Recenzja filmu

Na noże (2019)
Rian Johnson
Daniel Craig
Chris Evans

Nie czas umierać

"Z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciu", mówi stare, znane powiedzenie. Rzeczywiście. Rodzina jest czymś na pierwszy rzut oka prostym, lecz każdy dobrze wie, że potrafi ona sprawić nie
"Z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciu", mówi stare, znane powiedzenie. Rzeczywiście. Rodzina jest czymś na pierwszy rzut oka prostym, lecz każdy dobrze wie, że potrafi ona sprawić nie tylko miłość i ciepło, ale także ból. Ale żadna rodzinna kłótnia nie przesądza o jej dobrej reputacji. Bo rodzinne spory, większe czy mniejsze dopadną każdego, czy to w starym, rodzinnym domu, czy w odległej galaktyce. Zdecydowanie wie coś o tym reżyser filmu "Na noże".

Po dwóch latach od premiery "Ostatniego JediRian Johnson powraca ze swoim nowym dziełem, ale także z ciężarem ostrej krytyki. Nie da się ukryć, że w 2017 reżyser nie rozdzielił na dwie części jedynie Snoke'a, ale także fanów gwiezdnej sagi. Opinie na jego temat były w większości negatywne, ale Johnson nie przejął się nimi za bardzo. Reżyser postanowił nakręcić następną historię rodzinną, schodząc z powrotem na ziemię, i łącząc ją z elementem morderstwa.  Rezygnuje także ze skakania z jednej lokacji do drugiej, i umieszcza całą historię w jednym, dużym domu rodziny Thrombeyów.


Gatunek, jakim jest kryminał, ma za zadanie dać nam szansę wczesnego wykrycia, kto tak naprawdę popełnił przestępstwo i pociągał za sznurki. Wielu autorów, z Agathą Christie, na czele starało się wprowadzić nas w błąd, aby rozwiązanie zagadki jeszcze bardziej nas zaskoczyło. Jednak w tym filmie zagadka wydaje się być niesamowicie prosta do rozwiązania. Dzień po swoich 85 urodzinach Harlan Thrombey (Christopher Plummer), znany i bogaty pisarz zostaje znaleziony martwy w swoim domu. Rodzina nie ma wątpliwości, że głowa rodziny targnęła się na swoje życie. Jedyną osobą, która ma wątpliwości jest Benoit Blanc (Daniel Craig) - prywatny detektyw, którego ktoś anonimowo wynajął do zbadania tej sprawy. Blanc postanawia przesłuchać każdego, kto miał styczność z Harlanem, przy okazji poznając wiele tajemnic tej, na pierwszy rzut oka, nieskazitelnej rodziny.


Jednym z największych plusów tego filmu jest bez wątpienia barwność i charyzma większości postaci. Rian Johnson przedstawia tutaj różne osobowości, które napędzają fabułę. W końcu zobaczyłem w Danielu Craigu kogoś innego niż agenta jej królewskiej mości. Nie zrywa on zbytnio z postacią dżentelmena, ale z pewnością dodaje jej większego poczucia humoru, uśmiechu na twarzy, ale także pewnego rodzaju niezdarności. U jego boku staje Ana de Armas, z którą spotka się już za niedługo w "Nie czas umierać". De Armas wciela się tutaj w rolę dość cichej i nieśmiałej imigrantki, którą Harlan zatrudnił do opiekowania się nim. Blanc prosi ją o pomoc w złapaniu prawdziwego mordercy, ponieważ, jak sam mówi tylko jej może zaufać.

I tutaj docieramy do członków rodziny Thrombeyów. Wśród podejrzanych o morderstwo mamy Lindę (Jamie Lee Curtis), która idealnie gra rolę zimnej i surowej córki Harlana, jej syna, Ransoma (Chris Evans) który przez swój oryginalny styl życia uchodzi tutaj za czarną owcę w rodzinie, tajemniczego i na pierwszy rzut oka niewinnego Walta (Michael Shannon) i wielu innych. Moje uznanie zyskała Toni Collette, która rolą Joni wyśmiała nieco współczesne "influencerki", łącząc to z doskonałą mimiką twarzy. Obsadę domyka K Callan, która odgrywa rolę matki Harlana, mimo że jest siedem lat młodsza od Plummera.


Obsada nie jest jedyną zaletą tego filmu. Mamy tutaj bardzo dobry scenariusz, który, tak jak kiedyś książki Christie, daje nam element zaskoczenia i coraz większe zwroty akcji. Do tego dochodzą bardzo dobre ujęcia i scenografia. To wszystko razem daje nam kryminał, który pozwala nam wciągnąć się w tą historię i dać uczucie satysfakcji po rozwiązaniu zagadki, w dosyć oryginalny sposób. Tym filmem Johnson udowodnił mi, że "Ostatni Jedi" był po prostu jego osobistym spojrzeniem na świat "Gwiezdnych wojen".


Mimo bogatej obsady "Na noże" nie wzbudził u mnie zbyt wielkiego zainteresowania. Po "Morderstwie w Orient Expressie" ten gatunek wiele stracił w moich oczach. Cieszę się, że zdecydowałem się pójść na ten film mimo jesiennej pogody, bo okazał się niezwykle dopracowanym kryminałem z elementami komedii. Co prawda Riana Johnsona czeka jeszcze długa droga do odbudowania swojej reputacji, ale jeśli masz do niego żal za Epizod VIII, polecam zobaczyć ten film. Johnson udowodnił w nim, że potrafi ukazać rodzinną historię na wiele sposobów, zmieniając jedynie narzędzie swojej pracy z kultowego już miecza świetlnego, na noże.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Muszę to zapisać, byłby z tego świetny kryminał" mówi Harlan Thrombey, autor tysiąca bestsellerów, tuż... czytaj więcej
O rodzinach powstało wiele powiedzonek, bliższych i dalszych od prawdy. Ponoć z rodziną najlepiej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones