"
Palmeras en la Nieve" może wydawać się dość dziwnym tytułem. Palmy w śniegu? Widok raczej niecodzienny. A jednak po seansie filmu wszystko nabiera głębszego sensu. Produkcja została oparta na powieści o tym samym tytule, napisanej przez
Luz Gabás. Autorka skupiła się na okresie, kiedy Hiszpania była jedną z potęg kolonialnych. Na warsztat wzięła wyspę Fernando Poo. Fabuła filmu opowiada o Kilianie (
Mario Casas), który nigdy nie opuszczał zaśnieżonej Hueski. W 1953 roku wyrusza w podróż, która zmieni jego życie. Razem z ojcem i bratem pracuje na polach kakaowca, próbując zaprzyjaźnić się z tubylcami. Przez 20 lat wyspa będzie świadkiem jego dojrzewania oraz ogromnego bólu i straty. Kilian na miłość swojego życia wybierze Bisilę (
Berta Vázquez) - miejscową kobietę. Drugą bohaterką "
Palmeras en la Nieve" jest Clarence (
Adriana Ugarte), która postanowi wyruszyć w podróż śladami wujka i odkryć tajemnicze fakty z życia Kiliana i swojego ojca, Jacobo (
Alain Hernández).
Fabuła została poprowadzona na dwóch planach czasowych. W większości jednak jesteśmy świadkami historii młodego Hiszpana. Pochwalić można twórców filmu, którzy postawili na regularność scen. Nie skaczemy pomiędzy przeszłością i teraźniejszością. Pierwsza część filmu to kolonialna Gwinea, w środku przenosimy się do współczesności, aby następnie wrócić do lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Produkcję kończą i zaczynają zdjęcia zaśnieżonych gór Hiszpanii oraz drzewa genealogicznego rodziny Kiliana i Jacobo.
"
Palmeras en la Nieve" to przede wszystkim historia dojrzewania młodego chłopaka. Jest jeszcze bardzo dramatyczny wątek miłosny, rozbudowane relacje rodzinne, a także napięta sytuacja w ówczesnej Gwinei Hiszpańskiej. Nie wszyscy tubylcy byli przyjaźnie nastawieni do kolonialnych przybyszów, którzy zawładnęli ich wyspą, interesami oraz kobietami. Reżyser znalazł miejsce na rozbudowanie i zakończenie każdego z tych wątków, ale z drugiej strony miał na to dużo czasu, bo film trwa prawie 3 godziny. Zdjęcia są przepiękne. Dominuje soczysta zieleń i piękne kolumbijskie krajobrazy (tam w większości realizowano film). Muzykę dobrano fantastycznie - są instrumenty smyczkowe, ale też typowe dla tego okresu piosenki z charakterystycznymi rytmami. Notabene, tytułowa kompozycja, za którą odpowiedzialny jest
Pablo Alborán, otrzymała nagrodę Goya.
Mario Casas jest znakomity. Większość z nas może go kojarzyć z filmów i seriali dla młodzieży, na przykład "
Tres Metros Sobre El Cielo", "
Tengo Ganas de Ti" oraz "
El Barco". Tam prezentował się dobrze, ale role były do siebie stosunkowo podobne. Tutaj postać Kiliana rozwija się razem z filmem. Kiedy przyjeżdża na Fernando Poo jest wycofany, nieśmiały i mało doświadczony. Bacznie obserwuje wszystko, co się wokół niego dzieje. Z biegiem czasu dojrzewa. Staje się bardziej pewny siebie, odważny i rozsądny. Dalej pozostają w nim wielkie pokłady współczucia i zrozumienia. Nie ma wątpliwości, że jest dobrym człowiekiem.
Berta Vázquez, która gra jego partnerkę trochę ginie u jego boku. Jej kreacja jest bardzo emocjonalna, ale nie angażuje tak bardzo. Na uwagę zasługuje
Macarena García w roli Julii. Młoda dziewczyna zdecydowanie wyprzedzała swoje czasy. Była bardzo zdeterminowana, wiedziała czego chce od życia i nie zgadzała się, aby to mężczyzna definiował ją, jako kobietę.
"
Palmeras en la Nieve" jest filmem pięknym, fantastycznie zrealizowanym, w którym zadbano o każdy, nawet najmniejszy szczegół. Postaci zbudowano kompleksowo i dano im czas na odpowiedni rozwój. Jedynym minusem może być czas trwania filmu, ale zdecydowanie warto poświęcić te 163 minuty i poznać fantastyczną opowieść o miłości, rodzinie i determinacji.