Tulpa to pojęcie wywodzące się z tybetańskiego buddyzmu, które rozprzestrzeniło się również w mistycyzmie, okultyzmie oraz parapsychologii. Oznacza ono, mówiąc najprościej istotę stworzoną myślami. Można ją określić mianem wyimaginowanego przyjaciela, który posiada własną wolę i inteligencję. Jest zatem niezależny od osoby, która go stworzyła. Żyje własnym życiem, wchodząc jednak w interakcje tylko ze swym stwórcą. Byt ów, kiedy osiągnie pełną świadomość, może stanowić zagrożenie dla osoby, która powołała go do życia. Koncept ten obecny pierwotnie w religijno-filozoficznych systemach dalekiego wschodu, zyskał w ostatnich dekadach na znaczeniu także w świecie zachodu. Przedostał się również do świata popkultury, w tym filmu. Pozycją, która posługuje się tym zagadnieniem, jest pochodzący z 2020 roku "Pusty człowiek" w reżyserii Davida Priora.
20th Century Studios
Akcja filmu początkowo zabiera nas w dzikie rejony Bhutanu. Tam grupka znajomych staje się świadkami tajemniczego zjawiska, które dotyka zwłaszcza jednego z nich. Wiele lat później były policjant James Lasombra (James Badge Dale) pogrążony jest w żałobie po stracie żony i syna. Jego sąsiadką jest Nora (Marin Ireland), matka nastoletniej Amandy (Sasha Frolova). Pewnego dni dziewczyna znika bez śladu. Wykorzystując swoje umiejętności detektywistyczne, James postanawia pomóc Norze w odnalezieniu córki i sprowadzeniu jej do domu. W trakcie poszukiwań natrafia on na ślad tajnego stowarzyszenia zwanego Pontifex Institute. Ideologia grupy oparta jest na pochodzących z Tybetu wierzeniach w nawiązujących do tworzenia tulp. James podąża tym tropem, dowiadując się w międzyczasie o popularnej wśród młodzieży zabawie, mającej na celu przywołanie tak zwanego Pustego Człowieka. Żeby odkryć prawdę o całej sprawie, mężczyzna musi sam wziąć udział w tej grze.
David Prior musiał czekać aż dwanaście lat na możliwość realizacji własnego pełnometrażowego filmu fabularnego. Jego obraz zaliczyć można śmiało do podgatunku kosmicznego horroru. Porusza on bowiem motywy nieznanej, inteligentnej i prawdopodobnie pozaziemskiej siły. Fabuła dzieła spowita jest w głębokim mroku już od pierwszych ujęć. Widzowi towarzyszy na ekranie silne poczucie tajemnicy, którą rozwiązujemy razem z głównym bohaterem. Wraz z odkrywaniem kolejnych elementów układanki zbliżamy się do odkrycia sekretu. Początek filmu wprowadza nas w klimat grozy i nienazwanego niebezpieczeństwa. Złowrogi nastrój następnie ustępuje miejsca stylistce znanej bardziej z seriali kryminalnych. Pod koniec jednak znów uderza w posępne tony, a atmosfera ponownie gęstnieje. Mimo tego, że fabuła może wydać się ostatecznie zbyt pogmatwana, to końcowy twist rekompensuje te niedociągnięcia. Pod kątem technicznym produkcja nie posiada widocznych wad. Aktorstwo prezentuje przyzwoity poziom, a brak znanych nazwisk w obsadzie wpływa raczej pozytywnie niż negatywnie na filmowe doznanie.
Koncept myśloformy wykorzystany w "Pustym człowieku" nie jest popularnym motywem w horrorze. Tym bardziej należy obdarzyć reżysera dozą zaufania. Jego obraz, chociaż nie idealny, to jednak stanowi ciekawą alternatywę dla innych przedstawicieli gatunku. Wątek tulpy jest intrygujący sam w sobie, a tutaj został zgrabnie wykorzystany jako oś fabuły do stworzenia frapującej wizji. Kreowanie myślą to cecha boska tak jak samo tworzenie nowego życia. Tulpa jest przykładem kreacji, która jednocześnie fascynuje i przeraża. Fakt, że możemy stworzyć coś z niczego, korzystając jedynie z własnych myśli działa na wyobraźnię. Ten stary jak świat proces daje wręcz nieograniczone możliwości. Obraz Priora to historia człowieka, którego cały świat i sens istnienia zostaje podany w wątpliwość. Prawda, jaką odkrywa karze mu wątpić w to, co uważał za prawdziwe i ważne. Jest to z pewnością niepokojąca wizja. Można ją porównać to teorii symulacji, w której wszyscy i wszystko jest sztuczne, będąc czyimś wytworem. Nasze otoczenie okazuje się tylko perfekcyjnie skrojoną farsą, w której nawet my nie jesteśmy realni. Rzeczywistość jest ledwie mirażem, z którego nie ma ucieczki.