, czasem lubię się z nich ponabijać, lubię też zgadywać, co się za chwilę wydarzy. Ten serial nie jest jakąś wysoką rozrywką (momentami jest przegadany i zbyt dramatyczny, jak przystało na romans czy telenowelę), ale jest bardzo przyjemny, uśmiałam się trochę, szczególnie w drugim sezonie, który całościowo podobał mi się bardziej niż pierwszy, w poprzednim zamysł był dla mnie trochę za bardzo harlequinowy, a główna bohaterka to dla mnie po prostu jeszcze dzieciak, w drugim sezonie zaczęła mnie denerwować, bo zrobiono z niej jakąś matronę… Dziewczyna z dwa lata jest księżną, ile może mieć maksymalnie lat? 21? Przyjeżdża i rozstawia wszystkich po kątach. To mi przypomina taki bardzo życiowy schemat, że jak już uda ci się wyjść za mąż, to zaczyna ci się wydawać, że przybyło ci z 10 lat doświadczenia, posiadasz teraz wiedzę dostępną dla nielicznych, więc wszystkim radzisz, co mają robić… No, ale to też ma swój urok, w tych seriach książkowych musi być tak, że każda para jest inna, a na końcu zwykle swatają największych desperatów/nieszczęśników, podejrzewam że to będzie Penelopa (nie czytałam książek), natomiast chyba musi utrzymać swoją animować do końca, musi pozostać koncepcyjnie panną, żeby Lady mogła zdawać swoje relacje do ostatniego sezonu, a później zniknąć. I też podejrzewam, że niekoniecznie musi być z Colinem, tutaj fabuła ma dwie możliwości. Albo Colin sobie kogoś znajdzie i poślubi tę osobę, a Penelopa będzie cierpieć aż do finału, w którym pojawi się osoba dla niej, albo Penelopa będzie z Colinem, ale wszystko rozwiąże się dopiero w ostatniej części, a tych dwoje będzie się tak odpychać, przyciągać, odpychać, przyciągać aż do końca. Wybacz za ten wywód. Koniecznie muszę przeczytać te książki :)
Obsada była super, tylko że w pierwszym sezonie podkreślili że czarni mają przywileje bo królowa jest czarna. Wystarczyłoby napisać że to alternatywna rzeczywistość na początku i byłoby ok. Chociaż czy teraz jakikolwiek film zgadza się z historią z drugiej strony? Kolor skóry, moda, maniery czy model samochodu/czołgu które weszły później ale o ile ktoś nie jest pasjonatem to nie wychwyci tego w filmach
Zgadzam się, ja zawsze traktuje Bridgertonów, jako fantazję na temat brytyjskiej arystokracji i cieszę się dobrym romansem :)
To tak jeżeli "istniała" czarnoskóra arystokracja i istniało niewolnictwo to znaczy się, że czarnoskórzy czerpali zysk z niewolnictwa innych czarnoskórych. Więc biali nie mają za co przepraszać i czarnoskórzy powinni się odpi...
Pleciesz bzdury uszczęśliwianie kolorowych na siłę psuje każdy film jeszcze Sobieskiego zrobią czarnego
Ten ten film się całkiem przyjemnie ogląda pomimo że to erotyk No ale nie ma tam dużo momentów Ja nawet się nie skapłem dopiero przy piątej chyba części dziewczyny są blade jak to angielski i troszkę jest ciemnoskórych ciekawe byłaby reakcja ludzi którzy żyli w Anglii za czasów niewolnictwa na ten film no żartuję h
Jestem człowiekiem, który miewa ból dupy o każdą bzdurę naukową, historyczną itp. a jednak ten serial u mnie go nie wywołał. Dlaczego? Bo choć widać Netflixowe pchanie ideologii nie jest ono aż tak głupie. Ojciec diuka Hastings był czarny a był postacią skrajnie negatywną a zatem nie ma typowego już dla wielu filmów: Czarny = dobry, biały = zły. Co więcej wyraźnie widać, że to świat alternatywny i było powiedziane, że przywileje, które otrzymali czarnoskórzy były pomysłem Króla, który wziął za żonę czarnoskórą kobietę, nie ma w tym za grosz zgodności z historią naszego świata, ale dlatego właśnie jest to alternatywne rzeczywistość i w takim klimacie wyjaśnienie brzmi legitnie i dla mnie to jest ok. Nie lubię robienia z widza kretyna, ale jak autor się wysili i choć trochę postara się uwiarygodnić swoją wizję to dla mnie jest ok.
Osobiście bardzo nie lubię wciskania poprawności politycznej na siłę, dlatego z niechęcią patrzyłam na damy i dżentelmenów wysokiego stanu o innym niż biały kolor skóry, bo nie tak było w historii, a ja nie lubię przekłamywania historii.
Serial jest oparty o książkę, której nie czytałam i nie planuję, a scenarzyści nie udają, że wszyscy są jednego koloru skóry, bo przewinął się wątek dlaczego na takim stołku była rodzina Simone'a czy lady Dunbury. Zostało to nawet logicznie uzasadnione, więc się nie czepiam.