Recenzja filmu

Władcy umysłów (2011)
George Nolfi
Matt Damon
Emily Blunt

Miłość kontra plan pięcioletni

"Władcy umysłów" są pierwszym zwiastunem zbliżającego się letniego sezonu kinowego. To rozrywka niezobowiązująca, ale solidnie wykonana.
Ludowa mądrość głosi, że miłość wszystko zwycięży. Twórcy "Władców umysłów" postanowili przeprowadzić eksperyment mający na celu zweryfikowanie prawdziwość tego twierdzenia. Para obiektów badawczych, którym wdrukowano uczucie miłości, została osadzona w środowisku całkowicie kontrolowanym przez ich twórców. Umożliwiło to rzucanie kłód pod nogi badanym obiektom i przyglądanie się, czy mimo przeciwności ich miłość przetrwa.

Głównym bohaterem jest młody i ambitny polityk David Norris. Mimo przejściowych problemów, jak nie dostanie się do senatu w ostatnich wyborach, jego droga wydaje się prowadzić wprost do Białego Domu. Wszystko zmieni jedno spotkanie w toalecie. Piękna kobieta, krótka rozmowa, jeden pocałunek – to wystarczyło, by zakochał się  bez pamięci. Miało to być ich jedyne spotkanie. Tak zdecydowali szefowie biura do spraw ręcznego sterowania przeznaczeniem. Jednak los wyrwał się na kilka minut spod kontroli i umożliwił bohaterom ponowne spotkanie trzy lata później. Odnowiło ono ich więź, a przy okazji pozwoliło Davidowi poznać prawdę o świecie. Od teraz, zdeterminowany, zrobi wszystko, by być z kobietą, którą kocha. Jednak z globalnym totalitaryzmem nie będzie łatwo wygrać...

"Władcy umysłów" zostali skonstruowani tak, by najlepiej oglądało się ich w parach. Dla kobiet jest część romantyczna o wielkiej miłości i zmaganiach bohaterów, by być razem. Modna wśród nastoletnich widzów konwencja romansu fantastycznego posłużyła do stworzenia historii skierowanej do nieco starszych widzów, którzy niekoniecznie chcą patrzeć na Kristen Stewart czy Roberta Pattinsona. Ich miejsce zajęli Emily Blunt i Matt Damon. Dla mężczyzn jest konstrukcja rodem z thrillera sensacyjnego, w którym główny bohater musi przeciwstawić się intrydze zakrojonej na międzynarodową skalę. Różnica polega na tym, że tym razem zamiast zagrożenia terrorystycznego albo próby ukrycia kompromitującej tajemnicy, mamy walkę o prawo do kochania tego, kogo chcemy.

Ta konstrukcja może jednak część widzów skonfundować. Aby całość zadziałała, konieczny był kompromis, na który gatunkowi puryści mogą patrzeć krzywo. Za mało jest bowiem w tym filmie czystej akcji. Na końcu jest co prawda sekwencja bieganiny, ale i ona jest nieco stonowana. Najdojrzalej potraktowany został temat miłości, nie ma w nim wszechogarniającej naiwności, jaką oferują produkcje dla nastolatek. Twórcy wykazali się dużym wyczuciem, angażując do głównych ról Damona i Blunt. On jest świetnym połączeniem bohatera kina akcji i harlequinowego  amanta, a Blunt znakomicie prezentuje się w kusych sukienkach. Przydaje się to szczególnie w finale, kiedy głęboki dekolt jej stroju skutecznie odwraca uwagę od zbyt uproszczonego rozwiązania intrygi.

"Władcy umysłów" są pierwszym zwiastunem zbliżającego się letniego sezonu kinowego. To rozrywka niezobowiązująca, ale solidnie wykonana.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Władcy umysłów
Jedni mówią, że człowiek ma wolną wolę i morze zrobić ze swoim życiem,co tylko zechce. Inni uważają, że... czytaj więcej
Recenzja Władcy umysłów
Po obejrzeniu zwiastuna z wielką ochotą pojechałam do kina. Spodziewałam się dobrego kina akcji z... czytaj więcej