Film "Zło" jest współczesnym moralitetem, którego akcja rozgrywa się w szkole prywatnej w latach 50. XX wieku. Wybór takiego czasu ma swoje dobre i złe strony. Po pierwsze lata te to okres, kiedy
Film "Zło" jest współczesnym moralitetem, którego akcja rozgrywa się w szkole prywatnej w latach 50. XX wieku. Wybór takiego czasu ma swoje dobre i złe strony. Po pierwsze lata te to okres, kiedy widmo drugiej wojny światowej utrzymywało się nad każdym człowiekiem. Starszych uczniów w Stjärnsberg na pewno fascynował Hitler i jego metody, dlatego że sami stali się faszystami żerującymi na ludzkim nieszczęściu. Posunęli się jednak o krok dalej. Idąc za postępem cywilizacji i sądząc, że zachowują bardziej humanitarne metody (a wcale tak nie jest), po prostu zachowywali swoje ofiary przy życiu. Z drugiej jednak strony przedstawienie akcji filmu w czasach współczesnych pozwoliłoby na jeszcze mocniejszy i bardziej przekonujący odbiór tego filmu. Młody widz nie sugerowałby się datą roku 1950 i chociaż po części nie oglądałby tego filmu jak opowieść "historyczną". Reżyser Mikael Hafstrom zdecydował się na pierwszą opcję. Scenariusz do tego filmu napisał na podstawie bestsellerowej w Szwecji powieści Jana Guillou. Główną rolę powierzył Andreasowi Wilsonowi, aktorowi 22-letniemu, który odtworzył postać 16-latka. W filmach jest to typowy zabieg. Aktor starszy posiada więcej doświadczenia i umiejętności, a także jest bardziej rozwinięty i potrafi lepiej poznać i przedstawić portret psychologiczny postaci. A mowa tu o Eriku, 16-latku wychowanym bez ojca. Mieszka z wystraszoną matką i ojczymem, który każdego dnia tylko czeka, aż Erik powie jedno słowo za dużo i będzie mógł wyżyć się na nim swoim skórzanym paskiem. Takie zachowanie potęguje w Eriku nienawiść i złość, które każdego dnia stają się coraz silniejsze, a co za tym idzie, są coraz trudniejsze do stłumienia. Fala wybuchów następuje niemal każdego dnia w szkole, gdzie Erik katuje kolejnych uczniów. Trafia w końcu do szkoły z internatem osadzonej na szwedzkiej prowincji. Szkoła cieszy się szacunkiem i poważaniem w całym skandynawskim kraju. Ale napięcie tego filmu i atmosfera, która odzwierciedla tytułowe zło, nie pozwala nam mieć wątpliwości, że ta szkoła to prawdziwy koszmar. Cała elita najważniejszych i najwyżej postawionych uczniów, którzy mają wsparcie i "plecy" u dyrektora rządzi młodszymi i nowymi uczniami. Wyżywa się na nich, gnębi, katuje fizycznie i przede wszystkim psychicznie. I to jest najgorsze. Psychologiczny pojedynek. Erik staje się głównym celem owej elity, ale dobrze wie, że jeśli uderzy, to przegra. Z samym sobą, rodziną, która chce, żeby udało mu się w szkole, a także uczuciem, którym obdarzyła go młoda kucharka pracująca w szkole. Jeśli na początku nie polubiliśmy bohatera za to, jaki jest, to teraz z każdą minutą filmu jesteśmy z nim i czekamy. Tytułowe zło narasta w nas, właśnie w nas. Stajemy się bohaterami tej historii. Wielu z nas doświadcza porażki, bo wciąż myśli o pobiciu elity młodych faszystów wyżywających się na młodych. I myślę, że tutaj zaczyna się największy błąd tego filmu. Opowieść kończy się dobrze, podstępem i zagrywką niczym z hollywoodzkiego filmu. Widzimy, jak bohater się oczyszcza i nienawiść ustaje. Moim zdaniem film powinien zakończyć się na odwrót, aby podkreślić siłę, jaką ma zło i fakt, że większość ludzi z nim przegrywa. To trafiłoby bardziej do widza. Człowiek poczułby, że przegrał wraz z głównym bohaterem i teraz skończy tak samo jak on - a ulicy, w więzieniu, a może i nawet w trumnie. Reżyser zdecydował się jednak na pozytywne zakończenie, happy end. Ale w życiu nie ma takich sytuacji, takich przypadków, jaki trafił się Erikowi. "Zło", ze zdecydowanie mniejszym brutalizmem, erotyką i masochizmem może nawiązywać do dzieła P.P. Pasoliniego "Salo, czyli 120 dni Sodomy" z 1975 roku. Tam jednak była to alegoria o faszystach dochodzących do władzy w latach 70-tych we Włoszech. Mimo wszystko film jest świetnie przedstawionym stadium człowieka popadającego w coraz to większą nienawiść i złość. Napięcie odczuwamy do samego końca, a historia wciska nas w fotel.