PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=199156}

Bleach

2004 - 2012
7,9 20 tys. ocen
7,9 10 1 20089
8,3 3 krytyków
Bleach
powrót do forum serialu Bleach

Może troche dziwne porównanie, ale... co byście woleli obejrzeć? :)

ocenił(a) serial na 10
grawitacje

Bleach bo przestałem narazie oglądać Naruto. W Naruto strasznie denerwowało mnie to że od momentu ratowania Sasuke zaczął się straaaasznie dłużyć ponadto ze wszystkich shounenów ma najgorszą kreskę(lepiej wziąść się za mangę).

ocenił(a) serial na 10
grawitacje

BLEACH!! Z Naruto miałam pierwszym do czynienia i czytam mange, ale anime moim skromnym zdaniem nie jest zbyt dobre (choć nawet nie oglądam.. ale widziałam!), już pierwsze odcinki w lesie śmierci zepsuli! A te ich zmyślania.. tragedia. Za to Bleach'a jeszcze nie czytałam ale anime jest świetne!! tak jak SK (jeśli ktoś wie co to;D)

Nixe

oczywiście że Bleach. ma lepszą fabułę, jest ciekawsze od Naruto:]

użytkownik usunięty
grawitacje

Hmm... Trudne pytanie. Bleach ma na pewno lepszą kreskę (chociaż na początku w mandze było z tym krucho). Walki też ma lepsze Bleach, ale nie z pustymi, tylko z innymi shinigami. Natomiast w Naruto bardziej mi się podoba różnorodność postaci i ich osobowości, poza tym, do Naruto czuję wielki sentyment, gdyż było moim pierwszym anime :) Tak więc obydwa anime są u mnie na równi.

ocenił(a) serial na 10

Trudno mi powiedzieć, chociaż obydwa to shonen to trudno jest oceniać pomiędzy dwoma takimi arcydziełami (moim zdaniem). Obydwa mają ciekawą fabułę. Obydwa wykorzystują nowatorskie pomysły i fabuła jest strasznie różnorodna i zmienna. Tak więc trzymam te dwa tytuły na tym samym poziomie.

alpaktu

Moim zdaniem pierwsze 60epkow to jest po prostu najlepszy shonen jaki powstał, Naruto jest naprawdę ok, jednak Bleach był lepszy - to jak Kurosaki się rozwijał, jak poznawał siebie i swoje moce, inne postacie, ostatecznie to jak zakończył się Arc w SS - po prostu kosmos, oglądałem to po 2 odcinki dziennie specjalnie żeby dłużej trwała przyjemność i zawsze byłem zadowolony. Obecnie niestety Bleach trochę ssie, natomiast ostatnie odcinki NS są na wysokim poziomie.

Generalnie wolę Bleacha.

grawitacje

Oglądam Naruto i Bleach i oba anime bardzo lubię, mangę czytam tylko Naruto bo jakoś nie ma czasu wziąć się za Bleach.
Dzięki Naruto bardziej zainteresowałam się anime i mangą wiec mam sentyment co do niego.
Tak jak się zastanowię, to przypominam sobię, że wraz z oglądaniem i czytaniem Naruto towarzyszyło mi więcej emocji, po prostu cała paleta emocji,od płaczu po śmiech, od złości po radość itp., a w Bleach zupełnie co innego, przewaga pozytywnych emocji, co oczywiście nie jest złe.
Naruto i Bleach to dla mnie zupełnie co innego, lecz myślę, że podobają mi się tak samo, więc wole to i to. :)

blumarine

Nie oglądałam wszystkich odcinków Naruto, jednak teraz zdecydowanie bardziej lubię Bleacha :). Jest to moje najulubieńsze anime wraz z dragon ballem i nic tego nie zmieni :) pozdrawiam :)

grawitacje

Zdecydowanie naruto czemu ??? powodów jest co najmniej kilka.Po pierwsze naruto ma zdecydowanie lepszy przekaz ma w sobie swego rodzaju filozofie po drugie naruto charakteryzuje się zdecydowanie lepszą fabuła po trzecie bleach jest zbyt przewidywalny główni bohaterowie nigdy nie giną kiedy są na skraju śmierci zawsze ktoś ich ratuje potrafią wlaczyć z nie wyobrażalnymi ranami.najlepszym przykładem jest espada. przez cały czas promują ją jaka to jest silna ble ble bla bla a na końcu zostaje wybita do nogi bez żadnych strat po stronie shinigamich poprostu śmieszene. I po czwarte bleach jest poprostu denerwujący cała ta inoue z tym swoim kurosaki-kun rukia z rysunkami poprostu śmiech na sali.Jak dla mnie bleach jest dla dzieci które lubią oglądać anime w którym dobro zawsze zwycięża a głowni bohaterowie są herosami.

użytkownik usunięty
Klak75

To ciekawe, bo mnie się wydaje że jeśli któreś z tych dwu anime ma być dla dzieci, to już bardziej Naruto. A co do "Kurosakiego-kuna" to też narzekałam, puki nie wzięłam się za polskie wydanie mangi Bleacha. Tam Inoue mówi po prostu "Ichigo". Po czymś takim zaczyna się tęsknić za hajoooo Kurosaki-kuuuuun :P
I kolejne sprostowanie. Ostatnio zginął jeden główniejszy bohater (będę tęsknić ...).

użytkownik usunięty

Czemu uważasz, że Naruto jest bardziej dla dzieci?

Ja nie mogę w sumie za dużo powiedzieć o Bleachu, bo po kilkunastu odcinków odpadłam. Strasznie mnie nudziło, ale szanuje fanów. Każdy lubi co innego.
I zgadzam się z Klak75. "naruto ma zdecydowanie lepszy przekaz ma w sobie swego rodzaju filozofie" to można zauważyć od pierwszych odcinków Naruto. Natomiast w Bleachu tego nie zauważyłam.
Naruto pokazuje, że w życiu nie warto się poddawać, że trzeba dążyć do celu choćby każdy był przeciwko tobie. Tak jak wszyscy byli przeciwko Naruto tak on im w końcu pokazuje. I wszystko to osiąga jedynie ciężką pracą. Tylko tyle. Nie wiem czy kiedyś zabiorę się za dalsze odcinki Bleacha, bo póki co mnie do siebie nie przekonał :p.

użytkownik usunięty

O rany, ale odkopałaś, już zapomniałam o tym poście ;)
Szczerze mówiąc to nie pamiętam o czym wtedy myślałam. Z Bleachem jestem na bieżąco (właściwie byłam, bo aktualnie zatrzymano emisję) i szukam innego tasiemca na pocieszenie. Zabrałam się za One Piece i poległam przy 30 odcinkach. Znajomi oglądają Naruto i bardzo sobie chwalą, więc zastanawiam się czy sama nie powinnam się za to zabrać.

użytkownik usunięty

Co prawda zwykłe Naruto być może rzeczywiście jest nieco dziecinne ( choć i tak je uwielbiam ). Ale Shippuden to zupełnie inna bajka dlatego jak najbardziej polecam ;p.

ocenił(a) serial na 6
Klak75

Zgadzam się, może nie w 100% ale się zgadzam. Generalnie kiedy zaczynałem przygode z obydwoma tymi tytułami bardziej intensywny i zajmujący wydawał mi się Bleach, jednak im dalej w las tym gorzej. Śmiertelnie to wszystko przedłużyli, zabrakło dynamizmu, niekończące się fillery potrafiły dobić człowieka. Kiedyś wyczekiwałem każdego nowego odcinka, od dawna już tak nie było, do czasu kiedy Ichigo wreszcie rozprawił się z Aizenem. Trwało to krótko i znowu dostajemy gówno a nie anime... Pierwsza część Naruto faktycznie była dość dziecinna, ale Shippuuden to już zupełnie inna bajka. Fabuła jest tak wielowątkowa i złożona że człowiek zwyczajnie wsiąka (kto czyta mange ten wie o czym mówię), w Bleach'u wszystko opierało się na dążeniu do walki z Aizenem... Co do artworku i jakości kreski, to tu już nie ma o czym mówić. Bleach jest prosty i nie jest to komplement, natomiast sceny walk w Naruto, na przykład te z Painem były niesamowicie zrealizowane, oddawały dynamizm ruchu, mimike twarzy podczas potyczki, reakcje na ciosy. Nie mienię się specjalistą od grafiki, bo nim nie jestem, ale osoby kompetentne w tym polu wypowiadają się właśnie w tym duchu. Polecam randomc.net, przejrzeć recenzje ostatnich odcinków Bleach'a, tam jest to opisane dość szczegółowo. Naruto w tym momencie jest naprawdę niesamowitym anime.

ocenił(a) serial na 10
Klak75

"swego rodzaju filozofię" ma chyba każde, nawet najgłupsze anime. To, że Naruto chce zostać Hokage (najważniejszą, najsilniejszą postacią w mandze i anime) mi natychmiast kojarzy mi się z One Piece, gdzie główny bohater chce zostać królem piratów (mimo, że nie wykazuje zbytniej inteligencji i wszystkie inne postacie najpierw wybuchają śmiechem jak słyszą to pragnienie). Mnie w Bleach' u urzeka cecha główna Ichigo, tak główna że prawdopodobnie jego istnienie bez niej nie miałoby sensu, a mianowicie że będzie chronił swoich przyjaciół i innych przed złem. Choć po kilku seriach można stwierdzić, że to nudne, ciągle tylko : będę chronił, uratuję itp to potem przychodzi refleksja: czy nie byłoby wspaniale, gdyby tacy przyjaciele istnieli w rzeczywistości ? Ichigo jest nie tylko przystojnym "mięśniakiem" który pokonuje wszystkich przeciwników, ale i często wzruszającym przykładem szczerego oddania względem przyjaciół.

ocenił(a) serial na 7
Klak75

Dokładnie tak samo uważam. Najbardziej mnie irytują "nieśmiertalni" bohaterowie po dobrej stronie.

ocenił(a) serial na 9
grawitacje

Moim zdaniem Naruto jest dziecinny. Najbardziej denerwuje mnie w nim ta "najistotniejsza" filozofia. Przepraszam, jeżeli w Bleachu podobno nikt nie ginie, to dlaczego Naruto zaprzyjaźnia się ze wszystkimi?! To jest tak denerwujące, że aż śmieszne. Ponad to, w Naruto jest mnóstwo fillerów, które są nudne i nie mają ciekawych akcji i niestety w Bleachu też występują(i tu podobają mi się bardziej). Akurat co do filerów to uważam, że są one niepotrzebne w żadnym anime. Jeszcze jedną rzeczą, która strasznie mnie denerwuje w Naruto, to te sceny, które przypominają poprzednie wydarzenia. Właśnie przez to że występują one bez przerwy, akcja posuwa się do przodu z prędkością ślimaka. Co do walk w Naruto, walka z Painem to jedyna ciekawa walka jaką widziałam, jest naprawdę dobrze zrobiona i bardzo chciałam ją zobaczyć, nie rozczarowałam się. Może jeszcze walka z sasuke przy wodospadzie była w miare dobra. Natomiast w Bleachu, walki z pustymi może nie są tak spektakularne, ale odbywają się one na porządku dziennym, a walki z kapitanami lub innymi ważniejszymi postaciami, odbywają się rzadziej, jednak są bardzo ciekawe i długie, ilość i różnorodność ataków jest imponująca. I ta ewolucja Ichi wraz z rozwojem akcji jest niesamowita. Moge powiedzieć że to wszystko w Bleachu, jeżeli chodzi o anime, skończyło się troche za szybko po walce z Aizenem, a kolejne odcinki z fullbingiem były dosyć średnie. Mam wielką nadzieje, że powstanie dalsze anime, bo to co teraz dzieje się w mandze jest ... po prostu tak fantastyczne jak akcja przed zabiciem Aizena.
Naruto można obejrzeć, jednak polecam Bleacha !!

ocenił(a) serial na 8
pictureface

Naruto oglądałam jako pierwsze jednak na kupno mangi się nie skusiłam. Z Bleachem jestem na bieżąco i mimo filerów i słabego apka z alchemią dalej nie tracę zapału do oglądania. Trzeba powiedzieć że kubek wyhamował mocno akcję. Na szczęście nowe odcinki są tak samo wciągające jak te z pierwszej sagi. Wybielacz ma w sobie coś takiego że nawet fillery (polecam te o zampach) potrafią wciągnąć. Mówiąc szczerze do Naruto nie mam już cierpliwości. Oglądałam go tylko dla Hinaty ^_^
a po tej akcji z matką Naruciaka zupełnie straciłam nadzieję na dalszy rozwój tego wątku. W sumie co za debil. Dziewczyna mówi mu że go kocha i prawie ginie chcąc ratować jego tyłek a ten praktycznie to ignoruje. Dlatego wolę Bleach tam jest sporo możliwości rozwoju postaci i fabuły. Wybielacz rulez.

ocenił(a) serial na 1
grawitacje

Bleach. Naruto to beznadziejne anime nie warte zainteresowania.

ocenił(a) serial na 8
grawitacje

To chyba oczywiste że 90% oglądających ten temat w anime "Bleach" stwierdzi iż lepsza jest "Bleach". A moim zdaniem "Bleach" jest bardziej dziecinny i brakuje mu tego czegoś. Co do kreski, Naruto to zdecydowanie inny klimat i nie ma tutaj żadnego porównania. PZDRO.

ocenił(a) serial na 10
grawitacje

Bleach !! Choć mam pewne zastrzeżenia to jestem uzależniona od "Wybielacza" . Nie wiem ile razy już to oglądałam ale za każdym razem mnie wciąga i dostaję wypieków choć przecież i tak wiem co będzie dalej.

ocenił(a) serial na 10
grawitacje

pewnie, że bleach
w naruto mnie wkur... to, że przed walką, w czasie walki i nawet po walce GADAJĄ cały czas, gdzie w bleacha jest cały czas akcja a jak któryś zacznie "dyskutować" to ten drugi zaczyna attakować(tak jak powinno być). Nie mówiąc już o kresce gdzie jest lepsza,. Miałem przerwę z naruto i w tym czasie obejrzałem trochę tytułów(kilkanaście), wróciłem potem do naruto to ledwo co obejrzałem odcinek<niestety>.

grawitacje

Monstera.
Trafiłem tu, bo filmweb naprawdę dziwnie dobiera te rekomendacje. Pozdrawiam i naciskam "nie chcę zobaczyć".

grawitacje

Mi Naruto strasznie się podoba. Prawda może kreska nie jest nie wiadomo jak dobra, ale fabuła, a zwłaszcza to co się dzieje ostatnio jest bardzo interesujące. Co prawda fillerów najchętniej bym się pozbyła ... usunąć, wykasować.. bo czasami traciłam przez nie chęci do oglądania i musiałam robić sobie krótkie przerwy. Anime Bleach dopiero zaczęłam oglądać, ale za to czytam mangę (tylko, że jestem dopiero w połowie). Nie chcę oceniać, dopóki nie zobaczę więcej odcinków tego anime, ale manga mi się podoba, jest strasznie wciągająca.

ocenił(a) serial na 10
grawitacje

Do Naruto mam sentymet bo od niego zaczęłam oglądać anime , ale trochę mnie irytowała głupota Naruciaka :P Jak narazie Bleach mi sie bardziej podoba

grawitacje

Pierwsze odcinki Bleacha to istny miod. Genialna muzyka, kreska, akcja, postacie. Wszystkie postacie wymiataja, jest duzo smiesznych watkow i nawiazan, ale i akcji nie zabraklo. Walki to rozkosz dla oczu, mniej gadania wiecej krwi i uczucia. Do czasu Hueco Mundo, niby tez byl rozmach ale juz przystopowali, az ucichlo.... Jezeli chodzi o mange to Naruto teraz prowadzi, anime (poczatki) tez ok, roznorodne postacie, fabula spoko, ale spisek i tajemniczosc bleacha prowadza. Teraz w mandze mieszaja, daja jakiegos cwela, zabijajafajne postacie, robia zament i syf.

użytkownik usunięty
EMERSION

powiem tak - jeśli ktoś zna tylko jeden tytuł nie ma prawa raczej oceniać drugiego.
Jak ktoś zna oba bo je obejrzał to na takie pytanie też nie odpowie już (może powiedzieć który uważa za lepszy albo za większą stratę czasu) - generalnie zmierzam do tego, że to bardziej pod ankietę do ludzi którzy nie widzieli żadnego:P ale czepiam się niepotrzebnie bo nie ma co łapać za słówka.

W każdym razie porównując oba tytuły.

Bleach lepiej się zaczyna. Jego pierwsze arce kopią Naruto tyłek. Potem, zwłaszcza w Shippuudenie Naruto nabiera rumieńców a Bleach w późniejszej fazie dostaje zadyszki.
Ogólnie jeszcze gdzieś tam w początku bitwy z Arancarami o Karakurę (i tej w Hueco Mondo z tymi co tam zostali) byłem skłonny przyznać Bleachowi pierwszeństwo. Niestety koniec tej historii mocno mnie rozczarował. W dodatku bardzo widać, że to miał być koniec historii tylko autor chyba nie chciał się z zyskami za nią żegnać więc teraz ciągnie ją na chama...

Tu pojawiała się szansa dla Naruto bo gdy Bleach się sam zabijał rękami autora mangi w Naru była nadzieja na prawdziwie epicką historię wokół tej całej wojny z Madarą. Wojna okazała się żałosna i nudna. Wychodzi na to, że oba tytuły prezentują poziom nierówny, czasem fatalny, choć momentami wysoki mimo wszystko jeszcze byłbym skłonny oba polecić jeszcze nie tak dawno. Ale teraz boję się, że autorzy obu kompletnie nie mają pomysłów, weny, talentu - udało im się stworzyć jakieś zalążki historii z których mogło rozwinąć się coś fajnego, ale nie potrafili dokończyć własnych dzieł z klasą.

dla jasności - nie jestem jakimś hejterem ani antyfanem. Fakt, że widziałem prawie wszystkie odcinki obu serii (w naru stanąłem parę miechów temu czekając aż fillery miną i fabuła odskoczy żeby było do czego zasiąść, bleacha widziałem całego) powinien chyba świadczyć, że dałem obu szanse spore i równe. Ja po prostu nie jestem ślepym fanboyem który widzi tylko zalety danej produkcji, jak nie ma żadnych to sobie je uroi a wady nie dostrzeże choćby napluła mu w twarz i pociągnęła mu z dyńki. I który każdego kto wyrazi jakiekolwiek krytyczne uwagi nazywałby trollem czy hejterem.

chciałbym, żeby oba tytuły w najważniejszych punkach (walka z Aizenem, wojna z Madarą) bardziej dopracowano a nie taką kaszanę odwalono troszkę, nic nie poradzę, że wyszło jak wyszło.

Spojler

Tak bardzo dobrze Cie rozumiem....
Generalnie wlasnie w tych momentach wszystko staje, walka z final bossem. Jako ze ja juz z lekka przestalem doceniac Bleacha to bezsensowna smierc Gina strasznie mnie zabolala, a skok mocy Ichigo przybil do konca ten gwozdz. Poprostu Bleach mu sie znudzil i robi go dalej nabijajac sobie portfel, nie myslac o fabule. I teraz Naruto przechodzi ten sam kryzys teraz, wielka wojna bardzo mnie podniosla na duchu, jednak na prozno. Mamy identyczna sytuacje. Teraz jedynie jestem jeszcze w stanie polecic Blazer Drive bo dobre, i jeszcze mu daleko do bezsensownego prowadzenia fabuly.

użytkownik usunięty
EMERSION

no tak - w bleachu ichigo nagle z tyłka wyciągnął moc którą zamiatał aizena, który z kolei po paru ewolucjach był mocniejszy niż wszyscy kapitanowie, espady i vizardowie razem wzięci (a potem i tak zaliczył jeszcze parę^^)
w naruto ciągle wymyślają bardziej przegięte moce - już przy rasen shurikenie robiło się przesadnie powoli, a potem jeszcze sage mode, czy technika Paina która wskrzesiła pół konochy:|

Mam wrażenie, że oba tytuły idą w złą stronę - zamiast na fabułę, rozwój postaci (żeby przestały być jednowymiarowymi zlepkami stereotypów a stały się bohaterami z prawdziwego zdarzenia) itd. stawiają na wymyślanie coraz bardziej przepakowanych mocy. Żeby chociaż te moce autentycznie urozmaicały widowisko! ale nie!

proszę o szczerą opinię widzów.

które walki bardziej ceniliście - Saska z Deidarą, Itachim (jak itachi przyzwał susano walka przestała mi się podobać - ale to był finish już), Killerbim? gdzie co prawda był już zarypisty, ale jednak śmiertelny - musiał robić uniki, musiał kombinować by przeżyć. Czy to co było w jego walce z Danzo? gdzie wprawdzie niby nadal jakąś strategię jeszcze miał na walkę - ale już sama walka to susano walczy za niego a on ciska czerstwe tekściory. Ostatnia prawdopodobnie piękna, nawiązująca do tej starej ery gdzie ważne były szybkość, zręczność, technika itd a nie tylko brutalne podejście - czyja moc bardziej rozpieprza okolicę - to krótkie starcie Madary i Czwartego ze wspomnień. Tam nie było żadnych technik które dewastowały okolicę na kilometry w każdą stronę, ale kuśka BYŁY EMOCJE!

w bleachu też do pewnego momentu jest szermierka. nawet w walkach między kapitan level postaciami walka nie jest na to kto ma lepszy bankai czy co tam tylko na to kto lepiej włada mieczem, tym górują te stare walki nad nowymi. Wierzę, że jeszcze dzięki takim postaciom jak Hisagi, Kensei, Ikaku - generalnie postaciom walczącym głównie w zwarciu (kurcze zapomniałbym o Soi Fon i Yoruichi - one też wnoszą zawsze finezję do starć) jeszcze parę walk ciekawych obejrzymy. Bo generalnie większość innych postaci powoli pozwala by moce robiły za nich wszystko (Senbonzakura Kageyoshi, Getsuga Tensho). Pamiętacie pierwsze sezony? Hitsugaya vs Gin - autentycznie walczą na miecze, lubię ten moment. A potem? Hitsugaya vs Tia Haribel - wpadają na siebie mieczami dla picu żeby nie było, że tylko gadają - za walkę uchodzi tylko jak mocami w siebie strzelają. Walka sama w sobie interesująca ale fatalnie zrobiona i oglądanie jej mnie nudzi.

Wystarczy jeszcze dodac ze Aizen przez 100 lat knul i planowal, prowadzil eksperymenty itd. a Ichigo w 3 (chyba)miechy przewyzszyl wszystkich. Teoretycznie wychodzi, ze kazdy jak poswieci 3 miesiace na walke ze swoim mieczem, moze zabijac pierdnieciem. Ja tam doceniam take walki jak z Kenpachim, moja ulubiona albo Ishida z Mayurim. Jeszcze ta stara kreska oddajaca klimat i to 'drzenie' duzego reiatsu.

W Naruto mi bardzo podobala sie walka 4 ogony vs Orochimaru, to dosyc ladnie pokazalo jego styl i potege Kuramy ( ktora jest przesadzona w mandze, dajcie spokoj 5 bijudam vs jedna 9 ogoniastego). Naruto dodalbym kilka nowych technik, ten pomysl z shurikenami Danzo byl niezly, i jeszcze podkoksowalbym Gaare/Shikamaru. Gaara nic nowego dawno nie pokazal, a Shikamaru ma najwiekszy potencjal z nich wszystkich, az szkoda ze sie tak marnuje.

użytkownik usunięty
EMERSION

fakt, Shika to geniusz, nawet udało się to w kilku walkach okazać (2 fazy egzaminu Chunina ze starej serii przede wszystkim, także pościg za saskiem przeciw dźwiękom). Jakim cudem nie wymyślił praktycznie żadnej techniki? (to dźganie cieni nożami Asumy to nie do końca "technika" skoro noże przekazują chakrę to każdy użytkownik cienia pewnie by tak ich używał, ale są lepsze techniki to po co marnować tak dobrą broń?). potencjał ma ta technika którą zaczął stosować w Shippuudenie. Ale powinna zacząć przypominać moc Pride'a z FMA Brotherhood. Jest tyle pomysłów w innych tytułach - a przecież wiele mang zżyna pomysły innych, zwłaszcza Bleach w sumie - Shika mógłby używać cienia do krycia się w jego wnętrzu jak bodajże Shijiro z Ninja Scrolla, Psylocke w X-men korzystała w pewnym momencie z cienia do pewnej formy teleportacji - opcji jest pewnie wiele (bariera cienia chroniąca przed atakami, albo ostrze robiące za badass miecz - tylko Shika nie jest od walki w zwarciu więc byłoby bez sensu).

Orochi Vs 4 ogony - ta walka była w anime bo jakoś nie pamiętam? ja z jinjuriki naruciaka niezbyt lubię, już bardziej Gaarę (który faktycznie niczego nowego nie pokazuje dawno, szczerze powiedziawszy najlepsze techniki jego to ja oglądałem w filerzastych kinówkach, bo w mangowych epizodach latał na jakichś powolnych platformach z piachu, a w którymś filmie - chyba trzecim z shippuudena - robił sobie wokół nóg taki "ogonek jina" i latał z nim zajebiście szybko i zwinnie). mimo to do dziś nie Gaara lata z garem na piach - to od tego wzięli mu imię?^^ po tylu latach serio mógłby jakieś "desert summoning" zrobić i latać bez niczego. Kisame potrafił wyrzygać rzekę - serio Gaara nie może walczyć jak trochę piachu nie weźmie ze sobą? anyway z pozostałych Jinjuriki na ekranie praktycznie nikogo nie było - dwuogoniasta chwilę ale nawet jej walki z Hidanem i Kakuzu nie pokazali, a szkoda bo całkiem fajna laska. Fuu też fajna i też - jak i pozostałych nawet jej nie poznaliśmy do odcinka w którym bodaj madara wymienia wszystkich jinjuriki i ich biju. Poza parą gaara/naru, aha i killerbeem (też super gościu) była tylko ta od 2 ogonów 20 sekund, było pokazane chwilkę jak Kisame pokonuje tego od 4 ogonów (było pokazane to nadużycie - raczej był pokazany Itachi jak komentuje końcową fazę walki:|) jeszcze siedmioogoniasty tylko miał jakiś czas ekranowy dzięki fillerom - fajnie bo choć odcinki słabe w sumie były szło gościa polubić.


Aizen to największy babol w Bleachu - poznawaliśmy go, zdawało się, że to będzie taki kumpel dla bohaterów bo zdawał się tak przesympatyczny (w czasie gdy większość kapitanów grała role palantów), że inny scenariusz w głowę nie wchodził. Ja nawet pamiętałem imię Aizena jako przywódcy Arancarów z jakiegoś odcinka przypadkiem oblukanego w tv nim zacząłem oglądać całość i nawet to nie sprawiło, że miałem pewność, że to ten sam facet. Byłem skłonny raczej uznać, że to zbieżność imion. Nikt kto czytał/oglądał to pierwszy raz i nie miał spoilerów nie mógł podejrzewać jaką rolę odegra w początku serii. A koleś okazał się zdrajcą, który od cholera wie jak dawna spiskował, w dodatku tak napakowanym, że inni kapitanowie mogli mu naskoczyć (za wyjątkiem może generała dziadzia - na tamtym etapie ten to mógł go zaorać razem z całą okolicą chyba^^) kiedy spadła maska serdeczności i koleś okazał się może nawet najbezwzględniejszym potworem w serii - jeśli można wskazać jakiś epic motyw całego Bleacha to to właśnie! a na koniec przesadzili z tym, że rozplanował życie Ichiga i każdą jego walkę w dniu jego narodzin (ciekawe jak skoro jeszcze wtedy espad wszystkich nie znał, a większość ważnych walk było z nimi) - co za idiotyczny absurd. Bardzo chyba chcieli mieć w serii kogoś o zdolnościach planowania większych niż Shikamaru i zrobili kogoś kto ma zdolności przewidywania większe niż wszystkie wróżki świata razem wzięte. Propo wróżek - JA PITOLE co za idiota uznał, że postaci Aizena posłuży zmienienie go w jakąś lamerską wróżkę? tyle lat planowania plotu i kreacji postaci by stworzyć takie badziewsko? całe zwieńczenie tej arancar sagi to wielki epic fail.

swoją drogą walka Ishida-Mayuri jest fajna. Ogólnie to jeden z takich momentów dla których autentycznie warto Bleacha wciąż oglądać od nowa w całości do końca (bez fillerów) w odróżnieniu od naru, które też tak kiedyś oglądałem, potem już tylko shippuudena a teraz od wieków już tylko wybrane sezony czy nawet epizody raz kiedyś obejrze od nowa bo stare odcinki troszke dziecinne a nowe na psy schodzą...

Gdy pierwszy raz zobaczylem moc Shika pomyslalem, ze bedzie niezly koksu. Niezla moc + intelekt, jednak jak widze duzo sie nie zmieni, uzycie cienia jako portalu lub tak jak w przypadku Pridea, broni/reki to niezly pomysl. Mozna by tez okryc sie cieniem - teleportem, co by dalo podobny efekt jak w przypadku Tobiego, niewrazliwosc na ataki. W Blazer Driverze Shuga gdy byl np. w miejscu bez cienia, uzywal malych koralikow, ktore rozrzucal przez co tworzyl cien. Jest w cholere dobrych przykladow na walke z cieniem, jednak jak widac Shika jest cos odporny na dobre techniki. O ile ta postac ma byc leniwa i w 1 serii miala pokazac ze nie trzeba byc z dobrego klanu i miec super mocy do wygrania, to teraz jest to wielki ubytek dla tej postaci.


Oro vs 4 byl w bodajze 42 odc. tuz po tym jak falszywy Sasori mial spotkanie z Kabuto na moscie. Lubie ta walke ze wzgledu na Oro ktory jest dla mnie jedna z fajniejszych postacie, poniewaz zochowoje troche orginalnosci. Jak np. wszyscy maja techniki o wielkiej sile razenia, to jego bardziej stawiaja na przetrwanie i przy tym sa dla wielu obrzydliwe co pasuje do stylu tej postaci.

Gaara ma swoja skorupe z piasku na skorze, co juz mu daje smiganie bez tej platformy jak Onoki, co jak co ale ten gar na plecach raczej tam siedzi ze wzglenu na charakterystyczny wyglad i zachowanie tej postaci, ktore niestety zostaly zmienione. Zlowrogi, krwawy Gaara > Gaara przyjaciel wszystkich. (skoro uzywa piasku = ziemi, a ziemie pokonuje blyskawica to czemu oni go zabijali shurikenami??)

Dlatego bardzo sobie cenie Aizena, jako ze wszyscy kapitanowie mieli swoje pobudki i pragnienia (Byaku - Honor, Ken - walka, Kom - wiernosc) to on byl dla wszystkich caly czas wsparciem, bez wzgledu co czuje. To bardzo zaskoczylo widza i trzymalo go przy ekranie(podobnie robi G.R.R.M). Znowu Gin odrazu byl podejzany z tym usmiechem. To wszystko bardzo dobrze sie ze soba mieszalo az do czasu HM ktore bylo znosne przez pewien czas. Przyznaje Ci racje z tym planowaniem, to byla przesada i absurd. Jeszcze dowiadujemy sie ze matka miala Hollowa i byla Quincy. Podsumujmy,
Moce wszystkich kapitanow i wice, fullbring, moc Quincy + wszystkie ochrony, wrodzony Hollow, potrafi zrobic OGT, ktora pokonala Aizena jednym ciosem i jeszcze jest u oddzialu 0 = raczej nie wroci z pustymi rekoma. Tylko czekac jak nadepnie na lego i uwolni ta moc.

Skoro ma fullbring, to Kon w jego ciele ma mozliwosc walki, to mozna by wykozystac, jego siostry tez pewnie wezma uczial w walce skoro sa jemu podobne. Z chlopaka ktory przez przypadek zyskal moce shinigami, stal sie eksperymentem, ktory moze zniszczyc pol swiata jednym ruchem reki.


użytkownik usunięty
EMERSION

Z Gaarą to w ogóle absurd, pal licho, że idioci nie wpadli na to by wypróbować na nim błyskawicę (takie Chidori w ryj i by głowy nie miał!) to jeszcze potrzebne były fillery by ktoś się skapnął, że piasek można zamoczyć i staje się błotem - przestaje być dla niego użyteczny.

Aizen do połowy serii to świetny arcywróg, później robi się jeszcze bardziej przepakowany, ale nudniejszy, traci charyzmę całą...
a Ichigo, Naruto - to typowe zagrania w tego typu gatunku. Przepakowują głównych bohaterów robiąc z nich bogów wśród cieniasów co boli, bo ja wolę gdy poziom jest wyrównany - wtedy walki ciekawsze - a do tego główny bohater musi dłuuuuugo dążyć by nadgonić najlepszych (przynajmniej jak w tych tytułach gdy jest dzieciakiem, zwłaszcza w Bleachu - kapitanowie swój poziom setki lat osiągali a koras w kilka miechów jest dla nich równorzędny? kpina). Podobnie zrobili w soul eaterze - jeden bóg nie pokonał drugiego, ale jakaś gówniara bezmózga nudna tak bo miała moc przyjaźni w pięści czy coś:| (jak ktoś nie oglądał soul eartera a zamierza - ważna informacja: wyłączyć serial jakoś 4 odcinki przed końcem. gdzie dokładnie upewnić się na tamtym forum. I udawać, że koniec prawdziwy jest te parę odcinków wcześniej - unikniecie mega rozczarowania).

a co najbardziej boli - główni bohaterowie w takich serialach to często najsłabsze ogniwa - a jesli nie najsałbsze to i tak charyzmą i ogólnie tym jak ciekawa jest postać stoją daleko za wieloma innymi - gdzie tam naruciakowi do Gaary, Shikamaru, nawet Lee, losy jego rodziców dałyby ciekawsze anime niż losy jego samego, a jeszcze Kakashi, Itachi, Orochi.... to samo Ichigo - dla mnie daleko za Hisagim, Kenseiem, prawie wszystkimi kapitanami i kilkoma espadami.
w soul eaterze głównych bohaterów jest zasadniczo 6-7 osób z grubsza a najgłówniejsza postać jest z nich chyba najnudniejsza....

Az dziwi mnie fakt, ze Gaara nie da rady oddzielic wody od piasku. Koles ktory jest nie do pokonania, w nastepnej serii staje sie wymoczkiem.

Tak jak Urahara przyznal, z czasem jak stal sie bogiem to przestal myslec i planowac, no bo przeciez byl niezniszczalny i wtedy zaczelo sie godzinne gawedzenie jak to on jest silny, nieda sie go zabic i da im ostatnia nadzieje, Aizen z cwaniaka stal sie czolgiem idacym przez pole przeciwnikow mowiacym jaki to on jest wspanialy.
Jezeli chodzi o takie postacie jak Ichi albo Naruto to nie dziwi mnie fakt przepakowania - bo oni to przeciez robia ''aby chronic swoich przyjaciol'' co juz staje sie nudne, oczywiscie zawsze znajdzie sie ''placzka'' ktora chce znalezc sile by moc sama siebie chronic. O ile w DB Goku raz za czas cos takiego powiedzial to nie bylo to mocone przez wiekszosc serii. W Naruto jak i tez w Bleachu bylo duzo watkow humorystycznych co z czasem sie zatracilo, nawet w SE bylo smiesznie. Tego wlasnie mi teraz brakuje w tych anime. W SE przynajmniej szybko sie rozprawili z Asura a nie tak jak tu - 200 odc. a on dopiero zaczyna ewoluowac.

W Naruto i Bleachu duzo jest omijanych, fajnych watkow, z ktorych byly by dobre fillery np. mogli by pokazac jak byly lapane pozostale biju, taki Roshi albo Han byli dlugo ze swojimi biju i na pewno umieli niezle walczyc, mogliby to pokazac. W Avatarze legendzie Aanga fillery byly super, az chcialo sie ogladac.

użytkownik usunięty
EMERSION

W AVATARZE SĄ JAKIEŚ FILLERY? przecież tam nie ma słabego odcinka! ta kreskówka to jedna z najlepszych rzeczy jakie przytrafiły się gatunkowi - a jej orientalny klimat i styl w połączeniu z ogólną zajebistością czyni z Avatara od którego Anime powinny się uczyć jak tworzyć prawdziwie epickie tytuły (przecież z punktu widzenia tematyki Avatarowi najbliżej do shounenów! główny bohater się rozwija by pokonać wielkie zło i uatować świat, ma tam jakąś grupkę przyjaciół - gdzie shouneny to chyba prawie najsłabsze anime, lepsze tylko od co gorszych haremówek a Avatar to piękna historia!)

bez kitu avatar to taki tytuł który gdybym miał porównać z anime to tylko z najwększymi - Bebop, FMA, Samurai Champloo, itp.

Widze ze doskonale sie rozumiemy, sam nie wiedzialem ze jakies sa, klimat mnie strasznie wciagna. Co jak co ale to w fillerach pojawil sie moj ''favourite'' Iskruiskrubumbumziom, okazuje sie ze jest calkiem tych fillerow jak np. te dwa plemiona poklocone ze soba. Korra teraz juz zadnych nie ma, jak jestes fanem to zapraszam na http://korratv.fwl.pl/

użytkownik usunięty
EMERSION

Korry nie oglądam:) czekam cierpliwie aż skończą kręcić - wtedy wchłonę całość w parę dni. Już przy bleach i naruto moja cierpliwość była nadużywana kiedy człowiek czekał co dalej bo coś się działo a nowy odcinek za tydzień (chociaż to i tak nic z wkurzeniem wywoływanym sytuacją gdy akcja nabiera rumieńców, patrzę na listę nadchodzących odcinków a tu fala 3 miesięcy fillerów o niczym!).

aczkolwiek jestem pewien, że mi się spodoba.ogólnie kreskówek i anime oglądam teraz na stare lata więcej niż w dzieciństwie, za to prawie nie oglądam filmów już. Ale "zwykłe" filmy poza nielicznymi wyjątkami w ogóle mnie nie kręcą gdy kreskówki dopiero gdy dorosłem mogę docenić na jakimś wyższym poziomie (zwłaszcza te dobre, mądre, nawet w takim wcale przecież nie poważnym Avatarze wielu gagów dzieciak nie doceni bo nie zrozumie).

Moj blad, teraz sie okazuje ze tylko Ichi i jego siostry moga miec OGT.

użytkownik usunięty
EMERSION

ale co to w ogóle za pomysł - ogt? czemu takie pakery jak Kuchiki nie mają ostatecznych Senbonzakur? nie cierpię takiego robienia na siłę z głównych bohaterów postaci ciekawszych niż są.
Pindolina z Souleatera też miała jakąś tajemną technikę odziedziczoną po mamusi i tylko ona mogła jej używać, a przyszło co do czego to wygrała potęgą własnego serduszka... ludzie takie zakończenia to mogą wciskać w teletubisiach!


swoją drogą nie oglądałem Bleacha od dobrych kilku miechów - jeszcze poczeka, w końcu nic nowego się tam nie dzieje. Ale w międzyczasie postanowiłem przelecieć Shippuudena od chapteru z hidanem i kakuzu po teraźniejszość i wnioski są dwa. Po primo - fillery w wielu względach przewyższają fabułę wydarzenia z mangi. To aż śmieszne ale taka prawda! mowa o tych całosezonowych gdzie się autentycznie starali. Muszę przyznać, że takie momenty kiedy w fillerze z Sorą atakowana jest Konoha i Ci ziemni robią sieczkę samym tym żywiołem miażdży sceny z pamiętnej operacji "zgnieć liść" Orochiego i piasku. Jak tamta wojna wyglądąła? paru no nejmów rzucało się nożami bez celu, żadnej ciekawej akcji - jedyne co przypominało bitwę to walka Kakashiego i Maito Gaya we dwóch przeciw setce wrogów (gdzieś tam tle jeszcze parę osób od biedy coś zrobiło). Zresztą jeszcze walka "we dwóch na setkę wrogów" może i była by ciekawa ale to było 100 pojedynków jeden na jeden - skacze w górę dwóch przeciwników, cios noża, jeden ląduje drugi martwy spada - powtórz 100 razy. W ogóle w tym chapterze jest chyba moja ulubiona egzekucja z całej serii - walka Yamato z tym ziemnym kolesiem - uwięzienie go w drzewie a potem zmielenie go żywcem przez konary to jeden z lepszych momentów serii. Inna sprawa, że w Bleachu jeszcze częściej lepsze walki z fillerów przebijają te z mangi - smutne, to sprzyja fillerom ale obniża jakość najważniejszych momentów - co z tego, że najlepsze pojedynki w odcinkach których nikt nie ogląda?^^

drugi wniosek - NARUTO JEST NUDNE. pomijając wszystko inne - tam się nic nie dzieje. Poza walkami tam nie ma czego oglądać. Przez te ponad 400 odcinków nie wiem czy jest z 5 momentów w których warto jest kogoś posłuchać. Z takich przychodzących mi do głowy to tylko śmierć Zabuzy i Haku (jak się Momochi popłakusiał:() i ujawnienie prawdy o Itachim. Reszta? podobno niektórzy lubią treningi naruto. Ludzie, przecież rasengan i rasen-shuriken to w zasadzie w kółko jedno - mina naruta jakby wyciskał kupę a miał zatwardzenie. I czasem ktoś stoi z boku i 10 odcinków powtarza "niesamowite on się nie poddaje, laboga".

Emersion - wspomniałeś chyba o Avatarze jako pierwszy - prawda? i jak tam jest? nudzi się oglądanie tego? mi dotąd nigdy a przez rok nie wiem czy z 5 razy całości nie widziałem! może więcej razy? a przecież to nie jest sama akcja - wbrew pozorom to tej jest w zasadzie niewiele. Cała otoczka, to jak tych bohaterów poznajemy, śledzimy ich rozwój, taki ogólny "team building" - to jak się sami lepiej poznają i docierają - TO WSZYSTKO JEST PIĘKNE. Ten serial jest fajny nie pomimo tych ciągłych rozmów między towarzyszami ale dzięki nim. Robią z siebie jaja (obecność Toph dużo tu wniosła) i ogólnie poza pierwszymi paroma odcinkami żaden dialog mnie jakoś nie znudził. A co jest w naruto? ciągłe retrospekcje. Kiedy tylko jest czas żeby poznać bliżej bohaterów sakura robi groźne miny a naruto wygląda jak idiota i dostaje po głowie. Avatar nie ma nawet 60 odcinków a mam wrażenie, że lepiej poznaję w nim takie postacie które dołączyły gdzieś po 1/3 opowieści niż znam wiele z naruta chociaż były w zasadzie od początku. W bleach to też jest problem. Ciągle tylko ktoś jęczy albo woła "kurosaki kun" "ishida san" "inonue san" jak mają ze sobą gadać to często lepiej żeby siedzieli w niezręcznej ciszy. Aczkolwiek mimo wszystko chyba i tak te takie pogaduchy o niczym, choć słabe, dużo lepsze są w bleach niż w naruto. W bleach czasem się męcze ale oglądam. A naruto to chyba jedyny serial jaki oglądam i potrafię pół odcinka przewinąć (nie mówię o fillerach - te zwykle omijam w całości ostatnio)

Raczej wszystko co mialem na sercu, wypisales w tym poscie. Aizen kilka ewolucji przeszedl, wypowiedzial wojne, gromadzil wiele lat informacje, armie i podkoksowal sie do takiego poziomu ze tylko stary by mu dal rade ( kammamure jednym zakleciem bez wierszyka polozyl) i co sie dzieje...... przychodzi taki licealista i w rok caly plan zniszczyl a na koniec byl half-godem i nikt nie moze dac mu rady. Dajcie spokoj, tyle kapitanow, przyjaciol i innych w okolo a on jednym uderzeniem go niszczy, bez problemu, bez pomocy. On mial rok na stanie sie najmocniejszym a Byaku 50 lat by miec tylko bankai. Dobre jest jeszcze to ze tam wszyscy wiciskali z siebie 100% a teraz jak jest nowe zagrozenie okazuje sie ze Kommamura ma jakas sekretna technike swojego klanu, Retsu i stary uzywaja bankai (jakby wczesniej nie mogli) a Kenpachi ma morderczy trening gdzie co chwile umiera i staje sie silniejszy, moze jeszcze mu dajcie bankai. Kitacje maja jakis kompleks na sile przyjazni i serca. Chyba w kazdym shonenie tak jest. Koles jest fullpower jakis czas prowadzi walke jednak ten drugi daje mu rade wtedy lezac na ziemi z kreskami na twarzy i pobrudzonym ubraniem zaciska zeby i wyciaga sile z przyjazni/milosci, wrog robi zdziwiona mine a ten go pokonuje.

Avatar nie jest robiony w tym schemacie (oczywiscie tez ma ''milosc'' jednak tu nie jest to klepane caly czas). Jest bardziej ozywiony i ma wiecej akcji, tam caly czas cos sie dzieje. Aang to koksik w Avatar-mode ale tylko on i od poczatku. Wiadomo jest ten skok magii ognia ale jest tylko w 4 odcinkach pod koniec jak leci kometa. W Avatarze trening ziemi trwal 1 odc a Naruto w 10 robil podstawe pod rasengana. Oczywiscie nie ma to jak byc czlonkiem jednostki ninja i umiec tylko rzucic shurikena, od biedy wybuchowa notke a i tak na koniec stac i podziwiac Naruto. Zabuza byl pierwszym przeciwnikiem, ktory nie dzialal w schemacie bota, ale dla mnie zbyt dlugo go meczyli.

Jak ogladam Legende Aanga to jade cala serie, a w takim Naruto zawsze przewijem na walke, bo nie ma sensu, tak jak napisales najpierw patrzenie sie na siebie potem minuta walki potem gadanie, wspomnienia, gadanie, walka, gadanie, wspomnienia i wreszcie sila przyjazni. Fillery tez nie sa takie dobre, w Avatarze mamy np. moment gdzie Aang jest w szkole i robi potancowke dzieciakom co jest fajnie zrobione, znowu w Bleachu jest watek ''kolesia'' ktory przeciwstawia przeciwko tobie twoje zanpaktou i wszystko byloby ok gdyby nie mlocenie tego samego 30 odcinkow i gadanie jak to sie chce aby ''on'' wrocil do mnie bo jest czescia mojej duszy. Walka Muramasa vs Hichigo, bylem nakrecony na walke w jego stylu, rozwalenie Muramasy i wytarcie jego scierwem podlogi, 10 minut walki a oni gadaja. No i na koniec slodka Orichime, ktora nic od siebie nie da tylko drze ryj 20 minut.

EMERSION

Oczywiscie hejtem nie jestem, mimo ze Bleach mnie czasem razi to wciaz dobre anime (przynajmniej pierwsze 60 odcinkow).

użytkownik usunięty
EMERSION

Bleach i Naruto to anime co najwyżej średnie. Nie oszukujmy się. Żeby były na podium moich ulubionych tytułów w gatunku musiałbym znać tylko trzy anime^^

aczkolwiek jedno im muszę przyznać - bleacha widziałem od początku do końca, a jest tego trochę - naru oglądam już z 7 lat lekko licząc a też jeszcze czekam co dalej (choć odkąd wojnę spaprali to bez zapału). Więc skoro je niby krytykuję a jednak oglądam to chyba mają coś w sobie. Nie ukrywam coś tam mają. No i na swoją obronę mają rozmiar - generalnie uważam, że łatwiej o wysoki poziom w krótszych serialach czy nawet pełnometrażowych filmach niż takich tasiemcach. Stąd moje ulubione anime to albo pełnometrażówki (Ghost in the shell, Akira, Ninja Scroll, Sword of the Stranger) albo krótsze serie (Death Note, Black Lagoon, Samurai Champloo, Kara No Kyoukai, Cowboy Bebop, Fullmetal alchemist - avatar, niby nie anime ale dość blisko jak dla mnie) - a mimo tego, że oba seriale o których tu mowa są ogromne, a ciągną się jak krew z nosa (jak moda na sukces brzydko mówiąc - tylko w naru czy bleach czasem 10 czy 20 odcinków obejrzysz i nic się nie działo w nich^^) jest dużo słabszych produkcji. Takie Fate Stay Night - krótkie to to, a jednak fabuła beznadziejna, muzyka ani kreska/animacja nie użekają, walki bez tyłka, bohaterowie nędza - więc generalnie niby popularne anime a jak dla mnie nędzniejsze niż słabsze sezony naru czy bleach. Seirei No Morobito - czy jakoś tak - też wysokie oceny, wierni fani a jak dla mnie fabuła wręcz śmieszna i nieciekawa, poziomem dorównuje może takim sezonom z naru jak fillery o sorze rokubim czy sanbim (czyli fllerom).

Dla tego nieszczególnie cenię ani bleach ani naruto - są przeciętne do bólu, ale nie uważam czasu przy tych tytułach za stracony (a za taki uznałem oglądanie fate - stay night) i w swojej klasie zwłaszcza pewnie są najlepszym na co można liczyć. Gdyby naru wyleczyć z retrospekcji a oba tytuły z półgodzinnych pogadanek w 40minutowej w sumie walce (innymi słowy na akcję zostaje 1/4 czasu) to nawet przy wszystkich wadach fabularnych i koncepcyjnych świata byłyby więcej niż przyzwoite:)



A odcinek z potańcówką w Avatarze to jeden z moich ulubionych. w ogóle to pierwszy i jedyny jaki widziałem w tv przed ściągnięciem serii - i strassznie mi się nie podobał wtedy:P ale jak już oglądałem go w ciągu, pod koniec przygody jak należy, znałem realia i bohaterów - bardzo mnie urzekł. Pamiętam jak na forum avka był temat z ulubionymi tekstami, sam parę walnąłem, ale złapałem się na tym, że przy kolejnym oglądaniu serialu prawie co odcinek chciałem swój ulubiony tekst wciskać tam - tam po prostu co chwila jest coś zajebistego! nawet w tym odcinku jest mega scena (bez kontekstu nikt pewnie nie skuma, a i z nim niekoniecznie mu się spodoba) jak Aang rzuca Soce(przebranemu za jego ojca), że chce rzucić imprezkę dla tych przyszłych potworów ze szkoły ognia a Sokka: "GO TO YOUR ROOM!" - nie wygląda aż tak dobrze jak się to opowiada:P wiem:P dobry też motyw z portretem władcy ognia Ozaia - tym co Aang z makaronu zmontował. To jest właśnie klasa - ten odcinek jest tak dopieszczony i zabawny, że w życiu bym nie pomyślał "filler"

Dla mnie Bleach jest anime dobrym, glownie dlatego ze tak do 100 odc jest swietny, potem robi sie przecietniak co w sumie daje ocene dobra. Oczywiscie nie tylko Bleach i Naruto maja u mnie podobna sytuacje, tak samo jest z Sword Art Online (juz nie tasiemiec), ktore do polowy jest dla mnie swietnym anime. Fate Stay Night nie wiedzialem, jednak Fate Zero sobie obejrzalem, ktore moglo byc lepsze. Mialem troche zbyt wielkie oczekiwania, jednak wciaz jakos to sie trzymalo, i dla mnie jest srednia pozycja, historia i postacie to byl dobry trop, jednak zboczyli z tej sciezki i na koniec wyszla klapa. Oczywiscie sa tez amine, ktore goraco polecam jak Paprika czy klasyk Ksiezniczka Mononoke.

Avatara (Aanga i Korre) jestem w stanie okreslic jako najbardziej udane tytuly ich roku a moze nawet dekady . Cholernie dobra fabula, swietna muzyka, charyzmatyczne postacie, duzo dynamiki i piekna kreska. Oczywiscie jest wiele anime majacych te cechy jak FMA, jednak Avatara cos wyroznia (moze ten pol-anime styl) co dla mnie daje mu przewage nad innymi.

użytkownik usunięty
EMERSION

fate zero parę osób mi polecało, że niby lepsze niż fate stay night - ale po katastrofie oglądania tego ostatniego nie zamierzam nawet ryzykować pierwszego tytułu (niczego z "fate" w nazwie nie obejrzę już chyba^^) aczkolwiek to universum spłodziło parę tytułów i o ile FSN jest żałosne o tyle już Kara No Kyoukai to jeden z moich ulubionych seriali (a na pewno najdziwniejszy - jedyny w swoim rodzaju)

co do naruto i bleach to robię czystki bo jednak od lat mi dysk zaśmiecają. Z naruto narazie posprzątałem pierwszą serię. Ludzie pierwsze pół to może z 5 fillerów w 110 odcinkach, a druga połowa to może z 5 odcinków mangowych w 110 fillerach - LOL. na szczęście, choć nie ma czegoś co by uchodziło za chapter fillerowy (są oczywiście sezony samych fillerów - ale nie jako jednej historii jak w Bleach czy Shippuudenie) kilka epizodów wartych było zachowania. Szukanie wąchającego robaka może nie jest za ciekawe - ale pokazało nam pierwszy raz potencjał hinaty. Warto zachować choć ten odcinek w którym objawia się jej ultimate defense. no i ostatnich kilka kiedy naru rusza w podróż na koniec. Historia mega nie jest ale byłem pewien, że to nie jest filler do niedawna. Poznajemy parę nowych postaci z wioski piasku, Gaara dostaje jeden ze swoich lepszych epizodów gdy zamiata kogo trzeba (w mangowych epizodach prawie go nie ma, jak już jest i walczy to ciągle ktoś mu d... kopie - kimimaro, deidara, nawet Lee powinien go zabić (bo przed taką młócką żadna zbroja by go nie uchroniła - może zbroja by się nie posypała jakby była niezniszczalna - a nie była - ale ciało w niej zmieniłoby się w kompot) tutaj nareszcie sobie sam z problemem radzi. Choć oczywiście nie są to najlepsze odcinki serii. W ogóle na fillery czasem psioczę - ale gdyby nie Sora filler z shippuudena Naru nie spędziłby tych paru epizodów w towarzystwie Asumy. Trochę się z nim zaprzyjaźnił. Więc późniejsza śmierć Sarutobiego musiała nim wstrząsnąć. Bez tego sezonu pewnie i tak by robił minę zbitego psiaka jakby usłyszał co się stało, ale nie miałoby to sensu bo prawie nie krzyżowały się ich ścieżki, nie wiem czy słowo w mangowych zamienili - więc śmierć Asumy byłaby jak śmierć kolegi ze szkoły którego się nie znało prawie a jego ojca widziało może ze 2 razy i ledwo poznawało^^

ale nic tak nie boli w naru i bleach jak to jaki kierunek obrały. Ich twórcy poszli na łatwiznę. Zamiast pogłębiać bohaterów, postawić na ich rozwój jakiś, by dojrzewali zwłaszcza ci młodzi mamy coraz bardziej przegięte moce i debilnych wrogów. w naru te teletubisiowe gadki o przyjaźni i więziach, rany nawet laski tyle o uczuciach nie gadają ze swoimi facetami ile ten koleś z każdym kto się nawinie. to ma sprawiać by ludzie go lubili?^^ powiem szczerze, ten serial jest tym lepszy im mniej w nim naruto jako postaci. Moje ulubione momenty to zemsta na hidanie i kakuzu (do pojawienia się naru - tam jest żenua, koleś do walki z innymi geninami tysięcy klonów używał a czasem sobie nie radziły, a żeby zmylić przeciwnika tej klasy wystarczyło kilka? śmieszne to....) pościg Saska za Itachim, w tym jego walki z bratem, Deidarą a potem Killer Bee. Zresztą jak się zastanowić, to w pierwszym sezonie shippuudena Gdy Gai walczył z Kisame - co było nawet spoko - walka Naru z Itachim była nudna strasznie, potem gdy Sakura i babcia Chiyo walczyły z Sasorim co było super pojedynkiem naruciak ścigający deidarę tylko przeszkadzał w śledzeniu tej akcji (drużyna Gaia walcząca z samą sobą też była nudna).

a za rozwój postaci w obu tytułach idzie nabywanie nowych mocy. W avatarze na 60 odcinkach potrafią bohaterowie stopniowo dojrzewać, dorastać. W naru czy bleach odcinków po kilkaset a jacy są tacy byli chyba, że nagle z niczego całkiem zmieni się ich charakter (shinigami na początku pozowali na pozbawionych emocji terminatorów, przyszło co do czego zachowują się jak hobbity na dożynkach). Najlepszy przykład to Sasuke - niby był goniącym za zemstą "mścicielem" (z podstawówki - laboga) ale mimo wszystko nawet pod wpływem Orochiego i nawet po załatwieniu swego "mentora" i ruszeniu własną ścieżką jak nie musiał to nie zabijał. A w zasadzie chyba wcale nie zabijał wrogów. I nie pozwalał na to innym. To pokazuje, że gdzieś w środku był starym miękkim saskiem (tylko udającym drania bez serca). poznał prawdę o bracie (taką, że poświęcił wszystko by chronić to co kochał najbardziej - swoją ojczyznę w sensie wioskę i swego brata) i nagle 180 stopni robimy zmianę kursu. Nagle sasek staje się tym złym, krwiożerczym. wcześniej chroni kompanów choć tak na prawdę nie musi bo to jego podwładni i narzędzia a nie przyjaciele, nagle poświęca ich jak zabawki żeby zniszczyć to co jego brat tak bardzo chciał chronić. Jest to tak racjonalne i logiczne, że śmiać mi się chce ale jestem zbyt zażenowany. Ja rozumiem, że ciekawiej będzie z Saskiem jako arcywrogiem Naruta ale beznadziejnie to rozwiązano i kropka. mieli z 300 odcinków by stopniowo robić z niego bandziora to nie, szlachetny sasik w kółko aż nagle trzask prask i w jednym odcinku robi się z niego potwór "bo tak". (w ogóle to idiotyczne bo nawet gdy znał już prawdę i podjął decyzję, że chce zdeptać konohę to chronił towarzyszy jak dawniej w walce z 8ogonami, a zaraz potem na kage summit z tyłka zaczął ich poświęcać jedną chciał własnoręcznie ukatrupić bo mu zawadzała (choć przecież nigdy nie towarzyszyła mu za swą przydatność w walce - wiedział co brał) i przyjaciół z konohy też nagle teraz zabija bez mrugnięcia okiem bo teraz jest ZŁYYYY

ocenił(a) serial na 10
grawitacje

Bleach i Naruto xd