A ja się zastanawiam czy istnieje taki dowód, który jednoznacznie wskazałby kto za tym stoi. Praktycznie wszystko można podważyć. Nawet zbadanie tych dwóch szkieletów - jak się okaże że to nie książęta z Tower, to przecież nie będzie to oznaczać, że książęta tam nie zginęli. Jak badania potwierdzą ich tożsamość - nadal zostaje zagadka kto ich zabił.
Nawet jeżeli za zabójstwem książąt nie stał w tamtej chwili ani Ryszard ani Henryk, to mam wrażenie że po umocnieniu się władzy któregokolwiek z nich wcale nie spotkałby ich lepszy los. I dla Ryszarda i dla Henryka przez całe życie byliby zagrożeniem, i albo spędziliby resztę życia w Tower albo zostaliby straceni później, może gdy już by dorośli.
Poruszany często argument, że przecież zostali uznani za nieślubne dzieci, to byli już niegroźni jest mało przekonujący. Parlament zawsze mógł przegłosować kolejną, zmieniającą stan poprzedni ustawę. Dobrym przykładem są księżniczki Maria i Elżbieta, które przecież też uznane za nieślubne, by pozbawić je praw do tronu i koronować Jane Grey po śmierci syna Henryka VIII.
"A ja się zastanawiam czy istnieje taki dowód, który jednoznacznie wskazałby kto za tym stoi. "
No własnie o to mi chodzi ;)
Czy istnieja jakiekolwiek szanse , by po tylu latach się tego dowiedzieć.
I co z tego , że koronowali Jane skoro Maria wznieciła bunt i odzyskała korone ;)
Nie ma prawie żadnych szans, chyba że wynajdziemy wehikuł czasu:)
Szkielety były już badane w latach 30 tych XX wieku, a może było to tuż po wojnie, nie pamiętam. W każdym razie wiekowo odpowiadają synom Edwarda, jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że to oni, ale to nie daje nam odpowiedzi na żadne pytanie. Nawet gdyby co do dnia określili moment ich śmierci, powiedzmy na tą nieszczęsną pierwszą połowę lipca 1483 r. nic nam to nie da. Podejrzanymi nadal pozostaną wszyscy troje: Ryszard, Małgorzata i książę Buckingham.
Tak czy inaczej, nawet jeżeli Ryszard nie wskazał palcem i nie zlecił tego morderstwa to sięgając po koronę wydał na nich wyrok śmierci. Stawali się zbędnym balastem na dodatek groźnym zważywszy, że Edward miał już 13 lat i za 3-4 lata skupiłby wokół siebie opozycję. Z drugiej strony mam Ryszarda za trochę inteligentniejszego i myślę, że jakby chciał się ich pozbyć czy naprawdę musiałby to robić w takich warunkach, grzebiąc ich pod schodami w Tower, no szkoda, że nie pod własnym łóżkiem. Oczywiście jest to temat rzeka.
Co do Anny, ktoś z Was pytał czy za Tudorów mówiono o niej źle. Nigdy nie spotkałem się z żadnym negatywnym źródłowym osądem jej postaci, podobnie jak i pozytywnym. Była dość niewyraźna, raczej pozbawiona mocnej osobowości, zresztą schorowana, co może wiele tłumaczyć, a w okresie ostatniego roku najprawdopodobniej jeszcze w depresji. Jedyną pewną rzeczą jaką o niej wiemy to, że lubiła książki, podobnie zresztą jak Ryszard.
Co do Ryszarda to gdyby lekarze podejrzewając, że suchoty są zaraźliwe nie kazali mu wyprowadzić się z jej sypialni to pewnie by tam został do końca. To też o czymś świadczy, prawda? Poza tym Ryszard był co nieco dewotem, żadne niemoralne prowadzenie się odkąd miał żonę nie wchodziło w grę, romans z Elżbietą należy między bajki włożyć, choć faktycznie tuż po śmierci Anny były prowadzone rozmowy odnośnie małżeństwa Elżbiety i Ryszarda z członkami portugalskiej rodziny panującej. No i absurdem jest twierdzić, że Anna mogła namawiać Ryszarda do sięgnięcia po koronę. Od śmierci króla Edwarda wypadki toczył y się dość szybko. Ona przebywała w Middleham, Ryszard wyruszył do Londynu gdzie w drodze połączył się z Buckinghamem swoim „złym duchem”. Jeżeli już ktoś podżegał go do działania to Buckingham, w oberży w Northampton.
To ja się pytałam i dziękuję bardzo za odpowiedź :) Tak właśnie myślałam, że nie ma negatywnych pogłosek o Annie. W takim razie to jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu jak nie fair postąpili twórcy serialu. Teorie teoriami, ale powinni pamiętać, że kręcą film o postaci historycznej, nie fikcyjnej.
"Jedyną pewną rzeczą jaką o niej wiemy to, że lubiła książki, podobnie zresztą jak Ryszard. " - śmieszne jest, że takie wspomnienia zostają po nas. Nie mamy pewności jakie to było małżeństwo, do tego ta cała plotka o romansie Elżbiety York i książętach z Tower, ale wiemy za to o ich miłości do książek. Co za ironia :)
No właśnie - największym argumentem przeciwko Ryszardowi zlecającemu zabójstwo książąt jest to, że zrobienie tego w tamtej chwili było głupotą i politycznie przyniosłoby mu tylko kolejnych przeciwników.
Kwestia zgodności historycznej to temat rzeka - sama przyznaję, że o ile o epoce Tudorów oglądałam i czytałam dużo to Plantageneci to była zupełna nowość. Gdzieś kiedyś słyszałam określenie Wojny Dwóch Róż i nazwiska Yorków i Lancasterów, ale to wszystko. Więc jako pozytywny efekt serialu/książek oceniam to że zachęciło mnie do zgłębienia tego okresu.
Nie mam nic przeciwko historycznej fikcji pod warunkiem, że wyraźnie określone jest że to fikcja i kreacje postaci są logiczne. Polubiłam postacie z książek, choć pewnie w sporym stopniu odbiegają od swoich rzeczywistych pierwowzorów. I w zasadzie to w serialu narzekam na brak ciągłości w kreowaniu.
Z drugiej strony jednak mam mieszane uczucia jak widzę, że wiele osób traktuje tę książkę i serial jako źródło wiedzy historycznej... Zwłaszcza, że serial nadawany jest przez BBC i wiele osób zakłada że jest przynajmniej na tyle zgodny z historią jak Dynastia Tudorów (tam też były nieścisłości, ale na znacznie mniejszą skalę).
Skąd wiemy o tych książkach? :) Rzeczywiście urocza ciekawostka.
Czytałam też informacje o tym planowanym podwójnym małżeństwie z Portugalią i tak się zastanawiam jak było to możliwe dla Elżbiety York, skoro była uznana za nieślubne dziecko? O ile wydanie jej za jakąś dobrą partię w kraju nie byłoby dziwne to jednak nie przypominam sobie, aby nieślubne dzieci wżeniano w królewskie rodziny potencjalnych sojuszników.
A z drugiej strony doczytałam, że podobno ta portugalska rodzina królewska też wywodziła się z rodu Lancasterów i miała nawet lepsze prawa do tronu niż Henryk Tudor, to prawda?
"Polubiłam postacie z książek, choć pewnie w sporym stopniu odbiegają od swoich rzeczywistych pierwowzorów. I w zasadzie to w serialu narzekam na brak ciągłości w kreowaniu." - dokładnie. Na przykład weźmy takiego Ryszarda, który ma ogólnie złą reputację. Philippa Gregory niby oczyszcza go z pewnych zarzutów, ale też nie jest tam świętym człowiekiem. Pomimo to, nie przeszkadza mi to aż tak bardzo, bo stworzyła jednocześnie bardzo interesującą postać. Fakt, powinniśmy go traktować zdecydowanie jako bohatera fikcyjnego, ale jego tajemniczość i złożony charakter sprawiają, że nie mogę być zła na Philippę za te odstępstwa. Całkiem inaczej jest z serialem, który nie był konsekwentny z tą postacią i po ostatnich odcinkach tylko narzekamy na sposób ukazania Ryszarda.
"Z drugiej strony jednak mam mieszane uczucia jak widzę, że wiele osób traktuje tę książkę i serial jako źródło wiedzy historycznej... " - ja też nie mogę już czytać komentarzy niektórych fanów. Zwłaszcza kiedy kosztem Anny próbują wybielać Ryszarda i najgorsze jest to, że nie mają na myśli tylko i wyłącznie serialu. Denerwuje mnie też poniekąd to, że winią w temacie Ryszard/Anna panią Gregory. Zgadzam się, że powinna zrezygnować z tak dosłownego ukazania romansu Elizabeth of York, ale ogólnie jej książka bardzo mi się podobała i jej Ryszard i Anna są zupełnie inni niż ci serialowi z 8 i 9 odcinka. Niestety często fan tej pary po usłyszeniu tego, że jest tam przedstawiony wątek z Elizabeth of York rezygnuje z "Córki". A szkoda, bo mimo, że nie jest to przyjemna część tej powieści, to ogólnie warto ją przeczytać.
Można i tak na to spojrzeć. Byli potomkami Jana z Gandawy, po jego prawowitej córce, podczas gdy Tudorowie po Beaufortach, którzy też byli jego potomkami, ale z nieprawego łoża.
Nie pamiętam, a może nie było napisane, kto miał być ewentualną partią dla Elżbiety, bo nie sądzę, że następca tronu :) Z pośledniejszym księciem mogło dojść do skutku. A jeśli chodzi o Ryszarda i Joannę Portugalską to cóż....nie wiem czy nie lepsza dla niego śmierć pod Bosworth :)