[SPOJLERY]
Obejrzałam pierwszy sezon jeszcze raz i muszę poruszyć wątek postępowania i kreacji Eweliny. Długo się nad tym zastanawiałam i doszłam do wniosku, że jej motywacje nie są dla mnie w żaden sposób niezrozumiałe. Mogę spokojnie „wczuć” się w jej sytuację i postarać się spojrzeć na wszystko jej oczami. Oczywiście, nie mówię tutaj ani o tym, że wiem jak się czuła ani, że popieram to, co zrobiła jednak dziwnym zrządzeniem losu nie jest dla mnie w żaden sposób niemożliwe odczytanie intencji, które stały za tym co zrobiła.
Zawsze w cieniu Asi, która w serialu jest ukazana jako ideał – nie tylko pod względem wyglądu ale także charakteru. Śliczna dziewczyna, młoda, pełna energii, wzorowa uczennica, z ambicjami, planami. Kochający i wspierający rodzice, chłopak zakochany w niej za zabój. Asia jest jak królewna – żyje w świecie bezpiecznym gdzie wszystko może i wszystko jej się udaje. Trochę jest to dla mnie zabawne bo jakoś dziwnym trafem nikt nie krytykuje jej ani razu, z osób dorosłych, kiedy na jaw wychodzi fakt, że miała romans z żonatym mężczyzną, któremu, jakby nie patrzeć, zrujnowała rodzinę. Z jego córką chodziła do klasy, dla Asi Molenda chciał rozwieść się z żoną i zostawić całą rodzinę. Bez względu na wszystko. Aspektu ciąży nie poruszam bo bez przesady – nie żyjemy w XIX wieku żeby młoda dziewczyna po pierwsze nie dała sobie rady z dzieckiem (myślę, że rodzice by ją wspierali), po drugie – zajście w ciążę w młodym wieku nie jest jakąś straszną sprawą i grzechem za który należy kogoś potępić choć ten aspekt życia, czy może bardziej stanu bohaterki, także nie został w żaden sposób skomentowany przez rodziców czy nauczycieli. Wszystko skupia się na tym, że została zamordowana i to jest główna „karta przetargowa”, którą wciąż i wciąż się ją wybiela.
I nagle mamy Ewelinę, która wie o wszystkim odnośnie Asi – z kim się spotyka, co robi, że zdradza chłopaka. Całe życie w jej cieniu, zakochana w Maćku musi to znosić. Żyć ze świadomością, że nigdy nie będzie taka jak Asia, nigdy nie będzie miała tego co Asia bo jej życie wygląda inaczej i inaczej ją potraktowano choć wcale nie jest ani brzydsza ani głupsza (co chyba dosadnie parokrotnie udowodniła). Jasne, nikt nie mówi, że życie jest fair i że Twoje, jej, jego czy kogokolwiek takie będzie ale wydaje mi się, że w pewnym momencie u Eweliny miarka się przebrała. Po lekcjach chodziła pomagać matce w barze a to chyba nie jest szczyt marzeń nastolatki. Wątpię aby ktokolwiek chciał robić coś takiego po lekcjach kiedy marzy się o odpoczynku. Myślę, że czarę goryczy przelała zdrada Asi wobec Maćka bo tamta miała coś, czego Ewelina mieć nie mogła. Miłość potrafi skłonić człowieka do robienia okropnych i okrutnych rzeczy ale też nie można do miłości nikogo zmusić. Bohaterka zdaje sobie z tego sprawę ale mimo wszystko próbuje odmienić swój los. I jak sama przyznaje w pewnej chwili - chciała Asię tylko nastraszyć a nie doprowadzić do tragedii. Zrządzenie losu chciało inaczej więc potem widzi swoją szansę w zdobyciu Maćka. Jakkolwiek bezduszne się to nie wydaje bo „jak można żerować tak na czyjejś rozpaczy i tragedii” to taka jest prawda. Chłopak do niej lgnie, rozumieją się i może tak naprawdę powinni być razem ale Maciek był zaślepiony miłością do Asi tak, jak Ewelina jest zaślepiona miłością do niego. To raczej pozostaje w sferze domysłów i kiepskiego gdybania „co by było...”.
Chodzi po prostu o to, że większość osób wiesza na niej psy i mam wrażenie, że nikt nie zastanawia się nad tym co ona przeżywała, z czym się mierzyła i jak musiała żyć. Po prostu jest zła bo „zabiła” Asię, bo „uwiodła” Maćka, bo jest manipulantką, kłamczuchą, psychopatką etc.
Tyle, że niekoniecznie taka zawsze była. Niekoniecznie taka się urodziła. Może coś albo ktoś albo cały łańcuch przyczynowo-skutkowy sprawił, że zaczęła postępować tak a nie inaczej.
To są jedynie moje przemyślenia na ten temat. Nie mam zamiaru osądzać czy Ewelina jest dobra czy zła, tak samo jak nie mówię, że zrobiła dobrze czy źle albo czy jest wredną s... czy jednak się pogubiła. Warto zwrócić uwagę, tak sądzę, nie tylko na końcówkę serialu, że tak powiem. Nie na rozwiązanie zagadki i motywy/wypowiedzi Eweliny. Spojrzeć trochę szerzej a nie tylko ocenić bohaterkę, że była taka i taka bo ocenienie jej w ten sposób wydaje się moralnie poprawne.
Dla mnie to jest postać bardzo sprzeczna i skonfliktowana, która pod wpływem ekstremalnych emocji po prostu wybuchła.