Wilk człowiekowi miłością

O grze takiej jak "Neva" trudno się opowiada. Nomad Studio do perfekcji opanowało granie na emocjach. Nie ma tu niepotrzebnych dłużyzn i przeciągania rozgrywki na siłę. Przeżywanie tej
Sześć lat temu hiszpańskie studio Nomad rozdarło serca graczy przejmującą opowieścią o traumie i trudnej drodze do uporania się z nią. "Gris" było doświadczeniem jednym na milion, opowieścią wykraczającą poza typowe ramy przypisywane grom wideo. Z tym większą uwagą przyglądałam się zapowiedziom kolejnej gry studia. Hiszpanie postawili sobie poprzeczkę wyjątkowo wysoko i tak naprawdę jedyne, z czym mogli konkurować, to oni sami.



"Neva" to jedna z tych gier, w których tzw. trigger warningi powinny wyraźnie wybrzmieć od początkowych minut. Już po pierwszym trailerze wiedziałam, że tytuł ten wyciśnie ze mnie morze łez. Nie sądziłam jednak, że zamieni się on w ocean wypełniony karuzelą wszystkich dostępnych mi emocji. Tytułowa Neva zostaje sierotą w wyjątkowo przykrych okolicznościach. Zrozpaczone szczenię trafia pod opiekę Alby. Od tego momentu dziewczyna bierze na siebie odpowiedzialność za życie zwierzęcia.



Każdy, kto kiedykolwiek posiadał zwierzę, zdaje sobie sprawę z tego, że szczenię, kocię czy jakikolwiek inny osesek nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować. Po odstawieniu od matki to człowiek jest dla niego poniekąd substytutem rodzica. Ufa mu bezgranicznie i pokłada w nim całą swoją miłość. Podobnie jest z Nevą, która na początku naszej drogi jest nieporadna i płochliwa, a przy okazji stanowi łatwy cel dla czających się w świecie mrocznych stworzeń. Choć gra osadzona jest na przestrzeni czterech pór roku, trzeba traktować je raczej symbolicznie. Trudno tak naprawdę ocenić, jak długo trwa faktyczna wędrówka i proces dorastania wilczka. Z biegiem czasu nasz zwierzęcy towarzysz dorośnie, nabierze pewności siebie i będzie w stanie aktywnie wspomagać nas w walce.



Twórcy nie ukrywają swoich inspiracji "Księżniczką Mononoke". Podobnie jak w animacji studia Ghibli, mamy do czynienia ze spaczeniem wdzierającym się przemocą w każde żywe stworzenie. Z przerażeniem obserwowałam, jak wszystko, co kwitło i celebrowało życie wiosną, z biegiem czasu popadało w ruinę. Deweloperzy nie mówią niczego wprost, przerzucając ciężar opowieści na operowanie obrazem i muzyką. Zresztą, jedynym żywym głosem, który usłyszymy w grze, będzie nawoływanie Alby. Według twórców, imię Nevy zostało nagrane w niemal czterystu wariantach o różnym nacechowaniu emocjonalnym. I to w zupełności wystarcza. Błyskawicznie zaczynamy utożsamiać się z główną bohaterką, a każde zagrożenie czyhające na wilczycę zaczynamy traktować bardzo osobiście, rzucając się na ratunek bez zawahania.



Podobnie jak w przypadku "Gris", "Neva" splata ze sobą wizualia i muzykę, tworząc jedną całość. Trudno byłoby rozpatrywać te dwie rzeczy oddzielnie, gdyż każda z nich nie byłaby w stanie samodzielnie funkcjonować bez drugiej. Za muzykę ponownie odpowiada Berlinist, który we współpracy z Rubénem Rincónem stworzył jedną z lepszych ścieżek dźwiękowych, jaką dane mi było słyszeć w grach indie. Te przejmujące melodie potężnie rezonują z obrazami towarzyszącymi naszej wędrówce.



Początkowe sielskie widoczki przywodzą na myśl twórczość Moneta. Kolejne kadry wypełnione są impresjonistycznymi nawiązaniami i idealnie wpisują się w wyświechtane frazesy pokroju "generatora tapet". Z biegiem czasu przepiękne krajobrazy ustąpią miejsca surrealistycznym, niemal wyrwanym z koszmaru wizjom. Każda z plansz zachwyca, przykuwa uwagę, a obserwowanie świata stopniowo pogrążającego się w chaosie na zmianę przeraża i intryguje.



O grze takiej jak "Neva" trudno się opowiada. Nomad Studio do perfekcji opanowało granie na emocjach. Nie ma tu niepotrzebnych dłużyzn i przeciągania rozgrywki na siłę. Przeżywanie tej słodko-gorzkiej historii o dorastaniu, rodzicielstwie i odpowiedzialności to wędrówka, którą zapewne każdy z nas zrozumie i przeżyje inaczej. I choć nie do końca spodobały mi się pewne rozwiązania zastosowane przez twórców, to odnoszę wrażenie, że nikt jeszcze w tak piękny sposób nie opowiadał o miłości łączącej człowieka ze zwierzęciem.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?