Najnowsza produkcja Disneya zawiera wszystkie elementy gwarantujące udaną i - co najważniejsze - naprawdę zabawną rozrywkę: jest wartka akcja, humor sytuacyjny i przesympatyczni bohaterowi, a do
Najnowsza produkcja Disneya zawiera wszystkie elementy gwarantujące udaną i - co najważniejsze - naprawdę zabawną rozrywkę: jest wartka akcja, humor sytuacyjny i przesympatyczni bohaterowi, a do tego jeszcze parodia innych filmów. Takie przedsięwzięcie po prostu nie mogło się nie udać! W wyreżyserowanym przez Marka Dindala obrazie dzieje się wiele i to już od samego początku. Widać, twórcy animacji zdawali sobie doskonale sprawę z tego, iż zrobienie dobrego (czyt. ciekawego) filmu dla najmłodszych to nie lada wyzwanie i trudny orzech do zgryzienia....a w zasadzie żołądź, bo od tego maleńkiego owocu wszystko się zaczyna. Ów nieszczęsny orzeszek spada pewnego razu na głowę głównemu bohaterowi opowieści, który to skłonny do fantazjowania i przesady, bierze go... za kawałek nieba i przekonany o zbliżającej się zagładzie alarmuje mieszkańców Dębków Dużych bijąc w szkolny dzwon. Gdy okazuje się, czym spadające niebo było naprawdę, rodzinna miejscowość Kurczaka odwraca się od malca, traktując go jak lekko niepoczytalnego outsidera. Bohater postanawia więc odzyskać poważanie Dębków Dużych, a przede wszystkim pokazać swojemu tacie, że nie jest życiową niedorajdą. Sytuację komplikują jednak wydarzenia rozgrywające się rok później: tym razem bowiem na głowę Kurczaka Małego rzeczywiście spada kawałek nieba. Ale jak miasteczko ma mu teraz wierzyć? Bohater wraz z grupą przyjaciół, podobnych do niego niezaradnych marzycieli, postanawia zrobić wszystko, aby mieszkańcy mu w końcu uwierzyli. W jaki sposób to osiągnie, tego już nie zdradzę. Dodam tylko, iż będzie wybuchowo, kolorowo i zabawnie. Sama historia jest nie tylko bawiącą najmłodszych widzów bajką, ale również dobrze przemyślaną parodią w głównej mierze filmów Stevena Spielberga. Nawiązania do "Wojny Światów" są tak liczne, iż miejscami można odnieść wrażenie jakoby "Kurczak Mały" pretendował do roli Toma Cruise'a, a cała opowieść - do animowanej wersji wspomnianej superprodukcji. Niemniej jednak fabuła filmu Dindala jest na tyle rozsądnie przemyślana, iż także inne dzieła twórcy "Szczęk" znajdują w niej dogodne miejsce: od "E.T" poczynając, a kończąc na "Poszukiwaczach Zaginionej Arki" i to w wersji fabularnej! Ponadto, w "Kurczaku Małym" bez trudu odnajdziemy aluzję chociażby do "Znaków" Mela Gibsona. "Gwiezdnych Wojen" George'a Lucasa czy "Dnia Niepodległości" Rolanda Emmericha, a katalog wspomnianych tu tytułów ma wciąż formę otwartą. Na niewątpliwe uznanie zasługuje również polska wersja językowa animacji z niedoścignionym Maciejem Stuhrem na czele oraz Hanną Śleszyńską - Luśką Kuperczakiem czy Cezarym Pazurą jako Speckiem Zawiotkim A sama bajka, jak to w jej przypadku być powinno, ma za zadanie uczyć i przekazywać ważne prawdy. Także i na tym polu Disneyowska produkcja spisuje się na piątkę: pomijając naprawdę nieznaczną ilość przesłodzonych amerykańskich wątków, można śmiało stwierdzić, iż "Kurczak Mały" jest pełną ciepła opowieścią o sile przyjaźni i miłości rodzicielskiej; światem, gdzie słowo "dziecko" nabiera najwłaściwszych, a zarazem najpełniejszych treści. Jest uroczo, wesoło i emocjonująco. Krótko mówiąc, kino familijne pełną gębą, gdzie małe bez wyjątku jest piękne.