W swoim czwartym pełnometrażowym filmie, pochodzący z Hiszpanii Carlos Vermut porusza trudny społecznie temat. Robi to w sposób bezpośredni, nie unikając kontrowersji. Podczas niektórych
W swoim czwartym pełnometrażowym filmie, pochodzący z Hiszpanii Carlos Vermut porusza trudny społecznie temat. Robi to w sposób bezpośredni, nie unikając kontrowersji. Podczas niektórych projekcji spowodowało to opuszczanie sal kinowych przez bardziej wyczulonych na ten temat widzów. Rozwijanie tego wątku byłoby niekorzystne dla tych, którzy zdecydowali się na czytanie recenzji przed seansem, jednak sam reżyser tytułem daje nam wskazówkę. Jak wiadomo z perskich mitów, później również popkultury – mantykora to stworzenie wyobrażane jako lew z głową człowieka. Ogon stwora zawiera silną truciznę, która zabijała w kilka chwil. Atakuje nim z ukrycia i pożera zabitych ludzi w całości. Stworzenie zdolne jest do rozmowy ludzkim głosem, ale nie potrafi powstrzymać swoich bestialskich zachowań.
Julián (Nacho Sánchez) to młody, introwertyczny projektant gier wideo. Specjalizuje się w tworzeniu trójwymiarowych modeli stworów. Szybko obserwujemy, że chłopak nie jest zbyt towarzyski, wręcz wycofany społecznie. Mimo swojej nieśmiałości, młody mężczyzna sprawia wrażenie uprzejmego i życzliwego. Wiodąca postać filmu wyróżnia się nieśmiałością ale w sposób tajemniczy i intrygujący. Zdaje się prowadzić spokojne, powtarzalne egzystowanie bez większego celu czy poczucia satysfakcji. Jego trwanie w stagnacji ulega zmianie, gdy spotyka Dianę (Zoe Stein). To budzi w nim nadzieję na powrót do społecznego życia, wreszcie nadanie mu sensu. Chłopak zaczyna czuć zbliżające się szczęście. Carlos Vermut wrzuca jednak do tej historii nieprzyjemne uderzenia, które coraz intensywniej wybrzmiewają. Reżyser nie pokazuje nam bezpośrednio czego powinniśmy się spodziewać po głównym bohaterze, ale daje nam poszlaki. Nakierowuje nas na mroczny sekret, skrywany przez Juliána, jednak bardzo umiejętnie odracza w czasie ujawnienie sedna sprawy.
W swoim nowym dziele, hiszpański twórca pokazał jak stylowo, precyzyjnie i intrygująco potrafi konstruować film. Kolejne sceny, dialogi i bohaterów prowadzi z dużą starannością. To właśnie dzięki drobnym detalom, dopracowanym do perfekcji, całość ma tak dużą siłę oddziaływania. W filmie postawiono na minimalizm. Ujęcia są proste ale estetyczne, a ścieżka dźwiękowa prawie nieobecna. To ważny wybór, który jako jeden z wielu przemyślanych tu szczegółów nadaje kompozycji specyficznego klimatu. Główna ścieżka fabularna, czyli relacja z nowo poznaną dziewczyną jest ciepła i daje szczere poczucie pozytywnej zmiany w życiu chłopaka. Mimo to, widz nie odda się w objęcia obiecującego romansu, gdyż nie ustaje wrażenie osobliwego napięcia i wiszącej w powietrzu tajemnicy. Zbudowanie atmosfery to konstrukcja pierwszorzędna, daje poczucie, że nad całością filmu opiekę sprawowała doświadczona ręka reżyserska.
Równie istotne dla filmu było umieszczenie w nim doskonałych postaci. Myślę w szczególności o Juliánie, granym przez charakterystycznie wyglądającego Nacho Sáncheza. Jego nietuzinkowa uroda doskonale pogłębiała utworzony profil psychologiczny, tworząc wyrazistą jednostkę, która zapadnie w pamięci na długo. Równie udanym wyborem aktorskim jest Zoe Stein, która w filmie gra Dianę - dziewczynę, z którą nasz bohater wchodzi w bliższą relację. To filigranowa, krótko obcięta dziewczyna o sympatycznym usposobieniu. Zdecydowanie bardziej towarzyska, otwarta i pewna siebie od chłopaka. Zestawienie ich charakterów tworzy bardzo wiarygodną relację, która również została mistrzowsko i subtelnie przedstawiona. Nie pada dużo słów, nie dzieją się spektakularne wydarzenia, a jednak czujemy między nimi bardzo naturalną i specyficzną więź, jak i niewypowiedziane nadzieje i pragnienia Juliána. To niemała sztuka przedstawić dwójkę ludzi w tak łagodny sposób, jednocześnie dając widzom doskonałe poczucie temperamentu tej relacji.
Twórca filmu był obecny na światowej premierze, na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto, gdzie powiedział, jak ważne jest, aby rozmawiać o naszych pragnieniach i tajemnicach. W przeciwnym razie mogą wymknąć się spod kontroli, co w konsekwencji może przynosić aspołeczne, nieakceptowalne nawyki czy perwersyjne pragnienia. Film podkreśla to przesłanie. "Mantykora" choć brutalna i precyzyjna, także wrażliwa, a Vermut to jednen z najbardziej oryginalnych reżyserów pracujących obecnie w Hiszpanii, nie bojący się zgłębiać najciemniejszych zakamarków ludzkiej psychiki.