Zacznę pytaniem: po co kręcić obraz traktujący o wydarzeniach aktualnych? "Ukryta strategia" składa się z trzech, z pozoru niepowiązanych ze sobą historii. Z jednej strony to wywiad
Zacznę pytaniem: po co kręcić obraz traktujący o wydarzeniach aktualnych? "Ukryta strategia" składa się z trzech, z pozoru niepowiązanych ze sobą historii. Z jednej strony to wywiad przeprowadzany przez doświadczoną dziennikarkę, która dociekliwie wypytuje senatora o plan działań wojennych, z drugiej rozmowa doświadczonego profesora, weterana wojennego, z młodym studentem. I pozostaje część trzecia, w której został ukazany dramat dwóch żołnierzy, pozostawionych na wrogim terenie po nieudanej akcji. Wszystkie wydarzenia przeplatają się ze sobą i toczą w ciągu jednej godziny. Uogólniając - jest to podsumowanie działań związanych z polityką zagraniczną przez reżysera filmu - Roberta Redforda. Jednak, czy jest to ciekawe? Według mnie, ten film nie powinien w ogóle powstać. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Mówi o wydarzeniach w miarę aktualnych, o których i tak ciągle słychać w mediach. Co z tego, że Redford ocenił działania USA w kwestii wojny z terroryzmem? Zawiewa propagandą. Do tego dawno nie widziałem czegoś tak nudnego. To dzieło, już z założenia, powinno być dynamiczne, a zostało nam ukazane coś statycznego, pozbawionego większych emocji. Głównym atutem dzieła, jest jego obsada, chociaż tylko z pozoru. Mamy tutaj Meryl Streep w roli dziennikarki, Toma Cruise'a w roli senatora oraz Roberta Redforda jako profesora. No tak. Wiadomo, że po zapoznaniu się z obsadą, ilość osób chętnych na obejrzenie tego filmu będzie co najmniej spora. Ale owo dzieło nie stoi na wysokim poziomie, nawet od strony gry aktorskiej, chociaż powinno. Klasowej światy aktorzy powinni pokazać zdecydowanie więcej. Kolejnym ważnym aspektem powinna być niepewność o losy wspomnianej dwójki żołnierzy. No dobra, do końca nie wiemy, co się z nimi stanie - czy zginą śmiercią tragiczną za ojczyznę, czy zostaną uratowani. Zakończenia nie zdradzę, ale napiszę, że podczas seansu, los żołnierzy nie zainteresował mnie i obojętne było mi, czy zejdą z tego świata, czy jeszcze trochę na nim pobędą. Może właśnie to chciał ukazać Redford, wywołując reakcję obojętności, bo właśnie taka jest postawa amerykańskich władz wobec ludzi walczących w ich imieniu? I właśnie dlatego ten film jest trudny do ocenienia: nie jest jednoznaczny. Skoro już powstał - należy go przeanalizować i ocenić. Redford chciał zawrzeć w nim podsumowanie pewnego etapu w historii USA. Według mnie, został nakręcony za wcześnie. Może za kilka lat moje spojrzenie na to dzieło będzie inne, na razie jest ono dla mnie słabe. Nie oglądajcie. Przynajmniej w najbliższym czasie. Ocena: 3/10