Oglądam tą serię i mogę powiedzieć, że obejrzałem jedną z najgorszych i najbardziej dziecinnych serii jakie miałem okazje w swoim krótkim życiu obejrzeć.
Cała seria, to nic innego jak babki z gunem w obcisłych do granic możliwości wdziankach. A do tego dochodzi cała masa bezsensownych strzelanek przeplecionych z całą masą niepotrzebnych zwolnień.
Seria nawet nie udaje, iż była robiona pod amerykański "kult broni palnej" (skąd ta pewność? Popatrzcie na Meg...).
Ja chyba zbyt dużo obiecałem po postaci Sei, ale w miarę brnięcia przez serie (czyt. Ep. 15), to odkryłem, że jedyne, co ją odróżnia od reszty dziewek, to to, że ma największy biust...
Powiem tylko tyle, że pzry tym, to nawet "SAC" wydaje się jeszcze w miarę przyzwoicie zrobiony, choć i tak tergo przysłowiowego głupa rżnie.
SPOILERY!!! Zgadzam się że anime średnio udane, co mi się nie podobało i było niepotrzebne można pisać w nieskończoność ale wymienię kilka:
- Postać Meg i kucharza - o tyle o ile kucharz był postacią luźno powiązaną z historią to jego pojawienie się nie ma żadnej puenty, być może była to próba pokazania wydarzeń z perspektywy zwykłego człowieka, porównanie jego zwyczajnych marzeń o studiach z codziennością Jo i spółki nie mniej jego postać nie miała większego sensu, zapychacz czasu. Natomiast postać Meg można określić jako kpina, słaba i żałosna, przy każdej większej akcji ktoś ją porywa a Jo ratuje. Jest typowym spowalniaczem, wrażliwa i dobra, "pałętająca się pod nogami" głównej bohaterki. Czuje do niej jedynie antypatie, bezsensowna postać ni to śmieszna ni pomocna. Końcówka w której staje się ona 2 Jo dopełnia czarę goryczy.
- Szaman na statku - w jednym z epów było przyjęcie na statku, koleś pobierając jakąś kosmiczną energię sprawił że Meg na jakiś czas z zera staje się mega wojownikiem, przypomnę że seria traktuje o rozwoju techniki i nauki więc z d.py ta wstawka.
- Postać Jo - typowa bohaterka jakiegoś westernu albo kina akcji lat 80/90, niezwyciężona, ratująca swoich "nakamana", zmagająca się z traumą z przeszłości. Oglądając jej "super intro" z tą muzyczką przypominał mi się Chuck Norris zdejmujący każdego wroga.
Poza tym całe amine składa się z oklepanych motywów, do tego nie są one za dobrze zrobione. A zakończenie jeśli nawet uznać je można za otwarte(nie wiemy czy Sei i Jo się uratowały, Meg zmieniająca się w Jo może sugerować że zginęły, ale trudno powiedzieć) nie zachęca(przynajmniej mnie) do zainteresowania się dalszymi losami bohaterów i ewentualnego sięgnięcia po serię 2(jeśli takowa wyjdzie).