Recenzja filmu

W pełnym słońcu (1960)
René Clément
Marie Laforêt
Maurice Ronet

I Bóg stworzył Alaina Delona

I Bóg stworzył kobietę (Brigitte Bardot), ale stworzył również mężczyznę. I właśnie uosobieniem męskiego piękna, talentu i charyzmy po dziś dzień pozostaje Alain Delon - męska odpowiedź na
I Bóg stworzył kobietę (Brigitte Bardot), ale stworzył również mężczyznę. I właśnie uosobieniem męskiego piękna, talentu i charyzmy po dziś dzień pozostaje Alain Delon - męska odpowiedź na Bardotkę. Główna rola młodego karierowicza w dramacie Rene Clementa stała się dla niego przepustką do wielkiej kariery i ugruntowała jego pozycję głównego łamacza niewieścich serc na całym świecie. 

Grany przez Delona Tom Ripley jest młodym Amerykaninem, nieposiadającym uporządkowanej hierarchii wartości moralnych, który zostaje wynajęty przez bogatego mężczyznę, aby sprowadzić jego syna, Philippe'a Greenleafa (Maurice Ronet), z powrotem do Stanów Zjednoczonych. Philippe wiedzie beztroskie życie na koszt rodziców we Włoszech. Ripley, zamiast wykonać zlecone zadanie, zaprzyjaźnia się z Philippe'em i jego dziewczyną Marge (Marie Laforet). Szybko jednak okazuje się, że przyjaźń ta jest jedynie przykrywką do realizacji jego własnych, mrocznych celów. 

Film znakomicie przedstawia rozwijającą się relację między Tomem a Philippe'em, pełną napięcia i subtelnych manipulacji. Delon doskonale oddaje złożoną naturę Ripleya - jego chłodną kalkulację, charyzmę i zdolność do niebezpiecznych działań. Jego postać jest przerażająco fascynująca; widz czuje zarówno odrazę, jak i pewien podziw dla jego inteligencji i sprytu.

Maurice Ronet jako Philippe jest równie przekonujący. Wciela się w postać bogatego, zblazowanego młodzieńca, który traktuje życie jako niekończącą się zabawę, nieświadomy zagrożenia, jakie stwarza dla niego Ripley. Marie Laforet, grająca Marge, dodaje do filmu odrobinę ciepła i niewinności, która kontrastuje z mrocznymi zamiarami Ripleya, choć talentem i urodą daleko jej do innych piękności, z jakimi przyszło grać na planie filmowym Delonowi (warto wspomnieć choćby Romy Schneider, Claudię Cardinale, Monicę Vitti czy byłą żonę Nathalie Delon). 

René Clément z wielką precyzją prowadzi narrację, budując napięcie od pierwszych minut aż do zaskakującego finału. Reżyser sprawnie wykorzystuje piękne, słoneczne krajobrazy Włoch, tworząc kontrast między idyllicznym otoczeniem a mrocznymi działaniami bohaterów. Zdjęcia autorstwa Henriego Decaë są wręcz hipnotyzujące, a ścieżka dźwiękowa skomponowana przez Nino Rotę dodaje całości melancholijnego klimatu.

Jednym z największych atutów filmu jest jego psychologiczna głębia. "W pełnym słońcu" nie jest typowym thrillerem opartym wyłącznie na akcji, ale daje wgląd w psychikę bohaterów, eksplorując motywacje i lęki Toma Ripley'a. Jego postać stanowi studium człowieka gotowego absolutnie na wszystko, aby osiągnąć swoje cele –  od manipulacji, przez zdradę, aż po morderstwo.

Podsumowując, "W pełnym słońcu" to film, który zachwyca zarówno wizualnie, jak i narracyjnie. Jest to niezwykle udana produkcja, która wprowadza widza w mroczny, fascynujący świat Toma Ripleya. Doskonałe kreacje aktorskie, reżyserska precyzja i głębia psychologiczna sprawiają, że jest to dzieło, które zdecydowanie warto obejrzeć przynajmniej raz.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?