Recenzja filmu

Szczęki szatana (2015)
Donald Farmer
Angela Kerecz
Bobby Kerecz

Rekinogzorcyzmy

Jedyne, co trochę ratuje ten film, to pewna dawka absurdu i poczucia humoru, którą raczą nas twórcy, a której punkt kulminacyjny następuje podczas sceny egzorcyzmu ("Potrzebujemy większego
Satanistyczna zakonnica składa ofiarę w jeziorze i prosi swojego Pana – Szatana – o przysłanie mściciela. Ten w istocie przybywa i to pod postacią rekina, doskonale znanego wszystkim fanom kina najwyższej próby. Plażowicze zaczynają ginąć, a do wioski przybywa ojciec Michael, aby raz na zawsze wygnać sługę zła z powrotem do piekła. 

Niezwykle świeży i nowatorski pomysł połączenia tematyki rekinowej z egzorcyzmami, drętwe aktorstwo, jeszcze bardziej drętwe dialogi, praca kamery z efektownym brakiem wyczucia dystansu i budżet na poziomie dwóch taczek gruzu. Wydawać by się mogło, że to przepis na film, który na stałe wpisze się w annały światowej kinematografii. Coś jednak mocno nie zagrało, a mnie jako fanowi kina klasy Z, serduszko krwawi rzewnymi łzami, że dzieło z takim potencjałem zostało spłycone do... No właśnie, do czego?
 
Gdy zasiadałem do seansu, spodziewałem się ujrzeć swoistą ezoteryczną opowieść próbującą wgłębić się w meandry ludzkiej duszy i psychiki oraz ukazać ich oddziaływanie na ludzi i świat zarówno w ujęciu lokalnym, jak i globalnym. Spodziewałem się swoistego studium na temat kondycji współczesnego świata. Niestety zamiast tego twórcy zaserwowali prosty podział na dobro i zło i zlepek oderwanych od siebie scen niełączących się w żaden sposób w jedną spójną całość. Do samego końca miałem nadzieje, że wydarzy się coś, co spoi tę opowieść i nada jej głębszy sens. Niestety nic takiego nie nastąpiło. Nie dane mi było się nawet dowiedzieć za co miał się mścić owy rekiński mściciel.
 
Jedyne, co trochę ratuje ten film, to pewna dawka absurdu i poczucia humoru, którą raczą nas twórcy, a której punkt kulminacyjny następuje podczas sceny egzorcyzmu ("Potrzebujemy większego krzyża"), którą po prostu trzeba zobaczyć, bo jest jedną z niewielu doskonałych rzeczy na tym świecie. Na plus również niesamowite, zapierające dech w piersiach odwzorowanie krwi. Niestety poza tymi elementami film nie sprawdza się nawet jako proste kino rozrywkowe. Film trwa zaledwie godzinę, a mimo to zamiast akcji i efektownych szarż rekina wypełnia go cała masa scen z tarzającymi w satanistycznych konwulsjach damami oraz kamerą wlokącą się za postaciami.
 
Szkoda zmarnowanego potencjału. Twórcy postanowili postawić na widok pań w bieliźnie zamiast na trzymającą w napięciu dojrzałą historię. A szkoda.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?