Recenzja filmu

Władza (2013)
Allen Hughes
Mark Wahlberg
Russell Crowe

Śmiertelna rozgrywka

Siłą "Władzy" jest przede wszystkim jego scenariusz. Debiutujący w Hollywood Brian Tucker zbudował całkiem interesujący labirynt ambicji i intryg. Owszem, czerpie ze znanych wzorców, mocno
Wszyscy lubimy narzekać na polskie tytuły zagranicznych filmów, ale tym razem dystrybutor poradził sobie lepiej niż twórcy. Oryginalny tytuł – "Broken City" – idzie w stronę górnolotnych metafor, które być może w innych rękach zostałyby spełnione. Polski trafia w samo sedno, bowiem obraz Allena Hughesa to przede wszystkim studium władzy i ludzi ją dzierżących. Oczywiście jest to studium ubrane w szaty kina rozrywkowego, rasowego thrillera, więc nie spodziewajcie się tu intelektualnych eksplozji rodem z Seidla czy Hanekego.

Akcja filmu rozgrywa się w Nowym Jorku. Twórcy zaczynają od morderstwa. Dokonał go policjant, Billy Taggart (Mark Wahlberg). Ofiarą był gwałciciel i zabójca, który wywinął się od kary tylko ze względów proceduralnych. Taggart staje przed sądem, gdzie zostaje uniewinniony z zarzutów, ale ze względów politycznych zostaje "poproszony" przez burmistrza (Russell Crowe) o odejście ze służby. Mija siedem lat. Burmistrz szykuje się do kolejnych wyborów i tym razem trafił mu się trudny przeciwnik. Odnajduje Taggarta, który z trudem łączy koniec z końcem jako prywatny detektyw. Zleca mu proste zadanie: ma śledzić żonę burmistrza, która ponoć wdała się w romans. Taggart potrzebuje pieniędzy, więc przyjmuje zlecenie. I tak wpadnie w sam środek śmiertelnej rozgrywki, w której stawką jest więcej niż tylko posiniaczone ego zdradzanego męża.

Siłą "Władzy" jest przede wszystkim jego scenariusz. Debiutujący w Hollywood Brian Tucker zbudował całkiem interesujący labirynt ambicji i intryg. Owszem, czerpie ze znanych wzorców, mocno inspiruje się kryminałami i thrillerami ze Skandynawii, ale fani partii szachów, gdzie ofiarami gambitów padają prawdziwi ludzie, powinni być zadowoleni. Tucker pokazuje, że władza pcha ludzi do podejmowania decyzji bez liczenia się z przepisami, a jednym punktem odniesienia są dla nich osobiste przekonania i sumienie. Burmistrz Nowego Jorku jest tu oczywiście przykładem negatywnym, ale już sam początek filmu pokazuje, że podobnie zachowuje się też i policjant. W końcu wziął on sprawiedliwość we własne ręce, odrzucił wyrok sądu i zabił złoczyńcę, bo uważał, że ma do tego prawo, a jako policjant miał też sposobność. Władza pokazana jest tu więc jako coś znajdujące się poza etyką i moralnością. Zawsze będzie stawiać osoby ją dzierżącą ponad ogół społeczeństwa i żadne przepisy tego nie zmienią. W tym sensie burmistrz i policjant stoją po tej samej stronie. Jest tylko jedna rzecz, która ich różni, ale o tym nie wspomnę, by nie spoilerować. Ale w ostatecznym rozrachunku to ona wyznacza, kto jest "dobry" a kto "zły".

O ile siłą "Władzy" jest Tucker i jego tekst, o tyle słabością jest reżyser Allen Hughes. Scenariusz nie jest aż tak genialny, by obronił się bez wsparcia reżysera. Wymagał kogoś, kto potrafiłby stworzyć odpowiedni nastrój, zaakcentować to, co najlepsze w opowieści. Idealny byłby któryś ze skandynawskich reżyserów, który nasyciłby obraz cynizmem i pesymizmem. Można też było pójść w stronę "Tajemnic Los Angeles". Niestety Hughes nie jest Curtisem Hansonem. On nie wgryza się w tekst, nie buduje klimatu opowieści, a po prostu zalicza kolejne fabularne zwroty. Sądząc po staranności, z jaką nakręcił scenę pościgu, Hughes wydaje się być bardziej zainteresowany akcją niż intrygami i psychologicznymi rozgrywkami. Stąd całość sprawia wrażenie płytszej, niż mogła być.

Całe szczęście, że w obsadzie znaleźli się aktorscy wyjadacze. Dzięki doświadczeniu byli w stanie poradzić sobie z niezdarnym reżyserem i obronić "Władzę" przed upadkiem. Na szczególne pochwały zasługuje Barry Pepper. Jego rola nie jest może wielka, ale ma kluczowe znaczenie i świetnie sobie z tym zadaniem poradził. Crowe, Wahlberg i Zeta-Jones również nie rozczarowują, grając na właściwym sobie poziomie.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Władza
Od hollywoodzkich thrillerów politycznych wymaga się jednego: żeby pokazywały obłudę i cynizm na... czytaj więcej
Recenzja Władza
Doborowa obsada na czele z Crowem i Wahlbergiem, bądź co bądź doświadczony reżyser za obiektywem kamery... czytaj więcej