Nie spodziewałam się fajerwerków, ale ta historia mnie nie porwała. Fabuła nudna, postaci niby mają jakąś ciekawą przeszłość, ale wszystko na jedno kopyto. Bardzo dużo śmierci. Rozumiem, że miało to dotknąć widza, ale właśnie w takich ilościach to już traci na wartości.
Ogólnie nie najgorsze, momentami zabawne, niewymagająca fabuła. Ale dużo mu brakuje, żeby być nazwanym dobrym anime.
Może po prostu nie twój gatunek anime, Mnie tam bardzo dotknęło to anime, ba nawet wzruszyłem się, a swoje lata już mam, Może dlatego ,że było to jedno z pierwszych anime jakie oglądałem i mam do niego sentyment. A Akame to jedna z lepiej napisanych postaci.
Jak to mówią każdy ma swój gust, dla Ciebie nic specjalnego dla mnie jedno z najlepszych anime jakie oglądałem, a trochę już ich widziałem ;)
W stu procentach się z tobą zgadzam "mich145". Mam 16 lat i sam się sie wzruszyłem przy oglądaniu Akame ga Kill, a moimi ulubionymi postaciami są: Mine, Akame, Leone, Lubbock, no i oczywiście Tatsumi. Fabuła jest naprawdę fajna, a jak się to ogląda to nie da się skończyc na trzech odcinkach tylko chce się oglądac jeszcze więcej. Historie postaci i ich teiga są poprostu super. w tym anime można się pośmiac, a także i zdenerwować. Niespodobało mi się to, że wszyscy zdechli i nic po nich nie zostało. Akame jest niesamowita ale sądzę, że to ona powinna umżeć, a Tatsumi przeżyc i zabić Esdeath. Głównym bohaterem jest wprawdzie stuleja Tatsumi, (który mógł przelecieć Esdeath kilka razy), a nie Akame - choć nazwa tytułowa serialu mi nie przeszkadza, dziwnie by było "Tatsumi ga Kill". Jest to moje ulubione anime, ale polecam kupić również mangi z AgK, ponieważ jest trochę inaczej i ginie mniej osób (przeżyje np. Mine, Leone i Tatsumi w formie smoka).
Jak narobiłem bykoli to sory, pisze ten komentarz z gipsem na lewej ręce :c
Niestety zgadzam się "alcid". Bardzo mnie urzekła historia. Polubiłem i sympatyzowałem z bohaterami. Ale ilością zgonów, wszystko zaczęło trącić na wartości. W sumie pod koniec, wiedziałem już, że absolutnie wszyscy zginą - dla sprawy...
Zbyt dużo tu odniesień do japońskiego pojmowania walki dla sprawy, honoru itd...
Jestem zawiedziony. Po prostu. Bo anime mi się podobało, ale to, że dla zasady wszyscy giną? Jest idiotyczne...
Późno odpisuje, ale bajka po walce z Seryuu to pieprzony filler, w mandze jest jeszcze dwa razy tyle historii, pominęli jeden z lepszych wątków romansowych, śmierci postaci są w mandze "jakieś" a nie nagle, że na odcinek umiera ci postać i zanim się zorientujesz nie żyje prawie cała obsada. Ogólnie White Fox dało dupy przy adaptacji, bo zamiast uciąć historię w jakimś dobrym momencie, poczekać te 2-3 lata i zrobić kontynuacje postanowili na siłę domknąć wątki które nawet się dobrze nie rozpoczęły.