Nawet dorośli znajdą coś dla siebie, doceniając muzykę i ogólną oprawę. Przygody Ulissesa są po prostu oryginalnym tworem, który wyróżnia się gęstym, astralnym klimatem oraz fabułą zmuszającą
Nostalgia to bardzo potężny oręż. Zwłaszcza w dziedzinie sztuk rozrywkowych, takich jak muzyka, telewizja czy kino. Niejeden widz ma na pewno jakiś swój ulubiony film lub serial, który darzy szczególnym uczuciem i sympatią. Towarzyszył mu on we wczesnych latach dzieciństwa i do dziś wzbudza pozytywne emocje, przywołując wspomnienie innych, lepszych dni, kiedy wszystko było prostsze i niewinne. Seriale animowane dla dzieci i młodzieży zajmują w tych retrospekcjach szczególne miejsce. Kolejne pokolenia ludzi wychowywały się przecież na tym, co serwowała im telewizja. Dopiero najnowsze roczniki są bardziej przyzwyczajone do internetowych transmisji, spędzając więcej czasu przed komputerami i telefonami niż przed "szklanym" ekranem. Ja zaliczam się jednak do grupy ludzi wychowanych na telewizji i właśnie tą drogą poznałem temat owej recenzji, a więc serial animowany produkcji japońsko-francuskiej "Ulisses 31".
Ta 26-odcinkowa produkcja pochodzi z roku 1981, lecz u nas była emitowana dziesięć lat później, na początku lat 90. Wtedy właśnie się z nią pierwszy raz zetknąłem. Pamiętam, że nie był to popularny obraz, lecz miał w sobie coś takiego, co nie pozwoliło mi o nim zapomnieć na przestrzeni kolejnych dekad i ostatnio odświeżyłem sobie całą serię. "Ulisses 31" stanowi przeniesienie greckich mitów na grunt fantastyki naukowej. Akcja rozgrywa się w XXXI wieku w przestrzeni kosmicznej, lecz bohaterowie noszą imiona postaci mitologicznych właśnie. Tytułowy Ulisses to odpowiednik Odyseusza. W serialu występuje także jego syn Telemach, który na początku historii zostaje porwany w celu złożenia w ofierze cyklopowi Polifemowi. Ulissesowi udaje się go uratować, ale tym samym ściąga na siebie gniew bogów Olimpu, którzy skazują go na tułaczkę po kosmosie w poszukiwaniu drogi na Ziemię. W podróży tej towarzyszą bohaterowi także sympatyczny robot Nono oraz również uratowana z rąk cyklopa Yumi. Innymi postaciami znanymi z mitologii, które występują w filmie, są chociażby Syzyf, Chronos, Zeus, Posejdon czy Hades. Pomysł połączenia klasycznych motywów z estetyką science fiction zasługuje na uwagę i wyróżnia produkcję spośród innych animacji skierowanych dla młodych widzów.
Pierwszym elementem, który odciska piętno na odbiorcy, jest na pewno przewodni utwór muzyczny. Jest to bardzo skoczna i energetyczna piosenka, która idealnie wpisuje się w ówczesne nurty, bazując na syntezatorowych dźwiękach. Pasują one do futurystycznej stylistyki obrazu, opierając się jednocześnie upływowi czasu. Zresztą cały soundtrack "Ulissesa 31" zasługuje na podobne pochwały i może służyć jako osobne dzieło, które słucha się w oderwaniu od wizji. Utwory wchodzące w jego skład są różnorodne, tajemnicze, rzec by nawet można, że nieco mroczne. Istotnie wpływają one na ogólny nastrój serialu, czyniąc z niego bardzo klimatyczną produkcję. Jeśli chodzi o sam styl animacji, to też jest on charakterystyczny dla epoki. Można dziś trochę narzekać na widoczną "sztywność" postaci w poruszaniu, ale zasadniczo nadal jest to materiał, który ogląda się z przyjemnością i bez zgrzytów optycznych. A niektóre projekty, zwłaszcza statku matki bohaterów, są bardzo dopracowane i nawet dziś mogą budzić uznanie.
Fabuła "Ulissesa", mimo że opiera się na jednym głównym zamyśle, zmienia się co odcinek. Każda część poświęcona jest nowej przygodzie, nowym zagrożeniom i nowym postaciom pobocznym. Elementem je łączącym są oczywiście bohaterowie. I podobnie jak w mitach prezentują oni dość archetypowe postawy. Ulisses to prawdziwy heros. Jest odważny, sprawiedliwy i ma dobre serce. Jest przykładnym ojcem, który zrobi wszystko dla swego syna, łącznie z zaryzykowaniem własnego życia. Telemach za to jest w pewnym sensie typowym nastolatkiem. Lubi dobrą zabawę w gronie przyjaciół, jest pełen życia i energii. Z drugiej jednak strony jest także nad wyraz dojrzały i nie unika odpowiedzialności. Stara się wspierać ojca i pomaga mu w każdej sytuacji. Młoda Yumi, mimo że nie pochodzi z Ziemi, jest dziewczęca i niewinna. Oddana bratu oraz uczynna reprezentuje kobiecą czystość i dobroduszność. Ekipę uzupełnia robot Nono, który w serialu pełni funkcję comic reliefu. Jego wybryki oraz gafy są zawsze okazję do żartów. Potrafi on szczerze rozbawić zarówno swych towarzyszy, jak i widza. Nie jest jednak tylko zbędnym dodatkiem, ponieważ także jemu powierzane są ważne zadania w chwilach zagrożenia.
Ogólnie można powiedzieć, że nasi bohaterowie są dość poważni. Nad całą serią unosi się zresztą aura powagi czy też wręcz alienacji. Podczas seansu wyczuwalna jest specyficzna atmosfera izolacji i osamotnienia. Oczywiście można to tłumaczyć miejscem akcji, czyli kosmosem, który z uwagi na swój bezkres samoistnie budzi podobne odczucia, lecz twórcy "Ulissesa" postarali się, by spotęgować to wrażenie. Jednym z takich zabiegów jest chociażby fakt, że spotykane przez postacie planety są nierzadko zamieszkiwane przez małą liczbę osób. Czasem nawet tylko przez jedną. Zdarza się też, że mieszkańcy danego ciała niebieskiego są zaklęci bądź znajdują się w innym stanie uniemożliwiającym normalne funkcjonowanie. Ich los jest niemalże tragiczny. I tragizm ten unosi się przez całą serię. Być może był to zamysł umyślny, jako że mamy tu przecież do czynienia z inspiracją greckimi mitami, które pełne są nieszczęśliwych historii.
Nie chcę jednak, by ktokolwiek odniósł błędne wrażenie. "Ulisses 31" nie jest bynajmniej dziełem depresyjnym czy przygnębiającym i nadaje się dla zarówno dla młodszych, jak i starszych odbiorców. W tym tkwi jego siła. Mali widzowie zapamiętają jego nieziemską atmosferę i barwne lokacje. Nieco starsi zrozumieją dylematy moralne, przed jakimi stają postacie, zaznajamiając się jednocześnie z mitologią. Nawet dorośli znajdą coś dla siebie, doceniając muzykę i ogólną oprawę. Przygody Ulissesa są po prostu oryginalnym tworem, który wyróżnia się gęstym, astralnym klimatem oraz fabułą zmuszającą momentami do głębszej refleksji.