Recenzja gry

ARX Fatalis (2002)
Raphael Colantonio

Pod powierzchnią

Budzisz się zatęchłej, wilgotnej celi. Do twoich uszu dochodzą krzyki rozpaczy i szlochanie zagłuszane dźwiękiem otwieranych i zamykanych krat. Po ich drugiej stronie widzisz goblina, który
Budzisz się zatęchłej, wilgotnej celi. Do twoich uszu dochodzą krzyki rozpaczy i szlochanie zagłuszane dźwiękiem otwieranych i zamykanych krat. Po ich drugiej stronie widzisz goblina, który przygląda ci się z szyderczym uśmiechem i wyraża niepochlebne opinie na temat ludzkiej rasy. Uwięziony obok człowiek podpowiada, że kraty z drugiej strony twojej celi nie są stabilne. Wyłamujesz je. Zostajesz jednak zaatakowany przez strażnika i jego kompana. Nie sprawiają oni większych trudności i gładko odnosisz zwycięstwo. Uwalniasz nowego przyjaciela i gdy ten pyta cię o imię, dochodzisz do przerażającego wniosku, że nie pamiętasz zupełnie nic. Jednak nie tracisz czasu na przypominaniu sobie przeszłości - głównym celem jest teraz wydostanie się z więzienia goblinów. Tak zaczyna się twoja wielka przygoda, podczas której zostaniesz wplątany w konflikt przeciwko bogu chaosu Akbie i jego wyznawcami oraz spróbujesz uzyskać odpowiedź na pytanie "kim jesteś?".
 
"Arx Fatalis" to pierwsza produkcja francuskiego Arkane Studios. Twórcy reklamowali swoje dzieło jako nową odsłonę zasłużonej serii "Ultima Underworld" - dungeon crawlerów RPG z perspektywy pierwszej osoby. Wszystko to miało być podane - w standardowej jak na początek XXI wieku - grafice. Jednak pierwsze minuty z grą nie nastrajały optymistycznie. Potrzeba kilkudziesięciu minut, aby opanować sterowanie, korzystanie z ekwipunku czy czarów. Gdy jednak wiemy, co i z czym się je, nie zostaje nic innego jak zatopić się w ten mroczny, brutalny, sugestywny i niezwykle klimatyczny świat. A ten wciąga. Fabuła nie jest oryginalna, ale też nie powoduje mdłości. Co prawda w pewnym momencie działa to na zasadzie, że "aby zniszczyć wroga, potrzeba przedmiotu X, lecz aby go zdobyć, trzeba wcześniej odnaleźć przedmiot Y". Na szczęście taka "reakcja łańcuchowa" urozmaicona jest dobrze poprowadzoną fabułą i niezłą konstrukcją świata, który wręcz chce się zwiedzać. Więzienie, jaskinie, krypta, świątynie, kopalnie to miejsca, które pełne są ukrytych pomieszczeń, skrytek, w których nierzadko można odnaleźć interesujące przedmioty czy też informacje, które pozwolą nam rozpocząć konkretne zadanie.
 
Questy nie należą do najłatwiejszych. Informacje zapisywane w dzienniku są szczątkowe, często bez wskazania konkretnego miejsca lub osoby, z którą związane jest zadanie. Gracz opiera się na domysłach, swojej wiedzy, inteligencji i pamięci. Tutaj nie ma prowadzenia za rączkę, co może wielu graczy odpychać od tego tytułu. Ta gra to wyzwanie. To policzek wymierzony w twarz współczesnego gracza, który ma wszystko podane na tacy, a myślenie ogranicza do wyboru oręża. I choć niektóre momenty sprawiają, że chce się rzewnie zapłakać, to satysfakcja z "pchnięcia" fabuły do przodu, albo rozwiązania trudnej łamigłówki, jest tak duża, że zapomina się o początkowych niepowodzeniach.
 
Grafika jak na 2002 rok prezentuje się nadzwyczaj dobrze. Jedynym minusem jest gra świateł – akcja dzieje się w mrocznych podziemiach, co wymaga na graczu częstego użycia pochodni. Tutaj jednak nie ma dynamicznych cieni ani świateł, bardziej przypomina to sytuacje, w której postać trzyma lampę lub słabą latarkę. Inaczej wygląda dźwięk – odgłosy w tle są dopracowane i potęgują klimat. Gorzej to wygląda podczas rzucania zaklęć – niektóre dźwięki podczas działania czaru były bardzo irytujące. O muzyce można jedynie rzec, że jej praktycznie nie ma. Jeśli chodzi o dubbing, to jest na standardowym, dobrym poziomie – poza jedną osobą. Aktor użyczający głosu głównej postaci jest miałki, nijaki i pozbawiony emocji
 
Interfejs gry przypomina dziennik. Klikając w jego zakładki, możemy dostać się do karty postaci, mapy poziomów, strony z zaklęciami czy zapiskami dotyczącymi zadań. Na początku rozgrywki tworzymy postać, ale ogranicza się to jedynie do wyglądu i wstępnego przyznania punktów między cztery główne cechy (siła, zręczność, siły umysłowe, kondycja) oraz dziewięć umiejętności (między innymi skradanie, intuicja, wiedza o przedmiotach). Po każdorazowym osiągnięciu kolejnego poziomu gracz ma do dyspozycji jeden punkt, który może przeznaczyć na wybraną cechę oraz kilkanaście na umiejętności. Niestety przykładowa wartość skradania 20 równa się liczbie 29 i dopiero oczko wyżej gracz może być lepszy w tej czynności. To nie jest w porządku, bo trzeba aż dziesięciu punktów umiejętności, aby daną biegłość podnieść o poziom wyżej. 
 
Bardzo często będziemy uczestnikami potyczek, a te nie należą do przyjemnych - nie ze względu na trudność. Walka ogranicza się do wciskania przycisku odpowiedzialnego za atak. Im dłużej jest wciśnięty, tym mocniejszy cios możemy wyprowadzić. Tym samym walka najczęściej polega na wycofywaniu się z wciśniętym przyciskiem i puszczeniu go w odpowiednim momencie, aby zadać jak najbardziej śmiertelny cios nacierającemu wrogowi. Nie ma uników, nie ma blokowania ciosów ani nawet możliwości użycia tarczy, nawet jeśli ta jest założona. Walka w zwarciu jest jednym z najsłabszych elementów produkcji. Znacznie lepiej prezentuje się walka za pomocą łuku, ale najlepiej wypada system magii. Rzucanie czarów w "Arx Fatalis" to coś genialnego. Zamiast wciskać ikonę takiej kuli ognistej, jak ma to miejsce w większości gier RPG, rzucenie czaru polega na kreśleniu kursorem na ekranie w odpowiedniej kolejności znaków runicznych. Wygląda to świetnie, oryginalnie i niezwykle autentycznie. Co prawda podczas walki z większą ilością przeciwników kreślenie run nie jest zbyt wygodne, ale wciskając jeszcze dodatkowy klawisz, można zapamiętać do trzech zaklęć, co w zupełności wystarcza i ułatwia rzucanie czarów. Aż szkoda, że później nie wykorzystano tego motywu w innych produkcjach RPG, bo w ten sposób można poczuć się jak prawdziwy mag.
 
Ważnym elementem jest interakcja z przedmiotami. Znaleziony kawałek drewna może posłużyć za element dźwigni, albo w połączeniu ze sznurkiem możemy otrzymać wędkę, za pomocą której możemy łowić ryby, które wrzucone na ognisko można smażyć i potem jeść. Aby tworzyć mikstury, potrzebna jest pusta butelka z uprzednio rozgniecionym roślinnym składnikiem, który po połączeniu z destylarką stworzy dla nas odpowiedni preparat. Możemy też wypiekać chleb, szarlotkę, a sproszkowanymi kośćmi, skałą Amikara, czosnkiem lub innym składnikiem odpowiednio wzmocnić broń (bowiem ta z czasem niszczeje). Można podnosić i przenosić przedmioty (najczęściej aby uruchomić zapadnię etc.), kilofem wydobywać minerały lub rozbijać grobowce - możliwości jest naprawdę wiele. Kreatywny, inteligentny gracz może poczuć się jak ryba w wodzie. 
 
"Arx Fatalis" to taka mieszanka akcji i RPG. Poza przyznawaniem punktów doświadczenia na poszczególne cechy i umiejętności oraz otwartym światem nie ma więcej elementów charakterystycznych dla gier RPG. Nie ma tutaj żadnej ingerencji w linie dialogowe, nie możemy rozmawiać z napotkanymi postaciami, chyba że są związane z wykonywanym zadaniem. Podjęte decyzje najczęściej przejawiają się w naszym działaniu - czy kogoś zabijemy, oszczędzimy lub uratujemy. Istnieje też możliwość wyeliminowania większości ważnych postaci czy innych NPC, jednak tak masakryczne podejście może potem odbić się na fabule - możemy nie wykonać niektórych zadań albo nawet nie ukończyć gry. Warto też zwrócić uwagę na przedmioty - te specyficzne, rzadkie jest lepiej zostawić w jednym miejscu. Może się pod koniec gry okazać, że przedmiot odnaleziony dużo wcześniej jest niezbędny do późniejszego użytku. Jak to już wspomniałem wcześniej - jest to gra, w której prym wiodą domysły i inteligencja gracza. Momentami klimat gry jest tak gęsty, że aż wydaje się, że gra to bardziej survival horror. W krypcie nieraz oglądałem się za siebie, aby nie być zaskoczony przez nieumarłego, a kamienne figurki, które poruszały głową w naszym kierunku, wręcz przyprawiały o dreszcze.
 
Produkcja Arkane Studios to pozycja, która nie każdemu przypadnie do gustu. Jest wymagająca i bardziej opiera się na eksploracji aniżeli fabule. Jeśli ktoś z nostalgią wspomina serię "Ultima Underworld" albo "Stonekeep", a nie miał okazji bliżej zapoznać się z "Arx Fatalis", to jest to gra jak najbardziej dla niego. Również osobom, którym podobał się późniejszy produkt Francuzów "Dark Messiah of Might and Magic", czy nawet "Thief" (widać inspiracje również tą grą), polecam "Arx Fatalis". To wspaniała, mroczna, ale i surowa przygoda. Jednak warta każdej chwili spędzonej z tym tytułem.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?