nie podoba mi się ton poleceniowy, który zaczynasz przyjmować.
poza tym, nie wszystkie odcinki pamiętam, a dodatkowo zauważyłem, że twój a
apetyt rośnie w miarę jedzenia i obawiam się, że za chwilę będziesz się ode mnie domagał
interpretacji piosenki rozpoczynającej, nie wspominając o analizie znaczenia beretu
Paździocha w świetle filozofii Hegla i neoplatonizmu.
ja nie mam polecenia tylko prośbę:proszę o interpretację odcinka "Umcia,umcia"
Użytkownikowi konrado5 napisałeś kilka interpretacji więc mi możesz napisać chociaż jedną.
niejeden raz udowodniłeś, że akurat na moim zdaniu ci specjalnie nie zalezy, więc
dlaczego miałbym wierzyć, iż zależy ci w tym przypadku.
OK. Ale ciekawy jestem co ty sądzisz o tym odcinku. Mógłbyś jednak zinterpretować go i ocenić? Dla mnie to bardzo dobry odcinek.
no to się cieszę, tylko nie dostrzegam w tym akurat odcinku jakiejś głębszej zasady.
Halina wzięła do domu zabiedzonego magistra, zaczęła go karmić, wywaliła tiwi, a zamiast niej
pojawiły się ksiązki i adapter z muzyką poważną, którymi magister zaczął doedukowywać
Kiepską młodzież. Ferdynand ofk za punkt honoru postawił sobie wykopanie magistra z chałupy,
i zdaje się - bo nie pamiętam finału - dopiął swego, z pomocą sąsiadów.
jak dla mnie, to po prostu kolejna odsłona odwiecznej wojny : plebs kontra wykształciuchy, w
max sposób przerysowanej.
Plebs nie lubi wykształciuchów, a zwłaszcza jak im po domu się szwędają, a wykształciuchy
gardzą plebsem, który jest głupi, prymitywny i ma za nic naukę i dobre maniery.
Same old song w Kiepskich.
Następna runda.
Z tą róznicą, ze tutaj jest zajawka, że istnieje szara strefa, czyli tacy, którym
kultura jest potrzebna, tylko sami o tym nie wiedzą, i dopiero przypadkowe
zetknięcie z nią zmienia ich perspektywę.
Nie pamiętam finału, więc nie wiem, czy przypadkiem Kiepski z koleżkami nie
wkręcił w coś magistra, po czym Halina sama go nie pogoniła, więc tyle mam
do powiedzenia, co powyżej.
aha, nie każdy odcinek Kiepskich jest jakoś wyjątkowo nasycony treścią do
intepretacji i szukania drugiego dna. Ten akurat był dość prosty i jasny.
Chyba,że ktoś znajdzie jakąs głębszą ideę, wtedy ew. zmienię zdanie.
Na końcu magistra wzięli łowcy głów i został degustatorem piwa. Okazało się, że Ferdkowi I Waldusiowi piwo nie smakuje, bo magister degustatorem. :D
a tak, teraz sobie przypominam :]
przewrotna puenta, z deszczu pod rynnę, bo już pewnie woleliby magistra w domu znosić, ale
piwo mieć prima sort.
dokladnie! nie kazdy odc musi niesc za soba podwojne dno,wystarczy ze bawi,a przeciez takie bylo zalozenie tego serialu.
nie miałem intencji "dowalania" konrado, ale nie biorę odpowiedzialności za to, jak np. ty sobie moją
odpowiedź tłumaczysz.
Ja tam przekonałem się do Kiepskich po przełomowym odcinku o tytule podobnym, ale jednak innym: WAL MAGISTRA. Oto "różne profesory a nawet magistry" wręcz ustawiają się w kolejce by - za własne pieniądze - dostać wp-dol. Toż to wspaniała alegoria i metafora w jednym!