Kiedy film zaczyna się od cytatu z Biblii, a w tle pobrzmiewa podniosła muzyka, wiadomo, czego można się spodziewać. Dlatego też dla nikogo, kto przetrwa te pierwsze minuty, nie będzie zaskoczeniem, że
"Niezwyciężony Secretariat" to podnosząca na duchu baśń o niezłomnej woli i stawianiu czoła przeciwnościom losu. Baśń to uniwersalna, a że jej bohaterem jest koń, który do tego żył naprawdę, całość wywoła u wielu całkiem uzasadnione wzruszenie.
Tytułowym bohaterem filmu jest Secretariat – koń, który w 1973 roku wygrał trzy najważniejsze wyścigi w Stanach: w Louisville, Baltimore i Elmont. Był pierwszym od 25 lat koniem, któremu ta sztuka się udała. A jego rekordy z dwóch wyścigów do dziś są niepobite. Historia opowiedziana jest w sposób liniowy, z pobieżnym wyliczeniem wszystkim najważniejszych momentów. Oczywiście zaznaczone są problemy osobiste właścicielki Secertariata, kłopoty finansowe i ryzyko podjęte w walce o wszystko bądź nic. Nie ma jednak czasu, by się tym wszystkim przejąć. Reżyser
Randall Wallace goni wciąż do przodu, bezrefleksyjnie dążąc do pointy.
Braki w rozwinięciu bohaterów
Wallace nadrabia w scenach gonitw. Bardzo dobrze udało mu się przekazać ducha rywalizacji, jaki charakteryzował Secretariata. Te ostre spojrzenia rzucane rywalom, ta gotowość do biegu i chęć pokonania wszystkich!
Wallace we współpracy z operatorem i montażystą potrafił nam to przekazać bez słów. Również same sekwencje wyścigów pokazane zostały z werwą i sportowym zacięciem, co umożliwia widzom zasmakowanie w emocjach, jakie odczuwali uczestnicy tamtych zdarzeń. I choć wszyscy wiemy, jak historia się kończy, nie przeszkadza nam to wstrzymywać oddech i kibicować Secretariatowi.
Film jednak całkiem słusznie ominął nasze kina. Na rynku DVD łatwiej mu będzie znaleźć odbiorców. Ponadto dzięki dodatkom polscy widzowie, którzy o Secretariacie może nie wiedzą zbyt wiele, będą mogli poznać lepiej jego historię. Polskie wydanie prócz krótkiego reportażu o koniu ma też sceny niewykorzystane oraz teledysk z piosenką. Zachowano kinowy format obrazu (2,35:1), a wszystkie ścieżki dźwiękowe mają format DD 5.1. Jest to zatem identyczne wydanie do tego, jakie otrzymali widzowie za oceanem.