PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=194037}

Awatar: Legenda Aanga

Avatar: The Last Airbender
2005 - 2008
8,4 36 tys. ocen
8,4 10 1 35728
9,2 5 krytyków
Awatar: Legenda Aanga
powrót do forum serialu Awatar: Legenda Aanga

Od premiery minęło już prawie 8 lat, już wchodzi na ekrany sequel "Legenda Korry", a tu "przespałem" takie arcydzieło...! Serial, mimo iż dla dzieci, może być bez zażenowania oglądany przez dorosłych i fanów japońskiego anime na której jest wzorowany stylistycznie

Moja pełna recenzja tutaj:

http://doktorno.vot.pl/content/avatar-legenda-aanga

ocenił(a) serial na 9
doktorno

Świetna, obiektywna recenzja. Nie martw się, też zacząłem oglądać tę kreskówkę dosyć późno, bo w momencie wypuszczania drugiej księgi na polski kanał nicka. Miejmy nadzieję, że sequel utrzyma poziom. W każdym razie dwa pierwsze odcinki są naprawdę obiecujące :D

użytkownik usunięty
Kwaziu

zgadzam się, że serial kozacki. czy dla dzieci? nie wiem, może. ale tak jak mówicie dorośli też mogą go oglądać i nie muszą się wstydzić. w baśniach (a dla mnie jest to baśń i to bardzo przyzwoita) jest coś takiego co łączy pokolenia i co skupia przed tv rodziców i ich pociechy na wspólne seanse.
ja odcinków obejrzałem narazie 13 i wcale się nie nudziłem.
porównanie z anime nie wiem czy jest zasadne bo podobieństw nie widzę zbytnio(nawiązania do kultury wschodu w fabule o niczym nie świadczą) ale faktem jest, że anime bardzo lubię a avatar też mnie oczarował, myślałem że zrobienie głównych bohaterów z grupy dzieciaczków mnie odtrąci a sam serial będzie typowym głupim nudziarstwem dla dzieci bez wielkich wymagań co do rozrywki a tu proszę, jest na prawdę ciekawie, wielowątkowo i całkiem dojrzale^^
hmmmm jak ktoś chciałby coś podobnego (nie takiego samego oczywiście, chodzi mi o przygodowy serial animowany przypominający anime i tyle) to polecam też wakfu. do czasu trafienia na avatara była to moja ulubiona kreskówka:P i też chyba w polskiej tv leci, ale nie po francusku na czym sporo traci^^

ocenił(a) serial na 9

"Avatar..." jest jak najbardziej inspirowany anime, sami twórcy to przyznali... :)

Jak napisałem: miejscami widać, że autorzy chcieli zrobić ten serial bardziej dojrzałym, ale po prostu byli ograniczeni grupą docelową...

ocenił(a) serial na 10
doktorno

podobno 'Legenda Korry' ma być bardziej dojrzała, zobaczymy co z tego wyjdzie. Jednak o 'Legendzie Aanga' nie można powiedzieć, że jest dziecinny. Rzeczywiście, momentami widać, że autorzy bardzo się hamowali z pokazywaniem np. krwi, ale na ekranie widzimy śmierć, wojnę, obłęd, zdradę, skomplikowaną intrygę polityczną, trudne relacje między poszczególnymi bohaterami... Jak na serial dla dzieci [a szczególnie w porównaniu do obecnych produkcji] jest bardzo dojrzały, dopracowany i przemyślany [widać, że najpierw obmyślili całą fabułę, a dopiero potem zabrali się za realizację]. Jednak niestety widać, że twórcy musieli się hamować. Dlatego właśnie czekam na 'Legendę Korry' z ciekawością.
A tak poza tym: świetna recenzja. Wszystko pięknie opisane. I nie przejmuj się, że tak późno, ważne że w ogóle udało Ci się obejrzeć ;) Nadal są tacy, którzy zaklinają się, że nie obejrzą, bo... głównie dlatego, że to 'podróbka anime' [autentycznie słyszałam takie argumenty], albo że to po prostu kolejny serial o ratowaniu świata. W Polsce 'Avatar' niestety nie zyskał takiej sławy, jak np. w USA, czego powodem [jednym z wielu] może być 'dzieło' Shyamalan'a, co w sumie zrozumiałe, bo film był na prawdę zły.
Pozdrawiam ;)

użytkownik usunięty
czarny_mustang

filmu nie widziałem - z prostego powodu, nie znałem serialu, a jak już się miałem ze światem avatara zapoznać to wolalem w pełniejszej wersji - kreskówką.
co do filmu osobiście spotkałem się z przyzwoitą recenzją jego - nie, nie mówiła, że to film dobry. ale była na tyle obiektywna, żeby go nie zjechać totalnie, jak to pewnie robią już teraz na wyrost wszyscy bo złotych malign nazgarniał. otóż film jest kiepski, ale musiał przedstawić bohaterów, świat i sporo ważnych wydarzeń z historii opowiadanej dotąd właśnie przez kreskówkę - będącą kilkusezonowym serialem. nie ma bata na mariole musiał lecieć po łebkach i spłycać wszystko co się dało. zwłaszcza, że miał trafiać dla ludzi którzy serialu nie znali a z filmu coś by kumać chcieli. nie mógł być jakiś bardzo udany przez to. ale widziałem kilka ciekawszych scen z niego i efekty miał zrealizowane przyzwoicie - a to ważne dla filmu o ludziach machających w siebie fireballami i innymi minitornadami. dobry? nie. ale tragiczny? też raczej nie. obejrzę go na pewno kiedyś i potwierdzę to jeszcze. ale nie sądzę, żeby na tytuł najgorszego filmu roku zasługiwał, no i sam fakt otrzymania złotej maligny wiele nie mówi - dużo filmów które lubiłem dostaly tą "nagrodę" choćby armagedon, tak jak wiele filmów nie warto moim zdaniem oglądać choć oscary mają bo zasnąć w połowie można^^

ocenił(a) serial na 9
czarny_mustang

No przecież o tym napisałem :)

Poza tym: dziwisz się, że ludzie są uprzedzeni do "podróbek anime"? To dlatego bo jest sporo przeciętnych naśladownictw w stylu "Winx" czy "Odlotowych Agentek". Poza tym anime ma opinie "chińskich bajek" gdzie leje się krew, fruwają flaki i migają gołe biusty itp. Oczywiście wynika to z wspomnianego przeze mnie w recenzji efektu "getta animacji"...

użytkownik usunięty
doktorno

wiecie, ja to mam problemy z określeniem co jest po prostu kreskówką a co podróbką anime....
avatar mnie wręcz zachwycił. vinx kojarzę i jest przeczerstwe (nie wiem czemu ale kojarzy mi się tylko z brokatem) odlotowe agentki też nie należą do moich ulubionych pozycji ale widziałe kiedyś parę odcinków i dla nastolatek wydaje mi się to pozycją w sam raz. w życiu bym nie pomyślał że te tytuły to podróby anime^^ vinx raczej bym uznał za podróbę witcha (chyba, że jest starsze, wtedy witch je podrabia ale robi to zdecydowanie lepiej. wciąż nie jest to fajny serial ale już na pewno w miarę ciekawy i bardziej uniwersalny, mogą go oglądać z przyjemnością tylko chłopcy, vinx to raczej tytuł wyłącznie dla dziewczynek - tak mi się zdaje^^).

a co do "chińskich bajek gdzie leje się krew" - to był dla mnie właśnie urok anime. pamiętacie może pozycje pokroju tygrysiej maski i generała daimosa? zwłaszcza ten ostatni gdzie wojna pochłaniała na ekranie niejednokrotnie tysiące istnień na raz i nikt się z pokazaniem tego nie patyczkował. jak się mają do tego produkcje zachodnie, gdzie np w takich x-menach wolverine pazurami tnie roboty tylko a z pozostałymi się bawi w zapasy w kisielu. zresztą w wielu produkcjach czołg nie wybuchnie póki nie ucieknie załoga a samolot zestrzelony opuszczają piloci. w daimosie jakby piloci się katapultowali to by ich odstrzelano bezradnych w powietrzu^^ i czy wypaczało to psychikę? nie! to była jedna z najbrutalniejszych produkcji dla dzieci w ogólnokrajowej telewizji, a przy tym najbardziej wychowawcza. daimos nie pokazywał jaka to wojna jest fajna i zabawna tylko jaka okrutna i niesprawiedliwa - jego wymowa była jasno pacyfistyczna. ale pewnie "obrońcy moralności" dziś czegoś takiego w tv nie pozwolili puszczać dzieciom. lepiej bajkę gdzie kot z myszą nawalają się młotami i rzucają w siebie nożami^^

anyway anime to dla mnie prawdziwy raj animacji. już od paru lat prawie "normalnych" filmów nie oglądam bo szkoda czasu gdy ma się tyle anime pod ręką^^
tylko o ile w przypadku wakfu zdawało mi się, że to produkcja inspirowana anime która dorównuje oryginałom poziomem o tyle w przypadku avatara nie wiem czy uczeń nie przerósł mistrza. to może być najlepszy serial/film animowany (i nie tylko animowany) jaki widziałem w życiu. tylko animacja sama w sobie... jest jakaś nie do końca taka. japońska/chińska stylistyka należy się Avatarowi jak psu kiełbasa a tutaj jakoś bardzo czuję Europę. same postacie i krajobrazy mam wrażenie to o wiele za bardzo WITCH, Huntik i inne takie, a troszkę za mało Bleach, FMA, black lagoon.

ocenił(a) serial na 9

No fakt, mi to też się podoba że w anime jest więcej realizmu, i powszechne są motywy antyheroiczne i pacyfistyczne.
W tym zakresie to najbardziej w realizmie posuwa się Ryosuke Takahashi i jego dwa stare seriale: "Dougram" i "Armored Trooper VOTOMS":

http://doktorno.vot.pl/content/armored-trooper-votoms
http://doktorno.vot.pl/content/armored-trooper-votoms-suplementy-do-serialu
http://doktorno.vot.pl/content/armored-trooper-votoms-shining-heresy

ocenił(a) serial na 9

Nawiązując do twojego powiedzenia o "prześcignięciu mistrza"... Tu masz sporo racji, bo niestety w Japonii widać pewien marazm w temacie tworzenia dobrej anime, Miyazaki się starzeje, jego syn się z nim poróżnił na planie "Opowieści z Ziemiomorza", o Katsuhiro Otomo nic nie słychać, a Gainax odcina kupony remakeami "Evangeliona"... Mam nadzieje, że niedługo okaże się, że nie jest tak źle...

użytkownik usunięty
doktorno

ja aż takim znawcą anime nie nie jestem więc się do tego nie odniosę. napisałem tak dla tego, że wiele anime które widziałem nie umywa się do avatara. jednakże tak po skończeniu całej serii na spokojnie to rozważywszy muszę powiedzieć, że Avatarowi wyprodukowanie w Japonii mogłoby wyjść na zdrowie. mniejsza cenzura (buziaków parę przemycili, więc ok, ale przemoc i wojna są bardzo umowne...) i nie wiem czy animacji przyjemniejszej dla oka by nie zastosowano. albo - skoro pomysł na całą serię był zachodni, lepszym rozwiązaniem byłoby wyprodukowanie go przez nikolodeona (czy jak to zwą) we współpracy z którymś z lepszych producentów anime. skoro fabuła to taka wizja kultury wschodu oczami kogoś z zachodu to i przy produkcji połączenie koncepcji doświadczeń i pomysłów z obu stron mogłoby wyjść na zdrowie. było parę seriali anime produkowanych przez japończyków przy współpracy z europejczykami czy amerykanami. jednym z najlepszych przykładów tego są chyba tajemnicze złote miasta. również piękna historia przygodowa (stąd skojarzenie z avatarem) do tego z prześwietnym openingiem^^ japoński zorro też był chyba troszkę międzynarodowy a był bomba:P no i "nasza" pszczółka maja to anime z międzynarodowego wysiłku^^

ocenił(a) serial na 9

AFAIK "Avatar" był koprodukcją amerykańsko-południowokoreańską. :)

użytkownik usunięty
doktorno

hmmmmm a jakie są doświadczenia koreańczyków w produkcji anime? bo większość tych co kojarzę to na 99% produkcja japońska....
jeśli animacja koreańska dorównuje nippońskiej to świetnie, ale jeśli nie to jednak może warto było uderzyć o pomoc do sąsiada zamiast mniejszego brata?^^ noooo dalekiego kuzyna^^

ocenił(a) serial na 9

Koreańczycy raczej służą jako wytwórnia animacji dla innych krajów, w tym Japonii. :) Sądzę że coś podpatrzyli, i nawet coś robią swojego:

http://en.wikipedia.org/wiki/Korean_animation

użytkownik usunięty

Huntik to dla mnie najlepszy serial animowany, jaki w życiu widziałem, jak dotąd nic go w mojej subiektywnej opinii go nie przebiło. Wraz z obydwoma Awatarami (oprócz Camerona i Shyamalana) gorąco polecam.

ocenił(a) serial na 9
Kwaziu

Człowieku! Nie ma czegoś takiego jak obiektywna recenzja. Recenzja z założenia jest subiektywna, bo pokazuje zdanie autora na dany temat. Obiektywny to może być co najwyżej opis. Jak można takich podstaw nie znać?

ocenił(a) serial na 9
MistrzSeller

Można.

ocenił(a) serial na 9
doktorno

Tu macie przykład dokładności w wykonaniu animacji:

http://atla-annotated.tumblr.com/post/20827907799/the-night-sky-in-the-episode-t he-waterbending

To nie pomyłka - twórcy naprawdę zrobili własną mapę nieba i użyli ją do scen nocnych. :)

użytkownik usunięty
doktorno

ten serial czochra!!! kurde, człowiek chciałby sobie dawkować odcinki, żeby za szybko nie skończyć, ale nie ma jak bo ciągle coś się dzieje i chce się wiedzieć co dalej!
najlepsza kreskówka świata^^

użytkownik usunięty
doktorno

dopiero dotarło do mnie czego można się przyczepić w avatarze!
strony audio. o ile lektorzy to mistrzostwo świata i nie pamiętam nikogo kogo chciałbym zjechać za głos, ani nie ma tak jak w niektórych polskich wersjach kreskówek gdzie widać że kilka osób podkłada głos pod kilkadziesiąt postaci z oszczędności (tak! to do ciebie królu szamanów!).
za to muzyka... bez kitu nie pamiętam żadnego motywu. oglądam jeszcze raz to spróbuję zwrócić na to uwagę. ale jeśli nie choć 2 fajnych utworków to Avatar nie ma startu do prawdziwych anime jednak. z takich Cowboy Bebop, nawet Bleach który jest tasiemcem (średni poziom frajdy jaką daje odcinek jest w nich dużo mniejszy niz w krótszych seriach) można by zmontować całkiem fajne składanki. Dark Chi theme z Chobits zapadło mi na lata w pamięć, pomimo że troszkę techniawowe jest a to nie mój styl jak w swoim czasie utworki z filmu Mortal Kombat. a w Avatarze? ni huhu nie pamiętam ani melodyjki....

Chyba żartujesz? :D Muzyka z Avatara baaardzo zapadła mi w pamięć! Jest bardzo charakterystyczna i szybko wpada w ucho. Jak tylko pomyślę o soundtracku to od razu w głowie gra mi kilka utworów na raz: temat główny, muzyka z credits'ów, muzyka ze stanu avatara, utwór Iroh na róg Tsungi i jego piosenka "Leaves from the vine" o jego zmarłym synu, muzyka "bitewna", motyw "bitewny" z 3 sezonu (pojawił się w oficjalnym trailerze do 3 Księgi),... I mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Akurat soundtrack z Avatara bardzo mi wpadł do ucha :)

użytkownik usunięty
Luelle

to co Iroh grał na trąbce czy sobie podśpiewywał złe nie jest, ale to takie jednak tylko tło dla tego co dzieje się na ekranie. nie jest to muzyka którą bym słuchał z telefonu idąc przez miasto^^

A ja właśnie z chęcią sobie ją od dawna na iPodzie słucham i bardzo wpada mi do ucha :) Jest charakterystyczna, klimatyczna i po prostu świetna :)

użytkownik usunięty
Luelle

hmmmmm no widzisz są gusta i guściki. mi muzyka w avatarze podoba się troszkę.tzn. podkreśla wydarzenia na ekranie, buduje klimat i w tym jednak się sprawdza - to fajnie. ale tak oderwana od serialu, osobno jest taka sobie... szkoda, że nie ma typowego openingu, może tam by postawili na coś efektowniejszego, ending jest jakiś taki bez wyrazu jak dla mnie....
zresztą widziałaś death note kiedyś, pamiętasz muzyke z tego serialu? tam jak coś się działo, L rzucał wyzwanie Kirze, czy dochodziło do ważniejszych egzekucji albo działań policji - muzyka dodawała niesamowitego powera, nawet niby tak nieznacząca scena sama w sobie jak koleś prowadzący auto po ulicy - muzyka się załączała i człowiek oglądał z zapartym tchem^^

Jakoś nie zapadła mi w pamięć muzyka z Death Note. Widziałam kilka odcinków i podziękowałam, więc wiesz :P

Cóż, mi muzyka z Avatara bardzo się podoba. The Track Team odwalił kupę dobrej roboty :) A muzyka z credits'ów przecież bardzo wpada w ucho :P http://www.youtube.com/watch?v=CXkTqKgbvZ8 Jak ją usłyszałam pierwszy raz to aż parsknęłam śmiechem, bo niesamowicie pasuje do charakteru Aanga :P Wręcz widzę jego roześmianą... twarz :P I aż chce się zacząć z kimś walczyć. Oh, i jak mogłam zapomnieć! Moim ulubionym utworem jest "The Last Agni Kai". Uwielbiam to! http://www.youtube.com/watch?v=yFnnNijn_OI Idealnie wpisało się do Agni Kai Zuko i Azuli w finale.

użytkownik usunięty
Luelle

łoj, jak death note Cię nie zachęciło to omijaj anime szerokim łukiem. nie jest to najlepsze anime jakie widziałem na pewno ale jest jednym z ciekawszych. paru interesujących bohaterów a napięcie momentalnie wyciska mózg uszami^^
co do muzyki to utworek z agni kai zbyt statyczny:P wolałbym coś w tym stylu: http://www.youtube.com/results?search_query=b13a

Nie to, że zniechęciło. Po prostu mnie nie zainteresowało. Jak pisałam wcześniej - anime nie jest dla mnie.

No co tym, ten utwór nie jest zbyt statyczny. Do tej konkretnej walki pasuje idealnie. Takie utwory, które ty podałeś nie pasowałyby akurat do tego konkretnego pojedynku. A "The Last Agni Kai" idealnie przedstawia tragedię tej sceny. Brat walczy przeciw siostrze, która na dodatek popadła w obłęd. A ten utwór idealnie pokazuje spokój i opanowanie Zuko oraz szaleństwo Azuli oraz podkreśla dość przygnębiającą atmosferę. W tej scenie nie chodziło tylko o samą walkę, ogień itp. Dlatego ten utwór idealnie się wpasował do tego momentu i nie wyobrażam sobie innego na jego miejscu. Zawsze ten utwór łapie mnie za serce, gdy pomyślę o tym, co doprowadziło do tej walki i KTO przeciwko komu walczy. Inne utwory by tego nie przedstawiły tak doskonale.

użytkownik usunięty
Luelle

ja w tej walce nic tragicznego nie widzę:P bracia z siostrami walczą od zarania dziejów - rodzeństwa nie masz?:P
szkoda, że już nawet pomijając agni kai nie ma w avatarze za wielu ciekawych starć. wszystkie walki to raczej festiwal tego jak nie trafić w przeciwnika^^
cholerna cenzura^^ Zuko i Jao w walkach między sobie miotali w przeciwnika ogniem przy każdym ciosie pięści na dodatek akurat w tym wypadku często trafiali. równie dobrze płomienie mógł w tych walkach zastąpić sok owocowy, a i to nie bo sok plami^^ jakiż super byłby to serial gdyby przemoc potraktowano mniej gumisiowo czy smerfowo^^
od razu uwiarygodniłoby to nie tylko bitwy ale i intrygi bo przejmując władzę w ba sing tse by się tamtejszych dowódców raczej wykańczało a nie zamykało. no i niewola była by bardziej nieprzyjemna bo to co w boiling rock pokazali wyglądało niemal jak wczasy w uzdrowisku^^

no ale choć przez powyższe czynnkiki do mojego ideału sporo Avatarowi brakuje to i tak jest świetny. jestem na odcinku z nomadami. też jeden z lepszych komediowo odcinków^^ (m.in. motyw trującej "herbaty")

wracając do ozaia nie poznałem, że gra go hamil, ale ja fanem tego ostatniego nie jestem. ale joker w jego wykonaniu (w grach podobno też, ale ja akurat mówię o kreskówkach bo nie grałem w batmany nowe nigdy) jest przezajebiaszczy - najlepszy w dziejach^^ a w każdym razie solidna konkurencja dla nickolsona i ledgera^^

No raczej ja z moim rodzeństwem nie walczę w Agni Kai o przyszłość Polski i reszty świata :P Ponadto moje rodzeństwo nie popadło w obłęd (tragizm) i nie próbowało mnie nigdy zabić, zdyskredytować, zamknąć w więzieniu... Tak więc wiesz, ja tu widzę naprawdę wielki tragizm i żaden bombastyczny utwór nie zobrazowałby dobrze tej sceny. Jest ona po prostu smutna. Na dodatek oprócz tego utworu nie słychać nic, wszystkie inne odgłosy zostały stłumione (oprócz zdesperowanego oddechu Azuli) co tylko budowało napięcie. Ta scena była dla mnie idealna pod każdym względem :)

A Hamill jest rewelacyjny jako Joker (gdy się gra np w Arkham Asylum to jego głos jest naprawdę przerażający "creepy" ;) ). W ogóle Hamill świetnie dubbinguje czarne charaktery :P O ironio :P

co do braku krwi itp - ustaliliśmy już, że to wina Nickelodeon :P Tak samo z brakiem scen erotycznych ;P

A teraz wybacz, muszę sobie pochichotać z boku po zobaczeniu najnowszego klipa do 3 odcinka Korry XD Kocham tą serię! XD I od razu ci mówię, że ona jest o wiele bardziej "dorosła". Będzie tu raczej dość sporo tortur błyskawicami, prądem itp... Właściwie każda główna postać będzie rażona prądem, związana łancuchami i pewnie pojawi się jeszcze więcej nieprzyjemnych rzeczy, ale nie pokazali nam ich w trailerach ^^

użytkownik usunięty
Luelle

dzięki za przecieki;)
ja na korrę poczekam cierpliwie, na szczęście mam co oglądać;P po ponownej sesji avatara powrót n'ty do starych dobrych animków;)

a co do agni kai to ja to chyba jakiś niewczuty w nie byłem. zepsuli mi azule i już wtedy chyba mi wszystko wisiało:P a tego całego pojedynku azula vs zuko jakoś wcale nie czułem. może dla tego, że też moment był taki a nie inny - gdy ang cisnął na włochatej krowie albinosie by zmierzyć się z ozaiem o losy świata... hmmmm to agni kai jakoś na prawdę nie jawiło mi się na więcej niż sprzeczka braciszka z siostrzyczką. no ale nie mam co szukać uzasadnień - nie wczułem się w to i tyle. jak widzę Twoje opisy tego momentu faktycznie zdaje się doniosły. ja specjalnie go nie przeżywałem, a jeśli tak to nie pamiętam tego teraz^^

No widzisz, może to dlatego, że mi bardzo się podobało to, co zrobili z Azulą :P I akurat scena z Agni Kai był dla mnie pełna emocji (smutnych głównie) i niesamowicie się w nią wczułam. A oglądałam to po raz pierwszy... No, dość dawno temu, ale dalej ten fragment tak na mnie działa :)

A ja serio, polecam Korrę. Uwielbiam tą dziewczynę, kompletnie mnie rozwala. Mako (postać nazwana na cześć aktora Mako, który dubbingował w 2 pierwszych księgach Iroh, ale potem zmarł) mówi do niej, że muszą być ostrożni (i zaczyna się rozbrajająco skradać z ognistą fretką owiniętą wokół szyi XD), a Korra - BUM - rozwala drzwi kopnięciem i włazi do środka XD

użytkownik usunięty
Luelle

to wciskanie dziwnych zwierzątek domowych to też chyba naleciałość z anime...
minimisie panda
prosiaczki tropiące
żywe maskotki
w avatarze był Momo
tutaj jest jakieś ogniste coś^^ do Momo nic nie mam - miał parę fajnych scen - choć ogólnie mnie irytował^^ jak i appa^^

co do korry już mnie do niej zachęciłaś i więcej nie trzeba. ale na prawdę wolę obejrzeć całość jak już będzie miała premierę niż teraz parę odcinków a potem jeden co parę tygodni przez pół roku chyba - strasznie dużo niepewności pomiędzy. już w paru serialach to przerabiałem - już miecz spada by zabić jakąś ważną postać a tu trach - see u za tydzień^^

Odcinki będą za tydzień, więc nie trzeba będzie aż tak długo czekać :) Choć ja już umieram od miesiąca :P

Moim ulubionym zwierzęciem jest platypus bear XD Uwielbiam go XD A co ty masz do Momo? :P

użytkownik usunięty
Luelle

nic po prostu nie lubie tych słodziakowych kreaturek wśród głównych bohaterów...
akurat z ich wszystkich momo i tak jest najmniej irytujące (pałę przegina świnka ton ton z naruto... bez kitu a już myślałem raz że ktoś z niej pieczeń zrobi i świat będzie piękny...)

Łooo, świnka? XD Nie lubię też takich "słodziaków", ale akurat Momo był raczej wątkiem komicznym i głupkowatym (występował często razem w duecie z Sokką). A platypus bear w żaden sposób nie przypomina "słodziaków" :P

użytkownik usunięty
Luelle

no weź nie mów nawet. żeby to chociaż słodkie było. różowy prosiak niewiele większy od świnki morskiej. w różowej kamizelce. jego właścicielka (którą mniej lubię przez tą świnię) lata z nim na rękach często z głupią miną (nie wiem czy ona tylko gra zagubioną idiotkę by zmylić nieprzyjaciół czy jest zagubioną idiotką^^) a ta świnka robi te swoje kretyńskie niby słodkie minki i chcąc coś powiedzieć robi dźwięk w rodzaju "pew pew pew". szlag mnie trafia jak ją widzę... a jeszcze się okazuję że ma swoich fanów - o raaaaaaany!
jeszcze w naruto zwierzęta to czasem niby ninje, niektóre nawet gadać potrafią. ale to jest bezużyteczny bekon (chociaż niby tropiący). ani "żywe" maskotki z bleacha ani minipanda z FMA Brotherhood, ani mini persocom (komputer w formie humanoidalnej) ani wspomniany Momo, który rzeczywiście trochę humoru dodaje w Avatarze nie są ani w 1/4 tak irytujący jak ten głupi schab^^.
w teorii to chyba miał być wątek komediowy. ale co ma być śmiesznego w prosiaku z idotycznym uśmiechem robiącym na wszystko pew pew? czasem z oburzeniem a czasem z radością?^^ to humor na poziomie szymona majewskiego - przebrać się za coś głupiego i robić głupią minę. tylko świnia się nawet nie przebiera.

O rany, ta świnia faktycznie koszmarnie brzmi XD Jak świnia w ogóle może być "słodka"? XD Dziwne pomysły mają twórce anime :P

użytkownik usunięty
Luelle

apropo tego mako w odcinku "opowieści z Ba sing tse" przy części poświęconej Irohowi jest wstawka "pamięci Mako". niebardzo kumałem o co chodzi. no ale już widzę. szkoda faceta - super gra Iroha...

No niestety, umarł po nagraniu dialogów do 2 Księgi... :(

Za to mam inną, wspaniałą, elektryzującą wiadomość, która została dzisiaj opublikowana. W "Legend of Korra" Zuko żyje!! :D :D Ma 87 lat i kilka lat wcześniej oddał tron w ręce swojej córki, która została Firelordem/Firelady (jaki tytuł właściwie będzie nosić? :P). Stary, dobry Zuko dalej wymiata i podróżuje po świecie jako ambasador :D :D

użytkownik usunięty
Luelle

ja do niego nic nie mam, ale fanem nie byłem. to że za dziecka był maminsynkiem, i dał się terroryzować siostrze (młodszej chyba) to jedno. ale to jego wieczne użalanie się nad sobą "dlaczego nie mogę zrobić błyskawicy? wybucha mi prosto w twarz! jak wszystko zawsze robiło! hlip hlip;(" raaaaaaaaaaany, Saka to maruda ale to akurat normalne - każdy sobie pomarudzić lubi czasem, ale Zuko to beksa^^

Ja Zuko uwielbiam, przeszedł niesamowitą ewolucję. Twórcy rewelacyjnie poprowadzili tą postać. Na początku był taki a nie inny właśnie przez swoją toksyczną rodzinę. A umówmy się, takie rodziny są naprawdę koszmarne i niewiele dzieci wychodzi z nich w porządku, bez skazy. Zuzu był pełen złości i gniewu. Nie dziwię się, skoro w wieku 13 lat własny ojciec wypalił mu na twarzy olbrzymią szramę, a następnie wygnał z kraju, by, cytuję, "dać mu nauczkę". Rodzice tak nie postępują... Ale już w 3 Księdze widać, że Zuko znalazł swoją własną drogę i spokój. A Sokka w porównaniu z Zuko miał dość spokojne dzieciństwo. Nawet aż tak bardzo nie przeżył śmierci matki (to bardziej dotknęło Katarę). Dlatego nie ma sensu porównywać tych dwóch postaci, ponieważ różnią się wszystkim - od dzieciństwa, po przeżycia w młodym wieku.
I dlaczego mam wrażenie, że stary Zuko będzie miłośnikiem herbaty? XD

użytkownik usunięty
Luelle

ja tam soki do zuka nie porównuję, tylko twierdzę, że marudów znoszę jeszcze ale beks nie za bardzo. nikt się tak często nad sobą nie użala w całej serii jak Zuko, no może poza angiem który też czasem zachowuje się jak "drama queen" jak mu coś nie idzie.

Ja tak na Zuko nie patrzę i nie uważam go za "beksę". "Beksa" to osoba, która płacze bez powodu i to non stop. A Zuko miał powody, poza tym płakał chyba tylko raz (podczas tej burzy). I gdzie ci się Aang zachowuje jak "drama queen"? Aang to najpogodniejsza osoba z całego serialu! Potrafił być radosny, uśmiechnięty i szczęśliwy, nawet po tym gdy dowiedział się, że cały jego naród został wybity, a on jest ostatnim ze swego ludu. Owszem, były momenty, w których był smutny, ale każdy człowiek takie ma, a tym bardziej on był usprawiedliwiony. Ale przez zdecydowaną większość serialu Aang był najpogodniejszą osobą z całego uniwersum!

Ponadto prawdopodobnie Hiroshi Sato, najbogatsza osoba w Republic City i twórca satomobilów (takie samochody) jest potomkiem sprzedawcy kapustki XD LOL XD Jego firma nazywa się CABBAGE CORP, a najtańsze samochody dla najbiedniejszych CABBAGE CARS XD

użytkownik usunięty
Luelle

kiedy appa zniknął wpadł w histerię. jak mu treningi nie idą to doły łapie i rzuca fochy na cały świat jakby to jego (świata) wina była... nie jest taki zły jak na łysego lapsa z wielką niebieską strzałką na głowie, jak się bawi to się bawi. ale moim ulubionym bohaterem nie jest. zwłaszcza, że jest tytułowym bohaterem - to moim zdaniem zobowiązuje. niestety w wielu tego typu produkcjach tytułowe postacie niejako na siłę odgrywają największą rolę. i na siłę nam się wmawia, że mamy ich lubić i że są fajni. ktoś gdzieś jak gadaliśmy o anime przywołał naruto - świetny przykład beznadziejnego tytułowego bohatera. przez niemal 400 z jakoś chyba 460 odcinków obu serii tego serialu ten koleś jest największą wadą tego serialu^^ ang nie irytuje mnie aż tak jak naruto (a naruto nie aż tak jak świnka ton ton występująca w nim) ale ta cała historia "tylko avatar może pokonać faderlorda" mało się trzyma kupy. ozaia sklepałaby w wieku 16 lat Azula! a Iroh? mógł wciągnąć go nosem i zakończyć wojnę dawno temu. ale wszyscy są widać niepełnosprytni i musieli czekać 100 lat bezradnie aż przyjdzie ktoś kto zrobi wszystko za nich... irytuje mnie to podejście, że główny bohater musi robić najważniejsze rzeczy bo jest głównym bohaterem i już. zwłaszcza, że zwykle ciężko ich lubić (Anga troszkę lubię, Naruta niecierpiałem. gdzieś w 2/3 historii dojrzał na moment i myślałem że będzie znośny ale potem wrócił do bycia kretynem tylko już przepakowanym^^) bo reszta obsady ma więcej charyzmy (wolę Zuko od Anga) a oni z wiadomych względów mają najwięcej czasu ekranowego^^

No chyba żartujesz. Aang nie wpadł w histerię po stracie Appy, tylko wpadł w wściekłość. Wtedy po raz pierwszy i ostatni w swoim życiu zabił istotę żywą. Ponadto jego zachowanie było całkowicie naturalne. Po pierwsze - Avatarzy są baardzo przywiązani do swoich zwierząt, bardziej niż zwykli ludzie. Ich więź jest olbrzymia, Aang np mógł wyczuć, czy Appa jest w pobliżu (gdy był z Ba Sing Se). Po drugie - Appa był jedynym przyjacielem, który pozostał po Nomadach Powietrza, jedynym łącznikiem między jego przeszłością, wspomnieniem, więc to oczywiste, że cierpiał z powodu jego straty. Nie rozumiem jak możesz uważać to za jego wadę. Każdy bohater Avatara miał gorsze momenty. Np Sokka stracił kompletnie nad sobą panowanie podczas inwazji w trakcie zaćmienia. Gdy usłyszał od Azuli o Suki, to rzucił się na nią, przez co stracili okazję znalezienia Ozaia.

Generalnie też nie lubię głównych bohaterów (gdyż są irytujący), ale akurat w tym serialu Aang jest moim ulubioną postacią zaraz obok Toph. Uwielbiam w nim właściwie wszystko, co jest rzadkością. Uwielbiam jego rozwój przez 3 Księgi - od głupkowatego, szukającego tylko zabawy chłopca do w pełni rozwiniętego i uświadomionego Avatara. Ponadto Aang ma cudowny charakter. Nie spotyka się na co dzień tak radosnych, pogodnych ludzi, którzy mimo iż przeżyli wielkie tragedie, i tak potrafią wszystkim się cieszyć.

A Sokka? Jak dla mnie to wnosił tylko element rozrywki, "odpoczynku" od walk i akcji, ale tak to jakoś swoim charakterem niewiele na mnie wpłynął. Ot, był w drużynie i był bardzo zabawny. Owszem, lubię (jak wszystkich bohaterów tego serialu, co jest w ogóle niesamowite ^^), ale nie był moją ulubioną postacią, gdyż innych bohaterów (oraz ich przeszłość) uważam za ciekawsze. U mnie tak wygląda lista Gaangu od mojego ulubionego bohatera: Toph/Aang (uwielbiam ich tak samo), Zuko, Sokka, Katara (czasem irytowały mnie te jej gadki o nadziei i to jej "matczyne" zachowanie), Suki (była zbyt krótka bym mogła się do niej bardziej przywiązać :P).

Co do "tylko avatar może pokonać faderlorda". W tym uniwersum każdy ma swoje własne przeznaczenie. Rolą Avatara jest utrzymywanie równowagi w świecie i właściwie tylko on/a może decydować o czyjejś śmierci. W końcu w pewnym sensie jest bogiem, dlatego np Zuko wiedział, że to nie do niego należy zabicie ojca.

użytkownik usunięty
Luelle

1. to jak potraktował Toph (która ratowała ich dupska gdy tonęli w bibliotece/piasku - jak kto woli) - czyli wyładował NA NIEJ swoją złość jest jak dla mnie dowodem jego histerii. zresztą także to jak niedługo potem potraktował katarę wybuchając jej w twarz.
2. ciężko mi podać przykład najgłówniejszego bohatera który byłby moim ulubionym. w takim Bleachu tą rolę pełni Ichigo którego polubiłem w końcu nawet, ale tam znowu był syndrom "główny bohater musi pokonać głównego złego nawet jeśli ma wokół siebie tuzin postaci bardziej do tego predysponowanych" - całkiem fajny dla oka moment (chodzi o samą walkę) ale fabularnie jeden z najbardziej irytujących dla mnie w historii... z wielu powodów ale spoilerować nie będę^^ w FMA i FMA Brotherhood (swoją drogą bardzo fajne anime i dużo ciekawych postaci) tą rolę pełni Edward Elric (tytułowy "fullmetal alchemist") i jak ten arogancki kurdupel mnie wkurza czasem... (choć nie jestem jego antyfanem jakimś), Naruto omówiliśmy... hmmmmm jak się nad tym zastanowić to Jubei Kibagami z ninja scrolla to jedna z moich ulubionych postaci (cyniczny, zamknięty w sobie, kozacko wywijający mieczykiem^^). reszta - mógłbym długo wymieniać - albo jak Ang czy Ichigo - nie taka zła ale blado wypadająca na tle reszty, albo totalnie pozbawiona charyzmy i raczej przeszkadzająca w oglądaniu niż przysparzająca pozytywnych wrażeń (mimo wszystko naruto i wielu innych) zwłaszcza, że poboczne postaci często są świetne.
3. Sokka? moim zdaniem skupiasz się na jego roli "comic relief" a niezauważasz roli w drużynie. i nie mam na myśli pomysłów które czasem ratują drużynę bo to widzi każdy. ale te jego idiotyczne czasem zachowania nie wynikają z tego że jest idiotą. moim zdaniem - choć może mniej niż Iroh - on w pewien sposób gra pewną rolę. tzn. wygłupia się niby niechcący żeby odwrócić uwagę drużyny od problemów nawet jak czasem skupi tym trochę nerwów na sobie. oglądam dopiero drugi raz Avatara - nie znam go na pamięć, ale z tego co kojarzę parę takich akcji miało miejsce kiedy w drużynie panowała bardzo zła atmosfera a to chyba nie jest przypadek. a czy nie jest ciekawszy od innych postaci? hmmmmmm no z Azulą nie ma konkurencji, ale z nią nikt nie ma^^ moja nowa żona i tyle:P ale czy jest mniej ciekawy niż Ang i Zuko? przemiana Zuko rzeczywiście fajnie poprowadzona. ale trudne dzieciństwa anga i zuka... są troszkę sztuczne. tzn., ktoś pisząc scenariusz pomyślał sobie "zrobimy im trudne dzieciństwo będą ciekawsi" wiem że to o każdej cesze powiedzieć można ale jak dla mnie w takich opowiastkach na trudne dzieciństwo nie ma na co patrzeć. może jestem na to troszkę znieczulony naruto ma prawie 500 odcinków i w co piątym przynajmniej przypomina się widzowi o tym, że w dzieciństwie był smutny samotny i odrzucony. ciut rzadziej przypomina się o trudnym dzieciństwie jeszcze kogoś (Sasuke) a poza tym od czasu do czasu wspomina się trudne dzieciństwa innych postaci żeby je lepiej przedstawić. troszkę tym rzygam^^
a wracając jeszcze do Soki - nie wiemy jak odczuł śmierć matki, na pewno nie przeżył tego tak jak siostra ale też przecież to po nim nie spłynęło. i nie zapominajmy, że z ojcem też kontakt stracił a to miłe być nie mogło. a co do Anga to wymarcie jego ludu to oczywiście ciężka sprawa. tylko, że nie było go 100 lat a jego najlepszy przyjaciel wśród mnichów miał ze 100^^ zmierzam do tego, że jakoś traumę śmierci wszystkich jego znajomych z rąk ogniowych łagodzi poniekąd fakt, że i tak większość nieżyła by dawno a reszta niedawno^^
4. tutaj to już filozofia znowu się wkrada. Zuko tam gadał o przeznaczeniach itd. ale jak dla mnie sam nie wierzył w to co mówi a raczej oszukiwał sam siebie. o ile w przypadku Iroha rozumiem, że za tym, że faktycznie oddał los świata w ręce avatara stoi cały jego światopogląd, o tyle w przypadku Zuka jestem pewien, że gadał co gadał ale tak na prawdę po prostu nie chciał podnieść ręki na ojca - i tyle. zresztą nie przypominam sobie by gdziekolwiek było powiedziane, że tylko avatar ma prawo decydować o czyimś życiu lub śmierci. ma pilnować równowagi i tyle^^ zwłaszcza, że 100 lat trwa wojna w której ludzie giną codziennie^^ to, że w Avatarze ludzie nie umierają częściej to wina głupiej cenzury a nie praw rządzących universum. gdyby nie to ci wszyscy królowie, książęta, hersztowie bandziorów itd. decydowali by o czyjejś śmierci co zakręt....

użytkownik usunięty
Luelle

z jednym za to muszę się zgodzić - matczynowanie katary bywało irytujące... myślałem, że będzie ciekawsza ale mam wrażenie że jest w tym serialu po to żeby ang miał w czyją stronę buchać hormonami bo chyba jest w okresie dojrzewania^^
co do suki faktycznie dostała małą rolę a szkoda bo zdawała się fajna. zresztą to samo June - świetna badasska a dostała tylko śladowe role w 2 odcinkach bodaj - straszny brak wykorzystania potencjału... zwłaszcza, że pasowałaby do oddziału feministek azuli.

właśnie oglądam odcinek lake laogai - świetny motyw z rozlepianiem plakatów ("rozdzielmy się pójdzie szybciej. ja pójdę z toph" "co? że niby sama sobie nie poradzę? (TRACH) jest do góry nogami, prawda?")

PS: Luelle - do anime Cię nie zachęciłem, ale jeśli jeszcze nie znasz, to polecam twórczość Terryego Pratchetta. konkretnie jego cykl świat dysku. jest to w równym stopniu fantastyka (dużo filozoficznych i religijnych idei z naszego świata jest tam przedstawionych w krzywym zwierciadle, a także dużo zjawisk dziś aktualnych się pojawia, jak choćby nawet obśmianie kinematografii w jednej z książek) nie jest to jakiś górnolotny humor - właściwie cyniczny i prosty, jak większość z avatara (może dla tego tak przypadł mi do gustu?) jeśli lubisz się pośmiać, ale niejako przy okazji (jego książki to całkiem ciekawe historie, a nie zbiory dowcipów - choć niektóre cytaty zwalają mnie z nóg od lat po dziś dzień^^) to powinnaś spróbować. podejrzewam, że po kontakcie z tymi książkami na fantastykę z gatunku tolkienowskiego bardziej już nigdy nie spojrzysz tak samo^^
na początku ciężko przyzwyczaić się do świata (płaski "dysk" płynący przez wszechświat na plecach 4 słoni stojących na skorupie ogromnego żółwia - przez co jego geografia ciutkę odbiega od naszej^^) ale fajne gagi, ciekawe postacie (oooo tych jest mnóstwo: Rincewind, Vimes, Vetinari, Marchewa, Dwukwiat, Angua, babcia Wetherwax, ŚMIERĆ... - a to i tak nie wszystkie z pośród świetnych bohaterów pojawiających się w niejednej książce) i interesujące historie zupełnie rekompensują wszelkie wady. osobiście mam na półce już prawie 30 jego książek, a przeczytałem ponad 30, z czego wiele zdecydowanie więcej niż raz (jestem w trakcie czytania całej swojej kolekcji od nowa - coś w rodzaju postanowienia noworocznego^^) i nie mam go nigdy dość^^ tylko czasu na czytanie nie mam (a raczej nie poświęcam^^) tyle ile bym chciał^^

1. Potraktował tak Toph w złości. To nie było w porządku, ale wszystkich takie coś się zdarza. Nie raz wściekły człowiek powie komuś coś niemiłego.
3. Oczywiście, że zauważam rolę Sokki w drużynie (sama o niej wspominałam w innym temacie o tym, ze to "Idea Guy", który zawsze wpada na świetny plan). Ale po prostu nie wydaje mi się tak interesujący jak pozostałe postaci. I nie uważam go za idiotę. Wg mnie jego żarty są często bardzo inteligentne (choć zdarzają się głupkowate :P) i chłopak ma takie samo poczucie humoru jak ja. Ale w porównaniu z innymi postaciami, to nie jest aż tak ciekawą postacią.
A Aang nie miał trudnego dzieciństwa, wręcz przeciwnie. Miał Gyatso, był kochany i lubiany przez wszystkich. Był szczęśliwy w Południowej Świątyni Powietrza, dlatego właśnie nie mógł się pogodzić, gdy chcieli oddzielić go od Gyatso. Tylko Zuko i Azula nie mieli najlepszego dzieciństwa.
Sokka nie przeżył tego aż tak bardzo jak Katara. On nie chciał zemsty na jej mordercy, to Katara go szukała. Sam przyznał, że nawet już nie pamięta jak ona wygląda, a zamiast jej twarzy, widzi Katarę.
Ale Aang nie wiedział początkowo, że nie było go 100 lat. Ponadto później, jak to mały dzieciak, nie zdawał sobie sprawy w ogóle ze śmierci. Nawet gdy dowiedział się, że minęło 100 lat, to wciąż gadał teksty w stylu "O nie sprzątałem swojego pokoju od 100 lat! Wolę nawet nie wiedzieć w jakim teraz jest stanie!". A nawet jeśli spodziewał się, że mnisi nie żyją, to nie miał pojęcia, że WSZYSCY zostali wymordowani, a on jest jedynym. Czary dopełnił widok szkieletu Gyatso i to właśnie od tego momentu zaczęła się przemiana Aanga. Bardzo piękna, nawiasem mówiąc.
4. O nie, Zuko bardzo wierzył w swoje przeznaczenie :P Cały czas o nim gadał (było o nim równie wiele przemówień co o honorze XD).
W utrzymywanie równowagi w świecie należy również podejmowanie tak znaczących decyzji jak czyjaś śmierć. Aang wiedział, że każde życie jest święte, dlatego nie chciał zabijać. A to, że naród ognia zabijał innych... To właśnie było łamanie równowagi i decydowanie o czymś, o czym nie ma się prawa decydować. Dlatego właśnie Avatar musiał zająć się tą sprawą, a nie np Zuko. Zresztą Aang zakończył to w o wiele lepszy sposób :)

Co do cytatu - jak już mówiłam, uwielbiam Toph XD Ciekawi mnie jak dziewczyna, która gadała ciągle "Let's break some rules!" i powtarzała, że nienawidzi zasad, reguł i miasta, założyła policję w Republic City XD "Let's enforce some law!" :P

A Pratchetta czytałam. Niektóre książki mi się podobały, niektóre tak sobie. Ale jakoś mnie nie wciągnął, choć próbowałam.

użytkownik usunięty
Luelle

wiesz, w czasach kiedy dla przeciętnego Polaka przeczytanie przepisu na zupkę w proszku to wyczerpanie limitu kontaktu z literaturą na przynajmniej miesiąc - to że przeczytałaś kilka jego książek świadczy, że ciutkę Cię tam jednak wciągnął;) nie wiem, na mnie może bardziej podziałał właśnie dla tego, że ten jego sarkazm i cyniczny humor to moja natura więc w jego książkach czuję się jak w domu (a z Saką czuję jak ze starym znajomym - bo też jest cynikiem).

a na te gadki zuko o przeznaczeniu to nie ma co patrzeć, on je tam pikolił pod nosem jakby doskonale wiedział jakie jest jego przeznaczenie zanim zdążył naturę tego przeznaczenia choć podejrzewać. "moje przeznaczenie to schwytać avatara, żeby tatuś mnie pokochał, odzyskać honor tym samym i rządzić krajem". nawet z tym honorem to do prawdy się nawet nie zbliżył - jak zauważył Iroh - mówił o honorze ale mylił go z dumą tylko i wyłącznie. co swoją drogą otworzyło mi oczy bo strasznie dużo ludzi w naszym świecie coś pitoli o zasadach i honorze, a do honoru nawet się nie zbliżyli i mylą go z dumą - tylko jakoś nie spojrzałem wcześniej na to akurat w ten sposób^^

Wiesz, w tym rzecz, że ja kocham sarkazm i żyję nim na co dzień, dlatego próbowałam polubić Pratchetta, ale jakoś nie wyszło, mimo że przeczytałam kilka jego książek. Wolę cynicznego Lestata bądź szalonego Salvadora Dali, a z polskich książek "Siewcę Wiatru". Książki Pratchetta niby fajne są, ale zawsze mam wrażenie, że czegoś mi osobiście w nich brak. Ale koniec spamu, bo to temat o Avatarze :P

Oczywiście, że przez 75% całej serii Zuko nie znał swojego przeznaczenia i tylko gadał i myślał, że je zna. Co nie zmienia faktu, że dużo na ten temat rozmyślał, a rozmowy z Iroh mu pomogły, więc już gdzieś tak pod koniec 1 połowy ostatniej Księgi w końcu poznał swoje przeznaczenie. Poza tym nie ma co dyskutować o przeznaczeniu - to jest w końcu całkowicie inne uniwersum od naszego, w którym coś takiego jak "przeznaczenie" w ogóle istnieje :P Dlatego cały ten świat ma swoje własne prawa.

Nonsens! Polacy czytają literaturę i nie odstajemy od innych krajów rozwiniętych. We wszystkich statystykach wypadamy przyzwoicie i dobrze.