Nigdy nic nie kręcono o 1920, a teraz nagle powstaje film i serial jako oddzielne produkcje. Ale w sumie nie ma się co dziwić bo twórcy serialu mogą ograniczać koszty, kupując czy też odpłatnie pożyczając mundury i sprzęt od Hoffmana. W końcu ten sam okres. No ciekaw jestem co z tego wyjdzie. Mam nadzieję, ze nie dostaniemy kolejnego badziewnego Czasu Honoru.
Mam nadzieję,że nie będzie tak źle. Przynajmniej nowe twarze zobaczymy oprócz Wesołowskiego,ale on do produkcji o czasach przeszłych pasuje i aż tak bardzo mi nie przeszkadza.Czekam na ten serial!,Już 11 listopada pilotażowy odcinek ale na resztę trzeba czekać do wiosny.
Ja też z zniecierpliwieniem czekam na pierwszy odcinek. Mnie, miłośniczkę historii niezmiernie cieszy fakt, że powstał serial, którego akcja rozgrywa się w tak burzliwym okresie jak narodziny II RP. Z początku nie bardzo spodobał mi się fakt, że jedna z głównych ról przypadła Wesołowskiemu, ale jak już wspomniała Wilma, pojawią się świeże twarze.
Ja też na to czekam, chociaż mam mieszane uczucia. 11 mln zł to zbyt mały budżet jak na serial historyczny, więc efekty specjalne będą zapewne na poziomie "Czasu Honoru", a ponadto straciłem zaufanie do wszystkiego co jest spod znaku TVP. Ale tyle dobrego, że postanowiono w końcu dać szansę nowym aktorom (chociaż Wesołowskiego mogli sobie już darować), może w końcu coś się zmieni w tworzeniu podobnych produkcji.
A wogóle, to zmienił się tytuł serialu na "1920. Wojna i miłość" - http://www.tvp.pl/program-telewizyjny?offset=5
szczerze powiedziawszy mnie ta nazwa odstrasza od oglądania...
W jednym na pewno będzie lepszy od Czasu Honoru:
http://karolina1466.wrzuta.pl/sr/f/adhpCTTa6MD/czas_honoru_tvp2 - metroseksualiści z Czasu Honoru
http://ir.i.wp.pl/r,id,d140NTA7aF4yNzU7dV5odHRwOi8vaS53cC5wbC9hL2YvZmlsbS9vcmcvO TEvMzMvMDI0MzM%205MS5qcGc7dF5qcGc7c15zZXJpYWxlO2Z0XjE=.jpg - normalni faceci z 1920. Mają nie tylko twarze bez makijażu, ale także ujebane mundury :)
Ci goście z Czasu Honoru są tak wymuskani, że dziwnie wyglądaliby nawet w dzisiejszych czasach na ulicy, a co dopiero w 70 lat temu w jednym z najbiedniejszych państw Europy i to w dodatku pod okupacją w czasie wojny. Z jedzeniem krucho, ale na mejkap, fryzjera, hektolitry wody i kosmetyki - kasa się znajdzie :)
Generalnie sezon amerykańskiego serialu kosztuje mniej więcej tyle co kinowy film (np. Kompania Braci 100 mln $ - mniej więcej tyle co Szeregowiec Ryan), a 11 mln złotych na film to w polskich warunkach dość dużo. Większość polskich superprodukcji opiera się na takim budżecie. Wyjątkowo budżet oscyluje trochę ponad 20 mln (np. 26 mln nowa produkcja Hoffmana). Pamiętaj, że do takiego serialu właściwie nie trzeba budować scenografii bo mamy mnóstwo około 100 letniej zabudowy, mamy zadupia, mamy skanseny. Dodatkowo ostatnio społeczeństwo się dorobiło to powstało mnóstwo grup rekonstrukcyjnych, które chętnie się stawiają z własnym sprzętem na plan za stawki tylko trochę przekraczające wynagrodzenia statystów - mają mundury z epoki, broń, wiedzą jak się zachować - wystarczy to wykorzystać. Stawki aktorów to groszowe sprawy w porównaniu do hameryki, na promocje serialu pewnie ani grosza nie wydadzą bo reklamy w TVP mają za darmo. Batalistyki pewnie zbyt wiele nie będzie.
Jeśli reżyser ma odrobinę talentu, scenariusz jest ok, aktorzy zagrają przyzwoicie i zrezygnują z mejkapu i pudru to może wyjść dobry serial. W latach 70 i 80 potrafiliśmy kręcić dobre seriale to teraz też możemy.
Też w dużej mierze zależy kto jaki ma gust. Produkcja może być genialna, zrobiona na miarę "Kompanii braci", lecz zawsze znajdzie się osoba, której to się nie spodoba.
Ważne by serial miał klimat. Nie musi być arcydziełem, które powstało dzięki paroma zer na końcu kwoty. Dla mnie np. "Czas honoru" jest serialem godnym polecenia, chociażby zważywszy na fakt, że w Polsce panuje tendencja na kręcenie takich gniotów jak np. "Majka" czy "Barwy szczęścia" (o "m jak miłość" nie wspomnę). Co prawda obsada, jak i gra aktorska pozostawiają wiele do życzenia, tak samo jak charakteryzacja. Ale lepszy rydz niż nic.
Ja mam nadzieję, że "1920 biało- czerwone" mimo wszelkim obawom okaże się dobrą produkcją. Chociaż znając siebie, to mimo wszystkich wad i tak mi się spodoba. W końcu tematyka historyczna ;)
Mi nie chodzi o to, żeby wszystkiego się czepiać i marudzić, ale wkurza mnie to, że TVP nie zrobiła nic przez te wszystkie lata, gdy był abonament i mieli mnóstwo pieniędzy, a teraz podnoszą głosy, że przez to nie będą mogli swojej misji kontynuować. Przez lata nic nie robili, zdjęli "Sensacje XX wieku", teatr telewizji, (dobrze że jeszcze jest "Było nie minęło"), kasę woleli wydawać na różne tańce na lodzie, niż porządne kino (zarówno rodzimej produkcji, jak i w kooperacji z innymi telewizjami), a filmy dokumentalne przeważnie o Bolku, teczkach i na polityczne zamówienie prawie każdej opcji politycznej w zależności od rządów, a jak już coś powstało dobrego to emitowano to tylko raz, a potem ustępowało to relacji sportowej z bitwy o krzyż. Szlag człowieka trafia, gdzie tu porównywać np. do BBC.
"Pamiętaj, że do takiego serialu właściwie nie trzeba budować scenografii bo mamy mnóstwo około 100 letniej zabudowy"
Oczywiście! Polska ma jedne z najpiękniejszych krajobrazów, które nadają się na scenografie filmowe. Nawet zagraniczni twórcy, którzy tu przyjeżdżają chcieliby u nas kręcić swoje filmy (np. w Bieszczadach zrealizowano część "Opowieści z Narni", a mówi się po cichu, że chcą u nas kręcić "Hobbita"), ale oczywiście w Polsce tym się nikt nie interesuje, szczególnie władze. A powinno się reklamować polski krajobraz za granicą, obniżyć koszty za prawo do filmowania i uprościć procedury. Ale po co to komu, przecież ważniejsze jest to kogo z PIS-u wyrzucają...
11 mln zł budżetu miał np. serial Wołoszańskiego "Tajemnica twierdzy szyfrów" i wyszedł dość średnio, w przeciwieństwie do książki, która była b. dobra, szczególnie było to widać w scenach walki. Co prawda było to prawie dekadę temu, ale w Polsce za wiele się nie zmieniło. W PRL-u takie produkcje miały ogromne środki finansowe i wsparcie wojska, teraz tego nie ma i zrobił się kłopot. A przecież jakość filmu zależy jednak w dużej mierze od ilości pieniędzy, więcej statystów, kaskaderów, sprzętu, amunicji, lepsze efekty specjalne, w tym komputerowe.
"1920. Wojna i miłość" (co za okropny tytuł) ma budżet ok. 3,5 mln $, "Kompania..." 100 mln, więc różnica w jakości będzie ogromna. A TVP chwali się, że w serialu będzie 36 scen batalistycznych, chyba że za scenę batalistyczną liczą też pojedynczy wystrzał z pistoletu.
Jest jednak jeszcze nadzieja dla polskiego kina.
Kilka dni temu nabyłem w końcu film "Wenecja" i scenę nalotu na polskie oddziały oglądałem z wypiekami na twarzy. Chyba pierwsza polska scena batalistyczna zrobiona na światowym poziomie od kilkudziesięciu lat (nie czepiam się już trochę sztucznie wyglądającego pilota i samolotów ;) bo to się da przełknąć). Można? Można. Trzeba tylko chcieć, dobrać odpowiednich specjalistów, mieć pomysł, pieniądze i nie bać się powielać zagranicznych wzorców. Jeśli takie ujęcia będą w tym serialu to ja mogę go kupić choćby zaraz na Blu-Ray.
W końcu wolę mieć miłą niespodziankę, niż srogo się rozczarować ;)
Czas Honoru to wg mnie wyjątkowa nędza, obejrzałem trzy odcinki i zdążyłem sobie wyrobić zdanie na ten temat. Po pierwsze - metroseksualizm. Po drugie scena, w której gościu został zastrzelony by po kilku godzinach wstać, ukraść automat i zastrzelić Niemców mnie rozwaliła - to jest coś więcej niż ""zabili go i uciekł" - to jest "zabili go, a potem on zabił ich i uciekł". Po trzecie kompletna ahistoryczność - rodzinka cichociemnych w wieku maks 25 lat zrzuconych w 1941 - o co kaman ? Po czwarte skaczący Zakościelny na kanapie. Po piąte, nie toleruje Niemców, którzy mówią po polskiemu, a już na pewno nie SS-mannów i to w dodatku granych przez znane gęby.
Nie, nie, nie, nie i nie.
Problemem Czasu Honoru nie jest mały budżet. Problemem jest metroseksualizm, scenariusz w tym realia historyczne, znane twarze SS-mannów i przede wszystkim kwestia języka - nie wiem. Jestem purystą językowym i mam alergię na trzy rzeczy: dubbing, na Niemców i Anglojęzycznych gadających po polsku i na lektora.
Przecież mogli to rozwiązać przy pomocy takich sztuczek jak:
- Niemcy gadający po polsku z niemieckim akcentem (załóżmy, że skoro są w Warszawie to znają albo nauczyli się)
- Niemcy mówią po niemiecku z Polakami poprzez tłumacza
- Niemcy gadający pomiędzy sobą, ograniczyć takie dialogi do minimum raczej dla klimatu - jeśli dialog jest istotny napisy albo lektor
Niemcy mieli znane gęby i mówili po polsku też w "Polskich drogach" albo "Stawce..." Z ciekawości zapytam: nie podobały Ci się te seriale?
To wszystko zależy od konwencji serialu. W takiej Stawce większość aktorów grała Niemców więc nie trzeba było uwypuklać różnic narodowych, zwłaszcza że można było przyjąć że Kloss włada biegle zarówno polskim oraz rosyjskim, jak i niemieckim i żadne bariery językowe mu nie straszne. Co do gąb to wtedy były inne czasy. Ok - gęby mieli znane, ale były one znane z dobrych filmów, a nie sitcomów, które atakują nas całymi latami od poniedziałku do piątku, odpuszczając jedynie porę letnią. Sorry, ale (mówię teraz ogólnie, a nie konkretnie o CH) kiedy ludzie widzą na ekranie Boczka albo Ferdka to pękają ze śmiechu. Podobnie z wieloma innymi serialowymi twarzami...
Dziś seriale i filmy wojenne kręci się inaczej dlatego, że więcej osób zna języki, na miejscu dostępni są cudzoziemcy, a nawet jeśli nie to można ich łatwo i szybko sprowadzić. Są możliwości, a różnorodność językowa daje klimat i poczucie realizmu. Spójrz chociażby na Dextera gdzie emigranci z południa mówią po hiszpańsku całe dialogi i nie ma nawet żadnych napisów do tego - to co mówili, wynika z kontekstu sceny. Wcale nie musieli tego robić - przecież to film o Miami i można było przyjać, że każdy zna angielski. A oni zadali sobie trud przedstawienia południowoamerykańskiej społeczności. No a osoby hiszpańskojęzyczne mają jakieś tam smaczki. W tym kierunku idzie współczesne kino, a rezygnacja z tego w Czasie Honoru to wielki błąd.
Kolejna sprawa to aktorzy. W Kompanii Braci użyto specjalnie w miarę zdolnych aktorów o małoznanych twarzach aby zwiększyć poczucie realizmu, a w polskiej produkcji na gestapowców i SS-mannów daje się gości, któzy jednocześnie grają księdza w Plebani czy jakiegoś lovelasa w Pierwszej Miłości. Czemu nie Rysio z Klanu ? Co za problem było wziąć nieznanych w Polsce aktorów serialowych z Niemiec czy Austrii ew. jakiś polskich, którzy dobrze potrafią naśladować niemiecki akcent ? Z kolei na jakiś żandarmów studentów z germanistyki aby sobie dorobili. Polaków się już nie czepiam bo wiadomo, że nie mamy takiej obfitości aktorów i jesteśmy akurat skazani na salwy śmiechu kiedy w jakimś powaznym filmie czy serialu, spotykamy twarze ikon serialowych sitcomów czy innych telenowel
Serial zaplusował pod względem języka - szok. Szprechają, gawariat pa rusku, przeklną odpowiednio w mowie właściwej.
Batalistyka ujdzie, choć nie może "inscenizacyjnym rozmachem" odbiec od teatru telewizji, za to nadrobili ciekawym ujęciem "z punktu widzenia granatu".
Zebranie do kupy bohaterów przebiegło znośnie z odpowiednim rozegraniem motywu "już go prawie zabił ale się dogadali".
Zobaczymy, czego uda im się nie spie***** po drodze.
Też byłem w szoku gdy zaczęli na początku gadać po niemiecku, a potem po rosyjsku. Ogromny plus bo na pewno dodaje to klimatu i realizmu. jak widać, nie było to takie trudne. Kolejny plus to brudne mundury - było widać, ze są znoszone i używane. Żadnych nowych sortów prosto od krawca. Na plus zaliczam też sceny batalistyczne. Jak na taki budżet były klimatyczne, zarówno główna bitwa jak i mniejsze potyczki. Żadnych superhero jak w Czasie Humoru, wszystko się mieściło w nawiasie realizmu, poza jedną rzeczą, o której za chwilę. Z kolei na minus brak logiki w scenie, w której uciekają przez druty i doganiają motor. Drugi minus scena na rowerze - widać, że zapychacz czasu, który niczemu nie służyła. Trzeci minus to taka trochę bieda w scenografii, ale co zrobić.
Pierwsza połowa była dobra, druga mniej.
Motor dogonili "biegnąc przez pole, bo we wsi moskal stoi" ;)
Scena na rowerze służyła operatorowi, żeby pokazać jak fajnie kamerę może poprowadzić przy ziemi, cud że się w szprychy nie wkręciła ;)
Dobry był motyw, jak na stacji Globisz opowiada o synu i kamera robi najazd na zdjęcie, przez co widać, kto zacz wraży komisarz Sribielnikow, a standardowo w polskim serialu załatwia to 10-o minutowy monolog.
Ładna scena "z lotu granata" pomysłowa jak na nasze warunki. Chociaż o ile pamiętam niemiecki "tłuczek" powinien dymić z trzonka, a tylko w jednym filmie jak do tej pory o tym pamiętali.
Mnie również pozytywnie zaskoczyło to, że aktorzy mówią w różnych językach. Na dobrym poziomie była gra aktorska, choć zdarzało się parę sztucznych scen (np. odprawa przed bitwą), no i ta "przypadkowość" (np. spotkanie ojca tego bolszewika).
Scenariusz nawet ujdzie, choć niektóre sceny przeciągały się, co według mnie niepotrzebnie hamowało akcję. No i te nierealne momenty, o których wspomnieliście, ja bym jeszcze dodał ucieczkę Wesołowskiego z kościoła.
Niestety bardzo rzuca się w oczy niski budżet produkcji, czyli to czego się najbardziej obawiałem. Widać to szczególnie w scenach batalistycznych, którym było bliżej do teatru telewizji. Mała ilość statystów, źle dobrane uzbrojenie czy mundury, okopy i zasieki wykonane dość niestarannie. Również scena pobojowiska nie przedstawiała się zbyt dobrze.
Podsumowując to jak na taki budżet wyszło przyzwoicie, choć spodziewałem się czegoś lepszego. Naprawdę szkoda, że środki nie pozwoliły na wykorzystanie większej ilości statystów, efektów specjalnych i komputerowych, bo temat ciekawy. Może coś więcej będzie w następnych odcinkach.