Kosmiczne jaja

Kury hodowano w celach konsumpcyjnych już 1000 lat przed naszą erą i dziś ciężko sobie wyobrazić prawdziwy obiad bez mięsa tych ptaków. Smażone skrzydełka, kotlety z piersi, pieczone nóżki – czy
Kury hodowano w celach konsumpcyjnych już 1000 lat przed naszą erą i dziś ciężko sobie wyobrazić prawdziwy obiad bez mięsa tych ptaków. Smażone skrzydełka, kotlety z piersi, pieczone nóżki – czy może być coś lepszego po ciężkim dniu pracy? Jasne, obcina im się dzioby, sprawia, że z szoku wypadają pióra, zmusza do życia w malutkiej klatce, no ale cóż – taki już ich smutny los. Drodzy obrońcy praw zwierząt, oto bolesna prawda: kury są do jedzenia. Tak jak krowy są chodzącym hamburgerem, tak te malutkie ptaszynki tylko czekają aby wylądować na talerzu. Czy ktoś jest w stanie uwolnić je spod jarzma człowieka?

"Chicken Invaders" to malutka gra akcji stworzona przez InterAction Studios, w której wcielamy się w rolę pilota kosmicznego myśliwca. Nasz bohater, prywatnie wielki fan kurczakoburgerów, musi ochronić Matkę Ziemię przed obcą inwazją. Któż zaatakował naszą ojczystą planetę? Mutanty? Szarzy kosmici z wielkimi czarnymi oczyma? Demony z piekła rodem? Wielkie roboty zamieniające się w środki lokomocji? Nie! Kosmiczne kurczaki, które mają dość wykorzystywania ich mniej rozwiniętych braci i sióstr jako głównych dań! Wielka, pierzasta flota niszczy wszystko na swojej drodze i tylko my (i nasz apetyt ma się rozumieć) jesteśmy w stanie ją powstrzymać. Brzmi głupio i niedorzecznie? Nie da się ukryć! Historia jest absurdalna i lekko głupawa, no ale twórcy nawet nie ukrywają, że jest tylko pretekstem do zabawy. Niczym w starych hitach z lat 80-tych wiemy tylko tyle ile musimy i liczy się tylko to, ilu wrogów wyślemy do piach... ekhm... to znaczy, odeślemy w nicość.

Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że mamy do czynienia z kolejnym klonem "Space Invaders" czy też z jego bardziej rozbudowanym następcą: "Galaxian". Podobnie jak w tych wielkich tytułach na początku nasz statek znajduje się na samym dole ekranu i do pokonania ma całą ścianę przeciwników poruszających się w prawą stronę. Jest jednak malutka różnica: wrogowie nie opadają na nas w stylu kamikaze, tylko... bombardują jajkami. Nieco dalej okazuje się jednak, że ten malutki program ma znacznie więcej do zaoferowania, niż się początkowo zdawało i niejednego gracza zaskoczy różnorodnością poszczególnych etapów. Podczas naszej wielkiej przygody przelatywać będziemy przez trzy różne pola asteroid (skały lecące pod skosem, pionowo na nas i całkowicie losowo), obronimy Ziemię przed hordą kurczaków (najpierw będą one okrążać planetę, następnie przeprowadzą nieskoordynowany atak), spróbujemy pozbyć się ptaszyn powoli zbliżających się do naszego statku (Be Quick or Be Dead), przeżyjemy ich szarżę, by na końcu zmierzyć się z największą bronią najeźdźców: gigantycznym kurczakiem, pełniącym rolę bossa. Dziesięć potyczek składa się na jeden etap nazwany "falą" i każda kolejna "fala" wygląda niemal identycznie jak poprzednia, z małym tylko wyjątkiem w postaci bitew w okół Ziemi – raz kury okrążają planetę, a następnym razem latają losowo. Różnice między kolejnymi "rozdziałami" widoczne są także w pasach asteroid: w co drugiej fali skały zmieniają kolor na czerwony.

Oczywiście im dalej w las, tym kosmiczne kamienie pędzą z większa prędkością, a i same ptaki stają się bardziej niebezpieczne (czy też agresywniejsze): częściej zrzucają na nas swoje "pociski", cechują się zwiększoną odpornością na broń palną i są zdecydowanie szybsze – po 50. planszy trzeba się mieć na baczności. Bezbronni jednak nie jesteśmy – nasze działo posiada nieskończoną ilość amunicji, a od czasu do czasu po ustrzeleniu jakiegoś pierzastego agresora lub kawałka kosmicznej skały pojawia się prezent zwiększający siłę ognia. Im więcej takich niespodzianek złapiemy, tym większą apokalipsę zgotujemy najeźdźcom. Możemy również skorzystać z tajnej broni w postaci potężnych rakiet – zdobywamy je poprzez łapanie pieczonych nóżek wypadających z mordowanych zwierząt, a po odpaleniu niszczą one wszystko w zasięgu wzroku. I to wszystko, jeśli chodzi o uzbrojenie; trochę mało, ale i tak świetnie się bawimy.

"Chicken Invaders" to gra polegająca na zdobyciu jak największego high-score'a, tak więc próżno czekać na jakiejś zakończenie - nasze trudy wynagrodzi tylko i wyłącznie liczba punktów na końcu. Szkoda. Sporym minusem jest również to, że zasady rozgrywki niekiedy jakby faworyzują agresorów. Widać to szczególnie podczas etapu, gdy kury bez ładu i składu latają w okolicy Ziemi – niektóre z nich znajdują się za blisko naszego statku i nie raz zdarzyło się, że ginąłem jak tylko zaczęła się ta potyczka. Po prostu w późniejszych walkach, gdy jajka spadają bardzo szybko, musimy reagować natychmiast, co jest niemożliwe w przypadku takiej odległości – niekiedy po stracie życia nawet nie jesteśmy w stanie stwierdzić co się stało. Najlepiej więc zostawiać rakiety na "fale" tego typu i posyłać je na dwie sekundy od rozpoczęcia żeby był spokój... A chyba nie o to chodziło twórcom.

Pod względem graficznym, mówiąc kolokwialnie, szału nie ma. Gra ukazała się w 1999 roku, a w jej tworzenie nie zaangażowano zbyt dużych środków. I to troszeczkę widać: cały czas towarzyszy nam takie samo tło, kurczaki wyglądają identycznie, bossowie również – moim zdaniem można było nieco nad tym popracować. Nie mogę mieć za to żadnych zastrzeżeń do warstwy audio, która doskonale tworzy zwariowany klimat tej produkcji. Mam tu na myśli głównie odgłosy kurczaków, bowiem samej muzyki zbyt dużo nie ma. Za to gdakanie naszych pierzastych wrogów jest genialne i sprawia, że uśmiech niemal nie schodzi z naszych ust. No chyba, że akurat spadło nam na głowę jakieś jajo...

"Chicken Invaders" nie jest wybitną produkcją, ale doskonale sprawdza się jako "zapychacz czasu". Jeśli macie akurat wolnych kilkanaście minut, gra studia InterAction zaraz wam je zabierze i nawet nie będziecie mieli jej tego za złe. Warto mieć przy tym jakiegoś pada pod ręką (bo na klawiaturze gra się jednak trochę niewygodnie), tym bardziej, że mamy tutaj opcję gry na dwóch, która została stworzona tak jak Pan Bóg przykazał – w formie kooperacji. Możemy więc jednocześnie z kolegą/bratem/dziewczyną wysyłać setki ptaków do ichniego nieba: jedna osoba chwyta za gamepada, druga stuka w klawisze i już pióra lecą. Zjedzcie skrzydełka w panierce, wsiądźcie do swojego kosmicznego myśliwca i ruszajcie przeciwko pierzastej armii! Ziemia Was potrzebuje! Zostawcie jednak troszkę sił, bowiem skrzydlaci najeźdźcy powracają w oficjalnym sequelu.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kto powiedział, że ludzi mogą zniewolić tylko małpy? Nikt. Skoro więc możliwy był scenariusz powstania... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones