Nutshot i do przodu

„Combat Arms” to bardzo dobra strzelanina, a swego czasu był to najlepszy sieciowy FPS z modelem rozgrywki free to play. Obecnie jest to bardzo słabo grywalny tytuł i trudno mi go jeszcze
Gier pokroju „Combat Arms” jest na rynku wiele, może nawet aż nadto. Swego czasu było ich jeszcze więcej, jednak dziś nie wytrzymują konkurencji ze strony przechodzenia wielu większych (często także lepszych) tytułów na model rozgrywki free to play. Mimo wszystko uważam, że to właśnie produkcja firmy Nexon jako jedyna z tego typu gier zasługuje na atencję. 


Rozgrywka w „Combat Arms” nie odbiega zbytnio od tego, co możemy znaleźć w podobnych do niej grach. Jednak są w niej ulokowane pewne detale, które to właśnie robią finalną różnicę. Przede wszystkim należy wspomnieć o niesamowicie satysfakcjonujących audiowizualnych nagrodach za określony rodzaj zabójstwa. Im więcej wrogów zabijemy, tym pula rośnie. Zastrzelenie ośmiu graczy pod rząd owocuje wręczy czymś nieziemskim na naszym ekranie, podobnie jak ustrzelenie postaci płci męskiej w jego narządy płciowe. Wywiera to na graczu chęć pokonywanie coraz to więcej wrogów, co powoduje, że rozgrywka staje się dynamiczna, agresywna itd. Uważam to za atut tej gry, zdecydowanie nie można mówić w tym przypadku o nudzie.


W temacie postaci, na początku przyjdzie nam wybrać w kogo chcemy się wcielić. W puli znajduje się kilka charakterów płci męskiej i żeńskiej. Można ich w późniejszym etapie gry zmienić na jeszcze sprawniejszych fizycznie żołnierzy. Dodatkowo do dyspozycji dostajemy całą masę broni, jest ich w sumie około 200 sztuk. Naprawdę robi to wrażenie, jednak ostatecznie grywalnych pozostaje tylko kilkanaście sztuk. Okazuje się, że możliwości wyboru są tylko pozorne. Podobnie jest z rozwojem postaci. Zdobycie maksymalnego poziomu na koncie graniczy z cudem, gdyż wymaga około kilku tysięcy godzin rozgrywki. Wiele przedmiotów można kupić tylko za prawdziwą gotówkę, a niestety są to często bardzo przydatne rzeczy.

 

Mapy zasługują na wielką pochwałę. Jest ich cała masa oraz w przeciwieństwie do broni wybór nie jest pozorny. Większość z nich to grywalne lokacje. Jeszcze lepiej wypadają tryby rozgrywki. Są naprawdę ciekawe, zwłaszcza te w których przychodzi nam zmierzyć się z zombie, bądź nawet się w nie wcielić i zarażać innych graczy. Uważam, że satysfakcja z grania stoi w tym tytule na bardzo wysokim poziomie.
 
Niestety, ale całą radość z gry potrafi popsuć trafienie w grze na oszustów używających nielegalnego oprogramowania. Jak to często bywa w sieciowych tytułach z gatunku FPS, znajdziemy wielu przeciwników potrafiących namierzać nas przez ściany, zabić nożem z dużej odległości itd. To największa wada tej produkcji (zaraz obok przesadzonego systemu mikropłatności). Deweloper niestety, ale często nie nadąża z banowaniem takich szkodników.


Graficznie i dźwiękowo „Combat Arms” wypadał dobrze jak na 2008 rok. Jednak dziś gra wygląda już o wiele gorzej i wiele traci na rzecz nowszych produkcji. Technicznie nie zawsze jest różowo. Zdarzają się przycięcia, losowe śmierci spowodowane złym mapowaniem terenu, wyrzucenia gracza do ekranu głównego komputera itd. Jednak zdarza się to na tyle rzadko, że nie jest zbyt irytujące. Grunt to dobry pecet i szybkie łącze internetowe. 


Swego czasu „Combat Arms” był bardzo rozrywanym tytułem na PC i deweloper często wprowadzał specjalne wydarzenia, na których mogliśmy zagrać w wyjątkowe tryby, zdobyć unikalne przedmioty i tak dalej. Nie wiem, jak sytuacja wygląda ostatnio, gdyż jestem nieaktywny w tej grze od blisko trzech lat. 


Sumarycznie, „Combat Arms” to bardzo dobra strzelanina, a swego czasu był to najlepszy sieciowy FPS z modelem rozgrywki free to play. Obecnie jest to bardzo słabo grywalny tytuł i trudno mi go jeszcze polecić. Ocena końcowa wynika głównie z grania w tę grę w czasach jej świetności. 
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones