Recenzja filmu

Mowa ptaków (2019)
Xawery Żuławski
Piotr Kielar
Sebastian Fabijański
Eryk Kulm jr

Nie trzeba wszystkiego rozumieć

To trzeba po prostu zobaczyć. "Mowa ptaków" jest już jednym z moich ulubionych filmów.
Na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni miałam przyjemność obejrzeć "Mowę ptaków" w reżyserii Xawerego Żuławskiego. Film zrealizowano na podstawie scenariusza Andrzeja Żuławskiego. O produkcji zrobiło się głośno jeszcze przed premierą, za sprawą zamieszania związanego z filmami, które miały wejść do Konkursu Głównego Gdyńskiego festiwalu.

W kinie moim zdaniem najważniejsza jest fascynacja. Kocham filmy, które wzbudzają u mnie skrajne emocje. Taka jest "Mowa ptaków". Zdziwienie, śmiech, strach, smutek, złość, ciekawość co będzie za chwilę. I to wszystko w ciągu 138 minut. Jest to historia polonisty i historyka wyrzuconych ze szkoły, muzyka chorującego na trąd, sprzątaczki w domu bogatych ludzi, niepełnosprawnej kwiaciarki, uczennicy kręcącej film. Krótko mówiąc, ludzi zepchniętych na margines społeczeństwa przez swoją inność. Film jest też niewątpliwie lustrzanym odbiciem rzeczywistości, w której żyjemy. Scenariusz musiał być pisany przynajmniej kilka lat wcześniej, a to, co widzimy na ekranie, jest boleśnie aktualne.

Wszyscy główni bohaterowie zagrani są na bardzo wyrównanym poziomie. Nie będę się o wszystkich rozpisywać.  Jednak na szczególną uwagę zasługuje postać Mariana, w którego wciela się Sebastian Fabijański. Dawno nie widziałam w polskim ani światowym kinie tak niesamowitej kreacji. Miałam wrażenie, jakbym w każdej scenie widziała inną postać. Nie potrafiłam przewidzieć, co Marian za chwilę zrobi i to było świetne. "Mowa ptaków" okazała się też świetną okazją dla Marty Żmudy Trzebiatowskiej, aby pokazać, że ma talent. Nie tylko do komedii romantycznych. W filmie jest mnóstwo odniesień do szeroko pojętej sztuki, twórczości Andrzeja Żuławskiego, cytatów z literatury. Nie jestem aż tak oczytana, żeby znać pochodzenie tych wszystkich cytatów. Powiem więcej, nawet jeśli kojarzyłam wypowiadane przez bohaterów sentencje, to nie potrafiłam ich przyporządkować do autora. Piszę o tym dlatego, że słyszałam mnóstwo opinii, że ten film to, tu cytat: "przeintelektualizowany bełkot", niezrozumiały dla większości widzów. Wychodzę z założenia, że nie muszę wszystkiego rozumieć, więc nawet nie próbowałam tego filmu ogarnąć rozumem. Tylko poczuć. I chyba się udało. W czasie seansu miałam luźne skojarzenia z niektórymi filmami Tarantino pod względem narracji, która jest nielinearna. Ten film nie jest łatwy w odbiorze, do czego jesteśmy przyzwyczajeni przez producentów komedii romantycznych i amerykańskich blockbusterów. Pewnie dlatego tak wielu się nie podoba. I dobrze, nie każdemu musi się podobać.  Ale nie można mu odmówić wartości artystycznej.
 
Mowy ptaków, ich śpiewu, przecież nie rozumiemy. Większość z nas lubi jej słuchać, a mam wrażenie, że coraz częściej w tym pośpiechu, codziennej pogoni za nie wiadomo czym, przestajemy ją słyszeć. Mogę powiedzieć, o czym dla mnie jest ten film, ale gdyby ktoś poprosił mnie o streszczenie go, to nie potrafiłabym tego zrobić. To trzeba po prostu zobaczyć. "Mowa ptaków" jest już jednym z moich ulubionych filmów, dlatego bardzo cieszę się, że od 1 listopada 2019 roku będzie ją zobaczyć na platformie Netflix. Na pewno jeszcze nie raz do niej wrócę.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Kto z was mowę ptaków zna? / Nikt – i tylko jeden ja (…)" – pisał Julian Tuwim. Polak, Żyd, poeta,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones